Dwa, długie, przepełnione tęsknotą i braćmi Senju,
miesiące później.
Już w autobusie Konan
zaczęła niemal z histerią machać do Paina, stojącego na dworcu. Opierał się o
krzesła, a gdy dostrzegł swoją utęsknioną ukochaną, uśmiechnął się z
rozbawieniem i odmachał jej, na co ta aż podskoczyła i zapiszczała ze
szczęścia.
– Tak się za nim
stęskniłam! – westchnęła i opadła na krótką chwilę na oparcie. – Co prawda nie
wybaczę mu, że nie przyjechał, ale kurna, tak się stęskniłam!
Z uśmiechem zapięłam
plecak, wcześniej włożywszy tam butelkę wody i mp3, po czym wstałam z siedzenia.
Autobus właśnie się zatrzymał. Wysiadłam z niego jako pierwsza, ale Konan od
razu mnie wyprzedziła i wskoczyła Painowi na ręce, mocno oplatając go nogami i
rękami. Fuuma zaśmiał się i również objął dziewczynę, składając jej
jednocześnie pocałunki na policzkach, a potem i ustach.
Podeszłam do nich z
uśmiechem pełnym zażenowania i głośno odchrząknęłam.
– Jeszcze chwilę –
mruknęła Konan w ramię Paina, do którego znowu przylgnęła. Chłopak popatrzył na
mnie i tylko przewrócił oczami, aż w końcu dziewczyna odsunęła się i starła łzy
z policzków.
– Pozwól, że ja nie
będę się z tobą witać tak wylewnie – mruknęłam i rozłożyłam ręce. Pain od razu
pochwycił mnie w ramiona i delikatnie uściskał.
– No spróbowałabyś
tylko – burknęła cicho, dalej wycierając łzy. – Chodźmy po walizki.
Odebrałyśmy nasze
rzeczy w liczbie trzech – jedną zapakowałyśmy na pół – po czym ruszyliśmy do
pikapa Fuumy, stojącego na pobliskim parkingu. Jak tylko usiadłam na tylnim
siedzeniu, serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Wiedziałam, że czeka mnie teraz
trudna rozmowa z Naruto. Nie chciałam go ranić, to była chyba najgorsza rzecz,
jaką przyszło mi w życiu zrobić. Uzumaki był za dobrym człowiekiem, żeby go
krzywdzić, a ja, do cholery ciężkiej, musiałam to zrobić.
Naturalnie
powiadomiłam go o naszym terminie przyjazdu, ale zapewniłam też, że Pain po nas
wyjedzie i mnie podrzuci do Sakury. Mój chłopak, choć ciężko było mi go nazywać
w ten sposób po takim czasie, obiecał, że wpadnie do mnie jeszcze dziś
wieczorem. Z jednej strony ucieszyłam
się, że go zobaczę, bo mimo wszystko czułam tęsknotę, ale z drugiej…
Kurna, miałam go zranić! A diabelnie tego nie chciałam.
Popatrzyłam za okno i
od razu zorientowałam się, że nie jedziemy do Sakury. Zmierzaliśmy prosto do
mieszkania Madary i Paina, a ja nie byłam gotowa na spotkanie z nim. Nie
chciałam, żeby widział mnie po podróży – zmęczoną, nieumalowaną, z lekko
przetłuszczonymi włosami. Wpadłam w panikę, którą musiałam w sobie stłumić,
żeby zabrzmieć naturalnie.
– Miałeś mnie zawieźć
do Sakury.
– Oj weź, przyjedziesz
do niej potem, przecież musimy opowiedzieć chłopakom o naszych fajowskich
wakacjach. – Konan odwróciła się i znacząco poruszała brwiami w górę i w dół.
Pacnęłam się w czoło, doskonale wiedziąc, o czym właśnie sobie pomyślała, choć
cały czas tłukłam jej do głowy, że o naszej nagiej kąpieli nocnej w jeziorze
mówić nie musiała. Ani tym bardziej, że zostałyśmy przyłapane przez
policjantów. Przystojnych, w dodatku.
Tyle, że Konan chciała
– jak to ujęła – podkurwić Madarę i
udowodnić nam, że cholernie za sobą tęskniliśmy, że wpadamy w zazdrość, gdy
ktoś inny się przy nas kręci i że kochamy się całym sercem. Ja nie byłam co do
tego przekonana, bo jeden pocałunek nic nie znaczy i cały czas to sobie
powtarzałam. Aż w końcu uwierzyłam. Tak mi się przynajmniej wydawało.
– Wolałabym najpierw
się odświeżyć – zauważyłam posępnie, bo wiedziałam, że z nią nie wygram.
– Odświeżysz się u
nas.
Prychnęłam, słysząc
„nas” z ust Konan. Miałam nadzieję, że nie zmieni naszych planów i zamieszka ze
mną w akademiku, gdzie miałyśmy już nawet zaklepany pokój.
Wtuliłam się w fotel,
dalej odczuwając zmęczenie. Mimo to z ciekawością oglądałam miasto i nie mogłam
się nadziwić, jak inny świat tutaj jest. Ten cały pośpiech zaczął mnie
przerażać. Przyzwyczaiłam się do beztroskiej sielanki i przede wszystkim do
braci Senju, za którymi już teraz okropnie tęskniłam. Ale obiecali nas
odwiedzić w niedługim czasie.
Pain zaparkował auto
pod samymi drzwiami prowadzącymi do kamienicy. Wysiadłam nachmurzona i wyjęłam
jedną walizkę z bagażnika. Pozostałe wzięła świergająca do siebie para. Idąc po
schodach odchodziłam od zmysłów. Nie wiedziałam, jak mam się zachować względem
Madary. Powiedzieć zwykłe „cześć” czy może rzucić się w ramiona? A może on w
tym czasie już sobie kogoś znalazł?
Nie, tak być nie mogło, nie było. Na pewno nie.
Deifnitywnie nie. Madara by nie mógł.
Mógłby. I doskonale o
tym wiedziałam.
– Nie spinaj się tak,
nie ma go – powiedział Pain, najwyraźniej wyczuwszy mój podły nastrój. W pewnym
sensie odetchnęłam z ulgą, choć nie powiem, chciałabym go już zobaczyć. I tak,
rzucić mu się w ramiona. Cholernie się za nim stęskniłam.
– Mam nadzieję, że się
nie wygadałeś o naszym przyjeździe? – spytała Konan, jak wchodziliśmy do
środka. Przywitał nas ten sam przedpokój, w którym nic się nie zmieniło.
Automatycznie weszłam głębiej do mieszkania, żeby zrobić pozostałej dwójce
miejsce, i rzuciłam okiem na salon i tę wstrętną kanapę. Od razu w mojej głowie
zadźwięczały jęki panienek, które na niej dochodziły. Albo tylko udawały, w
końcu Madara mógł mieć małego. Na samą tę myśl lekko się uśmiechnęłam.
– Spokojnie, słówka
nie pisnąłem – odpowiedział i głośno westchnął. – Co wy macie w tej walizce?
Kamienie?
– Kosmetyki i inne,
cenne rzeczy – odparowała od razu Konan. Klasnęła w dłonie z ogromnym uśmiechem.
– No to Madara będzie mieć niespodziankę! – pisnęła a następnie rzuciła mi się
na szyję. – Przyznaj, że tęskniłaś za tym mieszkaniem, gdy mieszkałaś u tej
tam…
– Sakury – pomogłam
jej. – Może trochę.
Wzruszyłam ramionami,
chcąc wyglądać na jak najbardziej wyluzowaną. Wolałam, żeby Tenshi nie
dowiedziała się, jak skręcało mnie w środku na myśl, że już nie śpię w łóżku z
Madarą i że – co gorsza – mogła spać w nim Tenten. Aż się wzdrygnęłam.
– A gdzie tak
właściwie jest Uchiha? – spytała Konan, gdy znalazła się w kuchni. Nalała nam
wody do szklanek i duszkiem wypiła swoją.
– Ma walkę – mruknął
luźno Pain.
– O tej porze? –
zdziwiłam się. Przecież była dopiero szesnasta, a z tego co wiem, te spotkania
zwykle odbywały się pod osłoną nocy.
– Tak wyszło. Chcesz
wziąć teraz prysznic czy najpierw coś zjeść?
– Chyba prysznic –
westchnęłam.
*
Czując ciepły strumień
wody, natychmiastowo się rozluźniłam. Na chwilę przestałam myśleć o tym, jak za
niedługo będę musiała zranić Naruto. Myślami wróciłam do chwil spędzonych z
Hashiramą i Tobiramą, do naszych wygłupów i nocnych wypraw nad jezioro. Nie
było to może zbyt bezpieczne, ale młodszy z braci świetnie pływał i zawsze
mogłyśmy na niego liczyć. Poza tym, jezioro przy brzegu szczególnie głębokie
nie było, a dalej woleliśmy nie wypływać. Spędzaliśmy tak cudownie czas. A
teraz, kurna, przyszło mi zranić osobę, na której tak mi zależało.
Dokładnie obmyłam całe
ciało, wspominając jeszcze rozmowę z Moshi i późniejsze słowa Ibikiego.
Bezczelnie czekał na mnie przed domem, nonszalancko opierając się o swój motor.
Z tym cholernym błyskiem w oku, który kiedyś tak kochałam i za który oddałabym
wszystko, nawet własną godność.
– Mam nadzieję, że
moja mama nie nagadała ci głupot – mruknął, gdy znalazłam się dostatecznie
blisko niego. Nalka z radością zaczęła skakać mu po nogach, a ten pochylił się
i pogłaskał ją po pyszczku, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Dopiero po chwili
odciągnęłam psa i skinęłam lekko głową. Nie mogłam dać po sobie poznać, że nie
zdobędę tych pieniędzy. Chciałam zyskać na czasie, tym bardziej, że Ibiki dalej
nie upatrzył jeszcze ofiary.
– Jej słowa i tak
niczego by nie zmieniły – skłamałam i zdziwiłam się, z jaką łatwością mi to
wyszło. Zdanie samo wypłynęło z gardła, brzmiąc przy tym naprawdę naturalnie.
Ibiki uśmiechnął się z
wyższością. Połknął haczyk.
Zakręciłam kurki i
szybko wytarłam swoje ciało. Stojąc jeszcze okryta ręcznikiem zerknęłam w
lustro i zlustrowałam siebie wzrokiem. Moja skóra przybrała ciemniejszego
odcieniu, zaś włosy rozjaśniły się od słońca. Ale najważniejsza zmiana zaszła w
moich oczach – były weselsze. I doskonale wiedziałam, że to za sprawą braci
Senju. To oni podnosili mnie na duchu, gdy wpadałam w dziwne zamyślenie. Ibiki
nękał mnie swoją obecnością bardzo często – a to przypadkiem widziałam go w
sklepie, a to na ulicy. Rzadko kiedy rozmawialiśmy ale wiedziałam, że on jest,
widzi mnie, obserwuje. A Tobirama wyjątkowo dzielnie znosił moje humorki i
zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Byłam trochę pewniejsza siebie,
chociaż… Kurna, miałam wszystkim wyjawić prawdę. Blask znikł z oczu a ja miałam
ochotę rozbić lustro, ale w porę się powstrzymałam.
Ubrana w letnią
sukienkę, szybko zrobiłam sobie delikatny makijaż i rozczesałam włosy, ale
zostawiłam je, żeby same wyschły. Ładnie się wtedy falowały.
Jak wyszłam z
łazienki, wkroczyła do niej Konan, a ja z Painem zaczęliśmy przygotowywać w
kuchni obiado-kolację.
– Coś długo trwa ta
walka – mruknęłam, bo zaczynałam się już denerwować o Madarę. Była prawie
osiemnasta, a jego dalej nie było.
– Może skoczył jeszcze
z Hidanem na jakieś piwo, ostatnio częściej razem wychodzą – odparł swobodnie
Pain. – Nie martw się, on jest nie do zdarcia. Rzadko kiedy daje się chociażby
tknąć, a jeśli już, to robi to po to, by zdezorientować przeciwnika.
Skinęłam głową, choć
jego tłumaczenia wcale mi się nie podobały. Przeczuwałam coś złego i choć
bardzo chciałam pozbyć się tego uczucia, nie potrafiłam. Cała drżałam a klatka
piersiowa bolała mnie od szaleńczego rytmu serca.
A może po prostu bałam
się spotkania z nim? Tak, to dobre wytłumaczenie. W końcu dalej nie wiedziałam,
jak na niego zareagować.
Konan wyszła z
łazienki dwadzieścia minut po osiemnastej i ledwo weszła do kuchni, a z
przedpokoju usłyszałyśmy przekręcanie zamka. Zamarłam, spoglądając przy tym na
przyjaciółkę. Tenshi wyszczerzyła się jak wariatka i siłą wepchnęła mnie do
przedpokoju, sama natomiast cofając się z Painem z powrotem do kuchni. Poczułam
zażenowanie, stojąc tak w przedpokoju jak ciućma, z jeszcze nie do końca
suchymi włosami, bez zapowiedzi. A co, jeśli miał inne plany? Może zaprosił
kumpli, a ja mu się narzucałam?
Ta jedna chwila trwała
wiecznie. Myślałam, że wykituję, czekając, aż w końcu otworzy te cholerne
drzwi. Czułam się tak, jakbym grała w jakimś filmie. Zahuczało mi w głowie od
emocji, przez co wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Wejście powoli
ukazywało coraz więcej korytarza, na którym stał Madara. Zlustrowałam chłopaka
od góry do dołu – ubrany był w szary podkoszulek, a na ramiona zarzucił
skórzaną, czarną kurtkę. Do tego ciemne dżinsy i buty na motor, i aż serce
zabiło mi z wrażenia, jak dobrze może wyglądać w tak, wydawałoby się,
zwyczajnych ciuchach. Włosy miał rozrzucone w nieładzie, opadały na jego lewe
ramię i plecy. Zapragnęłam nagle wulić dłoń w te przepiękne kudły i zaciągnąć
go za sobą do łóżka, gdzie moglibyśmy się całować całą wieczność. Ten zwierzęcy
instynkt, który starałam się tłumić przez ostatni czas, naparł na mnie z
podwójną siłą. Wyraźne rysy twarzy Madary wywołały w brzuchu motylki, stado
cholernych motyli, które rozlały się po całym ciele w postaci dreszczy. Ledwo
utrzymałam się na nogach, wpatrzywszy się dokładniej w czarne tęczówki
chłopaka, wyrażające niesamowity szok i coś, czego nie mogłam odgadnąć. Jakby…
strach?
I wtedy do przedpokoju
weszła ona – dziewczyna na wysokich szpilkach, ubrana w krótką, skórzaną
spódniczkę i odkrywający brzuch top, podkreślający jej sporych rozmiarów
piersi. Miała rude, długie włosy i pomalowane na czerwono usta, które na mój
widok wykrzywiły się w lekkim grymasie.
Kurwa.
– W-wróciłaś – wydusił
z siebie Madara, ocknąwszy się z szoku. Właśnie to wyrażały jego oczy – obawę,
że jak zobaczę go z kolejną panienką, już nigdy do niego nie wrócę. I kryło się
w tym mnóstwo prawdy. No bo do cholery ciężkiej! Czy aż tak trudno było mu
utrzymać ptaka w spodniach?!
Najwyraźniej pocałunek
przed moim wyjazdem nic dla niego nie znaczył. Podobnie jak cała moja osoba.
Byłam tylko głupim barankiem, który nie dał się zaciągnąć do łóżka, a więc
intrygował. I nikim więcej.
Odniosłam wrażenie, że
moja klatka piersiowa została przygnieciona czymś wyjątkowo ciężkim. Zabrakło
mi tchu, ale jako, że w ciągu wakacji miałam mnóstwo okazji do poćwiczenia
mojego talentu aktorskiego, ukrywając przed Konan niepokój związany z Ibikim,
nie dałam po sobie niczego poznać. Stałam dalej wyprostowana i nawet
uśmiechnęłam się z kpiną.
– Ty również, jak
widzę.
*
Szłyśmy akurat
ulicą. Wracałyśmy z zakupów, a więc obładowane torbami, bo można stwierdzić, że
ogarnęło nas szaleństwo. Każda z nas kupiła sobie masę ciuchów, pozbywając się
przy tym mnóstwa pieniędzy. Ale byłyśmy szczęśliwe i nic więcej się nie
liczyło.
To był pierwszy raz, kiedy Konan naprawdę się
uśmiechała od śmierci Hayate. Po roku zatracania się w rozpaczy, wreszcie
wyszła do ludzi i udało mi się doprowadzić do rozjaśnienia jej twarzy
przepięknym, anielskim uśmiechem. Byłam z siebie dumna i niesamowicie
wzruszona, że Tenshi powoli zaczynała dochodzić do siebie.
Ale nasza radość nie trwała długo. Konan zatrzymała
się nagle i z powagą wskazała na coś głową. Przeniosłam wzrok w tamtym kierunku
i zatkało mnie, gdy dostrzegłam Ibikiego z jakąś dziewczyną.
– Mam nadzieję, że cię zdradza – powiedziała dobitnie
Konan, raniąc mnie tym jeszcze bardziej. – Może wtedy byś oprzytomniała.
Rozsadzający ból w klatce piersiowej nie pozwolił mi
na wymówienie choćby słowa.
*
Ibiki nigdy mnie nie
zdradził. Może i był draniem, ale wiernym draniem, a ta dziewczyna okazała się
być tylko jego znajomą, która notabene miała już męża i dziecko. A Madara, choć
w teorii nie byliśmy razem, tak właśnie postąpił. Całował mnie na pożegnanie,
dając mi złudną nadzieje, że mu zależy, a teraz przyprowadził sobie jakąś
dziunię, którą najzwyczajniej w świecie miał bzyknąć. Byłam pewna, że to nie
pierwsza od naszego wyjazdu. Cały czas sprowadzał panienki i mnie oszukiwał.
Nie zdradzał, oszukiwał.
Czy tamto pożegnanie
naprawdę nic nie znaczyło? NIC?
Konan i Pain,
najwyraźniej zaalarmowani naszym drętwym powitaniem, wychylili się z kuchni.
Jak tylko przyjaciółka zobaczyła Madarę z dziewczyną, patrzącą na kochanka ze
zniecierpliwieniem, wybuchła złością.
– Co to za jedna? –
syknęła, wskazując otwarcie ręką na Rudą. – Mam nadzieję, że przyszliście…
– Daj spokój, Konan –
mruknęłam uspokajająco i uśmiechnęłam się do niej najsympatyczniej, jak tylko
potrafiłam. – Mówiłam ci przecież, że ten pocałunek nie był żadną obietnicą.
Już zapomniałaś?
– Co? – Dziewczyna
wlepiła we mnie wzrok pełen niezrozumienia. – I to tyle?
Wzruszyłam ramionami,
chcąc wyjść z tego z kamienną twarzą. Nie zamierzałam robić Madarze scen
zazdrości. Prawda była taka, że nigdy nie powiedzieliśmy sobie wprost, że
jesteśmy parą i nie chciałam wyjść na czepialską, choć tak naprawdę Madara
zadał mi cios prosto w serce. To bolało, cholernie bolało. Zachciało mi się
krzyczeć. Klęłam na niego w środku i na właśną naiwność, a moi towarzysze
widzieli tylko spokojny uśmiech. Idealnie,
Reiko.
– Madara nigdy nie był
moim chłopakiem, a już na pewno nie można od niego oczekiwać stałości uczuć –
odpowiedziałam, ale nie miałam odwagi zerknąć na Uchihę. Bałam się, że w jego
oczach zauważę urazę, która przecież powinna kryć się w moich!
– Czemu nie
powiedziałeś mi, że wracają? – spytał Paina i rozpostarł szeroko ramiona. Och,
jaki biedny, bezradny.
– Bo mnie poprosiły –
odpowiedział szczerze Fuuma. Dostrzegłam, że lekko się uśmiechał. Wiedział, że
to się stanie. Pewnie obiecał Madarze nic nie mówić mi i Konan, ale chciał,
żebym jakoś się dowiedziała. Szkoda tylko, że w tak brutalny sposób.
– Aha, nie no, jasne –
prychnął Madara i potarł ręką podbródek. Był nieźle wkurzony na przyjaciela. –
Dzięki, kurwa.
– Sorry, stary, Reiko
jest przyjaciółką Konan. Nic im nie powiedziałem, ale nie zamierzam kryć
twojego niewiernego dupska.
– Nie spodziewałem się
tego po tobie – burknął Uchiha, jak gdyby w ogóle nie rozumiejąc, że to on w
tej sytuacji był winny. Ja przez całe wakacje pozostałam mu wierna, trajkotałam
o nim z Konan jak głupia, wyobrażałam sobie nasze spotkanie i to, jak padniemy
sobie w ramiona. Tymczasem wszystko szlag trafił, a ja stałam twarzą w twarz z
pustką laską, nie mogącą doczekać się seksu z Madarą. Co za gnojek.
– A ja po tobie –
odezwałam się automatycznie, klnąc na siebie w myślach, że nie ugryzłam się w
język. Nie chciałam pokazywać chłopakowi, jak źle mi było z tego powodu. Jak
idiotycznie się czułam. Jak naiwnie. Kurna no, okropnie!
Dopiero w tym momencie
odważyłam się otwarcie spojrzeć na Madarę. Mimo, że stał wyprostowany, a jego
sylwetka nie wykazywała skruchy, to zdradzały go oczy. Zrobiły się ciemniejsze
i poważniejsze – ze złości i czegoś jeszcze. Wolałam nie wierzyć, że żałuje, bo
zbyt łatwo bym mu to odpuściła. Wmawiałam sobie, że to dupek, że robił to całe
wakacje i zamierzał ukryć przede mną ten istotny fakt. Tak było po prostu
łatwiej.
Ale te oczy… Patrzył
na mnie tak intensywnie, z takim niewypowiedzianym żalem i smutkiem, że aż
ścisnęło mnie w żołądku. Powtórzyłam sobie jednak: musisz być silna, dzięki czemu zdobyłam się nawet na kolejny
uśmiech.
– Pora już na mnie –
mruknęłam swobodnie, wzruszyłam ramionami i skierowałam się do salonu po
walizkę. Konan natychmiastowo wkroczyła za mną, trzasnęła drzwiami i złapała
mnie za ramię.
– Zamierzasz mu tak
odpuścić? – syknęła cicho, przepełniona złością. Przewróciłam oczami.
– Nie mam zamiaru
pokazywać mu, jak bardzo mnie zranił. Ani robić scen zazdrości. Po prostu…
Kurde, nie widzisz tego? On jest dupkiem – westchnęłam, wskazując dłonią na
drzwi. – Nigdy do mnie nie pasował i czasem mam wrażenie, że zachowuje się
gorzej od Ibikiego.
Tenshi zacisnęła
szczęki ale nie odezwała się słowem. Uznałam więc naszą rozmowę za skończoną i
ją wyminęłam.
W przedpokoju
atmosfera wcale się nie zmieniła, ale zauważyłam jeden, ważny szczegół: Ruda
zniknęła. Madara musiał ją przegonić i teraz pewnie liczył, że z nim
porozmawiam. Ale dla mnie sprawa była przesądzona. Nie zamierzałam mu wybaczać.
Przegiął i tyle.
– Reiko…
Prychnęłam, gdy
wypowiedział moje imię. Teraz już nawet nie byłam dla niego barankiem?
– To co robiłeś tutaj
podczas mojej nieobecności to twoja sprawa – powiedziałam, odważnie patrząc mu
w oczy. – Nie obchodzi mnie to. Naprawdę. Więc odpuść sobie jakieś wyjaśnienia.
– To nie tak – wyznał,
głośno łykając ślinę. Był to całkiem zabawny widok – pospinany Madara. A to
wszystko przeze mnie.
– Szczerze mnie to nie
interesuje – odparłam szybko. – Jeśli tak chcesz pogrywać, proszę bardzo.
Możesz wyruchać nawet całe miasto, ale do mnie nie waż się zbliżyć.
– Pozwól mi chociaż
dać się wytłumaczyć – warknął i rozpostarł szeroko ramiona. Swoje skrzyżowałam
na klatce piersiowej i kręcąc głową, prychnęłam.
– Nie musisz mi się
tłumaczyć – wyjaśniłam spokojnie. – Przekonałam się na własne oczy, jaki jesteś
i to mi wystarcza.
– Nie taki, jak
myślisz – zripostował.
– A jaki? – spytałam
od razu. Zmrużył lekko oczy, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Został przyłapany na
gorącym uczynku, bez wymówki i jak widać, wymyślenie czegokolwiek szło mu
naprawdę opornie. – Jeszcze dwa miesiące temu byłeś we mnie ponoć zakochany, a
teraz znowu sprowadzasz sobie panienki. Przepraszam Madara, ale nie zamierzam z
nimi rywalizować. Postawiłeś sprawę jasno i szanuję twój wybór. A teraz ty
uszanuj mój i po prostu o nas zapomnij.
– Nie chcę tego…
– Z całą pewnością
myślałeś o mnie pieprząc je na kanapie – warknęłam. – Sorry, nie jestem na tyle
naiwna, żeby uwierzyć, jak bardzo za mną tęskniłeś. Ani na tyle głupia, żeby
się z tobą dalej zadawać.
– I co? I przez to
chcesz zakończyć naszą przyjaźń? – prychnął wściekle. Westchnęłam głośno,
walcząc z napływającymi łzami. Nie mogłam się przy nim rozpłakać, bez przesady.
Wyszłabym na desperatkę.
– Z tobą nie da się
przyjaźnić – odpowiedziałam poważnie. Właśnie tak myślałam.
Widząc, że Madara nie
wie, co odpowiedzieć, ruszyłam do wyjścia. Konan z Painem chcieli iść ze mną,
ale rzuciłam tylko, że poradzę sobie sama. Musiałam się przejść i ochłonąć.
*
W drodze do mieszkania
Sakury czułam niesamowitą pustkę. Jakby coś właśnie zniknęło, w dodatku
całkowicie bezboleśnie. Było mi z tym naprawdę źle. Rzadko kiedy nic nie
czułam, a teraz pochłonęła mnie obojętność, której tak nienawidziłam. Ostatni
raz nawiedziła mnie, gdy wyjeżdżałam na studia, zostawiając daleko w tyle
Ibikiego, nie będąc jednocześnie przygotowaną na nowe doświadczenia. Ta
obojętność potrafiła po cichu zabijać i doskonale zdawałam sobie sprawę z jej
destrukcyjnej mocy. A mimo wszystko nie umiałam pozbyć się uczucia, że tak
właściwie… Nic się nie stało. Czułam, że tak się stanie, że Uchiha nie będzie
na mnie czekać. I choć tak bardzo tego pragnęłam, choć moje serce krwawiło a ja
miałam ochotę wyć z rozpaczy, nie umiałam się na to zdobyć. Szłam przed siebie
spokojnie, nawet mój oddech nie przyśpieszył, serce też biło w normalnym
tempie. To było niepokojące. Ale może lepsze od rozpaczliwego płakania na
środku ulicy.
Tak właściwie, to niby
czym miałam się przejmować? Nie byliśmy razem a pocałunek nie był żadną
obietnicą, przecież tysiące razy sobie to powtarzałam! A i tak poczułam zawód.
Tak, jakby Madara uderzył mnie w policzek. Ja czekałam pełna nadziei, a on
zabawiał się z innymi panienkami. Przez telefon opowiadałam mu o tym, co robimy,
a on sprytnie ukrywał prawdę. Oddałam mu swoją duszę, którą on bezlitośnie rozerwał
na strzępy. To naprawdę bolało.
Dopiero przed
mieszkaniem Sakury odgoniłam od siebie nieprzyjemne myśli. Potrzepałam głową,
wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi, siląc się na przyjazny uśmiech.
– Reiko! –
Wykrzyknęła, widząc mnie przed drzwiami. – Cześć. Jak podróż?
Haruno przytuliła mnie
lekko do siebie, a później otworzyła szerzej drzwi. Po chwili z kuchni dołączył
do nas Naruto. Patrzyłam na niego z zafascynowaniem, w niemałym szoku. Od
mojego wyjazdu coś się w nim zmieniło. Odniosłam wrażenie, że wydoroślał,
zmężniał. Szara koszula delikatnie opinała jego muskularne ciało, przez co
zapragnęłam się w nie wtulić i
rozpłakać. Zwierzyć się z tego, co mnie spotkało i dostać ukojenie od jego
ramion. Ale musiałam pamiętać, że jakby nie patrzeć Naruto dalej był moim
chłopakiem i nie mogłam mu tego zrobić.
Uzumaki uśmiechnął się
szeroko i z rozpostartymi ramionami podszedł, by mnie wyściskać. Odwzajemniłam
gest z przyjemnością, przy okazji zaciągając się delikatną wonią jego perfum.
– Minęła spokojnie –
odpowiedziałam Sakurze, gdy się od siebie odsunęliśmy. – Chciałam przyjechać od
razu tutaj, ale Konan nie dała mi takiej możliwości – wyjaśniłam swoje
„spóźnienie” z przepraszającym uśmiechem.
– Coś ty, nic się nie
stało. Zrobić ci herbaty? – zaproponowała, a ja tylko skinęłam głową.
Zostaliśmy z Naurto
sami w przedpokoju i atmosfera momentanie zgęstniała. Patrzyliśmy chwilę na
siebie podejrzliwie i niemal słyszałam mocne bicie serca chłopaka. Z trudem
opanowałam zawroty głowy. Nienawidziłam takich sytuacji.
– Musimy porozmawiać –
mruknął w końcu, przerywając napięcie. Powaga w jego głosie nie przypadła mi do
gustu, dlatego tylko skinęłam głową i poszłam do pokoju, w którym wcześniej
stacjonowałam.
Postawiłam walizkę pod
jedną ze ścian i rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu. Nie podobało mi się
mieszkanie z Haruno i jej przyjaciółkami, dlatego myśl, że już niedługo
przeniosę się do akademika z Konan, napełniła mnie optymizmem. Odwróciłam się
do Naruto, który zamknął za sobą drzwi i przyglądał mi się z powagą, ale i
dziwnym zmieszaniem i smutkiem. Czyżby doszedł do tego samego wniosku, co ja?
– Cieszę się, że
wróciłaś – przyznał. Może nie było to kłamstwo, ale nie pałał szczególnym
optymizmem. Tak naprawdę chyba było mu obojętne, gdzie akurat się znajdowałam.
Równie dobrze mogłam zostać z rodzicami, a on nie zauważyłby różnicy. Tak, to
zdecydowanie to.
– Wiesz, Naruto… –
mruknęłam, czując wzbierające pod powiekami łzy. Nie chciałam go ranić i choć
pocieszała mnie myśl, że mój powrót przyjął dość chłodno, i tak się bałam, że
będzie cierpieć. – Ten wyjazd… Dużo myślałam. O nas, przede wszystkim. I,
przepraszam, ale…
– Nie pasujemy do
siebie – odparł za mnie, jakby się rozluźniając. Popatrzyłam mu prosto w oczy, odczuwszy
ulgę. Zacisnęłam usta w cienką linię i delikatnie skinęłam głową. – Aż ciężko w
to uwierzyć, co? – zapytał pogodnie.
Miał rację. Bo niby
czemu do siebie nie pasowaliśmy? Spędzaliśmy razem miło czas, dobrze się
dogadywaliśmy, wspólne wygłupy tylko nas do siebie zbliżały i uwielbiałam jego
pocałunki oraz przytualnie z zaskoczenia. Tyle tylko, że nie było między nami
tego czegoś, co pozwoliłoby nam stworzyć związek na solidnych fundamentach.
– Ciężko – przyznałam
i otarłam łzę, która mimowolnie spływała mi po policzku. – Naprawdę ciężko.
Naruto z uśmiechem
podszedł do mnie i zakleszczył w czułym uścisku, a ja rozpłakałam się już na
dobre. Nie byłam jednak pewna, czy rozstanie z Uzumakim było tego powodem.
Bałam się, że to może być wina Madary.
Chłopak głaskał mnie
uspokajająco po plecach, cierpliwie znosząc wydobywający się z mojego gardła
szloch. Robiłam wszystko, żeby jak najszybciej dojść do siebie i nad sobą
zapanować, bo było mi głupio, że tak się rozkleiłam. Nie chciałam, by czuł się
w jakikolwiek sposób winny naszego rozstania.
– Już dobrze –
mruknęłam po jakimś czasie i z uśmiechem zażenowania odsunęłam się od chłopaka,
wycierając policzki. – Dzięki.
– W sumie… Powinnaś o
czymś jeszcze wiedzieć – przyznał niepewnie i przygryzł ze zdenerwowania dolną
wargę. Zamarłam, patrząc na niego podejrzliwie.
– Poznałeś kogoś? –
odparłam natychmiastowo, w napięciu czekając na jego odpowiedź. Modliłam się
jednocześnie, by zaprzeczył. Mimo, że nie chciałam już z nim być, wolałam, żeby
nie zrywał ze mną przez kogoś innego.
Ale Naruto skinął
głową na potwierdzenie moich słów. W duchu zaklęłam, natomiast w rzeczywistości
skinęłam lekko głową.
– Właściwie, to znałem
ją już wcześniej – dodał. – To Sakura.
Sakura.
Sakura. Sakura. Sakura. Sakura.
Wiedziałam, że z nią
coś nie tak! No po prostu wiedziałam! Od samego początku próbowała odebrać mi
Naruto. Niby sympatyczna i kochana, a w gruncie rzeczy cały czas chciała wbić
mi nóż w plecy! Co za… Kurna no!
Moja godność została
podeptana. Uzumaki wolał ode mnie jakąś głupią laskę z różowymi włosami, i choć
okazała się być całkiem miłą dziewczyną, to jednak… Odebrała mi go! Pewnie
przez całe wakacje byli razem, a Naruto podczas naszych telefonicznych rozmów
udawał, że dalej jest szaleńczo we mnie zakochany, a przynajmniej
zainteresowany naszym związkiem. Kłamał, jak to za mną tęskni i wysyłał słodkie
smsy, a tak naprawdę leżał obok Sakury i pewnie ją całował! Co za upokorzenie.
– Długo jesteście
razem? – spytałam odruchowo. Przy nim nie musiałam udawać, że mi nie zależy.
Uzumaki nie był Madarą.
– Zaczęło się po twoim
wyjeździe ale dopiero niedawno doszliśmy do wniosku, że tego chcemy –
odpowiedział, szczerze zakłopotany. Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. –
Przepraszam, Rei. Nie chciałem cię zranić.
– Nie przejmuj się –
odpowiedziałam szybko i machnęłam ręką, a następnie złapałam w dłoń walizkę. –
Mam nadzieję, że przy niej będziesz szczęśliwszy, niż przy…
– Dałaś mi tyle
radości, co jeszcze nikt – przerwał mi i złapał moją twarz w dłonie. Zamarłam
pod wpływem tego gestu. – Zapamiętaj to, Rei. Dziękuję. Czas spędzony z tobą
był naprawdę niesamowity.
Uśmiechnęłam się przez
łzy i jeszcze raz w niego wtuliłam. Nie sądziłam, że to będzie aż tak bolało.
Nie mogłam znieść myśli, że nasza przygoda dobiega końca, że od teraz nie będę
widywać go tak często a w końcu kontakt nam się urwie. Nie chciałam go stracić,
ale nie sądzę, byśmy potrafili się przyjaźnić. Nie po tym wszystkim.
– Dziękuję –
wyszeptałam mu do ucha i złożyłam delikatny pocałunek tuż obok. – I nawzajem.
Odsunęłam się i
wierzchem dłoni starłam łzy, a następnie bez słowa wyszłam z pokoju, ciągnąc za
sobą walizkę. Sakura stała w progu kuchni i rozmawiała z kimś, pewnie z Ino, a
usłyszawszy nas, od razu się odwróciła. Zobaczywszy mój stan, uśmiech zszedł z
jej ust.
– Reiko – wyszeptała i
się wyprostowała. Odruchowo zaczęła bawić się palcami u rąk. – Ja…
– Nie przejmuj się, to
nic. – Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie sądzę, żeby mi się to udało. – I tak
byśmy się rozstali. To nie przez ciebie. Choć od początku wiedziałam, że chcesz
mi go odebrać – dodałam żartobliwie i pogroziłam jej palcem. Uśmiechnęła się
niepewnie i zerknęła na Naruto. – Dzięki, że mogłam tutaj mieszkać.
– Nie musisz się
wyprowadzać – odpowiedziała szybko. – To, że jesteśmy razem…
– No właśnie –
przerwałam jej. – Nie mam nic przeciwko temu, ale wolałabym nie oglądać was jak
się do siebie migdalicie. Wybaczcie.
Sakura wydęła
policzki, ale skinęła głową na zgodę. Podeszłam do drzwi, zatrzymując się tuż
przy niej.
– Dbaj o niego –
poprosiłam cicho. – Jeśli go zranisz, zrobię ci krzywdę, obiecuję.
Haruno uśmiechnęła się
niepewnie, a ja tylko machnęłam wszystkim ręką na pożegnanie i wyszłam z
mieszkania dziewczyny.
Świetnie, zostałam bez
dachu nad głową.
*
Usiadłam na jednej z
ławek w soczyście zielnym parku. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywałam się w
spacerowiczów, podkurczywszy przy tym nogę, by móc ją objąć. Czułam się
beznadziejnie.
Nie mogłam mieszkać
ani u Sakury, ani u Madary i Paina, mimo, że o stokroć wolałabym żyć z tą
pierwszą, niż z Uchihą. Myśl, że mogłam do nich wrócić, napawała mnie
obrzydzeniem i niepohamowanym smutkiem. Chciałam wyprzeć go z głowy, zapomnieć
i dać sobie spokój, ale nie potrafiłam. Naprawdę poczułam do Madary to coś, potocznie zwane zakochaniem, a on
odrzucił mnie w tak brutalny i zarazem obleśny sposób. Naszła mnie ochota na
zniszczenie tej cholernej kanapy, jakby to ona była wszystkiemu winna. Chciałam
wierzyć, że gdyby zniknęła z salonu, również Madara by się uspokoił i obdarzył
mnie swoją miłością, ale to niestety nie zależało od niej. Uchiha taki był i
już – bezwartościowy dupek.
Dupek, którego pokochałaś.
Potrząsnęłam głową, by
odgonić głupie myśli. Nie mogłam go kochać. Jeszcze nawet nie byliśmy razem, a
ten po raz kolejny już mnie zranił. Nie nadawał się do związków i wszyscy to
wiedzieli. A mimo to chciałam wierzyć, że jest inaczej. Konan tak samo. Ten
pocałunek… Dla mnie oznaczał zmianę. A przede wszystkim obietnicę, że będzie
czekać, że mu zależy. Ale dla niego to był tylko głupi gest, zapewne po to, by
poprawić mu humor i napawać się moim upokorzeniem po odkryciu prawdy. Gnojek.
Gnojek cholerny!
Prychnęłam pod nosem i
odwróciłam głowę w prawo. Mój wzrok zatrzymał się na stojącym przy ławce
mężczyźnie. Wbił dłonie do kieszeni ciemnych dżinsów, a jego postawa wskazywała
na rozluźnienie. Niepewnie przeniosłam spojrzenie wyżej, po drodze lustrując
szczupły brzuch i szerokie ramiona, na które swobodnie opadały związane gumką,
długie włosy. Uśmiech, którym mnie obdarzył sprawił, że cały mój organizm
zwariował. Był tak oszałamiająco przystojny i jednocześnie arogancki, że nie
umiałam zapanować nad szybko bijącym sercem i dziwnym uczuciem gorąca. I te
oczy… Czarne, pochłaniające moją osobę, rozbawione. Jak tylko w nie spojrzałam,
zmniejszyły się pod wpływem uśmiechu mężczyzny.
Mimo mojego szczerego
zainteresowania osobnikiem łudząco podobnym do rodziny Uchiha – jasna cera,
ciemne włosy i oczy – nie ruszyłam się nawet o milimetr i dalej z głową ułożoną
na kolanie, wpatrywałam się w niego obojętnie.
– Już myślałem, że
mnie nigdy nie zobaczysz – rzucił luźno i pokazał rząd białych, równiutkich
zębów. Zmrużyłam nieufnie oczy. – Stałem tu już od jakiegoś czasu – wyjaśnił,
nie widząc z mojej strony żadnej reakcji.
Wyprostowałam się i
jeszcze raz otwarcie mu przyjrzałam. Jego grzywka rozchodziła się na dwie
strony twarzy, a włosy na czubku głowy, zdecydowanie krótsze od reszty,
zabawnie odstawały we wszystkich kierunkach.
– Mogę? – spytał
swobodnie i wskazał na ławkę. Zmrużyłam jeszcze bardziej oczy, a nieznany mi
osobnik, prawdopodobnie noszący nazwisko Uchiha, bezceremonalnie na niej usiadł
i założył ręce na oparcie. Odsunęłam się, by przypadkiem mnie nimi nie dotknął.
Przez Madarę nie chciałam mieć z tą rodziną nic wspólnego, a ów mężczyzna napawał
mnie niepewnością jak nikt inny. – Nie jesteś szczególnie rozmowna, co?
– Nie – przyznałam,
chcąc go zbyć. Podniosłam się z ławki i wysunęłam z walizki rączkę. Jak się
mogłam spodziewać, mój rozmówca również wstał. Dopiero teraz dostrzegłam, jak
wysoki był – musiałam mocno zadrzeć głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy.
Wzrostem przewyższał wszystkich Uchiha, których do tej pory poznałam.
– Hej, nie każę ci iść
– powiedział przepraszająco i posłał mi kolejny, piękny uśmiech. Podparłam się
pod boki i podejrzliwie na niego łypnęłam.
– Kim ty w ogóle
jesteś, co? – spytałam otwarcie, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że
znalazł się przy mnie przypadkiem. Nie, jeśli nazywał się Uchiha.
– To już nawet nie
można się przysiąść do samotnie siedzącej w parku dziewczyny? – Próbował się
obronić, ale nie łyknęłam jego kłamstwa. – Od kiedy jesteś taka ostrożna?
– A od kiedy niby mnie
znasz, co? – prychnęłam. Ze zdenerwowania zaczęły mi się pocić ręce.
– Miałem okazję
rozmawiać o tobie z paroma osobami – przyznał, co kompletnie mi się nie
spodobało. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i uważnie obserwowałam jego
pogodną twarz.
– To znaczy? –
spytałam zbita z pantałyku. Moja pewność siebie stopniowo malała, i choć bardzo
nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, możliwe, że mężczyzna wiedział o
mnie więcej, niż bym się tego spodziewała.
Kruczowłosy nie
zamierzał jednak odpowiadać na moje istotne pytanie. Wzruszył tylko ramionami i
posłał mi kolejny uśmiech.
– Jak się nazywasz? –
burknęłam niepewnie, mimo, iż bardzo nie chciałam okazać mu strachu. To
uczucie, niestety, było ode mnie silniejsze.
– Izuna Uchiha –
przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę. – Brat Madary.
Czuję lecący w stronę Madary hejt. Trzy, dwa, jeden…
Przepraszam, musiałam. Zaraz pewnie i tak mi napiszecie, że jest gnojkiem
ale go kochacie i że muszą być razem. xD Tak jak ja nie umiem znienawidzić
Itachiego na różnych blogach (choć powinnam), tak wy pewnie Madary… :D
Dziś krótszy rozdział, ale sami rozumiecie, że musiałam skończyć w tym
momencie. Niestety przytrzymam Was w niepewności dość długo, bo znikam na jakiś
czas z blogosfery – sesja. Tak, niestety. Muszę skupić się na egzaminach a
pisanie tylko by mnie rozpraszało. Do Was pewnie zaglądać będę, ale nie
obiecuję, że się odezwę. Choć oczywiście się postaram. :)
To chyba tyle z ogłoszeń… Przesyłam buziaki i już za Wami tęsknię. :(
Powiesić na latarni za... Wiadomo za co :D biedna Rei nawet nie wiem co napisać to jest straszne. Najpierw panienka Madary za chwile Naruto ehh... Izuna... Ciekawe co teraz będzie... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę powodzenia na egzaminach i szybko do nas wracaj :)
OdpowiedzUsuńOj powiesić, powiesić. :D Teraz za to będę musiała się postarać, żebyście na nowo Madarę polubiły. xD
UsuńDzięki za ciepłe słowa. Trzymaj kciuki zwłaszcza 2 lutego. :D
Ciao. <3
O kurde :D Dziewczyno masz tempo. Jednego nie zdążę przeczytać a już drugie :D Cóż, spodziewałam się tego po Madarze, ale Naruto?! Serio? Słabo strasznie. Biedna Reiko, to były dla niej dwa ciosy w policzek! No i brat Madary? (w sumie powinno ich być 4 :D hehe) Ciekawa jestem czy jest bardziej ogarnięty niż brat. Mam nadzieję, że jej gdzieś nie wywiezie w las, w pole, do piwnicy whateva...W sumie, podziwiam Reiko. W przedpokoju rudą bym za kudły wytargała a Madarę zlinczowała! A ona, mimo wszystko, zachowała stoicki spokój. Też bym tak chciała. Ale jestem człowiekiem, który raczej nie myśli trzeźwo w tak nagłych sytuacjach...Czuję, że Ibiki pewnie jeszcze namiesza, no bo jakby że inaczej? Poza tym musi się pojawić by Madara go oklepał, ale jeszcze przed tym Reiko musi sklepać Madare xd (boże co za bzdury to przez angielski, jutro mam sprawdzian i robię wszystko by się nie pouczyć...)No i Sakura zawsze była dziwią (by się brzydko nie wyrazić..)jak dla mnie, więc ją tez powinna oklepać. O, teraz wpadłam na pomysł że Reiko mogłaby Madarę wyzwać na pojedynek! To byłaby MOOOOC :D cudowne.
OdpowiedzUsuńNo ja już może lepiej skończę xd
BUZIAAK :*
LOVE,
ps. masz ode mnie kopa w dupę, by sesja była zaliczona! :*
Każda autorka powinna mieć takie tempo jak ja. -.- No ale dobra, ważne, że w ogóle piszą. Khe khem - bez aluzji. :P
UsuńNiby Naruto wywinął świństwo, ale z drugiej strony pomyśl sobie co by było, gdyby Reiko była tak naprawdę zaangażowana w związek z nim. Cierpiała by o wiele bardziej, a tak po prostu jej duma została niefajnie podeptana. Z dwojga złego chyba to już lepsze. ^^
Izuna odegra tu dość ważną rolę i gwarantuję - okropnie namiesza. Ale już nic nie zdradzam. ^^
Ja też nie myślę trzeźwo, natomiast nie mam odwagi, która pozwoliłaby mi wytargać za kudły laskę podwalającą się do mojego chłopaka. Choć w sumie - kto wie? xD
Hahah też jak mam jakieś kolokwium czy coś to siedzę na komputerze i robię wszystko, żeby się nie uczyć - piona! :D
Dzięki i za komentarz, i za kopa. Trzymaj kciuki. ;)
Buźka!
Nie dam rady napisać obszernego komentarza, bo moja sesja chyba się już powoli zaczyna. Tonę w książkach, bez kitu.
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci jedno, spłakałam się jak głupia przy tym rozdziale! Reiko, trzymaj się! Biedna, wszystko jej spadło na głowę.
Atatat, Madara mnie wkurzył Już go nie lubię :C
<3
Tylko się nie utop (ehehehehe, żarcik z wyższej półki, nie? :D:D).
UsuńJaaacie płakałaś? E no coś Ty. :> Jestem zaskoczona i choć powinno mi być źle, to mimo wszystko się cieszę. Choć nie chciałam, żeby ktokolwiek przy nim płakał. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. :D
Może jeszcze polubisz tego gnojka, co? :D
Powodzenia na egzaminach. <333
Wszędzie rodzina Uchiha. Uwielbiam ich. xD
OdpowiedzUsuńNa początku siedziałam z wielkim bananem na twarzy, tylko nie wiem czy dlatego, że pojawił się rozdział, czy dlatego, że fajnie się zaczynał.
Ale jak przeczytałam o tym co zrobił Madara, to miałam ochotę, go udusić. No bo jak tak można? Najpierw ją całuje, a później takie coś. Ale i tak wierzę, że niedługo wszystko się ułoży, przynajmniej na razie. xd
Szkoda mi tego, że Reiko tak rozstała się z Naruto, ale w sumie, jakby nie patrzeć, ona też go zdradziła. Ale cóż, takie życie. xd
Pozdrawiam i życzę weny. A co najważniejsze powodzenia na sesji! :*
Rodzinka Uchiha jest super. xD Tworzą taką paczkę gnojków, za co ich uwielbiam. :D
UsuńGdybym napisała, że Uzumaki rozpaczał po rozstaniu, zalał się łzami i błagał ją, by została - zabilibyście mnie. xD Albo gdybym chociaż opisała, jak bardzo został zraniony. A tak przynajmniej wiecie, że nie cierpiał aż tak bardzo, jak by mógł. A i Rei się szybko pozbiera, gwarantuję. :D
Nie dziękuję, trzym za mnie kciuki, błagam. :D
Buziole!
Jeeesteeem! (Podejście namber tu)
OdpowiedzUsuńSkumałaś aluzję? Jak nie, to podpowiem - piszę ten komentarz drugi raz ^^. Zajefajnie, no nie?
Jak zobaczyłam nowy rozdział, to taki zaciesz mi na twarz w stąpił, że szczerzyłam się do telefonu (tak, w większości czytam rozdziały na telefonie i tego komcia również klecę na nim ^,~). Ale to piękne uczucie i dobry humor prysł wraz z nadejściem pana-ekstra-super-dziwkarza-szmaciarki-do-kwadratu-Madary. Normalnie tylko rozerwać, a szczątki spalić *_*. Ja się dziwię Rei takiego opanowania emocji... sama rzuciłabym się najpierw na tą lalę, a potem na Uchihę, a na końcu rozbeczałabym się i uciekła w kącik. A tu proszę...
Jakoś to rozstanie z Naruto nie wzbudziło we mnie jakichś większych emocji. Chociaż jedno mnie dobiło - NaruSaku ;_;. Hejcę ten paring, ale co ja mogę? ;____;
Spodziewałam się obu tych rzeczy - i Madary z panienką, i zdrady Uzumaki'ego. Ale Izuna... z choinki się urwał, czy jak? O,o Sporo namiesza, mówisz... hm, ciekawe xd
No i Rei została sama - bez dachu nad głową, bez faceta i z szarganą dumą. Tyle porażek jednego dnia... to smutne.
No cóż, powodzenia na sesji i weny ^*^
Pozdrowionka!
Też nie znoszę, jak czasem usunie mi się komentarz. To strasznie irytujące, tym bardziej, że drugi nigdy nie wychodzi już taki, jak by się chciało, żeby był. ._.
UsuńPan-super-ekstra-super-dziwkarz-szmaciarka-do-kwadratu-Madara jeszcze Wam spasuje, przynajmniej mam taką nadzieję. xD Bo jeśli przekreśliłam tym rozdziałem Uchihę, to trochę mi przykro. xD
Haha Izuna nie urwał się z choinki, ale z czegoś innego owszem. xD
Dzięki za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że będziesz mooooocno ściskać za mnie kciuki - po cichu właśnie na to liczę. ;D
Buziaczki!
No tyko Cię udusić :P
OdpowiedzUsuńMadara Ty na matole!! Jak czytałam ten moment jak otwierały się drzwi to z każdym kolejnym słowem tylko się modliłam : "bądź sam, bądź sam" 😄 kretyn!!
Co do Naruto to się od razu domyślilam :(
Reiko jest silna:) da sobie radę:D (mam nadzieję)
Izuna?! Hmm :) miłe. Zaskoczenie:)
Życzę weny i przede wszystkim powodzenia na sesji:)
Nie mnie, Madarę. To on jest niewierną świnią. xD
UsuńMiałam nadzieję, że wprowadzenie Izuny mocno was zdziwi. ^^
Dziękuję za ciepłe słowa. :* Buziaki!
Nie mam za bardzo czasu na komentarz, ale powiem tylko, że Madara to jednak świnia. I to nie morska. Zwyczajna, różowa - świnia. No i Bożeee jak ja nienawidzę słowa "pantałyk". Nie wiem czemu, ale tak okropnie mnie drażni XD No dobra, więc rozdział zaliczam do dobrych, ale nakopię i tak Ci za niego do tyłka. Nie żartuję. Treningi kickboxingu w końcu się opłacą i skopię komuś poślady, a będzie to wredna Kejża, która odbiera nam romansy.
OdpowiedzUsuńI tak kocham <3 :*****
Różooowa? Ale taka brudna, nie? xD Dziżas, kiedyś jak byliśmy z moim Darkiem u jego rodziny gdzieś na wsi, to tak były takie wielkie, obrzydliwe i przerażające świnie. Nigdy w życiu nie widziałam tak ogromnej świni. ._.
UsuńNakop mi do tyłka żebym sesję zdała. xD I nie jestem wredna, jestem... Pomysłowa. xDDD
Również kocham. <333
Hej! nominuję Cię do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńJak masz ochotę to po więcej informacji zapraszam tu:
http://naruhina.piszecomysle.pl/2015/01/15/liebster-award/
Hej!
OdpowiedzUsuńA ja sie spodziewałam że Madara przyprowadzi panienkę, przecie to Madara, nie? ;) Tylko zdziwiłam się że Reiko nie pobiegła zobaczyć jego walki :( Może by wtedy ja wziął na ring i publicznie pocałował?
Zdziwiłam się również wiadomością Naruciaka. Niech ma różowa i niech się cieszy. Ale i tak wole NaruHina.
Izuna, hmmmm, a ten z choinki się urwał? Moze jakiś małe yaoi? ;)
Pozdrawiam i weny życzę.
Sheiwa
Reiko było po kilkunastogodzinnej podróży i raczej nie miała sił na przeciskanie się przez tłum i pilnowanie, by nikt jej nie staranował. ^^
UsuńIzuna... Można powiedzieć, że z choinki. Albo z czegoś innego. :D:D Na yaoi jednak nie masz co liczyć, przepraszam. Nawet, jeśli w moich opowiadaniach pojawiają się tego typu wątki, to raczej szczególnie ich nie rozwijam, bo nie czuję się swobodnie w paringach homoseksualnych. :)
Dziękuję za opinię. Buziaki! :)
Witam! Informuję, że nominowałam Cię do Liebser Award! :) Na moim blogu dowiesz się wszystkiego. :D
OdpowiedzUsuńhttp://slodki-flirt-nowe-zycie.blogspot.com/
A żebyś wiedziała kurde, że będą hejty! Co za @@@@@@, brak słów. Jak Maduś mógł to zrobic? No ej, jeszcze Uzumaki dolał oliwy do ognia. Co prawda miałą z nim zerwać, ale to nie zmienia faktu, iż poleciał do tej rózowej flądry, poczciwie zwanej Sakurą. Ostatecznie przerwałaś w najlepszy momencie, kiedy to na pierwszym planie pojawił się kojeny boski Uchiha xD Strasznie podoba mi się jak opisujesz wewnętrzne rozterki boheterów, są takie prawdziwe, dosłownie.. Za Madarę nie będę ci już tu więcej słodzić, od co !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzonka w sesji ! :D
Oj jeszcze mnie polubisz na nowo, no weeeeź. xD
Usuń"Kolejny boski Uchiha" wcale nie jest taki boski, wierz mi. Co prawda zanim napiszę nowy rozdział minie trochę czasu, ale przekonasz się, jakie z niego niezłe ziółko. :D
Baaaaardzo się cieszę, że opisy uczuć bohaterów przypadły Ci do gustu. Nawet nie wiesz, jak mnie tym podbudowałaś, bo zwykle odnosiłam wrażenie, że są dość sztywne. ^^ Dziękuję!
Również pozdrawiam i nie dziękuję. :D
Buziak!
Ok, możesz mnie zabić. Nie skomentowałam wcześniej i nie mam na to żadnego dobrego wytłumaczenia. Więc z czystym sumieniem możesz mnie zdzielić po łbie łopatą. Tylko najpierw napiszę, co sądzę o tym blogu, ok?
OdpowiedzUsuńTo najgorsze opowiadanie, jakie w życiu czytałam! Z czym Ty, dziewczyno, do ludzi wychodzisz?
...
Żartuję :). Baranku zajęło miejsce numer 1 na mojej liście ukochanych dzieł. W życiu nie czytałam czegoś, co by mnie tak wciągnęło, serio. Bije na głowę historie, które wcześniej czytałam. Głównie przez opisy. Lubię opisy, nie za obszerne, ale też nie ubogie. A Twoje trafiają w sam raz w mój gust. Fabule nie mam nic do zarzucenia, jest przemyślana. Czasem wymyślasz rzeczy, o których sama bym nie pomyślała, że mogłyby się w danym momencie zdarzyć, zaskakujesz, a taka właśnie jest rola autora. A przynajmniej w moim odczuciu.
Drugą, równie ważną rzeczą jest to, że zaciekawiasz niesłychanie. Tajemnicza przeszłość Reiko, jej dziwne relacje z byłym, jego szantaż... (Gdybym spotkała Ibikiego, to bym zabiła.)
I Madara. Oj, chłopie, co ty wyprawiasz... Rozkochujesz w sobie dziewczynę i wiadomo, że też ją kochasz, ale nie potrafisz się zmienić. I zdradzasz.
Biedna Reiko. Mam głęboką nadzieję, że szybko się ze sobą pogodzą. Ale z pewnością wymyślisz coś dla nich, prawda, Kejżo? (Swoją drogą, Twój nowy nick brzmi zarąbiście :) )
Dużo weny. I czasu wolnego. I mało wypadków losowych. I zdrowia, bo najważniejsze.
A.g.a.
(Teraz już możesz mnie zabić;))
Masz całkowitą rację! Nic, tylko zabić! Kobieto, czy Ty wiesz, jakiego nerwa przez Ciebie miałam? xDDD Masakra!Tachykardia, ortopnoe, duszność, drżenie rąk i sam Bóg wie co jeszcze! .____. "To najgorsze opowiadanie, jakie w życiu czytałam! Z czym Ty, dziewczyno, do ludzi wychodzisz?" serio, prawie zemdlałam przed laptopem i już dostawałam załamania nerwowego, że w końcu ktoś odważył się powiedzieć mi wprost, jaka beznadziejna jestem. xDDD
UsuńCIESZĘ SIĘ, ŻE TO ŻART, NIE POWIEM. XD
I teraz: Awwwwwwww, jak mi milutko! :3 Nie sądziłam, że to opowiadanie może być czyimś numerem jeden, ale czasem fajnie tak pozytywnie się zaskoczyć. ^^ Sprawiłaś mi ogromną uciechę tym komentarzem (jak już ochłonęłam i przeczytałam, że żartujesz xD). Staram się zaskakiwać, utrzymywać napięcie i prowadzić tego bloga jakoś sensownie, bo jakby nie patrzeć, tak naprawdę dopiero teraz zaczynam pisać bardziej z sensem. Kenshiki całkowicie wymknęli mi się spod kontroli, choć i tak jestem z niego cholernie dumna, no ale... ;) Gdzieś tam pozostało we mnie to uczucie "To nie tak miało być" i mi trochę smutno. :c
Wiesz, jak się zastanawiałam, czy zmienić nick? xD Ślęczałyśmy z Mayako i Ichirei i kminiłyśmy, co by tu wymyślić. xD A ostatecznie postawiłam na ksywkę, którą mi wymyśliła przyjaciółka. ^^ Cieszę się, że się podoba. :)
Dziękuję bardzo! Tobie życzę dokładnie tego samego, kochana. :*
I nie, nie zabiję Cię, bo potem zrobiło się milutko. xD <333
Buziaki! :*
Och, to jeszcze sobie trochę pożyję xD Wybacz za straszenie, ale nie mogłam się powstrzymać :)
UsuńKiedy koniec sesji?
OdpowiedzUsuńDzisiaj miałam ostatni egzamin. ;)
UsuńDopsz :) to... Kiedy będzie nowy wpis? Bo ja już dłużej nie wytrzymie. Czternaście razy próbowałam napisać ci komentarz i za każdym razem usuwało mi całość :( W każdym razie przeczytałam twojego bloga tuż przed sesją i od tamtej pory ciagle o tym myśle... Ostatni rozdział czytałam 3 albo 4 razy...
OdpowiedzUsuńNo nie ważne ;) liczę na ciebie i twoją wene i mam nadzieje na jak najszybsze pojawienie się kolejnej notki :)
Wytrzymiesz wytrzymiesz, musisz. :D Nie wiem, piszę rozdział i nawet mi to idzie, ale nie umiem nic przewidzieć. Myślę, że na dniach, ale NIC NIE OBIECUJĘ, żeby potem nie było. xD
UsuńStrasznie mi miło, że tak Ci się podoba mój blog. :3 Dziękuję!
Pozdrawiam. :*
Twój blog jest w czwórce najlepszych ;) wszystkie mają 1 miejsce egzekwo
Usuńjak inny świat tutaj jest. <- hmm taka trochę dziwna składnia. Tak trochę po japońsku z tym czasownikiem na końcu XD
OdpowiedzUsuńwłaśną <- własną
Ibiki nigdy mnie nie zdradził Może i był draniem, ale wiernym draniem, a ta dziewczyna <- powinna być kropka, chyba…
A ja jeszcze się nie przywitałam XD Witam i już na kolejnym blogu przepraszam za zwłokę, no ale jestem i zdążyłam przed następnym rozdziałem.
Oj Kejża, Kejża coś ty tu nawyrabiała. Ten rozdział powinnien nosić nazwę „To nie tak jak myślisz kotku”
Wiesz co nigdy nie lubiłam Uchihów, ale Madarę jakoś zmogłam i go nawet polubiłam. I szczerze nadal go lubię, mimo że tak zrobił w chuja Rei. To było wiadome i dziewczyna powinna być na to przygotowana. Madara taki jest i już. Ona go nie zmieni. I wgl to wiedziałam, że coś spierdolisz, żeby nie było zbyt sielankowo XD
No a z Naruto dobrze, że się rozstali. Nie pasowali do siebie i to bardzo.
I wgl to chyba tyle. Do kolejnego :3
O, dzięki za wytknięcie błędów. Nie zauważyłam przy sprawdzaniu. :D
UsuńNie może być sielankowo, co to, to nie. Na każdym moim blogu psułam sielankę, także tu nie może być inaczej. xD
Też jakoś mi ten Naruto nie podszedł. Ech. ._. Jedynie u Mayako na 28 go uwielbiam, bo tak jak dla mnie nie pasuje na bycie z kimś w związku. To taki dzieciuch jeszcze. xD
Dzięki za opinię! Buziak! :*
Nienawidzę Cię za jeden mały szczegół. Z całego serca. Zrobiłaś z postaci, którą kocham, którą darzę miłością od 6 lat geja. Spłoń, zgiń, umrzyj.
OdpowiedzUsuńA jak już spłoniesz to muszę Ci powiedzieć, że jesteś genialna w tym co robisz. :) Nie pamiętam kiedy ostatnio zarwałam nockę, żeby przeczytać bloga. A, że do nadrobienia miałam naprawdę sporo, to zajęło mi to bardzo dużo czasu. Już 5:23, masakra. I nie pamiętam kiedy ostatnio, czytając bloga wzruszyłam się na tyle, żeby zaszkliły mi się oczy, żeby spłynęło kilka łez po mojej twarzy. Jak Ty to robisz?
Czuję się spełniona faktem, że w końcu nadrobiłam zaległości tutaj.
Ah, ten Madara. Dupek, gnojek, totalny frajer, ale i tak go kocham i muszą być z Reiko razem. ;) Wczuwałam się tak mega, czytając rozdziały, że jak robił barankowi te wszystkie przykre rzeczy, aż serce mnie bolało! Poważnie. :( Cóż, Naruto nie lepszy. Może nie sypiał z każdą napotkaną laską, ale cały czas miałam wrażenie, że jego uczucie jest nieszczere. Że jednak z Sakurą kręcił jeszcze przed wyjazdem Rei.
Wracając jeszcze do Madary to, nie pamiętam już, który to był rozdział, ale chodzi mi o fragment, w którym się pokłócili po przebudzeniu, w którym mówił, coś w stylu, że trudno, że Rei uważa, że próbuje ją tylko zaciągnąć do łóżka, mimo, że tak nie jest zrobiło mi się go naprawdę żal. Może nie powinno, bo właściwie jest dupkiem, niemniej jednak jestem zbyt wrażliwa...
Reiko przeszła prawdziwe piekło z Ibikim. Myślała, że to prawdziwa miłość, a on ją wykorzystywał. To smutne. Cholernie smutne. I jeszcze teraz ją szantażuje. Cóż za wstrętny typ... Mam nadzieję, że jednak zmądrzeje i przyzna się do swojej przeszłości, nie pozwalając się szantażować Ibikiemu.
W tym rozdziale miałam prawie cały czas zaszklone oczy. Strasznie smutny był.
Z zamiłowaniem czekam na rozwój wydarzeń. Liczę na coś weselszego, lecz pewnie tak nie będzie. :D
BTW. Umarłam ze śmiechu jak grali w Karty Przeciwko Ludzkości. XDD Zagrałabym kiedyś. XD
Wiem, że na długo opuściłam Twojego bloga, ale
pozdrawiam ciągle wierna. <3 Buziaki. :*
Ej, ale jak spłonę, zginę i umrę, to nie skończę tego opowiadania. Chcesz tego, chcesz? xDD
UsuńA tak w ogóle... CZEEEEEEEEŚĆ! <3 Jak miło Cię widzieć! :D
Ale mi teraz głupio, że zarwałaś nockę przeze mnie. Znaczy generalnie bardzo mi miło, no ale wiesz... xD
Mam nadzieję, że już Cię nie boli serduszko! *tuli*
Też mi było wtedy żal Madary jak to pisałam. xD Bo w sumie Uchiha serio nie ma zamiaru zaciągnąć Rei do łóżka, a to, że jest dupkiem to już inna sprawa. :D
Może się przyzna, może nie... :D
Karty Przeciwko Ludzkości są super. xDDD Polecam, polecam! WARTO!
Aj tam na długo. Ważne, że jesteś, że wróciłaś. :) Też muszę nadrobić ten rozdział, co w końcu dodałaś u siebie. :D
Całujęęęęę! :***
Dżizas -.-' Na wstępie przepraszam za swoją głupotę - ostatnio, gdy komentowałam ten komentarz, to zamiast "Opublikuj" wcisnęłam "Wyloguj się", przez to te kolosalne opóźnienie ^_^
OdpowiedzUsuńPowitanie Konan i Paina nie mogło wyglądać inaczej, skoro tyle się nie widzieli, ale Reiko rozwaliła mnie swoją wypowiedzią o wylewnych uściskach :P
Kocham to kobiece myślenie o swoim wyglądzie, że nasz ukochany nie może nas widzieć w tłustych włosach, że zawsze musimy być piękne itd. To jest takie prawdziwe i wszechobecne, że nawet nie wpadłabym na to, aby to opisać, bo tak jestem przyzwyczajona do takiego gadania, że wchodzi w krew jak zwykłe przywitanie ;)
Hahahahahahahahahahaha! Przypominały mi się jęki panienek, które dochodziły. Albo udawały. W końcu Madara mógł mieć małego. Leżę i kwiczę. Nie byłam gotowa na coś takiego. Dosłownie dławiłam się od śmiechu. Myślałam, że padnę na zawał. To było epickie :D
Nooooooo, Madara faktycznie będzie miał niespodziankę, ale o tym może troszkę później....
No nie mogę, Rei się martwi, przejmuje, że Madarze coś jest po walce.... I jeszcze Pain, który zaznacza, że ostatnio coś Uchiha częściej spotyka się z Hidanem.... Grrrrr!
Nie ma to jak chłopak, który wygląda jak BÓG przez wielkie litery, to musi być milość i nagle ten strach, bo ruda lalunia weszła do mieszkania (i teraz w tle, przydałaby się taka czarnoskóra kobieta z wybuchowym charakterem, która swoim palcem robi okrąg prze sobą, charakterystycznie rusza głową i wymawia przeciągłe: Ahaaaaaaaaaaa xD).
Kurde, no! W tym rozdziale zrobiłaś z Rei taką zajebistą babkę! Ma takie dobre teksty, że ciągle się składam (mimo powagi sytuacji). Czy tak trudno było utrzymać ptaka w spodniach? Mistrzostwo :D
Wspomnienie też było mocne, nie spodziewałam się po Konan takich ostrych słów. Szczerość szczerością, ale mogła to powiedzieć w łagodniejszy sposób... Chociaż zdaję sobie sprawę, że miała dużo racji...
Cholera, jak ja tego nienawidzę. Zwalanie winy na kogoś innego, te pretensje... Pain jest trochę poszkodowany, bo w sumie względem kogo miał być "wierny"? Powiedzieć swojemu przyjacielowi o przyjeździe dziewczyn, czy dochować ich tajemnicy? Ogólnie dziewczyny postawiły go w *ujowej sytuacji względem przyjaciela, no ale cóż.... Obruszam się tak, bo często w takie coś jestem wpakowywana, stąd tyle emocji..... Dobra, ochłonęłam ;)
Czuję taki trochę mętlik. Rozumiem rozgoryczenie Rei, ale mimo wszystko nie tworzyli z Madarą pary, przez to jakby nie patrzeć, nie zdradzał jej. Po prostu za bardzo się przyzwyczaił do tej swojej wolności, flirtując z Rei.... Ale! Że jestem kobietą i znam siebie, to wiem, że też czułabym się oszukana, więc i tak stoję po stronie Baranka.
Mimo, że kibicowałam (i nadal kibicuję) naszej parce, to ogólnie cieszę się, że wplotłaś taką scenę, bo jest ciekawa. No bo proszę? Madara, który zapomina języka w gębie? Niemożliwe? A jednak. Było tu tak wiele emocji za co należą Ci się gromkie brawa :*
Zauważyłaś, że "musimy porozmawiać" jest jednoznaczne? Jeszcze przybita mina i na 99% możesz być pewna, że usłyszysz tekst w stylu "nie pasujemy do siebie". Oczywiście Naruciak mnie nie zawiódł. Szkoda mi tylko Rei, tyle przeżyć na jeden dzień... No i jeszcze Sakura, za którą nie przepadam....
Kobieta to dziwne stworzenie. Uwielbiamy być adorowane i gdy nagle jakiś chłopak da sobie z nami spokój, pójdzie uganiać się za inną to nagle ogarnia nas złość i oburzenie, bo on przecież jest MÓJ. Tak, znam to aż nazbyt dobrze :D
Aż byłabym w szoku, gdyby Rei jeszcze się z Uzumakim przyjaźniła, całe szczęście, że z tego zrezygnowała. Ufff.....
Hyhyhyhy ^_^ Izuna <3 Hyhyhyhy ^_^ Rumienię się ^_^ Hyhyhyhyhy <3
+ czekam na rozdział <3 Oby było dużo Izuny <3 Hyhyhyhy ^_^
UsuńHahaha chyba bym sobie strzeliła w łeb. xD Jak usuwają mi się komentarze to mnie normalnie coś trafia, nie jestem cierpliwa do tego typu rzeczy. ._.
UsuńZauważyłam, że wyłapujesz w moim opowiadaniu codzienne zachowania. :D Strasznie mi miło, bo w sumie staram się wpleść coś tak zwyczajnego jak przejmowanie się tłustymi włosami, żeby ta historia zyskała sobie trochę realności. ^^
Hahah nie wiem co miałam w głowie, gdy pisałam o małym pisiorze Madary, serio. xDDD
Eee yyyy czarna babka wymachująca palcem mnie powaliła. Hahahahah, skąd pomysł? :DDD
Konan raczej się nie powstrzymuje, tym bardziej, że cholernie jej zależało, by Reiko zerwała z Ibikim. Musiała powiedzieć jej to w tak dosadny sposób. :)
Pain to w tym rozdziale jest najbiedniejszy. Szkoda mi go było, bo z jednej strony przyjaciel, z drugiej dziewczyna. Ech. ._. Też nienawidzę takich sytuacji, gdy trzeba poniekąd wybrać między najbliższymi ludźmi. Brrr.
No właśnie! Kobiety zawsze robią sobie nadzieje, a już zwłaszcza po takim pożegnalnym pocałunku. Ale Reiko akurat się nie załamała, choć no trochę jej przykro. :c
Jeeeeeej, dziękuję za te brawa ^_____^ Strasznie mi miło!
Oooo nie. Fanka Izuny? xD Teraz to się boję, że jak Uchiha źle wypadnie, to mnie żywcem zjesz. A drań jeden nie lubi ze mną współpracy. ._. A trochę go w piętnastce będzie...
Dziękuję za wyczerpujący komentarz, kochana. <333 Całuję!
Uwierz mi, że ja też... Ale wiesz, zupełnie inaczej się czuję, gdy to się dzieje z przyczyn niezależnych ode mnie, a zupełnie inaczej, gdy przez moją własną głupotę -.-'
UsuńBo powiem CI szczerze, że to właśnie takie momenty najbardziej mnie wdrażają w cały klimat, mogę przeżywać coś razem z bohaterką, a nie ukrywajmy - tłuste włosy? I to jeszcze przy spotkaniu z jakimś przystojniakiem? Dla dziewczyny jest to porównywalne z końcem świata i chęcią wyprowadzenia się ze swojej miejscowości, więc tego... No, przemawiają do mnie takie "drobnostki".
Oglądam od cholery filmów i często się tam taki motyw przewija. One zawsze mają taką bogatą gestykulację: https://www.youtube.com/watch?v=E3WlOWMP9KA (może to nie najlepszy przykład, ale niczego innego nie mogłam znaleźć $_$).
Tsaaaa, mi też by było przykro :c
A nie ma za co, kochana - zasłużyłaś :D
Hahaha, nie no, spoko, rób z nim co chcesz - byleby był ^_^
Buziole! <3 ;*
Tak dla weny ;) https://m.youtube.com/watch?v=y2nU72YPhn4
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAHAHAH O MAMOOO UMIERAM XDDDDDDD
Usuń<3
OdpowiedzUsuń