12 stycznia 2015

14. Powrót

Dwa, długie, przepełnione tęsknotą i braćmi Senju, miesiące później.

Już w autobusie Konan zaczęła niemal z histerią machać do Paina, stojącego na dworcu. Opierał się o krzesła, a gdy dostrzegł swoją utęsknioną ukochaną, uśmiechnął się z rozbawieniem i odmachał jej, na co ta aż podskoczyła i zapiszczała ze szczęścia.
– Tak się za nim stęskniłam! – westchnęła i opadła na krótką chwilę na oparcie. – Co prawda nie wybaczę mu, że nie przyjechał, ale kurna, tak się stęskniłam!
Z uśmiechem zapięłam plecak, wcześniej włożywszy tam butelkę wody i mp3, po czym wstałam z siedzenia. Autobus właśnie się zatrzymał. Wysiadłam z niego jako pierwsza, ale Konan od razu mnie wyprzedziła i wskoczyła Painowi na ręce, mocno oplatając go nogami i rękami. Fuuma zaśmiał się i również objął dziewczynę, składając jej jednocześnie pocałunki na policzkach, a potem i ustach.
Podeszłam do nich z uśmiechem pełnym zażenowania i głośno odchrząknęłam.
– Jeszcze chwilę – mruknęła Konan w ramię Paina, do którego znowu przylgnęła. Chłopak popatrzył na mnie i tylko przewrócił oczami, aż w końcu dziewczyna odsunęła się i starła łzy z policzków.
– Pozwól, że ja nie będę się z tobą witać tak wylewnie – mruknęłam i rozłożyłam ręce. Pain od razu pochwycił mnie w ramiona i delikatnie uściskał.
– No spróbowałabyś tylko – burknęła cicho, dalej wycierając łzy. – Chodźmy po walizki.
Odebrałyśmy nasze rzeczy w liczbie trzech – jedną zapakowałyśmy na pół – po czym ruszyliśmy do pikapa Fuumy, stojącego na pobliskim parkingu. Jak tylko usiadłam na tylnim siedzeniu, serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Wiedziałam, że czeka mnie teraz trudna rozmowa z Naruto. Nie chciałam go ranić, to była chyba najgorsza rzecz, jaką przyszło mi w życiu zrobić. Uzumaki był za dobrym człowiekiem, żeby go krzywdzić, a ja, do cholery ciężkiej, musiałam to zrobić.
Naturalnie powiadomiłam go o naszym terminie przyjazdu, ale zapewniłam też, że Pain po nas wyjedzie i mnie podrzuci do Sakury. Mój chłopak, choć ciężko było mi go nazywać w ten sposób po takim czasie, obiecał, że wpadnie do mnie jeszcze dziś wieczorem. Z jednej strony ucieszyłam  się, że go zobaczę, bo mimo wszystko czułam tęsknotę, ale z drugiej… Kurna, miałam go zranić! A diabelnie tego nie chciałam.
Popatrzyłam za okno i od razu zorientowałam się, że nie jedziemy do Sakury. Zmierzaliśmy prosto do mieszkania Madary i Paina, a ja nie byłam gotowa na spotkanie z nim. Nie chciałam, żeby widział mnie po podróży – zmęczoną, nieumalowaną, z lekko przetłuszczonymi włosami. Wpadłam w panikę, którą musiałam w sobie stłumić, żeby zabrzmieć naturalnie.
– Miałeś mnie zawieźć do Sakury.
– Oj weź, przyjedziesz do niej potem, przecież musimy opowiedzieć chłopakom o naszych fajowskich wakacjach. – Konan odwróciła się i znacząco poruszała brwiami w górę i w dół. Pacnęłam się w czoło, doskonale wiedziąc, o czym właśnie sobie pomyślała, choć cały czas tłukłam jej do głowy, że o naszej nagiej kąpieli nocnej w jeziorze mówić nie musiała. Ani tym bardziej, że zostałyśmy przyłapane przez policjantów. Przystojnych, w dodatku.
Tyle, że Konan chciała – jak to ujęła – podkurwić Madarę i udowodnić nam, że cholernie za sobą tęskniliśmy, że wpadamy w zazdrość, gdy ktoś inny się przy nas kręci i że kochamy się całym sercem. Ja nie byłam co do tego przekonana, bo jeden pocałunek nic nie znaczy i cały czas to sobie powtarzałam. Aż w końcu uwierzyłam. Tak mi się przynajmniej wydawało.
– Wolałabym najpierw się odświeżyć – zauważyłam posępnie, bo wiedziałam, że z nią nie wygram.
– Odświeżysz się u nas.
Prychnęłam, słysząc „nas” z ust Konan. Miałam nadzieję, że nie zmieni naszych planów i zamieszka ze mną w akademiku, gdzie miałyśmy już nawet zaklepany pokój.
Wtuliłam się w fotel, dalej odczuwając zmęczenie. Mimo to z ciekawością oglądałam miasto i nie mogłam się nadziwić, jak inny świat tutaj jest. Ten cały pośpiech zaczął mnie przerażać. Przyzwyczaiłam się do beztroskiej sielanki i przede wszystkim do braci Senju, za którymi już teraz okropnie tęskniłam. Ale obiecali nas odwiedzić w niedługim czasie.
Pain zaparkował auto pod samymi drzwiami prowadzącymi do kamienicy. Wysiadłam nachmurzona i wyjęłam jedną walizkę z bagażnika. Pozostałe wzięła świergająca do siebie para. Idąc po schodach odchodziłam od zmysłów. Nie wiedziałam, jak mam się zachować względem Madary. Powiedzieć zwykłe „cześć” czy może rzucić się w ramiona? A może on w tym czasie już sobie kogoś znalazł?
Nie, tak być nie mogło, nie było. Na pewno nie. Deifnitywnie nie. Madara by nie mógł.
Mógłby. I doskonale o tym wiedziałam.
– Nie spinaj się tak, nie ma go – powiedział Pain, najwyraźniej wyczuwszy mój podły nastrój. W pewnym sensie odetchnęłam z ulgą, choć nie powiem, chciałabym go już zobaczyć. I tak, rzucić mu się w ramiona. Cholernie się za nim stęskniłam.
– Mam nadzieję, że się nie wygadałeś o naszym przyjeździe? – spytała Konan, jak wchodziliśmy do środka. Przywitał nas ten sam przedpokój, w którym nic się nie zmieniło. Automatycznie weszłam głębiej do mieszkania, żeby zrobić pozostałej dwójce miejsce, i rzuciłam okiem na salon i tę wstrętną kanapę. Od razu w mojej głowie zadźwięczały jęki panienek, które na niej dochodziły. Albo tylko udawały, w końcu Madara mógł mieć małego. Na samą tę myśl lekko się uśmiechnęłam.
– Spokojnie, słówka nie pisnąłem – odpowiedział i głośno westchnął. – Co wy macie w tej walizce? Kamienie?
– Kosmetyki i inne, cenne rzeczy – odparowała od razu Konan. Klasnęła w dłonie z ogromnym uśmiechem. – No to Madara będzie mieć niespodziankę! – pisnęła a następnie rzuciła mi się na szyję. – Przyznaj, że tęskniłaś za tym mieszkaniem, gdy mieszkałaś u tej tam…
– Sakury – pomogłam jej. – Może trochę.
Wzruszyłam ramionami, chcąc wyglądać na jak najbardziej wyluzowaną. Wolałam, żeby Tenshi nie dowiedziała się, jak skręcało mnie w środku na myśl, że już nie śpię w łóżku z Madarą i że – co gorsza – mogła spać w nim Tenten. Aż się wzdrygnęłam.
– A gdzie tak właściwie jest Uchiha? – spytała Konan, gdy znalazła się w kuchni. Nalała nam wody do szklanek i duszkiem wypiła swoją.
– Ma walkę – mruknął luźno Pain.
– O tej porze? – zdziwiłam się. Przecież była dopiero szesnasta, a z tego co wiem, te spotkania zwykle odbywały się pod osłoną nocy.
– Tak wyszło. Chcesz wziąć teraz prysznic czy najpierw coś zjeść?
– Chyba prysznic – westchnęłam.

*

Czując ciepły strumień wody, natychmiastowo się rozluźniłam. Na chwilę przestałam myśleć o tym, jak za niedługo będę musiała zranić Naruto. Myślami wróciłam do chwil spędzonych z Hashiramą i Tobiramą, do naszych wygłupów i nocnych wypraw nad jezioro. Nie było to może zbyt bezpieczne, ale młodszy z braci świetnie pływał i zawsze mogłyśmy na niego liczyć. Poza tym, jezioro przy brzegu szczególnie głębokie nie było, a dalej woleliśmy nie wypływać. Spędzaliśmy tak cudownie czas. A teraz, kurna, przyszło mi zranić osobę, na której tak mi zależało.
Dokładnie obmyłam całe ciało, wspominając jeszcze rozmowę z Moshi i późniejsze słowa Ibikiego. Bezczelnie czekał na mnie przed domem, nonszalancko opierając się o swój motor. Z tym cholernym błyskiem w oku, który kiedyś tak kochałam i za który oddałabym wszystko, nawet własną godność.
– Mam nadzieję, że moja mama nie nagadała ci głupot – mruknął, gdy znalazłam się dostatecznie blisko niego. Nalka z radością zaczęła skakać mu po nogach, a ten pochylił się i pogłaskał ją po pyszczku, nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Dopiero po chwili odciągnęłam psa i skinęłam lekko głową. Nie mogłam dać po sobie poznać, że nie zdobędę tych pieniędzy. Chciałam zyskać na czasie, tym bardziej, że Ibiki dalej nie upatrzył jeszcze ofiary.
– Jej słowa i tak niczego by nie zmieniły – skłamałam i zdziwiłam się, z jaką łatwością mi to wyszło. Zdanie samo wypłynęło z gardła, brzmiąc przy tym naprawdę naturalnie.
Ibiki uśmiechnął się z wyższością. Połknął haczyk.
Zakręciłam kurki i szybko wytarłam swoje ciało. Stojąc jeszcze okryta ręcznikiem zerknęłam w lustro i zlustrowałam siebie wzrokiem. Moja skóra przybrała ciemniejszego odcieniu, zaś włosy rozjaśniły się od słońca. Ale najważniejsza zmiana zaszła w moich oczach – były weselsze. I doskonale wiedziałam, że to za sprawą braci Senju. To oni podnosili mnie na duchu, gdy wpadałam w dziwne zamyślenie. Ibiki nękał mnie swoją obecnością bardzo często – a to przypadkiem widziałam go w sklepie, a to na ulicy. Rzadko kiedy rozmawialiśmy ale wiedziałam, że on jest, widzi mnie, obserwuje. A Tobirama wyjątkowo dzielnie znosił moje humorki i zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Byłam trochę pewniejsza siebie, chociaż… Kurna, miałam wszystkim wyjawić prawdę. Blask znikł z oczu a ja miałam ochotę rozbić lustro, ale w porę się powstrzymałam.
Ubrana w letnią sukienkę, szybko zrobiłam sobie delikatny makijaż i rozczesałam włosy, ale zostawiłam je, żeby same wyschły. Ładnie się wtedy falowały.
Jak wyszłam z łazienki, wkroczyła do niej Konan, a ja z Painem zaczęliśmy przygotowywać w kuchni obiado-kolację.
– Coś długo trwa ta walka – mruknęłam, bo zaczynałam się już denerwować o Madarę. Była prawie osiemnasta, a jego dalej nie było.
– Może skoczył jeszcze z Hidanem na jakieś piwo, ostatnio częściej razem wychodzą – odparł swobodnie Pain. – Nie martw się, on jest nie do zdarcia. Rzadko kiedy daje się chociażby tknąć, a jeśli już, to robi to po to, by zdezorientować przeciwnika.
Skinęłam głową, choć jego tłumaczenia wcale mi się nie podobały. Przeczuwałam coś złego i choć bardzo chciałam pozbyć się tego uczucia, nie potrafiłam. Cała drżałam a klatka piersiowa bolała mnie od szaleńczego rytmu serca.
A może po prostu bałam się spotkania z nim? Tak, to dobre wytłumaczenie. W końcu dalej nie wiedziałam, jak na niego zareagować.
Konan wyszła z łazienki dwadzieścia minut po osiemnastej i ledwo weszła do kuchni, a z przedpokoju usłyszałyśmy przekręcanie zamka. Zamarłam, spoglądając przy tym na przyjaciółkę. Tenshi wyszczerzyła się jak wariatka i siłą wepchnęła mnie do przedpokoju, sama natomiast cofając się z Painem z powrotem do kuchni. Poczułam zażenowanie, stojąc tak w przedpokoju jak ciućma, z jeszcze nie do końca suchymi włosami, bez zapowiedzi. A co, jeśli miał inne plany? Może zaprosił kumpli, a ja mu się narzucałam?
Ta jedna chwila trwała wiecznie. Myślałam, że wykituję, czekając, aż w końcu otworzy te cholerne drzwi. Czułam się tak, jakbym grała w jakimś filmie. Zahuczało mi w głowie od emocji, przez co wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Wejście powoli ukazywało coraz więcej korytarza, na którym stał Madara. Zlustrowałam chłopaka od góry do dołu – ubrany był w szary podkoszulek, a na ramiona zarzucił skórzaną, czarną kurtkę. Do tego ciemne dżinsy i buty na motor, i aż serce zabiło mi z wrażenia, jak dobrze może wyglądać w tak, wydawałoby się, zwyczajnych ciuchach. Włosy miał rozrzucone w nieładzie, opadały na jego lewe ramię i plecy. Zapragnęłam nagle wulić dłoń w te przepiękne kudły i zaciągnąć go za sobą do łóżka, gdzie moglibyśmy się całować całą wieczność. Ten zwierzęcy instynkt, który starałam się tłumić przez ostatni czas, naparł na mnie z podwójną siłą. Wyraźne rysy twarzy Madary wywołały w brzuchu motylki, stado cholernych motyli, które rozlały się po całym ciele w postaci dreszczy. Ledwo utrzymałam się na nogach, wpatrzywszy się dokładniej w czarne tęczówki chłopaka, wyrażające niesamowity szok i coś, czego nie mogłam odgadnąć. Jakby… strach?
I wtedy do przedpokoju weszła ona – dziewczyna na wysokich szpilkach, ubrana w krótką, skórzaną spódniczkę i odkrywający brzuch top, podkreślający jej sporych rozmiarów piersi. Miała rude, długie włosy i pomalowane na czerwono usta, które na mój widok wykrzywiły się w lekkim grymasie.
Kurwa.
– W-wróciłaś – wydusił z siebie Madara, ocknąwszy się z szoku. Właśnie to wyrażały jego oczy – obawę, że jak zobaczę go z kolejną panienką, już nigdy do niego nie wrócę. I kryło się w tym mnóstwo prawdy. No bo do cholery ciężkiej! Czy aż tak trudno było mu utrzymać ptaka w spodniach?!
Najwyraźniej pocałunek przed moim wyjazdem nic dla niego nie znaczył. Podobnie jak cała moja osoba. Byłam tylko głupim barankiem, który nie dał się zaciągnąć do łóżka, a więc intrygował. I nikim więcej.
Odniosłam wrażenie, że moja klatka piersiowa została przygnieciona czymś wyjątkowo ciężkim. Zabrakło mi tchu, ale jako, że w ciągu wakacji miałam mnóstwo okazji do poćwiczenia mojego talentu aktorskiego, ukrywając przed Konan niepokój związany z Ibikim, nie dałam po sobie niczego poznać. Stałam dalej wyprostowana i nawet uśmiechnęłam się z kpiną.
– Ty również, jak widzę.

*

 Szłyśmy akurat ulicą. Wracałyśmy z zakupów, a więc obładowane torbami, bo można stwierdzić, że ogarnęło nas szaleństwo. Każda z nas kupiła sobie masę ciuchów, pozbywając się przy tym mnóstwa pieniędzy. Ale byłyśmy szczęśliwe i nic więcej się nie liczyło.
To był pierwszy raz, kiedy Konan naprawdę się uśmiechała od śmierci Hayate. Po roku zatracania się w rozpaczy, wreszcie wyszła do ludzi i udało mi się doprowadzić do rozjaśnienia jej twarzy przepięknym, anielskim uśmiechem. Byłam z siebie dumna i niesamowicie wzruszona, że Tenshi powoli zaczynała dochodzić do siebie.
Ale nasza radość nie trwała długo. Konan zatrzymała się nagle i z powagą wskazała na coś głową. Przeniosłam wzrok w tamtym kierunku i zatkało mnie, gdy dostrzegłam Ibikiego z jakąś dziewczyną.
– Mam nadzieję, że cię zdradza – powiedziała dobitnie Konan, raniąc mnie tym jeszcze bardziej. – Może wtedy byś oprzytomniała.
Rozsadzający ból w klatce piersiowej nie pozwolił mi na wymówienie choćby słowa.

*

Ibiki nigdy mnie nie zdradził. Może i był draniem, ale wiernym draniem, a ta dziewczyna okazała się być tylko jego znajomą, która notabene miała już męża i dziecko. A Madara, choć w teorii nie byliśmy razem, tak właśnie postąpił. Całował mnie na pożegnanie, dając mi złudną nadzieje, że mu zależy, a teraz przyprowadził sobie jakąś dziunię, którą najzwyczajniej w świecie miał bzyknąć. Byłam pewna, że to nie pierwsza od naszego wyjazdu. Cały czas sprowadzał panienki i mnie oszukiwał. Nie zdradzał, oszukiwał.
Czy tamto pożegnanie naprawdę nic nie znaczyło? NIC?
Konan i Pain, najwyraźniej zaalarmowani naszym drętwym powitaniem, wychylili się z kuchni. Jak tylko przyjaciółka zobaczyła Madarę z dziewczyną, patrzącą na kochanka ze zniecierpliwieniem, wybuchła złością.
– Co to za jedna? – syknęła, wskazując otwarcie ręką na Rudą. – Mam nadzieję, że przyszliście…
– Daj spokój, Konan – mruknęłam uspokajająco i uśmiechnęłam się do niej najsympatyczniej, jak tylko potrafiłam. – Mówiłam ci przecież, że ten pocałunek nie był żadną obietnicą. Już zapomniałaś?
– Co? – Dziewczyna wlepiła we mnie wzrok pełen niezrozumienia. – I to tyle?
Wzruszyłam ramionami, chcąc wyjść z tego z kamienną twarzą. Nie zamierzałam robić Madarze scen zazdrości. Prawda była taka, że nigdy nie powiedzieliśmy sobie wprost, że jesteśmy parą i nie chciałam wyjść na czepialską, choć tak naprawdę Madara zadał mi cios prosto w serce. To bolało, cholernie bolało. Zachciało mi się krzyczeć. Klęłam na niego w środku i na właśną naiwność, a moi towarzysze widzieli tylko spokojny uśmiech. Idealnie, Reiko.
– Madara nigdy nie był moim chłopakiem, a już na pewno nie można od niego oczekiwać stałości uczuć – odpowiedziałam, ale nie miałam odwagi zerknąć na Uchihę. Bałam się, że w jego oczach zauważę urazę, która przecież powinna kryć się w moich!
– Czemu nie powiedziałeś mi, że wracają? – spytał Paina i rozpostarł szeroko ramiona. Och, jaki biedny, bezradny.
– Bo mnie poprosiły – odpowiedział szczerze Fuuma. Dostrzegłam, że lekko się uśmiechał. Wiedział, że to się stanie. Pewnie obiecał Madarze nic nie mówić mi i Konan, ale chciał, żebym jakoś się dowiedziała. Szkoda tylko, że w tak brutalny sposób.
– Aha, nie no, jasne – prychnął Madara i potarł ręką podbródek. Był nieźle wkurzony na przyjaciela. – Dzięki, kurwa.
– Sorry, stary, Reiko jest przyjaciółką Konan. Nic im nie powiedziałem, ale nie zamierzam kryć twojego niewiernego dupska.
– Nie spodziewałem się tego po tobie – burknął Uchiha, jak gdyby w ogóle nie rozumiejąc, że to on w tej sytuacji był winny. Ja przez całe wakacje pozostałam mu wierna, trajkotałam o nim z Konan jak głupia, wyobrażałam sobie nasze spotkanie i to, jak padniemy sobie w ramiona. Tymczasem wszystko szlag trafił, a ja stałam twarzą w twarz z pustką laską, nie mogącą doczekać się seksu z Madarą. Co za gnojek.
– A ja po tobie – odezwałam się automatycznie, klnąc na siebie w myślach, że nie ugryzłam się w język. Nie chciałam pokazywać chłopakowi, jak źle mi było z tego powodu. Jak idiotycznie się czułam. Jak naiwnie. Kurna no, okropnie!
Dopiero w tym momencie odważyłam się otwarcie spojrzeć na Madarę. Mimo, że stał wyprostowany, a jego sylwetka nie wykazywała skruchy, to zdradzały go oczy. Zrobiły się ciemniejsze i poważniejsze – ze złości i czegoś jeszcze. Wolałam nie wierzyć, że żałuje, bo zbyt łatwo bym mu to odpuściła. Wmawiałam sobie, że to dupek, że robił to całe wakacje i zamierzał ukryć przede mną ten istotny fakt. Tak było po prostu łatwiej.
Ale te oczy… Patrzył na mnie tak intensywnie, z takim niewypowiedzianym żalem i smutkiem, że aż ścisnęło mnie w żołądku. Powtórzyłam sobie jednak: musisz być silna, dzięki czemu zdobyłam się nawet na kolejny uśmiech.
– Pora już na mnie – mruknęłam swobodnie, wzruszyłam ramionami i skierowałam się do salonu po walizkę. Konan natychmiastowo wkroczyła za mną, trzasnęła drzwiami i złapała mnie za ramię.
– Zamierzasz mu tak odpuścić? – syknęła cicho, przepełniona złością. Przewróciłam oczami.
– Nie mam zamiaru pokazywać mu, jak bardzo mnie zranił. Ani robić scen zazdrości. Po prostu… Kurde, nie widzisz tego? On jest dupkiem – westchnęłam, wskazując dłonią na drzwi. – Nigdy do mnie nie pasował i czasem mam wrażenie, że zachowuje się gorzej od Ibikiego.
Tenshi zacisnęła szczęki ale nie odezwała się słowem. Uznałam więc naszą rozmowę za skończoną i ją wyminęłam.
W przedpokoju atmosfera wcale się nie zmieniła, ale zauważyłam jeden, ważny szczegół: Ruda zniknęła. Madara musiał ją przegonić i teraz pewnie liczył, że z nim porozmawiam. Ale dla mnie sprawa była przesądzona. Nie zamierzałam mu wybaczać. Przegiął i tyle.
– Reiko…
Prychnęłam, gdy wypowiedział moje imię. Teraz już nawet nie byłam dla niego barankiem?
– To co robiłeś tutaj podczas mojej nieobecności to twoja sprawa – powiedziałam, odważnie patrząc mu w oczy. – Nie obchodzi mnie to. Naprawdę. Więc odpuść sobie jakieś wyjaśnienia.
– To nie tak – wyznał, głośno łykając ślinę. Był to całkiem zabawny widok – pospinany Madara. A to wszystko przeze mnie.
– Szczerze mnie to nie interesuje – odparłam szybko. – Jeśli tak chcesz pogrywać, proszę bardzo. Możesz wyruchać nawet całe miasto, ale do mnie nie waż się zbliżyć.
– Pozwól mi chociaż dać się wytłumaczyć – warknął i rozpostarł szeroko ramiona. Swoje skrzyżowałam na klatce piersiowej i kręcąc głową, prychnęłam.
– Nie musisz mi się tłumaczyć – wyjaśniłam spokojnie. – Przekonałam się na własne oczy, jaki jesteś i to mi wystarcza.
– Nie taki, jak myślisz – zripostował.
– A jaki? – spytałam od razu. Zmrużył lekko oczy, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Został przyłapany na gorącym uczynku, bez wymówki i jak widać, wymyślenie czegokolwiek szło mu naprawdę opornie. – Jeszcze dwa miesiące temu byłeś we mnie ponoć zakochany, a teraz znowu sprowadzasz sobie panienki. Przepraszam Madara, ale nie zamierzam z nimi rywalizować. Postawiłeś sprawę jasno i szanuję twój wybór. A teraz ty uszanuj mój i po prostu o nas zapomnij.
– Nie chcę tego…
– Z całą pewnością myślałeś o mnie pieprząc je na kanapie – warknęłam. – Sorry, nie jestem na tyle naiwna, żeby uwierzyć, jak bardzo za mną tęskniłeś. Ani na tyle głupia, żeby się z tobą dalej zadawać.
– I co? I przez to chcesz zakończyć naszą przyjaźń? – prychnął wściekle. Westchnęłam głośno, walcząc z napływającymi łzami. Nie mogłam się przy nim rozpłakać, bez przesady. Wyszłabym na desperatkę.
– Z tobą nie da się przyjaźnić – odpowiedziałam poważnie. Właśnie tak myślałam.
Widząc, że Madara nie wie, co odpowiedzieć, ruszyłam do wyjścia. Konan z Painem chcieli iść ze mną, ale rzuciłam tylko, że poradzę sobie sama. Musiałam się przejść i ochłonąć.

*

W drodze do mieszkania Sakury czułam niesamowitą pustkę. Jakby coś właśnie zniknęło, w dodatku całkowicie bezboleśnie. Było mi z tym naprawdę źle. Rzadko kiedy nic nie czułam, a teraz pochłonęła mnie obojętność, której tak nienawidziłam. Ostatni raz nawiedziła mnie, gdy wyjeżdżałam na studia, zostawiając daleko w tyle Ibikiego, nie będąc jednocześnie przygotowaną na nowe doświadczenia. Ta obojętność potrafiła po cichu zabijać i doskonale zdawałam sobie sprawę z jej destrukcyjnej mocy. A mimo wszystko nie umiałam pozbyć się uczucia, że tak właściwie… Nic się nie stało. Czułam, że tak się stanie, że Uchiha nie będzie na mnie czekać. I choć tak bardzo tego pragnęłam, choć moje serce krwawiło a ja miałam ochotę wyć z rozpaczy, nie umiałam się na to zdobyć. Szłam przed siebie spokojnie, nawet mój oddech nie przyśpieszył, serce też biło w normalnym tempie. To było niepokojące. Ale może lepsze od rozpaczliwego płakania na środku ulicy.
Tak właściwie, to niby czym miałam się przejmować? Nie byliśmy razem a pocałunek nie był żadną obietnicą, przecież tysiące razy sobie to powtarzałam! A i tak poczułam zawód. Tak, jakby Madara uderzył mnie w policzek. Ja czekałam pełna nadziei, a on zabawiał się z innymi panienkami. Przez telefon opowiadałam mu o tym, co robimy, a on sprytnie ukrywał prawdę. Oddałam mu swoją duszę, którą on bezlitośnie rozerwał na strzępy. To naprawdę bolało.
Dopiero przed mieszkaniem Sakury odgoniłam od siebie nieprzyjemne myśli. Potrzepałam głową, wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi, siląc się na przyjazny uśmiech.
– Reiko! – Wykrzyknęła, widząc mnie przed drzwiami. – Cześć. Jak podróż?
Haruno przytuliła mnie lekko do siebie, a później otworzyła szerzej drzwi. Po chwili z kuchni dołączył do nas Naruto. Patrzyłam na niego z zafascynowaniem, w niemałym szoku. Od mojego wyjazdu coś się w nim zmieniło. Odniosłam wrażenie, że wydoroślał, zmężniał. Szara koszula delikatnie opinała jego muskularne ciało, przez co zapragnęłam się  w nie wtulić i rozpłakać. Zwierzyć się z tego, co mnie spotkało i dostać ukojenie od jego ramion. Ale musiałam pamiętać, że jakby nie patrzeć Naruto dalej był moim chłopakiem i nie mogłam mu tego zrobić.
Uzumaki uśmiechnął się szeroko i z rozpostartymi ramionami podszedł, by mnie wyściskać. Odwzajemniłam gest z przyjemnością, przy okazji zaciągając się delikatną wonią jego perfum.
– Minęła spokojnie – odpowiedziałam Sakurze, gdy się od siebie odsunęliśmy. – Chciałam przyjechać od razu tutaj, ale Konan nie dała mi takiej możliwości – wyjaśniłam swoje „spóźnienie” z przepraszającym uśmiechem.
– Coś ty, nic się nie stało. Zrobić ci herbaty? – zaproponowała, a ja tylko skinęłam głową.
Zostaliśmy z Naurto sami w przedpokoju i atmosfera momentanie zgęstniała. Patrzyliśmy chwilę na siebie podejrzliwie i niemal słyszałam mocne bicie serca chłopaka. Z trudem opanowałam zawroty głowy. Nienawidziłam takich sytuacji.
– Musimy porozmawiać – mruknął w końcu, przerywając napięcie. Powaga w jego głosie nie przypadła mi do gustu, dlatego tylko skinęłam głową i poszłam do pokoju, w którym wcześniej stacjonowałam.
Postawiłam walizkę pod jedną ze ścian i rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu. Nie podobało mi się mieszkanie z Haruno i jej przyjaciółkami, dlatego myśl, że już niedługo przeniosę się do akademika z Konan, napełniła mnie optymizmem. Odwróciłam się do Naruto, który zamknął za sobą drzwi i przyglądał mi się z powagą, ale i dziwnym zmieszaniem i smutkiem. Czyżby doszedł do tego samego wniosku, co ja?
– Cieszę się, że wróciłaś – przyznał. Może nie było to kłamstwo, ale nie pałał szczególnym optymizmem. Tak naprawdę chyba było mu obojętne, gdzie akurat się znajdowałam. Równie dobrze mogłam zostać z rodzicami, a on nie zauważyłby różnicy. Tak, to zdecydowanie to.
– Wiesz, Naruto… – mruknęłam, czując wzbierające pod powiekami łzy. Nie chciałam go ranić i choć pocieszała mnie myśl, że mój powrót przyjął dość chłodno, i tak się bałam, że będzie cierpieć. – Ten wyjazd… Dużo myślałam. O nas, przede wszystkim. I, przepraszam, ale…
– Nie pasujemy do siebie – odparł za mnie, jakby się rozluźniając. Popatrzyłam mu prosto w oczy, odczuwszy ulgę. Zacisnęłam usta w cienką linię i delikatnie skinęłam głową. – Aż ciężko w to uwierzyć, co? – zapytał pogodnie.
Miał rację. Bo niby czemu do siebie nie pasowaliśmy? Spędzaliśmy razem miło czas, dobrze się dogadywaliśmy, wspólne wygłupy tylko nas do siebie zbliżały i uwielbiałam jego pocałunki oraz przytualnie z zaskoczenia. Tyle tylko, że nie było między nami tego czegoś, co pozwoliłoby nam stworzyć związek na solidnych fundamentach.
– Ciężko – przyznałam i otarłam łzę, która mimowolnie spływała mi po policzku. – Naprawdę ciężko.
Naruto z uśmiechem podszedł do mnie i zakleszczył w czułym uścisku, a ja rozpłakałam się już na dobre. Nie byłam jednak pewna, czy rozstanie z Uzumakim było tego powodem. Bałam się, że to może być wina Madary.
Chłopak głaskał mnie uspokajająco po plecach, cierpliwie znosząc wydobywający się z mojego gardła szloch. Robiłam wszystko, żeby jak najszybciej dojść do siebie i nad sobą zapanować, bo było mi głupio, że tak się rozkleiłam. Nie chciałam, by czuł się w jakikolwiek sposób winny naszego rozstania.
– Już dobrze – mruknęłam po jakimś czasie i z uśmiechem zażenowania odsunęłam się od chłopaka, wycierając policzki. – Dzięki.
– W sumie… Powinnaś o czymś jeszcze wiedzieć – przyznał niepewnie i przygryzł ze zdenerwowania dolną wargę. Zamarłam, patrząc na niego podejrzliwie.
– Poznałeś kogoś? – odparłam natychmiastowo, w napięciu czekając na jego odpowiedź. Modliłam się jednocześnie, by zaprzeczył. Mimo, że nie chciałam już z nim być, wolałam, żeby nie zrywał ze mną przez kogoś innego.
Ale Naruto skinął głową na potwierdzenie moich słów. W duchu zaklęłam, natomiast w rzeczywistości skinęłam lekko głową.
– Właściwie, to znałem ją już wcześniej – dodał. – To Sakura.
Sakura.
Sakura. Sakura. Sakura. Sakura.
Wiedziałam, że z nią coś nie tak! No po prostu wiedziałam! Od samego początku próbowała odebrać mi Naruto. Niby sympatyczna i kochana, a w gruncie rzeczy cały czas chciała wbić mi nóż w plecy! Co za… Kurna no!
Moja godność została podeptana. Uzumaki wolał ode mnie jakąś głupią laskę z różowymi włosami, i choć okazała się być całkiem miłą dziewczyną, to jednak… Odebrała mi go! Pewnie przez całe wakacje byli razem, a Naruto podczas naszych telefonicznych rozmów udawał, że dalej jest szaleńczo we mnie zakochany, a przynajmniej zainteresowany naszym związkiem. Kłamał, jak to za mną tęskni i wysyłał słodkie smsy, a tak naprawdę leżał obok Sakury i pewnie ją całował! Co za upokorzenie.
– Długo jesteście razem? – spytałam odruchowo. Przy nim nie musiałam udawać, że mi nie zależy. Uzumaki nie był Madarą.
– Zaczęło się po twoim wyjeździe ale dopiero niedawno doszliśmy do wniosku, że tego chcemy – odpowiedział, szczerze zakłopotany. Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. – Przepraszam, Rei. Nie chciałem cię zranić.
– Nie przejmuj się – odpowiedziałam szybko i machnęłam ręką, a następnie złapałam w dłoń walizkę. – Mam nadzieję, że przy niej będziesz szczęśliwszy, niż przy…
– Dałaś mi tyle radości, co jeszcze nikt – przerwał mi i złapał moją twarz w dłonie. Zamarłam pod wpływem tego gestu. – Zapamiętaj to, Rei. Dziękuję. Czas spędzony z tobą był naprawdę niesamowity.
Uśmiechnęłam się przez łzy i jeszcze raz w niego wtuliłam. Nie sądziłam, że to będzie aż tak bolało. Nie mogłam znieść myśli, że nasza przygoda dobiega końca, że od teraz nie będę widywać go tak często a w końcu kontakt nam się urwie. Nie chciałam go stracić, ale nie sądzę, byśmy potrafili się przyjaźnić. Nie po tym wszystkim.
– Dziękuję – wyszeptałam mu do ucha i złożyłam delikatny pocałunek tuż obok. – I nawzajem.
Odsunęłam się i wierzchem dłoni starłam łzy, a następnie bez słowa wyszłam z pokoju, ciągnąc za sobą walizkę. Sakura stała w progu kuchni i rozmawiała z kimś, pewnie z Ino, a usłyszawszy nas, od razu się odwróciła. Zobaczywszy mój stan, uśmiech zszedł z jej ust.
– Reiko – wyszeptała i się wyprostowała. Odruchowo zaczęła bawić się palcami u rąk. – Ja…
– Nie przejmuj się, to nic. – Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie sądzę, żeby mi się to udało. – I tak byśmy się rozstali. To nie przez ciebie. Choć od początku wiedziałam, że chcesz mi go odebrać – dodałam żartobliwie i pogroziłam jej palcem. Uśmiechnęła się niepewnie i zerknęła na Naruto. – Dzięki, że mogłam tutaj mieszkać.
– Nie musisz się wyprowadzać – odpowiedziała szybko. – To, że jesteśmy razem…
– No właśnie – przerwałam jej. – Nie mam nic przeciwko temu, ale wolałabym nie oglądać was jak się do siebie migdalicie. Wybaczcie.
Sakura wydęła policzki, ale skinęła głową na zgodę. Podeszłam do drzwi, zatrzymując się tuż przy niej.
– Dbaj o niego – poprosiłam cicho. – Jeśli go zranisz, zrobię ci krzywdę, obiecuję.
Haruno uśmiechnęła się niepewnie, a ja tylko machnęłam wszystkim ręką na pożegnanie i wyszłam z mieszkania dziewczyny.
Świetnie, zostałam bez dachu nad głową.

*

Usiadłam na jednej z ławek w soczyście zielnym parku. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywałam się w spacerowiczów, podkurczywszy przy tym nogę, by móc ją objąć. Czułam się beznadziejnie.
Nie mogłam mieszkać ani u Sakury, ani u Madary i Paina, mimo, że o stokroć wolałabym żyć z tą pierwszą, niż z Uchihą. Myśl, że mogłam do nich wrócić, napawała mnie obrzydzeniem i niepohamowanym smutkiem. Chciałam wyprzeć go z głowy, zapomnieć i dać sobie spokój, ale nie potrafiłam. Naprawdę poczułam do Madary to coś, potocznie zwane zakochaniem, a on odrzucił mnie w tak brutalny i zarazem obleśny sposób. Naszła mnie ochota na zniszczenie tej cholernej kanapy, jakby to ona była wszystkiemu winna. Chciałam wierzyć, że gdyby zniknęła z salonu, również Madara by się uspokoił i obdarzył mnie swoją miłością, ale to niestety nie zależało od niej. Uchiha taki był i już – bezwartościowy dupek.
Dupek, którego pokochałaś.
Potrząsnęłam głową, by odgonić głupie myśli. Nie mogłam go kochać. Jeszcze nawet nie byliśmy razem, a ten po raz kolejny już mnie zranił. Nie nadawał się do związków i wszyscy to wiedzieli. A mimo to chciałam wierzyć, że jest inaczej. Konan tak samo. Ten pocałunek… Dla mnie oznaczał zmianę. A przede wszystkim obietnicę, że będzie czekać, że mu zależy. Ale dla niego to był tylko głupi gest, zapewne po to, by poprawić mu humor i napawać się moim upokorzeniem po odkryciu prawdy. Gnojek.
Gnojek cholerny!
Prychnęłam pod nosem i odwróciłam głowę w prawo. Mój wzrok zatrzymał się na stojącym przy ławce mężczyźnie. Wbił dłonie do kieszeni ciemnych dżinsów, a jego postawa wskazywała na rozluźnienie. Niepewnie przeniosłam spojrzenie wyżej, po drodze lustrując szczupły brzuch i szerokie ramiona, na które swobodnie opadały związane gumką, długie włosy. Uśmiech, którym mnie obdarzył sprawił, że cały mój organizm zwariował. Był tak oszałamiająco przystojny i jednocześnie arogancki, że nie umiałam zapanować nad szybko bijącym sercem i dziwnym uczuciem gorąca. I te oczy… Czarne, pochłaniające moją osobę, rozbawione. Jak tylko w nie spojrzałam, zmniejszyły się pod wpływem uśmiechu mężczyzny.
Mimo mojego szczerego zainteresowania osobnikiem łudząco podobnym do rodziny Uchiha – jasna cera, ciemne włosy i oczy – nie ruszyłam się nawet o milimetr i dalej z głową ułożoną na kolanie, wpatrywałam się w niego obojętnie.
– Już myślałem, że mnie nigdy nie zobaczysz – rzucił luźno i pokazał rząd białych, równiutkich zębów. Zmrużyłam nieufnie oczy. – Stałem tu już od jakiegoś czasu – wyjaśnił, nie widząc z mojej strony żadnej reakcji.
Wyprostowałam się i jeszcze raz otwarcie mu przyjrzałam. Jego grzywka rozchodziła się na dwie strony twarzy, a włosy na czubku głowy, zdecydowanie krótsze od reszty, zabawnie odstawały we wszystkich kierunkach.
– Mogę? – spytał swobodnie i wskazał na ławkę. Zmrużyłam jeszcze bardziej oczy, a nieznany mi osobnik, prawdopodobnie noszący nazwisko Uchiha, bezceremonalnie na niej usiadł i założył ręce na oparcie. Odsunęłam się, by przypadkiem mnie nimi nie dotknął. Przez Madarę nie chciałam mieć z tą rodziną nic wspólnego, a ów mężczyzna napawał mnie niepewnością jak nikt inny. – Nie jesteś szczególnie rozmowna, co?
– Nie – przyznałam, chcąc go zbyć. Podniosłam się z ławki i wysunęłam z walizki rączkę. Jak się mogłam spodziewać, mój rozmówca również wstał. Dopiero teraz dostrzegłam, jak wysoki był – musiałam mocno zadrzeć głowę do góry, by spojrzeć mu w oczy. Wzrostem przewyższał wszystkich Uchiha, których do tej pory poznałam.
– Hej, nie każę ci iść – powiedział przepraszająco i posłał mi kolejny, piękny uśmiech. Podparłam się pod boki i podejrzliwie na niego łypnęłam.
– Kim ty w ogóle jesteś, co? – spytałam otwarcie, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że znalazł się przy mnie przypadkiem. Nie, jeśli nazywał się Uchiha.
– To już nawet nie można się przysiąść do samotnie siedzącej w parku dziewczyny? – Próbował się obronić, ale nie łyknęłam jego kłamstwa. – Od kiedy jesteś taka ostrożna?
– A od kiedy niby mnie znasz, co? – prychnęłam. Ze zdenerwowania zaczęły mi się pocić ręce.
– Miałem okazję rozmawiać o tobie z paroma osobami – przyznał, co kompletnie mi się nie spodobało. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i uważnie obserwowałam jego pogodną twarz.
– To znaczy? – spytałam zbita z pantałyku. Moja pewność siebie stopniowo malała, i choć bardzo nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, możliwe, że mężczyzna wiedział o mnie więcej, niż bym się tego spodziewała.
Kruczowłosy nie zamierzał jednak odpowiadać na moje istotne pytanie. Wzruszył tylko ramionami i posłał mi kolejny uśmiech.
– Jak się nazywasz? – burknęłam niepewnie, mimo, iż bardzo nie chciałam okazać mu strachu. To uczucie, niestety, było ode mnie silniejsze.
– Izuna Uchiha – przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę. – Brat Madary.
           

Czuję lecący w stronę Madary hejt. Trzy, dwa, jeden…
Przepraszam, musiałam. Zaraz pewnie i tak mi napiszecie, że jest gnojkiem ale go kochacie i że muszą być razem. xD Tak jak ja nie umiem znienawidzić Itachiego na różnych blogach (choć powinnam), tak wy pewnie Madary… :D
Dziś krótszy rozdział, ale sami rozumiecie, że musiałam skończyć w tym momencie. Niestety przytrzymam Was w niepewności dość długo, bo znikam na jakiś czas z blogosfery – sesja. Tak, niestety. Muszę skupić się na egzaminach a pisanie tylko by mnie rozpraszało. Do Was pewnie zaglądać będę, ale nie obiecuję, że się odezwę. Choć oczywiście się postaram. :)
To chyba tyle z ogłoszeń… Przesyłam buziaki i już za Wami tęsknię. :(

39 komentarzy:

  1. Powiesić na latarni za... Wiadomo za co :D biedna Rei nawet nie wiem co napisać to jest straszne. Najpierw panienka Madary za chwile Naruto ehh... Izuna... Ciekawe co teraz będzie... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę powodzenia na egzaminach i szybko do nas wracaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj powiesić, powiesić. :D Teraz za to będę musiała się postarać, żebyście na nowo Madarę polubiły. xD

      Dzięki za ciepłe słowa. Trzymaj kciuki zwłaszcza 2 lutego. :D

      Ciao. <3

      Usuń
  2. O kurde :D Dziewczyno masz tempo. Jednego nie zdążę przeczytać a już drugie :D Cóż, spodziewałam się tego po Madarze, ale Naruto?! Serio? Słabo strasznie. Biedna Reiko, to były dla niej dwa ciosy w policzek! No i brat Madary? (w sumie powinno ich być 4 :D hehe) Ciekawa jestem czy jest bardziej ogarnięty niż brat. Mam nadzieję, że jej gdzieś nie wywiezie w las, w pole, do piwnicy whateva...W sumie, podziwiam Reiko. W przedpokoju rudą bym za kudły wytargała a Madarę zlinczowała! A ona, mimo wszystko, zachowała stoicki spokój. Też bym tak chciała. Ale jestem człowiekiem, który raczej nie myśli trzeźwo w tak nagłych sytuacjach...Czuję, że Ibiki pewnie jeszcze namiesza, no bo jakby że inaczej? Poza tym musi się pojawić by Madara go oklepał, ale jeszcze przed tym Reiko musi sklepać Madare xd (boże co za bzdury to przez angielski, jutro mam sprawdzian i robię wszystko by się nie pouczyć...)No i Sakura zawsze była dziwią (by się brzydko nie wyrazić..)jak dla mnie, więc ją tez powinna oklepać. O, teraz wpadłam na pomysł że Reiko mogłaby Madarę wyzwać na pojedynek! To byłaby MOOOOC :D cudowne.
    No ja już może lepiej skończę xd
    BUZIAAK :*
    LOVE,
    ps. masz ode mnie kopa w dupę, by sesja była zaliczona! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda autorka powinna mieć takie tempo jak ja. -.- No ale dobra, ważne, że w ogóle piszą. Khe khem - bez aluzji. :P
      Niby Naruto wywinął świństwo, ale z drugiej strony pomyśl sobie co by było, gdyby Reiko była tak naprawdę zaangażowana w związek z nim. Cierpiała by o wiele bardziej, a tak po prostu jej duma została niefajnie podeptana. Z dwojga złego chyba to już lepsze. ^^
      Izuna odegra tu dość ważną rolę i gwarantuję - okropnie namiesza. Ale już nic nie zdradzam. ^^
      Ja też nie myślę trzeźwo, natomiast nie mam odwagi, która pozwoliłaby mi wytargać za kudły laskę podwalającą się do mojego chłopaka. Choć w sumie - kto wie? xD
      Hahah też jak mam jakieś kolokwium czy coś to siedzę na komputerze i robię wszystko, żeby się nie uczyć - piona! :D

      Dzięki i za komentarz, i za kopa. Trzymaj kciuki. ;)

      Buźka!

      Usuń
  3. Nie dam rady napisać obszernego komentarza, bo moja sesja chyba się już powoli zaczyna. Tonę w książkach, bez kitu.
    Ale powiem Ci jedno, spłakałam się jak głupia przy tym rozdziale! Reiko, trzymaj się! Biedna, wszystko jej spadło na głowę.
    Atatat, Madara mnie wkurzył Już go nie lubię :C

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko się nie utop (ehehehehe, żarcik z wyższej półki, nie? :D:D).
      Jaaacie płakałaś? E no coś Ty. :> Jestem zaskoczona i choć powinno mi być źle, to mimo wszystko się cieszę. Choć nie chciałam, żeby ktokolwiek przy nim płakał. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. :D
      Może jeszcze polubisz tego gnojka, co? :D

      Powodzenia na egzaminach. <333

      Usuń
  4. Wszędzie rodzina Uchiha. Uwielbiam ich. xD
    Na początku siedziałam z wielkim bananem na twarzy, tylko nie wiem czy dlatego, że pojawił się rozdział, czy dlatego, że fajnie się zaczynał.
    Ale jak przeczytałam o tym co zrobił Madara, to miałam ochotę, go udusić. No bo jak tak można? Najpierw ją całuje, a później takie coś. Ale i tak wierzę, że niedługo wszystko się ułoży, przynajmniej na razie. xd
    Szkoda mi tego, że Reiko tak rozstała się z Naruto, ale w sumie, jakby nie patrzeć, ona też go zdradziła. Ale cóż, takie życie. xd
    Pozdrawiam i życzę weny. A co najważniejsze powodzenia na sesji! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzinka Uchiha jest super. xD Tworzą taką paczkę gnojków, za co ich uwielbiam. :D
      Gdybym napisała, że Uzumaki rozpaczał po rozstaniu, zalał się łzami i błagał ją, by została - zabilibyście mnie. xD Albo gdybym chociaż opisała, jak bardzo został zraniony. A tak przynajmniej wiecie, że nie cierpiał aż tak bardzo, jak by mógł. A i Rei się szybko pozbiera, gwarantuję. :D
      Nie dziękuję, trzym za mnie kciuki, błagam. :D

      Buziole!

      Usuń
  5. Jeeesteeem! (Podejście namber tu)
    Skumałaś aluzję? Jak nie, to podpowiem - piszę ten komentarz drugi raz ^^. Zajefajnie, no nie?

    Jak zobaczyłam nowy rozdział, to taki zaciesz mi na twarz w stąpił, że szczerzyłam się do telefonu (tak, w większości czytam rozdziały na telefonie i tego komcia również klecę na nim ^,~). Ale to piękne uczucie i dobry humor prysł wraz z nadejściem pana-ekstra-super-dziwkarza-szmaciarki-do-kwadratu-Madary. Normalnie tylko rozerwać, a szczątki spalić *_*. Ja się dziwię Rei takiego opanowania emocji... sama rzuciłabym się najpierw na tą lalę, a potem na Uchihę, a na końcu rozbeczałabym się i uciekła w kącik. A tu proszę...

    Jakoś to rozstanie z Naruto nie wzbudziło we mnie jakichś większych emocji. Chociaż jedno mnie dobiło - NaruSaku ;_;. Hejcę ten paring, ale co ja mogę? ;____;

    Spodziewałam się obu tych rzeczy - i Madary z panienką, i zdrady Uzumaki'ego. Ale Izuna... z choinki się urwał, czy jak? O,o Sporo namiesza, mówisz... hm, ciekawe xd

    No i Rei została sama - bez dachu nad głową, bez faceta i z szarganą dumą. Tyle porażek jednego dnia... to smutne.

    No cóż, powodzenia na sesji i weny ^*^

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie znoszę, jak czasem usunie mi się komentarz. To strasznie irytujące, tym bardziej, że drugi nigdy nie wychodzi już taki, jak by się chciało, żeby był. ._.

      Pan-super-ekstra-super-dziwkarz-szmaciarka-do-kwadratu-Madara jeszcze Wam spasuje, przynajmniej mam taką nadzieję. xD Bo jeśli przekreśliłam tym rozdziałem Uchihę, to trochę mi przykro. xD

      Haha Izuna nie urwał się z choinki, ale z czegoś innego owszem. xD

      Dzięki za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że będziesz mooooocno ściskać za mnie kciuki - po cichu właśnie na to liczę. ;D

      Buziaczki!

      Usuń
  6. No tyko Cię udusić :P
    Madara Ty na matole!! Jak czytałam ten moment jak otwierały się drzwi to z każdym kolejnym słowem tylko się modliłam : "bądź sam, bądź sam" 😄 kretyn!!
    Co do Naruto to się od razu domyślilam :(
    Reiko jest silna:) da sobie radę:D (mam nadzieję)
    Izuna?! Hmm :) miłe. Zaskoczenie:)
    Życzę weny i przede wszystkim powodzenia na sesji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mnie, Madarę. To on jest niewierną świnią. xD

      Miałam nadzieję, że wprowadzenie Izuny mocno was zdziwi. ^^

      Dziękuję za ciepłe słowa. :* Buziaki!

      Usuń
  7. Nie mam za bardzo czasu na komentarz, ale powiem tylko, że Madara to jednak świnia. I to nie morska. Zwyczajna, różowa - świnia. No i Bożeee jak ja nienawidzę słowa "pantałyk". Nie wiem czemu, ale tak okropnie mnie drażni XD No dobra, więc rozdział zaliczam do dobrych, ale nakopię i tak Ci za niego do tyłka. Nie żartuję. Treningi kickboxingu w końcu się opłacą i skopię komuś poślady, a będzie to wredna Kejża, która odbiera nam romansy.

    I tak kocham <3 :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różooowa? Ale taka brudna, nie? xD Dziżas, kiedyś jak byliśmy z moim Darkiem u jego rodziny gdzieś na wsi, to tak były takie wielkie, obrzydliwe i przerażające świnie. Nigdy w życiu nie widziałam tak ogromnej świni. ._.
      Nakop mi do tyłka żebym sesję zdała. xD I nie jestem wredna, jestem... Pomysłowa. xDDD

      Również kocham. <333

      Usuń
  8. Hej! nominuję Cię do Liebster Award :)
    Jak masz ochotę to po więcej informacji zapraszam tu:
    http://naruhina.piszecomysle.pl/2015/01/15/liebster-award/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    A ja sie spodziewałam że Madara przyprowadzi panienkę, przecie to Madara, nie? ;) Tylko zdziwiłam się że Reiko nie pobiegła zobaczyć jego walki :( Może by wtedy ja wziął na ring i publicznie pocałował?
    Zdziwiłam się również wiadomością Naruciaka. Niech ma różowa i niech się cieszy. Ale i tak wole NaruHina.
    Izuna, hmmmm, a ten z choinki się urwał? Moze jakiś małe yaoi? ;)
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Sheiwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reiko było po kilkunastogodzinnej podróży i raczej nie miała sił na przeciskanie się przez tłum i pilnowanie, by nikt jej nie staranował. ^^
      Izuna... Można powiedzieć, że z choinki. Albo z czegoś innego. :D:D Na yaoi jednak nie masz co liczyć, przepraszam. Nawet, jeśli w moich opowiadaniach pojawiają się tego typu wątki, to raczej szczególnie ich nie rozwijam, bo nie czuję się swobodnie w paringach homoseksualnych. :)
      Dziękuję za opinię. Buziaki! :)

      Usuń
  10. Witam! Informuję, że nominowałam Cię do Liebser Award! :) Na moim blogu dowiesz się wszystkiego. :D
    http://slodki-flirt-nowe-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. A żebyś wiedziała kurde, że będą hejty! Co za @@@@@@, brak słów. Jak Maduś mógł to zrobic? No ej, jeszcze Uzumaki dolał oliwy do ognia. Co prawda miałą z nim zerwać, ale to nie zmienia faktu, iż poleciał do tej rózowej flądry, poczciwie zwanej Sakurą. Ostatecznie przerwałaś w najlepszy momencie, kiedy to na pierwszym planie pojawił się kojeny boski Uchiha xD Strasznie podoba mi się jak opisujesz wewnętrzne rozterki boheterów, są takie prawdziwe, dosłownie.. Za Madarę nie będę ci już tu więcej słodzić, od co !
    Pozdrawiam i życzę powodzonka w sesji ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jeszcze mnie polubisz na nowo, no weeeeź. xD

      "Kolejny boski Uchiha" wcale nie jest taki boski, wierz mi. Co prawda zanim napiszę nowy rozdział minie trochę czasu, ale przekonasz się, jakie z niego niezłe ziółko. :D

      Baaaaardzo się cieszę, że opisy uczuć bohaterów przypadły Ci do gustu. Nawet nie wiesz, jak mnie tym podbudowałaś, bo zwykle odnosiłam wrażenie, że są dość sztywne. ^^ Dziękuję!

      Również pozdrawiam i nie dziękuję. :D
      Buziak!

      Usuń
  12. Ok, możesz mnie zabić. Nie skomentowałam wcześniej i nie mam na to żadnego dobrego wytłumaczenia. Więc z czystym sumieniem możesz mnie zdzielić po łbie łopatą. Tylko najpierw napiszę, co sądzę o tym blogu, ok?

    To najgorsze opowiadanie, jakie w życiu czytałam! Z czym Ty, dziewczyno, do ludzi wychodzisz?
    ...
    Żartuję :). Baranku zajęło miejsce numer 1 na mojej liście ukochanych dzieł. W życiu nie czytałam czegoś, co by mnie tak wciągnęło, serio. Bije na głowę historie, które wcześniej czytałam. Głównie przez opisy. Lubię opisy, nie za obszerne, ale też nie ubogie. A Twoje trafiają w sam raz w mój gust. Fabule nie mam nic do zarzucenia, jest przemyślana. Czasem wymyślasz rzeczy, o których sama bym nie pomyślała, że mogłyby się w danym momencie zdarzyć, zaskakujesz, a taka właśnie jest rola autora. A przynajmniej w moim odczuciu.
    Drugą, równie ważną rzeczą jest to, że zaciekawiasz niesłychanie. Tajemnicza przeszłość Reiko, jej dziwne relacje z byłym, jego szantaż... (Gdybym spotkała Ibikiego, to bym zabiła.)
    I Madara. Oj, chłopie, co ty wyprawiasz... Rozkochujesz w sobie dziewczynę i wiadomo, że też ją kochasz, ale nie potrafisz się zmienić. I zdradzasz.
    Biedna Reiko. Mam głęboką nadzieję, że szybko się ze sobą pogodzą. Ale z pewnością wymyślisz coś dla nich, prawda, Kejżo? (Swoją drogą, Twój nowy nick brzmi zarąbiście :) )


    Dużo weny. I czasu wolnego. I mało wypadków losowych. I zdrowia, bo najważniejsze.
    A.g.a.
    (Teraz już możesz mnie zabić;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację! Nic, tylko zabić! Kobieto, czy Ty wiesz, jakiego nerwa przez Ciebie miałam? xDDD Masakra!Tachykardia, ortopnoe, duszność, drżenie rąk i sam Bóg wie co jeszcze! .____. "To najgorsze opowiadanie, jakie w życiu czytałam! Z czym Ty, dziewczyno, do ludzi wychodzisz?" serio, prawie zemdlałam przed laptopem i już dostawałam załamania nerwowego, że w końcu ktoś odważył się powiedzieć mi wprost, jaka beznadziejna jestem. xDDD

      CIESZĘ SIĘ, ŻE TO ŻART, NIE POWIEM. XD
      I teraz: Awwwwwwww, jak mi milutko! :3 Nie sądziłam, że to opowiadanie może być czyimś numerem jeden, ale czasem fajnie tak pozytywnie się zaskoczyć. ^^ Sprawiłaś mi ogromną uciechę tym komentarzem (jak już ochłonęłam i przeczytałam, że żartujesz xD). Staram się zaskakiwać, utrzymywać napięcie i prowadzić tego bloga jakoś sensownie, bo jakby nie patrzeć, tak naprawdę dopiero teraz zaczynam pisać bardziej z sensem. Kenshiki całkowicie wymknęli mi się spod kontroli, choć i tak jestem z niego cholernie dumna, no ale... ;) Gdzieś tam pozostało we mnie to uczucie "To nie tak miało być" i mi trochę smutno. :c

      Wiesz, jak się zastanawiałam, czy zmienić nick? xD Ślęczałyśmy z Mayako i Ichirei i kminiłyśmy, co by tu wymyślić. xD A ostatecznie postawiłam na ksywkę, którą mi wymyśliła przyjaciółka. ^^ Cieszę się, że się podoba. :)

      Dziękuję bardzo! Tobie życzę dokładnie tego samego, kochana. :*
      I nie, nie zabiję Cię, bo potem zrobiło się milutko. xD <333
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. Och, to jeszcze sobie trochę pożyję xD Wybacz za straszenie, ale nie mogłam się powstrzymać :)

      Usuń
  13. Dopsz :) to... Kiedy będzie nowy wpis? Bo ja już dłużej nie wytrzymie. Czternaście razy próbowałam napisać ci komentarz i za każdym razem usuwało mi całość :( W każdym razie przeczytałam twojego bloga tuż przed sesją i od tamtej pory ciagle o tym myśle... Ostatni rozdział czytałam 3 albo 4 razy...
    No nie ważne ;) liczę na ciebie i twoją wene i mam nadzieje na jak najszybsze pojawienie się kolejnej notki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymiesz wytrzymiesz, musisz. :D Nie wiem, piszę rozdział i nawet mi to idzie, ale nie umiem nic przewidzieć. Myślę, że na dniach, ale NIC NIE OBIECUJĘ, żeby potem nie było. xD
      Strasznie mi miło, że tak Ci się podoba mój blog. :3 Dziękuję!
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
    2. Twój blog jest w czwórce najlepszych ;) wszystkie mają 1 miejsce egzekwo

      Usuń
  14. jak inny świat tutaj jest. <- hmm taka trochę dziwna składnia. Tak trochę po japońsku z tym czasownikiem na końcu XD
    właśną <- własną
    Ibiki nigdy mnie nie zdradził Może i był draniem, ale wiernym draniem, a ta dziewczyna <- powinna być kropka, chyba…

    A ja jeszcze się nie przywitałam XD Witam i już na kolejnym blogu przepraszam za zwłokę, no ale jestem i zdążyłam przed następnym rozdziałem.
    Oj Kejża, Kejża coś ty tu nawyrabiała. Ten rozdział powinnien nosić nazwę „To nie tak jak myślisz kotku”
    Wiesz co nigdy nie lubiłam Uchihów, ale Madarę jakoś zmogłam i go nawet polubiłam. I szczerze nadal go lubię, mimo że tak zrobił w chuja Rei. To było wiadome i dziewczyna powinna być na to przygotowana. Madara taki jest i już. Ona go nie zmieni. I wgl to wiedziałam, że coś spierdolisz, żeby nie było zbyt sielankowo XD

    No a z Naruto dobrze, że się rozstali. Nie pasowali do siebie i to bardzo.

    I wgl to chyba tyle. Do kolejnego :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki za wytknięcie błędów. Nie zauważyłam przy sprawdzaniu. :D

      Nie może być sielankowo, co to, to nie. Na każdym moim blogu psułam sielankę, także tu nie może być inaczej. xD

      Też jakoś mi ten Naruto nie podszedł. Ech. ._. Jedynie u Mayako na 28 go uwielbiam, bo tak jak dla mnie nie pasuje na bycie z kimś w związku. To taki dzieciuch jeszcze. xD

      Dzięki za opinię! Buziak! :*

      Usuń
  15. Nienawidzę Cię za jeden mały szczegół. Z całego serca. Zrobiłaś z postaci, którą kocham, którą darzę miłością od 6 lat geja. Spłoń, zgiń, umrzyj.
    A jak już spłoniesz to muszę Ci powiedzieć, że jesteś genialna w tym co robisz. :) Nie pamiętam kiedy ostatnio zarwałam nockę, żeby przeczytać bloga. A, że do nadrobienia miałam naprawdę sporo, to zajęło mi to bardzo dużo czasu. Już 5:23, masakra. I nie pamiętam kiedy ostatnio, czytając bloga wzruszyłam się na tyle, żeby zaszkliły mi się oczy, żeby spłynęło kilka łez po mojej twarzy. Jak Ty to robisz?
    Czuję się spełniona faktem, że w końcu nadrobiłam zaległości tutaj.
    Ah, ten Madara. Dupek, gnojek, totalny frajer, ale i tak go kocham i muszą być z Reiko razem. ;) Wczuwałam się tak mega, czytając rozdziały, że jak robił barankowi te wszystkie przykre rzeczy, aż serce mnie bolało! Poważnie. :( Cóż, Naruto nie lepszy. Może nie sypiał z każdą napotkaną laską, ale cały czas miałam wrażenie, że jego uczucie jest nieszczere. Że jednak z Sakurą kręcił jeszcze przed wyjazdem Rei.
    Wracając jeszcze do Madary to, nie pamiętam już, który to był rozdział, ale chodzi mi o fragment, w którym się pokłócili po przebudzeniu, w którym mówił, coś w stylu, że trudno, że Rei uważa, że próbuje ją tylko zaciągnąć do łóżka, mimo, że tak nie jest zrobiło mi się go naprawdę żal. Może nie powinno, bo właściwie jest dupkiem, niemniej jednak jestem zbyt wrażliwa...
    Reiko przeszła prawdziwe piekło z Ibikim. Myślała, że to prawdziwa miłość, a on ją wykorzystywał. To smutne. Cholernie smutne. I jeszcze teraz ją szantażuje. Cóż za wstrętny typ... Mam nadzieję, że jednak zmądrzeje i przyzna się do swojej przeszłości, nie pozwalając się szantażować Ibikiemu.
    W tym rozdziale miałam prawie cały czas zaszklone oczy. Strasznie smutny był.
    Z zamiłowaniem czekam na rozwój wydarzeń. Liczę na coś weselszego, lecz pewnie tak nie będzie. :D
    BTW. Umarłam ze śmiechu jak grali w Karty Przeciwko Ludzkości. XDD Zagrałabym kiedyś. XD
    Wiem, że na długo opuściłam Twojego bloga, ale
    pozdrawiam ciągle wierna. <3 Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ale jak spłonę, zginę i umrę, to nie skończę tego opowiadania. Chcesz tego, chcesz? xDD
      A tak w ogóle... CZEEEEEEEEŚĆ! <3 Jak miło Cię widzieć! :D

      Ale mi teraz głupio, że zarwałaś nockę przeze mnie. Znaczy generalnie bardzo mi miło, no ale wiesz... xD
      Mam nadzieję, że już Cię nie boli serduszko! *tuli*
      Też mi było wtedy żal Madary jak to pisałam. xD Bo w sumie Uchiha serio nie ma zamiaru zaciągnąć Rei do łóżka, a to, że jest dupkiem to już inna sprawa. :D
      Może się przyzna, może nie... :D
      Karty Przeciwko Ludzkości są super. xDDD Polecam, polecam! WARTO!
      Aj tam na długo. Ważne, że jesteś, że wróciłaś. :) Też muszę nadrobić ten rozdział, co w końcu dodałaś u siebie. :D

      Całujęęęęę! :***

      Usuń
  16. Dżizas -.-' Na wstępie przepraszam za swoją głupotę - ostatnio, gdy komentowałam ten komentarz, to zamiast "Opublikuj" wcisnęłam "Wyloguj się", przez to te kolosalne opóźnienie ^_^
    Powitanie Konan i Paina nie mogło wyglądać inaczej, skoro tyle się nie widzieli, ale Reiko rozwaliła mnie swoją wypowiedzią o wylewnych uściskach :P
    Kocham to kobiece myślenie o swoim wyglądzie, że nasz ukochany nie może nas widzieć w tłustych włosach, że zawsze musimy być piękne itd. To jest takie prawdziwe i wszechobecne, że nawet nie wpadłabym na to, aby to opisać, bo tak jestem przyzwyczajona do takiego gadania, że wchodzi w krew jak zwykłe przywitanie ;)
    Hahahahahahahahahahaha! Przypominały mi się jęki panienek, które dochodziły. Albo udawały. W końcu Madara mógł mieć małego. Leżę i kwiczę. Nie byłam gotowa na coś takiego. Dosłownie dławiłam się od śmiechu. Myślałam, że padnę na zawał. To było epickie :D
    Nooooooo, Madara faktycznie będzie miał niespodziankę, ale o tym może troszkę później....
    No nie mogę, Rei się martwi, przejmuje, że Madarze coś jest po walce.... I jeszcze Pain, który zaznacza, że ostatnio coś Uchiha częściej spotyka się z Hidanem.... Grrrrr!
    Nie ma to jak chłopak, który wygląda jak BÓG przez wielkie litery, to musi być milość i nagle ten strach, bo ruda lalunia weszła do mieszkania (i teraz w tle, przydałaby się taka czarnoskóra kobieta z wybuchowym charakterem, która swoim palcem robi okrąg prze sobą, charakterystycznie rusza głową i wymawia przeciągłe: Ahaaaaaaaaaaa xD).
    Kurde, no! W tym rozdziale zrobiłaś z Rei taką zajebistą babkę! Ma takie dobre teksty, że ciągle się składam (mimo powagi sytuacji). Czy tak trudno było utrzymać ptaka w spodniach? Mistrzostwo :D
    Wspomnienie też było mocne, nie spodziewałam się po Konan takich ostrych słów. Szczerość szczerością, ale mogła to powiedzieć w łagodniejszy sposób... Chociaż zdaję sobie sprawę, że miała dużo racji...
    Cholera, jak ja tego nienawidzę. Zwalanie winy na kogoś innego, te pretensje... Pain jest trochę poszkodowany, bo w sumie względem kogo miał być "wierny"? Powiedzieć swojemu przyjacielowi o przyjeździe dziewczyn, czy dochować ich tajemnicy? Ogólnie dziewczyny postawiły go w *ujowej sytuacji względem przyjaciela, no ale cóż.... Obruszam się tak, bo często w takie coś jestem wpakowywana, stąd tyle emocji..... Dobra, ochłonęłam ;)
    Czuję taki trochę mętlik. Rozumiem rozgoryczenie Rei, ale mimo wszystko nie tworzyli z Madarą pary, przez to jakby nie patrzeć, nie zdradzał jej. Po prostu za bardzo się przyzwyczaił do tej swojej wolności, flirtując z Rei.... Ale! Że jestem kobietą i znam siebie, to wiem, że też czułabym się oszukana, więc i tak stoję po stronie Baranka.
    Mimo, że kibicowałam (i nadal kibicuję) naszej parce, to ogólnie cieszę się, że wplotłaś taką scenę, bo jest ciekawa. No bo proszę? Madara, który zapomina języka w gębie? Niemożliwe? A jednak. Było tu tak wiele emocji za co należą Ci się gromkie brawa :*
    Zauważyłaś, że "musimy porozmawiać" jest jednoznaczne? Jeszcze przybita mina i na 99% możesz być pewna, że usłyszysz tekst w stylu "nie pasujemy do siebie". Oczywiście Naruciak mnie nie zawiódł. Szkoda mi tylko Rei, tyle przeżyć na jeden dzień... No i jeszcze Sakura, za którą nie przepadam....
    Kobieta to dziwne stworzenie. Uwielbiamy być adorowane i gdy nagle jakiś chłopak da sobie z nami spokój, pójdzie uganiać się za inną to nagle ogarnia nas złość i oburzenie, bo on przecież jest MÓJ. Tak, znam to aż nazbyt dobrze :D
    Aż byłabym w szoku, gdyby Rei jeszcze się z Uzumakim przyjaźniła, całe szczęście, że z tego zrezygnowała. Ufff.....
    Hyhyhyhy ^_^ Izuna <3 Hyhyhyhy ^_^ Rumienię się ^_^ Hyhyhyhyhy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + czekam na rozdział <3 Oby było dużo Izuny <3 Hyhyhyhy ^_^

      Usuń
    2. Hahaha chyba bym sobie strzeliła w łeb. xD Jak usuwają mi się komentarze to mnie normalnie coś trafia, nie jestem cierpliwa do tego typu rzeczy. ._.
      Zauważyłam, że wyłapujesz w moim opowiadaniu codzienne zachowania. :D Strasznie mi miło, bo w sumie staram się wpleść coś tak zwyczajnego jak przejmowanie się tłustymi włosami, żeby ta historia zyskała sobie trochę realności. ^^
      Hahah nie wiem co miałam w głowie, gdy pisałam o małym pisiorze Madary, serio. xDDD
      Eee yyyy czarna babka wymachująca palcem mnie powaliła. Hahahahah, skąd pomysł? :DDD
      Konan raczej się nie powstrzymuje, tym bardziej, że cholernie jej zależało, by Reiko zerwała z Ibikim. Musiała powiedzieć jej to w tak dosadny sposób. :)
      Pain to w tym rozdziale jest najbiedniejszy. Szkoda mi go było, bo z jednej strony przyjaciel, z drugiej dziewczyna. Ech. ._. Też nienawidzę takich sytuacji, gdy trzeba poniekąd wybrać między najbliższymi ludźmi. Brrr.
      No właśnie! Kobiety zawsze robią sobie nadzieje, a już zwłaszcza po takim pożegnalnym pocałunku. Ale Reiko akurat się nie załamała, choć no trochę jej przykro. :c
      Jeeeeeej, dziękuję za te brawa ^_____^ Strasznie mi miło!
      Oooo nie. Fanka Izuny? xD Teraz to się boję, że jak Uchiha źle wypadnie, to mnie żywcem zjesz. A drań jeden nie lubi ze mną współpracy. ._. A trochę go w piętnastce będzie...
      Dziękuję za wyczerpujący komentarz, kochana. <333 Całuję!

      Usuń
    3. Uwierz mi, że ja też... Ale wiesz, zupełnie inaczej się czuję, gdy to się dzieje z przyczyn niezależnych ode mnie, a zupełnie inaczej, gdy przez moją własną głupotę -.-'
      Bo powiem CI szczerze, że to właśnie takie momenty najbardziej mnie wdrażają w cały klimat, mogę przeżywać coś razem z bohaterką, a nie ukrywajmy - tłuste włosy? I to jeszcze przy spotkaniu z jakimś przystojniakiem? Dla dziewczyny jest to porównywalne z końcem świata i chęcią wyprowadzenia się ze swojej miejscowości, więc tego... No, przemawiają do mnie takie "drobnostki".
      Oglądam od cholery filmów i często się tam taki motyw przewija. One zawsze mają taką bogatą gestykulację: https://www.youtube.com/watch?v=E3WlOWMP9KA (może to nie najlepszy przykład, ale niczego innego nie mogłam znaleźć $_$).
      Tsaaaa, mi też by było przykro :c
      A nie ma za co, kochana - zasłużyłaś :D
      Hahaha, nie no, spoko, rób z nim co chcesz - byleby był ^_^
      Buziole! <3 ;*

      Usuń
  17. Tak dla weny ;) https://m.youtube.com/watch?v=y2nU72YPhn4

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy, pozostawiony na moim blogu komentarz. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna za wsparcie, jakie od Was otrzymuję. Tworzycie tego bloga razem ze mną!
Bardzo proszę, by każdy podpisywał się pod swoim komentarzem. Kochane Anonimy - wyjdźcie z cienia. :)

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off