Stanęłam przed
mieszkaniem Madary i Paina i przez chwilę myślałam, jak właściwie powinnam się
zachować. Czy miałam być dla Uchihy oschła? Czy może udawać, że nic się nie
stało, że właśnie tak miało być? Nie miałam zielonego pojęcia, dlatego też bez
żadnego planu, włożyłam klucz w zamek i niepewnie uchyliłam drzwi.
Już w przedpokoju
usłyszałam melodyjny głos Konan. Była z Painem w kuchni. Ich śmiech od razu
powiedział mi, że się wygłupiają. Nie chciałam psuć im humoru, a moja
wyprowadzka z pewnością to zrobi, ale nie miałam wyjścia. Obiecałam Naruto, że
wrócę przed dziewiątą i musiałam się pośpieszyć.
– Cześć – mruknęłam,
stanąwszy w kuchni. Para jadła właśnie kolację.
– Poczęstujesz się? –
spytała Konan z pełnymi ustami. Pokręciłam głową.
– Jest Madara? – Na
sam dźwięk jego imienia serce zabiło mi szybciej.
– Nie. Pomogę ci się
spakować – stwierdziła i zostawiła kanapkę. Razem z Painem poszli ze mną do
sypialni Uchihy. Wspólnie szybko powrzucaliśmy ubrania do walizki Fuumy, a
następnie Konan przyniosła moją kosmetyczkę. W przedpokoju dopakowałam jeszcze
kurtki i buty.
– Zjedzcie, zanim mnie
odwieziecie – poleciłam im. Nie chciałam, by przeze mnie przerywali kolację.
Źle bym się z tym czuła. I tak wystarczająco dużo już dla mnie zrobili.
– Nie wiem, kiedy
Madara przyjdzie – zauważył Pain. – A chyba nie chcesz go spotkać?
– Szczerze mówiąc
wolałabym tego uniknąć, ale najpierw macie zjeść. Bez gadania – zarządziłam i
pokuśtykałam do kuchni.
– Reiko, daj spokój.
To zajmie nam dwadzieścia minut, kanapki nie uciekną – zauważyła Konan. –
Chodź.
Pod naporem jej
wzroku, musiałam się zgodzić. Udałam się z powrotem do przedpokoju i – niech to
szlag – akurat w tym momencie, do mieszkania wpadł Madara. Wszyscy zamarliśmy
tak, jak staliśmy. Zakręciło mi się w głowie od natłoku emocji, niemniej nie
dałam tego po sobie poznać.
– Wyprowadzasz się? –
spytał. Wbił we mnie oskarżające spojrzenie. Odniosłam wrażenie, że jego oczy
są jeszcze ciemniejsze, niż zwykle. Pełno w nich było bólu i dziwnego żalu.
– Dziękuję, że mogłam
tu mieszkać – mruknęłam i wlepiłam wzrok w podłogę.
– Baranku, proszę cię,
nie rób tego. Wiesz przecież, że nie musisz…
– Umówiłam się już z
przyjaciółką Naruto, że u niej pomieszkam – odpowiedziałam. – Przynajmniej nie
będziemy sobie wchodzić w drogę.
– Przecież mi nie
zawadzasz – burknął. Popatrzyłam na niego wymownie, a chłopak pokręcił głową i
szeroko się uśmiechnął. – Dobra, baranku, nie wygłupiaj się. Nigdzie nie
idziesz – zarządził i do mnie podszedł. – Przepraszam za tamto…
– Już postanowiłam,
Madara – odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami. – Ale będę was odwiedzać. –
Poklepałam Uchihę po ramieniu i starając się zrobić to jak najbardziej kobieco
(o ile się da), wyskoczyłam z mieszkania. Czułam, jak Uchiha odwraca się i jestem
pewna, że rozpostarł szeroko ramiona, zdumiony moim postępowaniem, jednak na
całe szczęście nie odezwał się nawet słowem.
Po chwili Konan z
Painem mnie dogonili. Odwieźli mnie do Naruto, który tym razem wyszedł po mnie
przed dom, by wziąć resztę rzeczy. Zostałam z przyjaciółmi przed drzwiami i
popatrzyłam ze smutkiem na dziewczynę. Uśmiechała się do mnie niemrawo.
– Głupio wyszło –
przyznała. – Dobrze, że to tylko miesiąc. Od przyszłego roku wynajmujemy pokój
razem w akademiku.
Pain odchrząknął, na co
Konan przewróciła oczami.
– Mówiłem ci przecież…
– Nie zostawię jej
samej! – pisnęła dziewczyna. – Przykro mi, kochanie, ale jeszcze w przyszłości
się razem namieszkamy.
– Uparta jak osioł –
skomentowałam. – Zobaczymy, jak to będzie – zwróciłam się do Paina i puściłam
mu oczko. Konan prychnęła głośno, na co z Fuumą zareagowaliśmy krótkim
śmiechem. – Dzięki za pomoc. Widzimy się jutro – mruknęłam, gdy Naruto znów się
obok nas zjawił.
– Nooo, trzymaj się,
Rei. – Przyjaciółka wyściskała mnie, a następnie wraz z ukochanym poszli do
samochodu.
– Chodź. Mama
przygotowała kolację – powiedział i przewrócił oczami.
– Będzie ciekawie, co?
– zagadnęłam, a ten tylko skinął głową.
Weszliśmy do jadalni,
po której krzątała się pani Uzumaki. Zauważywszy nas, uśmiechnęła się szeroko i
nakazała usiąść przy stole, obiecując jednocześnie, że ona i jej mąż również za
chwilę się zjawią. Entuzjazm kobiety był wręcz imponujący, dlatego zerknęłam z
rozbawieniem na Naruto, a ten tylko pokręcił głową.
– Na dłuższą metę
idzie zwariować – skomentował. – Nawet nie wiesz, jak uparta czasem potrafi
być. Niby miła, a w gruncie rzeczy… – Przerwał i odchrząknął, gdy pani Uzumaki
weszła do jadalni z koszyczkiem chleba. Popatrzyła wymownie na syna, i choć
podejrzewała, o czym rozmawialiśmy, nie odezwała się słowem, przez co
zapanowała między nami krępująca cisza.
– Przepraszam, że
przeze mnie jecie tak późno – mruknęłam z delikatnym uśmiechem. – Nie chciałam
sprawiać wam kłopotu.
– Oj daj spokój,
słonko. – Kobieta machnęła ręką i usiadła na jednym z czterech wolnych jeszcze
siedzeń. – Nic się nie stało, a kolację z tak uroczym gościem zjedlibyśmy nawet
w środku nocy.
Uśmiechnęłam się do
niej przyjaźnie i jednocześnie poczułam, jak na moje policzki wkrada się
delikatny rumieniec. Ciepłe słowa pani Uzumaki sprawiły, że poczułam się trochę
jak w domu. Uświadomiłam sobie, że strasznie tęskniłam za mamą.
Rozejrzałam się po
jadalni, którą rodzice Naruto urządzili w kremowych barwach. Na środku
pomieszczenia stał spory, okrągły stół z jasnego drewna a przy nim sześć
pasujących kolorystycznie krzeseł. Blat przykryto zielonym obrusem, który jako
jedynie wyróżniał się intensywnością barwy spośród wszystkich, zgromadzonych w
jadalni rzeczy. Pod dwiema przeciwległymi ścianami ustawiono niewielkie
segmenty, natomiast wielkie okno z pewnością w ciągu dnia, przepuszczając
promienie słoneczne, rozświetlało pomieszczenie w magiczny sposób.
Przestronność pokoju była jego dużym atutem.
Gdy przyszedł ojciec
Naruto i usiadł obok żony, przystąpiliśmy do kolacji. Razem z Naruto staraliśmy
się nie mówić za dużo, natomiast państwo Uzumaki co rusz próbowali pociągnąć
nas do rozmowy. Tematy szybko zeszły na dzieciństwo Naruto. Od jego matki
dowiedziałam się, że blondyn nie należał nigdy do grzecznych dzieci i razem ze
swoim ojcem, ciągle robili jej na złość. Opowiedziała, jak kiedyś razem z panem
Minato postanowili przemalować salon, tak, by bardziej odwzajemniał charakter
rodziny. I robił to idealnie: ponoć wszędzie panował chaos, a że zarówno jej
syn, jak i mąż, w żaden sposób nie są uzdolnieni artystycznie, mogłam sobie
tylko wyobrażać, jaki był efekt końcowy. Niestety przez złość nie pomyślała,
żeby zrobić „dziełu” zdjęcie, tylko natychmiastowo kazała wszystko przemalować.
A do męża, za jego wykwintnie durny pomysł, nie odzywała się przez kilka
kolejnych dni.
– Teraz miło to
wspominam, ale wyobraź sobie, jaka ogarnęła mnie złość, gdy zobaczyłam cały ten
syf… – Kobieta wzdrygnęła się, po czym ugryzła kanapkę. – Byli nie do
zniesienia – powiedziała z pełnymi ustami.
– Oj przestań,
kochanie – odezwał się mężczyzna. – Przyznaj, że przynajmniej było wesoło.
– Oho! – przyznała,
przewracając oczami. – Zwłaszcza, jak stłukliście moją ulubioną porcelanę!
– Nie musisz ciągle
tego rozpamiętywać – zauważył jej mąż. – To było dawno…
– Raptem rok temu,
Minato – syknęła zdenerwowana czerwono-włosa. – No nieważne. Smakuje ci,
słonko?
– Tak, tak –
potwierdziłam od razu. – Jest pyszne, ale po prostu już nie jestem w stanie nic
w siebie wcisnąć. Dziękuję.
– Ona zawsze tak mało
je? – spytał wprost pan Uzumaki, spoglądając z konsternacją na syna. Naruto
wzruszył ramionami.
– Przynajmniej nie wyżera
w nocy sera z lodówki – odparł i razem z matką wybuchli śmiechem, a ojciec
lekko się obruszył. Popatrzyłam na nich zainteresowana. – Kiedyś jak w nocy
zachciało mi się pić, zszedłem na dół i nic by nie wskazywało na to, że mój
tata jest w kuchni. Dopiero światło z lodówki uświadomiło mi, że ktoś nocą
wyżera żarcie. I wtedy zobaczyłem tatę z plasterkiem sera w ustach. – Naruto
znów parsknął śmiechem, a ja pozwoliłam sobie na cichy chichot. Zerknęłam
rozbawiona na pana Uzumakiego, który również się uśmiechał, choć z niemałym
zmieszaniem.
– Głodny byłem –
fuknął pan Minato. – Niewaaażne. Nie zrozumiecie tego.
– Mam nadzieję, że się
najadłaś – zmieniła temat pani Uzumaki i wstała od stołu. – Gdybyś w nocy
zgłodniała, to wiesz, gdzie mamy ser. – Puściła mi oczko i zaczęła wszystko
zbierać ze stołu. Chętnie bym jej pomogła, ale prędzej wszystko bym potłukła,
niosąc talerze do kuchni, niż zrobiła dobry uczynek. Dlatego razem z Naruto
grzecznie podziękowaliśmy za posiłek i udaliśmy się do jego pokoju.
Wzięłam szybki
prysznic, a po mnie do łazienki wszedł chłopak. Usadowiłam się wygodnie pod
kołderką, zmęczona dzisiejszym dniem, i z wytęsknieniem popatrzyłam na drzwi.
Miałam ochotę wtulić się w Naruto i poczuć, że między nami naprawdę jest coś
więcej, niż przyjaźń z dodatkiem całusów. Poza tym, miałam nadzieję, że
zajmując się Uzumakim, uda mi się w końcu wyprzeć z głowy Madarę, który jak
wredna, uparta małpa, ciągle przesiadywał w moim umyśle.
Gdy Naruto wrócił, od
razu wskoczył pod kołdrę. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął uspokajająco
głaskać po plecach, na co cicho zamruczałam i wtuliłam głowę w zagłębienie jego
szyi.
– W sumie, mogłabyś
mieszkać też u mnie – zauważył, i choć pomysł ten o wiele bardziej mi się
podobał, niż wynajmowanie pokoju u Sakury, to musiałam go odrzucić. Nie
chciałam im siedzieć na głowie, bo z pewnością nie wzięliby ode mnie żadnych
pieniędzy na jedzenie, prąd, gaz, cokolwiek, a przecież przez ten miesiąc mimo
wszystko trochę bym tego zużyła. Poza tym nie czułabym się wystarczająco dobrze
mieszkając z rodzicami mojego chłopaka po tak krótkiej znajomości. Jeszcze za
wcześnie na takie poufałości.
– Nie chcę wam
przeszkadzać – mruknęłam, i zanim Naruto znów się odezwał, od razu zaczęłam
tłumaczyć moją decyzję. – Po prostu żadne z nas nie czułoby się wystarczająco
swobodnie. Nie znamy się szczególnie długo, żebym mogła mieszkać z twoimi
rodzicami, nie uważasz?
– Ja tam się czuję,
jakbym znał cię całe swoje życie – odpowiedział luźno Naruto. Podniosłam się,
by móc spojrzeć w jego radosne, pięknie błękitne tęczówki, i uśmiechnęłam się
od ucha do ucha.
– To miłe – mruknęłam
i nachyliłam się, by cmoknąć go w usta.
Nim zdążyłam się
zorientować, Naruto delikatnie położył mnie z powrotem na plecach i się nade
mną nachylił. Sama ta pozycja wywołała u mnie buchnięcie gorąca i szybsze bicie
serca. Jego dłoń na mojej talii tylko pogłębiła to uczucie. Zaczęłam szybciej
oddychać, choć całujące mnie usta Naruto skutecznie to utrudniały. Co tu dużo
mówić – Uzumaki naprawdę dobrze całował.
Po krótkiej chwili w
miarę grzecznych i delikatnych pieszczot, poczułam, jak ręka chłopaka wędruje
pod moją koszulkę i gładzie nagi brzuch i talię. Ogarnęło mnie przyjemne
mrowienie w podbrzuszu na samą myśl, że mógłby przesunąć ją wyżej. A gdy powoli
zaczął to robić, bardzo niepewnie, omal nie jęknęłam mu w usta. Zatrzymał się
na żebrach, z obawą, czy może wykonać dalszy krok, a ja nie miałam pojęcia, jak
dać mu do zrozumienia, że właśnie tego chciałam.
Naruto odsunął się ode
mnie na odległość kilku centymetrów i wpatrzył w moje oczy, szukając w nich
odpowiedzi. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i chyba uznał to za zgodę, bo
wciąż patrząc w moje tęczówki, przesunął dłoń na pierś. Wciągnęłam ze świstem
powietrze i z podniecenia nieznacznie zmrużyłam oczy. Przez moje ciało
przeszedł niesamowicie przyjemny dreszcz, który ponowił się, gdy Naruto zaczął
delikatnie ugniatać pierś i kciukiem bawić się brodawką. Jęknęłam cicho, przyciągając
go jednocześnie do siebie – pragnęłam pocałunków chłopaka, pieszczot, seksu.
Rozbudził moje zmysły i nie było mowy, żeby cokolwiek mogło to przerwać. Tak mi
się przynajmniej wydawało.
W najmniej odpowiednim
momencie, wesołą melodyjką, rozbrzmiał telefon Naruto. Chłopak zerknął na
szafkę nocną i zabrał z mojej piersi rękę, na co zareagowałam pomrukiem
niezadowolenia, ale blondyn specjalnie się tym nie przejął. Zerknął na
wyświetlacz i zmrużył lekko oczy. Odniosłam wrażenie, że się zmartwił.
– Przepraszam, Rei,
muszę odebrać – wyszeptał i wyskoczył z łóżka jak burza. Wziął telefon i
niewiele myśląc, skierował się do wyjścia z pokoju. Nim dobrze zamknął drzwi,
usłyszałam jeszcze „Sakurcia? Coś się stało?”.
Tak, Naruto, stało
się. Właśnie wszystko spierdoliłeś.
Odwróciłam się tyłem
do drzwi, wkurzona, że podczas takiej chwili, chłopak odebrał telefon od swojej
przyjaciółki! Jak mógł mi coś takiego zrobić? I czego ta różowa zołza od niego
chciała o tej porze? Przecież dochodziła już jedenasta! Co za menda!
A jeszcze bardziej
zdenerwowało mnie to, że Naruto wyszedł z pokoju, by z nią porozmawiać. Czy on
coś przede mną ukrywał?
Zdenerwowana głupimi
myślami, mocno naciągnęłam na siebie kołdrę. Nie mogłam uwierzyć, że coś
takiego właśnie mi się przytrafiło. Serce dudniło mi jak oszalałe, a na myśl,
że Naruto właśnie rozmawia ze swoją przyjaciółeczką
Sakurcią, jeszcze przyspieszało tempa. To było nie do zniesienia.
Szybko sięgnęłam po
telefon i naskrobałam smsa do Konan.
„Naruto to frajer. Zostawił mnie w TEJ sytuacji, bo
zadzwoniła jego przyjaciółka. Ja zaraz oszaleję!”
Poczekałam chwilę,
próbując jednocześnie usłyszeć cokolwiek z rozmowy Uzumakiego, ale najwyraźniej
odszedł wystarczająco daleko, żeby jego głos do mnie nie docierał.
„Cooooo? Rei, strasznie mi przykro! Mówiłam już, że
jest z niego pizda?”
Uśmiechnęłam się,
zobaczywszy jej odpowiedź. Konan zawsze potrafiła poprawić mi humor. I do
niszczenia go też miała talent, ale zwykle tego nie używała.
„Zabiłabym Paina za coś takiego. Zachowuje się jak
dziecko… Spotkamy się jutro na jakiejś kawie, poza uczelnią?”
Przeczytawszy
kolejnego smsa, poczułam, jak do moich oczu podchodzą łzy. Wściekłość
przerodziła się w niepohamowany żal, a gdzieś z boku wkradła się również
zazdrość, że Konan jest w lepszym związku niż ja, i że jej chłopak nigdy nie
oleje dziewczyny tak, jak Naruto zrobił to ze mną.
”Jasne, jutro się zgadamy co i jak.”
„Trzymaj się, Rei. I nie przejmuj się, faceci czasem
zachowują się jak niedojrzałe świnie. Jestem pewna, że nie zrobił tego specjalnie.”
Chciałabym w to
wierzyć.
Odłożyłam telefon i
cierpliwie czekałam, aż Naruto do mnie wróci. Gdy w końcu klamka pstryknęła, a
chłopak wszedł do pokoju, uparcie milczałam. Chciałam mu pokazać, że nie podoba
mi się takie zachowanie. Nie powinien był zostawiać mnie w tej sytuacji, zwłaszcza, że było to nasze pierwsze zbliżenie. Jak
można tak wszystko zepsuć?
– Przepraszam, Rei –
mruknął, wchodząc pod kołdrę. Przybliżył się do mnie i niepewnie przytulił. –
Musiałem odebrać.
– Nie no jasne –
prychnęłam. – Przyjaciółka jest w końcu najważniejsza.
– Nie o to chodzi –
westchnął chłopak i mocniej mnie objął. – Po prostu Sakura ostatnio… Nie czuje
się najlepiej – wyjaśnił, próbując obejść jakoś ten temat. Rozumiałam, że nie
chciał mi zdradzać powodu złego samopoczucia swojej przyjaciółki, zwłaszcza, że
miałam z nią mieszkać (o zgrozo!), ale w tej sytuacji powinien chyba ciut
bardziej się postarać z wyjaśnieniami?
– Nie rozumiem, jak
mogłeś zostawić mnie w takiej chwili? – spytałam, odwracając się. W tęczówkach
Naruto odmalowało się poczucie winy. I dobrze.
– Wiem, zachowałem się
jak kretyn – mruknął.
– Owszem –
potwierdziłam.
– Po prostu… Dziadek
Sakury długo chorował – powiedział i odwrócił wzrok. Złość automatycznie
uleciała i to we mnie pojawiło się poczucie winy. – Przez ostatnie trzy dni
było z nim jeszcze gorzej. Przestał samodzielnie oddychać i siadły mu nerki. To
była kwestia czasu… Zmarł godzinę temu.
– Przykro mi –
wyszeptałam, czując się jak idiotka. Zrobiło mi się natychmiastowo żal
dziewczyny. Gdybym tylko wiedziała, że jej dziadek jest chory, nigdy bym się
nie zezłościła! Co za kretynka, usz!
– Twoja reakcja była
jak najbardziej zrozumiała. Też bym się wkurzył, gdybyś w takiej chwili
odebrała telefon od Madary – odparł, siląc się na uśmiech. Położył się na
plecach i wpatrzył w sufit. – Jej dziadek był świetnym człowiekiem. Jak jeszcze
był zdrowy, dobrze się dogadywaliśmy. Chyba dlatego, że ja nigdy moich dziadków
nie znałem – przyznał z lekkim uśmiechem. Słuchałam go w ciszy, nie mając odwagi,
by mu przerywać. – Jego choroba była dla Sakury ciosem poniżej pasa. Dla mnie
zresztą też… Ciągle miała nadzieję, że z tego wyjdzie, że wróci do domu i
będzie jak dawniej. Ja w sumie się nie łudziłem. Miał już swoje lata i z każdym
dniem coraz bardziej słabł.
Naruto umilkł. Mocno
zaciskał usta w cienką linię, a jego oczy wyrażały dojmujący smutek. Niepewnie
się w niego wtuliłam, chcąc choć w ten sposób dodać mu otuchy. Przygarnął mnie
ramieniem i cmoknął w głowę.
– Przepraszam –
wyszeptałam.
– Nie szkodzi, Rei.
Nie mogłaś wiedzieć.
Uścisk Naruto na
chwilę się wzmocnił. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, czując, jak sen
coraz mocniej mnie atakuje. Po chwili usnęłam w jego ramionach.
*
Następnego dnia
spotkałam się z Konan w korytarzu. Szybko opowiedziałam jej o zajściu, obserwując,
czy z którejś strony nie nadchodzi Sakura. Dziewczyna również złagodniała i
naturalnie zrozumiała jego zachowanie. Przyznała też, że wcale nie zachował się
jak pizda. Milutko.
– Co powiesz na piwo
wieczorem? – zaproponowała. Skrzywiłam się, bo musiałam odmówić.
– Umówiłam się z
Naruto, że odwiezie mnie do Sakury. Mam się do niej dzisiaj wprowadzić –
westchnęłam. – Kurde, to trochę kiepski moment – przyznałam niechętnie.
– Zawsze możesz wrócić
do nas – zaproponowała nieśmiało Konan. – Madara by się ucieszył.
– Konan – jęknęłam
pretensjonalnie. – Na pewno do was nie wrócę, nie wystawię Naruto i Sakury.
Poza tym nie wiem czy zauważyłaś, ale ostatnio ciężko mi idzie dogadywanie się
z Uchihą, więc wolałabym unikać spotkań z nim przed sesją, żeby niepotrzebnie
się nie stresować.
– Ale pieprzysz –
przyznała z uśmiechem. – Trochę cię nie rozumiem, ale mam nadzieję, że w końcu
otworzysz oczy i zorientujesz się, kto skradł ci serce. Bo jakoś śmiem wątpić,
żeby był to…
– Naruto! – pisnęłam,
zobaczywszy podchodzącego w naszą stronę chłopaka. Konan odwróciła się i
posłała mu ciepły, choć nieco wymuszony, uśmiech.
– Cześć – przywitał
się i cmoknął mnie w policzek. – Gotowa do przeprowadzki? – zapytał
entuzjastycznie, na co moja przyjaciółka otwarcie przewróciła oczami.
– Jeszcze nie –
odpowiedziałam i zerknęłam na zegarek, który wskazywał dwunastą czterdzieści
dwie. – Mam zajęcia do siedemnastej. Przyjadę potem do ciebie, spakuję się i
możemy jechać.
– Okej. Ja na dziś
skończyłem, także… Zostawiam was same, bo widziałem, że o czymś plotkowałyście.
– Naruto puścił mi oczko, pocałował przelotnie w usta i zostawił nas same.
Zerknęłam na Konan – była całkiem zadowolona.
– Słodki jest –
przyznała, a ja potwierdziłam to skinieniem głowy. – Idziemy coś zjeść? –
zaproponowała. – Pewnie wszyscy już są.
– Zaraz przyjdę,
skoczę jeszcze do kibelka.
Każda z nas poszła w
swoją stronę. Dotarłam dość szybko do toalety, wykonałam potrzebę i stanęłam
przed lustrem. Przejechałam dłonią po rozpuszczonych, lekko pofalowanych
włosach, które i tak uparcie za każdym razem wracały na swoje miejsce. W
niebieskich oczach dostrzegłam dziwną niepewność i uznałam to za niepokojące.
Zwykle nie wyglądałam w ten sposób, a teraz? Byłam zdenerwowana, ale czemu, nie
miałam zielonego pojęcia.
Wyjęłam z torebki
kosmetyczkę i szybko poprawiłam makijaż. Uśmiechnęłam się sama do siebie, choć
moje oczy nie zmieniły swojego wyrazu, i z dziwnym przeczuciem wyszłam z
toalety. Im bliżej stołówki byłam, tym bardziej się denerwowałam. Mogłam tylko
przypuszczać, że bałam się spotkania z Madarą.
Jak tylko stanęłam w
progu dużego pomieszczenia, w oczy od razu rzucił mi się nasz stolik, przy
którym rzeczywiście siedzieli już wszyscy. Łącznie z dziewczyną z kucykami,
która usiadła na moim miejscu.
Przez chwilę patrzyłam
na tę scenę z niemałym otępieniem, a gdy moje serce z sekundy na sekundę biło
coraz szybciej i mocniej, w końcu ocknęłam się z letargu i poczułam
niepohamowaną złość. O ile mogłam znieść fakt, że gdzieś tam ta dziewczyna
istnieje, że spotyka się z Madarą i tworzą parę, o tyle to, że wypiera mnie z mojej paczki znajomych, było dla mnie
swego rodzaju policzkiem. Okej, ja wiem, że to tylko głupie miejsce przy stoliku, ale ja zawsze przy nim siadałam, o czym Madara doskonale wiedział, a teraz
jak gdyby nigdy nic obejmował ją i z nonszalanckim uśmiechem mówił coś do
pozostałych. Krew się we mnie zagotowała na ten widok i automatycznie straciłam
apetyt.
Czym prędzej wycofałam
się z powrotem na korytarz, z trudem opanowując wybuch złości. Czułam się tak,
jakby moje serce właśnie zostało roztrzaskane o mur i bezlitośnie podeptane. W
nastroju gorszym niż podły, wyszłam na dziedziniec, by zaczerpnąć świeżego
powietrza. Odetchnęłam pełną piersią, co tylko pogorszyło mój humor. Stanęłam
na środku chodnika, niemal trzęsąc się z nerwów i jakiegoś niepojętego smutku.
Madara naprawdę miał
dziewczynę. I przedstawił ją znajomym. I ona zajęła moje miejsce – dosłownie i
w przenośni. Cholera.
Zaklęłam pod nosem,
przykuwając tym samym uwagę idących w moją stronę dwóch dziewczyn. Popatrzyły
na mnie jak na wariatkę, na co momentalnie zapragnęłam pokazać im środkowy
palec, jednak w porę się powstrzymałam. Poza tym, dostałam w tym samym czasie
smsa. Od Konan.
„Gdzie jesteś?”
„Straciłam apetyt. Zobaczymy się jutro.”
Nie musiałam długo czekać,
aż dziewczyna mi odpisze. Od razu też zorientowała się, o co chodzi.
„Jego dziewczyna jest naprawdę sympatyczna. Chodź,
mogłabyś ją poznać. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale uciekanie przed tym nazywa
się potocznie zazdrością. No i powiedziałam też, że zaraz będziesz, więc bez
gadania – widzę cię tutaj za minutę.”
Zaklęłam po raz
kolejny, schowałam komórkę do torebki i niezadowolona poczłapałam z powrotem na
stołówkę. Jak tylko zobaczyłam zakochaną parę, poczułam nieprzyjemny ścisk w
żołądku. Mimo to nałożyłam na twarz maskę radości i ze sztucznym uśmiechem
doskoczyłam do stolika. Jak się okazało, nie było przy nim żadnego wolnego
miejsca, co wymierzyło mi kolejny policzek.
– Siems – mruknęłam,
niby obojętnie. Moje spojrzenie skrzyżowało się z Madary. Serce zadudniło mi w
klatce piersiowej, a w jego oczach zauważyłam dziwną satysfakcję. A to dupek.
– Reiko, to jest Tenten
– przedstawił nas sobie, a usłyszawszy po raz pierwszy moje imię z jego ust,
lekko zadrżałam. Wytłumaczyłam sobie jednak, że przecież nie mógł mnie
przedstawić swojej dziewczynie jako „baranka”, prawda?
– Cześć – powiedziała
dziewczyna, podnosząc się z krzesła. Podała mi przez stół rękę. Uścisnęłam ją z
uśmiechem, choć tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać.
Tenten, pomimo moich
szczerych chęci dostrzeżenia w niej choć cienia zła, była naprawdę miłą
dziewczyną i od razu rzucało się to w oczy. Nie chwaliła się Madarą, nie
pokazywała, że będąc z nim, jest kimś.
Po prostu cieszyła się z tego związku, a jednocześnie zachowała swoją skromność.
Była urocza i na pewno to przyciągnęło do niej Uchihę.
Rozejrzałam się po
stołówce, w poszukiwaniu wolnego krzesła, jednak obok nas takiego nie było.
Dopiero kilka stolików dalej zahaczyłam wzrokiem o trzy puste siedzenia.
Musiałam najwyraźniej niekontrolowanie głośno westchnąć, bo Deidara z Painem
zaraz wstali, by mi pomóc. Ostatecznie Fuuma przyniósł mi krzesło, a blondyn
obiad.
Usiadłam pomiędzy
Sasorim a Konan, centralnie naprzeciwko Madary. Wydawał się być
usatysfakcjonowany tym, że mi dopiekł, bo na pewno zobaczył moje rozczarowanie,
czy coś w ten deseń. Sama nie wiedziałam, co tak właściwie czułam, ciężko było
mi się określić. Na pewno jednak nie była to czysta zazdrość. Raczej… żal, że
nasza znajomość zmierza w złym kierunku.
– Więc mówisz, Tenten,
że „Materiały wybuchowe i pirotechnika”? – Zagadnęła Konan. Rzuciłam blondynowi
zdziwione spojrzenie, ale on uspokoił mnie jednym ruchem głowy. Nie byli w tym
samym wieku.
– O dziwo – przyznała
z uśmiechem. – Właściwie nie wiem, czemu na to wpadłam. – Dziewczyna wzruszyła
ramionami i zerknęła ukradkiem na Madarę, który wpatrywał się w nią z istną
dumą.
I czym tu się chwalić? Jeeeny.
– To musi być ciekawy
kierunek, skoro już dwójka z nas na nim jest – stwierdziła Tenshi. Z trudem
powstrzymałam się od rzucenia jej morderczego spojrzenia. Jak to, dwójka z nas?
Tenten nie była jedną z nas, przecież my ją dopiero co poznaliśmy! No halo!
– Sama nie wiem –
mruknęła z ociąganiem Tenten. – Niby można się wiele dowiedzieć, ale nie jestem
pewna, czy moja przyszłość będzie miała z tym coś wspólnego. Zobaczymy.
– Mam tak samo –
przyznał Pain.
– A co studiujesz? –
spytała żywo zainteresowana Tenten i wzięła do ust ziemniaka. Zrobiła to z
jakąś chorą gracją. Poczułam się zazdrosna, że ona je lepiej ziemniaki ode mnie.
Co za paranoja.
– Metalurgię. W sumie,
z nas wszystkich chyba jedynie Reiko jest szczerze nakręcona na swój kierunek.
No i Deidara – odpowiedział Pain.
– Acha. – Dziewczyna
przeniosła na mnie zainteresowane spojrzenie. Choćbym chciała, nie mogłam dostrzec
w nim nic złego. – A na czym jesteś?
– Położnictwo –
mruknęłam.
– Ojej – westchnęła z
zachwytem. – Chyba musi być ci ciężko?
Wzruszyłam ramionami.
– Póki co jest
znośnie. Ale zawód naprawdę mi się podoba, więc jestem w stanie przejść przez
to wszystko, byleby zostać położną. Nawet przez fizjologię – dodałam, już
bardziej sama do siebie, chcąc się przekonać, że zdam ten pieprzony egzamin.
– To musi być piękne –
przyznała Tenten. – Ale chyba nie byłabym w stanie na to patrzeć, no wiesz.
– Co kto lubi –
odparłam obojętnie. Zerknęłam ukradkiem na Madarę, który nieco się spiął.
Serio? Bał się, że palnę jakimś głupim tekstem? Aż tak mi nie ufał? – Mi
patrzenie na krew nigdy szczególnie nie przeszkadzało, ale może się okazać, że
widoku porodu najzwyczajniej nie zniosę. Tego nie wiem.
– Dasz radę – wtrąciła
się Konan. – Nie wiem czy pamiętasz, jak mój brat zranił się mocno w nogę?
Jedynie ty byłaś w stanie patrzeć na litry krwi, które lały się z niej jak z
kranu. Wszyscy prawie zemdleliśmy, a ty dzielnie próbowałaś zatamować krwotok,
tonąc w…
– Konan, nie przy
jedzeniu, co? – przerwał jej Pain. Odniosłam wrażenie, że minimalnie zbladł.
– Wybacz. – Dziewczyna
zachichotała i zerknęła na mnie z uwagą. – Kto jak kto, ale ty sobie na pewno
poradzisz.
Posłałam jej wdzięczny
uśmiech i wróciłam do posiłku. Na szczęście temat rozmowy się zmienił i mogłam
w spokoju pomilczeć. I poobserwować naszą nową parę. A zwłaszcza Tenten.
Po jakimś czasie, gdy
wdarła się między nas cisza, dziewczyna Madary stwierdziła, że musi już iść na
zajęcia. Wszyscy zgodnie mruknęliśmy, że miło ją było poznać, a ta
odpowiedziała nam tym samym. Madara zaoferował się, że odprowadzi ją do sali, i
gdy już mieli wychodzić, ten nagle podszedł do mnie, nachylił się i przyłożył
usta do mojego ucha, przez co przeszedł mnie dziwny, całkiem przyjemny,
dreszcz.
– Słabo ukrywasz
zazdrość, Reiko – wyszeptał, a na dźwięk mojego imienia mimowolnie zadrżałam,
co skubaniec od razu wyczuł, bo cicho się zaśmiał. Odszedł od stołu bez słowa,
a ja poczułam, że naprawdę go straciłam. Mojego Madarę. Mojego kochanego
Madarę.
Odwróciłam się za nim
gwałtownie. Znikał wraz z Tenten w korytarzu budynku. Miałam ochotę wstać i za
nim pobiec, przeprosić i powiedzieć, że miał rację: zauroczyłam się, być może
nawet zakochałam, ale… Ale tego nie zrobiłam. Nie miałam na to odwagi.
– Rei? – Konan
przywróciła mnie do rzeczywistości. Zerknęłam na nią i uśmiechnęłam się
niemrawo.
– Sympatyczna ta jego
dziewczyna – stwierdziłam, nie chcąc, by mnie o cokolwiek wypytywano.
– Całkiem – przyznała
Konan. – Choć osobiście uważam, że ty byś bardziej do niego pasowała, ale to
tylko moje zdanie.
– I moje – przyznał
Pain, a Deidara z Sasorim mu zawtórowali.
– Dobra, dobra.
Nieważne. Nie macie czasem jakichś zajęć teraz? – zmieniłam temat, a moi
kochani przyjaciele oczywiście musieli zaprzeczyć. – Och, to w takim razie
przypomniało mi się, że ja mam. Do zobaczenia później.
Może i było to głupie,
może niepotrzebnie uciekałam przed prawdą, ale nie miałam ochoty rozmawiać z
nimi o Madarze. Chciałam wierzyć, że to Naruto jest mi przeznaczony, a skoro
Uchiha znalazł sobie dziewczynę, to problem był rozwiązany. Niestety, nie do
końca było to prawdą i doskonale wiedziałam, że oszukiwanie samej siebie nie
jest dobrym pomysłem.
*
Wieczorem Naruto
odwiózł mnie do Sakury. Odprowadził mnie pod samo mieszkanie, wniósł do środka
walizki i patrzył, jak oglądam wszystko naokoło.
Już na samym wejściu
dało się odczuć przyjazną atmosferę, jaka tutaj panowała. W kuchni z radia
leciała muzyka i słychać było rozmowy pomiędzy dziewczynami, zapewne Ino i
Hinatą. Przedpokój był długi, dość surowo urządzony, bo prócz wieszaków na
kurtki, półek na buty i dużej, przesuwnej szafy, nie znajdowało się w nim nic innego.
Na prawo od wejścia była kuchnia, z której ochoczo pomachały do nas moje
przyszłe współlokatorki. Zdążyłam tylko zauważyć, że jedna była blondynką, a
druga miała ciemne włosy, bo Sakura już pociągnęła nas dalej. Wskazała kolejno
drzwi do sypialni Hinaty, a potem jej i Ino. Kolejne, trzecie po lewej stronie,
miały prowadzić do mojego pokoju.
Jak się okazało,
pomieszczenie nie było szczególnie duże, ale przytulności mu nie brakowało.
Ściany pokryto delikatną, beżową tapetą, na podłodze leżał puchaty dywan a w
oknach wisiały jasno-zielone zasłony. Na prawo od drzwi znajdowała się rozkładana
sofa, a na lewo szafa z jasnego drewna. Oprócz tego pod oknem stał nieduży
stolik. I to by było na tyle. Choć niewiele, to od razu mi się tutaj spodobało.
– I jak? – spytała Sakura
z niepewnym uśmiechem.
– Nic więcej mi nie
potrzeba – przyznałam i zerknęłam przez okno. Miałam widok na park. – Jest
naprawdę fajny.
– Może w takim razie
zostaniesz z nami na dłużej – rzuciła luźno Haruno.
Wzruszyłam ramionami i
posłałam jej ciepły uśmiech. Co z tego, że mieszkanie mi się podobało, skoro
nie byłam jeszcze pewna, czy w ogóle się dogadamy.
– Dobra, ja spadam –
mruknął Naruto. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie. Sądziłam, że zostanie ze mną
choć ciut dłużej, żebym mogła poczuć jako-taką swobodę względem dziewczyn. –
Umówiłem się jeszcze z Sasuke, że mu pomogę.
– Pozdrów go –
rzuciłam. – Dzięki za pomoc. Jesteś nieoceniony.
Naruto podszedł do
mnie i kątem oka zauważyłam, że Sakura wycofała się z pokoju. I dobrze, bo
przynajmniej mogłam z całą swoją uwagą oddać chłopakowi namiętny pocałunek,
jakim mnie obdarował. Wtuliłam dłoń w jego włosy, a Uzumaki mocno przyciągnął
mnie do siebie. Jęknęłam, gdy złapał mnie za pośladek.
– Ciii – wymruczał i
pocałował mnie w nos. – Zadzwonię później zapytać, czy się nie pozabijałyście.
– Ej, niby czemu miałybyśmy?
– spytałam pretensjonalnie. Chłopak wzruszył ramionami.
– Do zobaczenia, Rei.
Odprowadziłam Naruto
do drzwi, który rzucił dziewczynom krótkie „cześć”, a gdy zamknęłam za nim
drzwi, dramatycznie odczułam gęstniejącą atmosferę. Bez niego było się w
mieszkaniu Haruno jeszcze bardziej nieswojo, a miałam właśnie wejść do kuchni,
w której siedziały nieznane mi dziewczyny. I choć nigdy nie miałam problemu z
nawiązywaniem kontaktu, nie lubiłam tak niezręcznych sytuacji.
Cofnęłam się w głąb
mieszkania i z przyklejonym do twarzy uśmiechem przekroczyłam próg kuchni. Przy
okrągłym stole, ulokowanym na środku pomieszczenia, plotkowały moje współlokatorki.
Otaksowałam szybko kuchnię wzrokiem: po prawej stronie był aneks kuchenny, a po
lewej, we wnęce, lodówka i kosz na śmieci. Ściany zostały pomalowane na
delikatny, zielony kolor. Dostrzegłam również na końcu pomieszczenia drzwi,
które prowadziły – jak się później okazało – na balkon.
– Poznaj Hinatę i Ino.
– Sakura kolejno wskazała na dziewczyny. Uścisnęłyśmy sobie dłoń, wymieniając
się uprzejmościami.
Gdy usiadłam przy
stole, a Haruno zaczęła robić mi herbatę, przyjrzałam się dziewczynom. Hinata
była niską dziewczyną o długich, prostych, czarnych włosach. Jej czoło
natomiast zakrywała równo obcięta grzywka. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że jej
oczy są nienaturalnie jasne – ledwo można było odróżnić niebieskie tęczówki od
białka, ale o nic nie pytałam, tylko skupiłam się na wyglądzie drugiej z
dziewczyn, która zdawała się wyjść dopiero z salonu piękności. Miała piękne, zdrowe,
długie blond włosy, które dziś upięła w wysokiego koka. Pukiel leżał na jej
ramieniu jak jakiś futrzany zwierz, co nadawało jej dziwnie drapieżnego
wyglądu. Duże, niebieskie oczy, otoczone gęstymi rzęsami, wpatrywały się prosto
we mnie przyjaźnie i aż poczułam się nieswojo pod wpływem jej spojrzenia.
Oprócz tego, że Ino była bardzo ładna, miała też naprawdę zniewalające ciało i
wiedziała, jak to podkreślić. Biała bluzeczka z dekoltem śmiało odsłaniała jej
spore piersi, jednocześnie podkreślając wąską talię. Przez stół nie widziałam
jej nóg, ale mogłam się tylko domyślić, że były długie i równie szczupłe. Taka
uroda zapewne sprawiała, że nie mogła opędzić się od adoratorów. Mogłam jej
tylko pozazdrościć. Nigdy nie byłam osobą, która grzeszyłaby pewnością siebie.
Przez chwilę panowała
między nami niezręczna cisza. Uparcie wpatrywałam się w blat stołu, podczas gdy
Ino patrzyła prosto na mnie. Hinata natomiast zdawała się być pogrążona we
własnym świecie.
– Długo jesteście z
Naruto parą? – spytała blondynka. Może nie było to szczególnie taktowne
pytanie, jak na fakt, że rozmawiałyśmy właśnie pierwszy raz w życiu, ale zawsze
coś.
– Od kilku tygodni –
odparłam. – Tak naprawdę to nawet nie wiemy dokładnie, kiedy granica między
przyjaźnią a zakochaniem się zatarła.
– Kurcze, fajnie! –
przyznała ochoczo Ino. – Ja jakoś nigdy nie mogę sobie znaleźć faceta na stałe.
– Bo ty nie chcesz
znaleźć sobie faceta na stałe – wtrąciła Sakura, parząc mi herbatę. – Gdybyś
się choć ciut wysiliła, na pewno tworzyłabyś z kimś udany związek.
– Och dobra. – Ino przewróciła
oczami i odrzuciła włosy na plecy. Zrobiła to z taką gracją, że jeszcze
bardziej zapragnęłam się skulić w sobie i zamknąć w pokoju. – Nie wydaje mi
się, żeby było tak jak mówisz, Sakura. Mam ci przypomnieć, dlaczego moje
związki nie wypalały?
– Możesz sobie darować
– odpowiedziała Haruno i podała mi kubek. Podziękowałam jej, a ta zajęła
miejsce koło Hinaty. – Myślę, że Reiko nie chciałaby z nudów usnąć przy stole –
dodała. – Mam nadzieję, że spodoba ci się mieszkanie z nami. W razie czego
służymy pomocą.
– Dzięki – mruknęłam.
– Co prawda trochę to niezręczne, ale uwierzcie mi, że dopóki mam gips na
nodze, często będę was o coś prosić.
– Nie ma sprawy. –
Sakura machnęła ręką. – Nie krępuj się.
– Przyjaźniłaś się z
Madarą, nie? – spytała Ino a ja potwierdziłam to skinieniem głowy. Wiedziałam,
że jego temat prędzej czy później pojawi się między nami. – W naszym mieszkaniu
istnieje taka niepisana zasada: zakaz wstępu Uchihom. Dotyczy to wszystkich, jego
pieprzniętych kuzynów również.
– Um, jasne –
mruknęłam szybko a potem cicho się zaśmiałam. – A co, aż tak zaleźli wam za
skórę?
Ino od razu
przewróciła oczami. Wstąpiłam na grząski grunt, ale za wszelką cenę chciałam
się dowiedzieć, co takiego zrobili im Sasuke i Itachi.
– Cóż – zaczęła blondynka,
ale Sakura jej przerwała.
– Ino trochę przesadza
– powiedziała, rzucając przyjaciółce ostrzegawcze spojrzenie.
– Nie przesadzam –
syknęła dziewczyna. – Mam ci przypomnieć, jak Madara o mało cię…
– Dobra, skończ! –
Sakura wyraźnie się zmieszała, zresztą ja również. Dalej było mi głupio za tą sytuację
ale nie miałam odwagi, by jej o tym powiedzieć. Z pewnością wyrzuciłaby mnie z
mieszkania i zostałabym na bruku. Reiko,
ty wstrętna egoistko.
– Pomijając już najgorszego
z nich wszystkich, Sasuke. – Ino niemal wysyczała to zdanie. Jej alabastrowe
policzki przybrały czerwonego koloru. Zdenerwowałam się, bo dziewczyna naprawdę
musiała go nie lubić, wręcz nienawidzić.
– Miałam okazję go
poznać – przyznałam – i wydał się być całkiem sympatyczny.
– Po prostu nie zdążył
ci jeszcze podpaść – sarknęła blondynka. – Wiesz, jaki kiedyś numer wywinął?
Dobra, głupio przyznać, ale jakieś trzy lata temu kochałam się w nim jak jakaś
idiotka. Gdy w końcu wielce szanowny pan Sasuke Uchiha zgodził się wyjść ze mną
do kina, wystawił mnie, a później udawał, że wcale się nie umawialiśmy.
Ośmieszył mnie przed całą szkołą! A poza tym…
– O tym nie chcesz mówić, Ino – mruknęła szybko
Sakura, jednak przyjaciółka zdawała się jej nie słyszeć.
– … kiedyś
przespaliśmy się ze sobą. Raptem raz i ten jeden raz wystarczył, żebym zaszła w
ciążę. Uchiha oczywiście w ogóle nie przejął się tym, że będzie ojcem, a w
każdym razie, że powinien nim być. Powiedział tylko, że dostanę alimenty,
rozumiesz? Alimenty! – Ino wyrzuciła ramiona w górę. Kipiała ze złości, a ja
nie mogłam wyjść z szoku. Nie sądziłam, że młody Uchiha może być tak brutalny,
a już najbardziej nie przypuszczałam, że i on może zacząć przypominać mi
Ibikiego. Kurwa. Poza tym – zerknęłam
jeszcze raz na figurę dziewczyny – nie wydawało się, żeby Ino kiedykolwiek była
w ciąży.
– Poroniła – mruknęła cicho
Sakura. – Samoistnie, w siódmym tygodniu ciąży.
– Strasznie mi przykro
– wyszeptałam. Ino zdawała się być dalej w nerwach, więc w żaden sposób nie
zareagowała na moje słowa. – Kurcze, nie sądziłam, że może być z niego taki
drań. Naprawdę mi przykro, Ino.
– To chyba po prostu
natura Uchihów – westchnęła Sakura. – Za to starszy braciszek dobierał się do
naszej Hinaty. Każda z nas została przez nich w jakiś sposób ośmieszona, dlatego
nie mają tutaj wstępu. Oczywiście nie mamy nic przeciwko, żebyś się z nimi zadawała…
– Ale gdybym zobaczyła
tu gębę któregokolwiek z nich, to chyba bym rozerwała go na strzępy! – wtrąciła
Ino.
Popatrzyłam na nią z dziwnym
kłuciem w sercu. Rozumiałam, co dziewczyna przeszła i jak okropnie musiała się
czuć. Chciałabym powiedzieć „nie wiem, jak to jest, ale musi być strasznie” ale
niestety nie mogłam, bo przeżyłam podobne piekło, co ona. Dlatego umilkłam i
wbiłam wzrok w blat stołu, jednocześnie palcem jeżdżąc po uchu kubka.
– Było, minęło. – Sakura
przerwała niezręczną ciszę. – Trochę głupio, że tak na wstępie dowiedziałaś się
takich rzeczy, ale Ino nie sposób uciszyć.
Przyjaciółka ją
przedrzeźniła. Z ulgą dostrzegłam, że na jej twarzy znowu pojawił się uśmiech.
– Na jej miejscu
pewnie zachowałabym się podobnie – skłamałam. Ja w życiu nie przyznałabym się
do czegoś takiego. Zakopałabym to gdzieś na dnie pamięci i starała się do tego
nie wracać. Ale wracałam. Wracałam do tego niemal codziennie i niepotrzebnie
się zamartwiałam. W końcu było, minęło.
Tyle tylko, że mój koszmar wciąż trwa. Niech to szlag.
– No cóż… Zjesz coś,
Reiko? – zmieniła temat Sakura i już chciała wstać od stołu, ale ją
zatrzymałam.
– Nie, dzięki. Zresztą
i tak muszę zrobić jeszcze zakupy – przyznałam. Haruno popatrzyła na mnie z
powątpiewaniem.
– Nie mów mi, że w tym
stanie chodzisz po sklepach? To chyba byłoby trudne, co?
– Do tej pory zakupy
robiła mi moja przyjaciółka – przyznałam cicho.
– Możesz się śmiało
częstować tym, co jest w lodówce. Jutro najwyżej dasz mi listę rzeczy do
kupienia i wstąpię do sklepu. – Uprzejmość Sakury była powalająca. Nie
przypuszczałam, że dziewczyna może być tak miła. Okej, przyznaję, zdanie o niej
wyrobiłam sobie od samego początku i teraz musiałam nanieść na nie poprawki.
Albo właściwie całkowicie je zmienić.
– Nie no, coś ty, nie
trzeba – zaprzeczyłam od razu. – Dam sobie radę.
– Ale to nie jest
problem. I tak muszę kupić coś na obiad.
Nie miałam innego
wyjścia i musiałam się zgodzić.
Posiedziałyśmy jeszcze
chwilę w kuchni i pogawędziłyśmy na lżejsze tematy. Przez cały ten czas odnosiłam
wrażenie, że Hinata jest jakaś nieobecna. Podczas gdy Sakura i Ino patrzyły na
mnie z zainteresowaniem, gdy opowiadałam o studiach czy o wodnej randce, na
którą zabrał mnie Naruto, ona była jakaś nieobecna i wodziła wzrokiem po
kuchni. Patrzyła wszędzie, ale nie umiała skupić się na moich oczach, co w
pewnym momencie stało się dość drażniące. Dlatego gdy przed jedenastą Ino
poszła się myć, a Hinata zaszyła się w swoim pokoju, zdecydowałam się zapytać o
to Sakurę.
– Co jest? – spytała,
siadając na sofie w moim nowym „królestwie”
– Wiesz, bo… – Nie
wiedziałam, jak o to zapytać. Nie chciałam mówić wprost, bo bałam się, że skoro
czarnowłosa była przyjaciółką Haruno, mogłam ją w jakiś sposób urazić. – Chodzi
o Hinatę – zaczęłam. – Ona zawsze jest taka milcząca?
– Jest dość nieśmiała –
przyznała Sakura. – Rzadko kiedy się odzywa, ale cały czas uważnie cię
słuchała, to na pewno. I wydaje mi się, że nawet cię polubiła.
– Nie odezwała się
słowem – zauważyłam posępnie. – Ja rozumiem, że można odzywać się stosunkowo
rzadko, ale w ogóle?
Haruno uśmiechnęła się
niepewnie i wzruszyła ramionami.
– Taki urok naszej
Hinatki – mruknęła. – I jest jeszcze jedna rzecz, którą powinnaś o niej
wiedzieć.
– Mhm?
Sakura popatrzyła na
uchylone drzwi, po czym wstała i je zamknęła. Moje serce mocniej uderzyło o
ściany klatki piersiowej. Zdenerwowało mnie to zachowanie dziewczyny.
– Hinata – wyszeptała –
jest od urodzenia niewidoma. Dlatego mogłaś odnieść wrażenie, że nie patrzy na
ciebie.
Wiadomość ta uderzyła
we mnie z taką siłą, że nie wiedziałam, co właściwie odpowiedzieć. Odebrało mi
mowę. Nie spodziewałam się, w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że Hinata może
być niewidoma. To stąd barwa jej oczu…
– Jak ona sobie radzi?
– spytałam w szoku, bo było to pierwsze, o czym pomyślałam.
– Żyje z tym od
dwudziestu dwóch lat. Zachowuje się jak każda z nas, tyle tylko, że wszystko
poznaje za pomocą dotyku – odpowiedziała Sakura. – Zanim zacznie z kimś
rozmawiać, często uważnie przysłuchuje się, w jaki sposób ten ktoś mówi, jak
się śmieje, jakich słów i zwrotów używa. To jej sposób, żeby zapamiętać
znajomych. Ona rozpoznaje ich po głosie, a mów co chcesz, zdarza się, że
niektórzy mają niemal identyczny, dlatego tak bardzo skupia się na początku na
wsłuchaniu się w mowę. Dopiero później zaczyna się otwierać – dodała.
– Kurcze, strasznie mi
jej szkoda – wyszeptałam. – Musi być niesamowicie silną osobą.
– Bo jest – przyznała Sakura
z delikatnym uśmiechem. – Tak jak i Ino. Po tym wszystkim co zmontował jej
Sasuke nie straciła wiary w ludzi, choć oczywiście jest ciut ostrożniejsza.
Uśmiechnęłam się do
dziewczyny, co przyszło mi z dość sporym trudem. Nie chciałam się przyznawać,
że ja również śmiało mogłam nazwać siebie osobą silną i ostrożniejszą, bo w
gruncie rzeczy, wcale tak nie było. Moja słabość ulatywała ze mnie z każdej
strony, co przejawiało się chociażby w wybieraniu bezpieczniejszej opcji, jaką
był Naruto (choć oczywiście naprawdę czułam, że jestem w nim zadurzona) oraz w
dramatycznym uciekaniu przed prawdą. Nie byłam silna. Raczej żałosna.
– Jutro rano wychodzimy
z dziewczynami na pogrzeb mojego dziadka – mruknęła Sakura. – Nie zdziw się,
gdy nas nie zastaniesz.
– Słyszałam o nim –
wyszeptałam. Popatrzyłam dziewczynie w oczy i zauważyłam, że zdominował je ból.
– Musieliście być strasznie zżyci.
– Byliśmy – przyznała.
– Dziadek był moim aniołem stróżem i przyjacielem. Doskonale mnie rozumiał –
dodała, przy czym wbiła wzrok w dywan. – Przeżył dokładnie to samo, co ja. Jego
rodzice popełnili ten sam błąd, co moi, dlatego był dla mnie naprawdę
niesamowitym wsparciem – wyznała. – Wiedziałam, że umrze, że niedługo go
braknie, ale… Po prostu ciężko pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby.
– Ciężko – przyznałam,
bo dziwna gula w gardle nie pozwoliła mi na powiedzenie czegokolwiek więcej.
– Gdyby nie Naruto i
dziewczyny, pewnie bym sobie nie poradziła. Masz wspaniałego chłopaka, Reiko –
mruknęła a na jej ustach na nowo pojawił się uśmiech. – Trzymaj go mocno, bo
jest tak cudowny, że jeszcze któraś zdecyduje ci się go wykraść. – Sakura
puściła mi oczko, na co zaśmiałam się cicho.
– Rozszarpałabym taką –
przyznałam. Podniosłyśmy się z sofy, a dziewczyna podeszła do drzwi. – Dzięki,
że mogę tu pomieszkać.
Dziewczyna wzruszyła
ramionami.
– Nie ma problemu.
Przyjaciele Naruto to moi przyjaciele. No, pomijając Sasuke. – Tu Sakura na chwilę umilkła i przewróciła
oczami. – Powinnaś się wyspać, to nowa sofa.
– Dzięki. Dobranoc, Sakura.
– Branoc – odparła i
cicho zamknęła za sobą drzwi.
Jeeeej! To jest niesamowite! Jeszcze wczoraj odpisywałam Hinacie w
komentarzu, że mam nadzieję wyrobić się z rozdziałem przed świętami, a dzisiaj
dostałam takiego kopa od weny, że skończyłam go migusiem. I nie wiem czy już
zauważyliście, ale ja mam tak prawie zawsze: zastój a potem piszę jak najęta.
xD
Póki co nie potrafię przewidzieć, kiedy dodam dziesiątkę, więc musicie po
prostu czekać. Sama też mam nadzieję, że wena znowu mnie dopadnie i szybko uda
mi się naskrobać rozdział. :D
Noszę się też z zamiarem rozpoczęcia nowej historii, ale obawiam się, że
jest ona totaaaalnie nie w moim stylu, abstrahując już od tematyki (of kors
pozostalibyśmy dalej przy bohaterach pana Kishimoto, ale jednak ;D). No zobaczymy,
jak to będzie. Jeszcze muszę wszystko przemyśleć, czy tamto opowiadanie miałoby
sens i w ogóle… :D
Dobrze, pyśki moje kochane. Całuję Was serdecznie i dziękuję za Wasze
komentarze, które tak bardzo motywują. :*
Bajoski!
Jak Ty mi zagrałaś na nerwach w tym momencie w łóżku, Rei x Naruto. xD Tak bardzo nienawidzę Sakury w Twoim opowiadaniu (no dobra, tylko na początku, bo zaczęłam powoli zmieniać zdanie gdy Rei juz się u nich znalazła xD) że o zgrozo. xD Nie chcę, żeby z nią mieszkała, nie chcę, nie chcę, NIE CHCĘ!
OdpowiedzUsuńCofając się jednak o minutę, wyobrażenie sobie Minato z kawałkiem sera w buzi - zabójstwo. xD Chyba obudziłam tatę. xD
Ta stołówka. Znowu mi smutno, przez źle. Zachowanie madary wobec Rei jest straszne... Czwarty do odstrzału, zaraz po Uzumakim, Haruno i Tenten. Z tym dodaniem o tej zazdrości, jak wychodzili... No przesadził, noooo :< Poczułam się zazdrosna, że ona je lepiej ziemniaki ode mnie. tym zdaniem wygrałaś moje serce dzisiaj. xD
WIEDZIAŁAM, ŻE HINATA BĘDZIE NIEWIDOMA! Od razu po tym, jak opisałaś, że dziwnie rozglądała się po kuchni. xD Ogólnie strasznie mi się spodobało to, że każda z nich omotana była przez jakiegoś Uchihę. :D
Mimo wszystko Sakura nadal mi nie pasuje, szczególnie po tym tekście o kradzieży Naruto. Ajajajjj, mącisz mi głowę. W ogóle weszłam, jak co dzień na Baranku by sprawdzić procenty, nie zwróciłam uwagi na tytuł, ogarnęłam właśnie po liczbie zero. xD
Padam na dzioba, idę spać. Dziękuję za rozdział, jak zwykle świetny!
Buziaki, przytulasy. Pozdrawiam! :*
O, ktoś tu dodał w tym samym czasie komentarz xD SPAĆ MAYAKO! :D
UsuńWiedziałam, że ktoś mnie obserwował, gdy pisałam ten komentarz. xD
UsuńOooooo dziewczyny, jakie z Was psiapsi, nawet komentarze w tej samej MINUCIE dodajecie. <333
UsuńWiesz, skąd fragment o Minato wyżerającym ser z lodówki? Tak, tak, z doświadczenia. Choć niestety nie mojego, ale jednak. :D Siostra opowiadała, że kiedyś, już dawno temu, wstała w nocy do łazienki. To chyba koło drugiej było, ale ręki sobie uciąć nie dam. W każdym razie zobaczyła przy lodówce tatę, który wyjadał ser. Jeden plasterek miał w ustach, drugi w ręce. Myśl siostry: WTF?! Ale była tak zaspana, że poszła spać i dopiero rano do niej dotarło, co takiego zobaczyła. xD I jakoś tak przypasowała mi ta historia do Minato. xD
Cała trójka została omotana przez jakiegoś Uchihę i teraz tworzą klub zrzeszający laski, które chciałyby nakopać im do tyłków, ale nie mają na tyle odwagi. xD
Cieszę się, że mącę Ci w głowie. Taki mój plan. :D:D
Dzięki wielkie za komentarz. :*
Buziak! :*
Hahahahahah, u mnie to zazwyczaj tata przyłapuje mnie, nie ja jego. xD I wpisuję sobie słowo psiapsi do osobistego słownika, bez kitu. xD
UsuńNo kurde no nie!!!!!!!!! Już myślałam, że kopnie w tyłek Naruto i wróci do Madary a tu nie dość, że się z nim pogodziła to jeszcze ta flądra z kucykami. Zabiję normalnie zaraz połowę ludzi z tej stołówki. Jak oni w ogóle mogli zawołać Reiko i nie przynieść jej tego krzesła od razu?!?!?! Jak Madara może być takim chamem? Bo ja rozumiem, że może w akcie desperacji przelatywać inne dziewczyny na kanapie, ale żeby być w takim "poważnym" związku a podbijać wcześniej do Rei? Nie no normalnie wkurzyłam się teraz. Konan też mnie wkurzyła nieźle. Powinna choć trochę podzielić nienawiść do nowego związku Madry. Może nie w twarz Tenten, ale mogła jakoś napomknąć Rei, że nie podoba jej się to ani trochę. No i na końcu sprawa z Uchihami. No banda kretynów z tym klanie. No dom wariatów po prostu. Sasuke to powiesiłabym za jaja na antenie cyfrowego Polsatu, ale Itachiego i tak kocham. Jemu wszystko wybaczę. No i szok przeżyłam, że Hinata jest niewidoma. Początkowo myślałam, że unika wzroku Reiko bo jest zakochana w Naruto, ale nie chce psuć ich związku w żaden sposób, a tu taka odmiana. Plus ogrooomny za zerwanie z tym schematem ( tak, wiem - sama go użyłam w nowym opowiadaniu). Jest za 15 druga, a ja nie zasnę teraz bo w głowie mam ciuli z "baranka" =,= No cóż. I tak Cię kocham. :*******
OdpowiedzUsuńTe, kurfa. Co Ty masz do cyfrowego polsatu? XD
UsuńNa pewno nie to samo co Ty do ptaka Deidary XD :****
UsuńFaceci, nawet tak kochani jak Deidara czy Pain, czasem są niestety niedomyślni. No dobra, zwykle są. To tylko faceci, nie oczekujmy zbyt wiele. xD
Usuń" Bo ja rozumiem, że może w akcie desperacji przelatywać inne dziewczyny na kanapie (...)" - genialne podsumowanie Madary, nie ma co. :DD
Haha, jestem ciekawa jak wyglądałby Sasuke bad-boy wiszący na antenie cyfrowego polsatu. xD Wyobraziłam sobie to i... Chyba nie chcę tego więcej widzieć. :D:D
Cóż, schemat Hinata-Naruto rzeczywiście jest oklepany, ale oni naprawdę bardzo do siebie pasują i ciężko mi było z tym zerwać, ale na szczęście się udało. :D I zobaczysz dlaczego, kiedyś tam. :D Po prostu Hinata mi nie pasowała do Naruto w tym opowiadaniu. ;)
Mam nadzieję, że mimo wszystko usnęłaś. Ja nie chcę, żebyście się przeze mnie nie wysypiały, no bez przesady. ._. :(
Dzięki kochana, całuuuuję. :*
Heej ale mi banan na twarzy wylazł jak zobaczyłam nowy rozdział :D Madara jest na prawde okropny ja kurcze nie wiem co on chce osiągnąć swoim zachowaniem bo raczej tym, że przedstawi im wrzystkim swoją "dziewczyne" Rei do siebie nie przyciągnie... No chyba, że faktycznie się zakochał w Tenten (czego bym chyba nie przebolała) a z tym zdaniem gdy odchodzili od stołu to przegioł... Grr... Naru odbierający telefon w takiej sytuacji... Nosz kurczak... Jak tak można? Chociaż z drugiej strony to mi na rękę bo ja uwarzam, że Rei musi być z Madarą :) nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zyczę mnustwo weny i pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńOjjj kochana, to Ty chyba nie znasz typowej zazdrości dziewczyn i jeszcze bardziej typowego zachowania facetów w stylu "Nie chcesz mnie? To patrz, co straciłaś!". Niestety, Madara poszedł właśnie w tę zagrywkę, choć Tenten również przypadła mu do gustu. :>
UsuńMam nadzieję, że uda mi się szybko dodać kolejny rozdział. Wena się przyda, dziękuję. :*
Buziaki!
Hm, bardzo podoba mi się zachowanie Madary w pierwszym akapicie. Miło, że jeszcze trochę mu na Reiko zależy, ale z tą wyprowadzką to ma co chciał. Na jej miejscu też nigdy więcej nie chciałabym go oglądać. Akcja z Naruto? Pozbawiłabym go tego co ma między nogami a taką akcję! Czemu Rei nie przejmuje się zbyt zażyłymi relacjami jej chłopaka z różową? Mnie to z notki na notkę coraz bardziej zastanawia, niech tylko spróbuje ją zdradzić!!! Minato i Kushina są tacy słodcy! Jak Konan i Rei omawiały tą łóżkową sytuację to blondyn jakoś dziwnie się zachowawywał. A zachowanie Madary to chamstwo w czystej postaci!!! Niby mu zależy na jego Baranku, ale z drugiej strony odwala jej takie świństwo! I sory, ale Tenten wybitnie mi nie pasuje to Uchihy. Mam przed oczami jego obraz gdy walczy z Hashiramą i Tenten w 1 części mangi. W ogóle co to za jakiś zmutowany kierunek ona wybrała? Istnieje w ogóle coś takiego? I musisz koniecznie dać jej jakąś wadę, bo ona jest podejrzanie za idealna. NIe rozumiem też tego, że Madara chce być z Rei, ale spotyka się z inną dziewczyną, z którą chodzi. I ona jeszcze o tym wie! Co to ma być, trójkąt jakiś? W mieszkaniu Sakury i ich przyjaciółek Naruto jakoś dziwnie się zachowywał. Szkoda mi dziewczyn, bo dużo przeszły, ale niepokoi mnie to, co powiedziała na końcu różowa. Czy ona ma jakieś niecne plany do Naruto i delikatnie ostrzega Rei przed jej atakiem czy czymś takim?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i pisz szybko nexta,
Yuzuki
Noooo, Madara w pierwszym akapicie był kochany, sama muszę to nieskromnie przyznać. ;D
UsuńCzemu Reiko nie przejmuje się zbyt zażyłymi relacjami Sakury z Naruto? Oczywiście, że się przejmuje, w końcu wkurza ją, że jej ukochany zostawia ją w tym momencie by porozmawiać z przyjaciółką, no ale też jest człowiekiem i potrafiła zrozumieć, czemu ten telefon był taki ważny. Poza tym, khe khem, nie chcę nic zdradzać, ale chciałabym tylko cichutko zaakcentować, jak bardzo wkurzyła się, gdy zobaczyła Madarą z Tenten. To chyba coś znaczy, nie? :D
Tenten wybrała dokładnie taki kierunek jak Deidara i tak, istnieje (lub istniało_ coś takiego na Akademii Wojskowej w Warszawie, choć bardziej jako specjalizacja na kierunku "chemia". Jednak dla potrzeb opowiadania zrobiłam z tego osobny kierunek. :)
Kurcze, według Ciebie Naruto ciągle jest jakiś podejrzany. :D Coś chyba za nim nie przepadasz, co? :D
Postaram się szybko coś naskrobać. Jestem już w trakcie. :D
Dziękuję za komentarz. Buziaki. :*
Witam, wpadłam przypadkiem ostatnio na tego bloga i muszę przyznać - zakochałam się. Bardzo szybko przeczytałam wszystkie notki, spodobał mi się Twój styl pisania. Mogłabym czytać Twoją twórczość godzinami. Masz we mnie nową, wielką fankę :D Uwielbiam Reiko i Madarę <3 Są po prostu świetnie dobrani, ale nie mam pojęcia, co odwalają. Niby ten Uchiha kocha naszą Reiko, a tak chamsko się zachowuje względem niej, że mam ochotę wejść do Twojego opowiadania i mu przywalić. I jeszcze ten jego tekst z zazdrością podczas posiłku ... czyżby zachowywał się tak celowo, by wzbudzić zazdrość Rei? To całkiem w jego stylu. Ona biedna taka poszkodowana ostatnio >.< Mam nadzieję, że szybko się to zmieni :D A przy akcji Naruto oburzyłam się chyba bardziej niż sama główna bohaterka. Co z tego, że landryna dzwoni? Relacje między tą dwójką wydają mi się dość ... zbyt bliskie. Coś mi się wydaje, że szykuje się jakaś zdrada :D I ta TenTen ... cholernie jej nie lubię i nie mam zamiaru się z tym kryć. Życzę jej, żeby jak najszybciej wpadła pod jakiś rozpędzony samochód ( ujawnia się moja sadystyczna natura ) albowiem tylko i wyłącznie Reiko pasuje do Madary! :D Cóż tu więcej dodać? Zakochałam się w tym blogu i czekam niecierpliwie na kontynuację, którą mam nadzieję przeczytać jeszcze przed świętami :D Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńAwwww, to teraz jest mi strasznie milutko. :3 Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać Twoją miłość do samego końca, a gdybym niszczyła nasz piękny związek, to możesz mnie palnąć w łeb i kazać się ogarnąć. :D
UsuńWiesz, niby chcę pokazać, że Naruto i Sakura są rzeczywiście bardzo blisko siebie ale z drugiej strony... Oni są prawdziwymi przyjaciółmi, a Uzumaki doskonale wiedział przez cały czas, że z dziadkiem dziewczyny jest źle. On się po prostu mógł spodziewać tego telefonu, a właściwie, po co Sakura dzwoni. Nie osądzajcie go tak szybko, proszę. :D:D
Nie zamierzałam wprowadzać do opowiadania śmierci żadnego z bohaterów i mimo wszystko chyba zdania nie zmienię. A jak trzeba będzie, to z Tenten rozprawię się w inny sposób. xD
Postaram się dodać dziesiątkę przed świętami, a znając mnie, jest to całkiem możliwe. :D
Dziękuję za komentarz i tyyyle miłości. <3
Całuję. :*
Hej, cześć i czołem! Shori stawia się na Baranku!
OdpowiedzUsuńTak! Dzięki Bogu, że Sakura to przerwała! Będę jej stopy całować! Jeśli by między nimi do czegoś doszło... *wzdryga się* to byłoby nieciekawie.
Rodzice Naruto są świetni! xD Nadal!
Właściwie, to rozumiem zachowanie Konan przy tym stole. No bo w końcu Rei zarzeka się, że jej jedyną prawdziwą miłością jest Naruto, ale przecież każdy z ich otoczenia sądzi inaczej. Dlatego Konan pomyślała, żeby dać Reiko taką tycią nauczkę: "A niech pozna, mądrala, smak zazdrości!". I ten końcowy tekst Madary! Parsknęłam zażenowanym śmiechem, opluwając ekran ._.
Jaaa, coś ty zrobiła z mojego kochanego Sasia?! ;-; Really? Zrobił Ino DZIECKO i powiedział tylko: "Będę płacić alimenty"? Ej nooo, dlaczego ranisz moje serce? I moje wymarzone, poboczne SasuSaku szlag jasny trafił! ;___;. Niszczysz marzenia, Kushina...
Weny. (Tym razem bez wykrzyknika, bo jestem przybita brakiem SasuSaku)
PS.: Jest nowy rozdział u mnie, jakby coś... (nadal przybita).
Shori Chan
Hahaha chyba jedyna, co się cieszy, że Sakura zadzwoniła gdy Naruto i Rei się pieścili, no nie do wiary. xD Szacun! :D
UsuńCo ja zrobiłam z Sasia? :( Świnię. Wredną, parszywą świnię... :c Przepraszam! Nie chciałam zniszczyć Twoich marzeń, wybacz proszę. :ccc
A sama sobie dodam wykrzyknik za Ciebie! I uśmiechnij się, Sasuke był młody i głupi, teraz się ciut zmienił. W końcu zabiera Rei do KFC i stawia jej kanapki. xD
Widziałam, że dodałaś rozdział i zaraz do Ciebie pędzę. :)
Buziaki. <333
Siemka :) dostałam link do Twojego bloga od przyjaciółki i tak mi się spodobał, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D <3 Nie wiem czy to normalne ale ja się chyba zakochałam w Madarze! No i co najważniejsze bardzo mocno wczułam się w rolę Reiko ooo chciałabym poznać takiego Madarę :D Co mnie denerwuje- ciągnie ich do siebie i tylko ranią siebie nawzajem. Ja rozumiem, że Reiko się boi ale trochę przegina. Madara się o nią starał i to bardzo a skoro ona to ciągle odrzucała to się nie dziwie, że chłopak odpuścił... Ale mam nadzieję, że wkońcu obydwoje zmądrzeją i będa razem :D Wracając do poprzednich rozdziałów: Cieszę się że Madara się powstrzymał i nie przespał z Rei bo był pijany a pewnie chciał żeby to była 'magiczna' chwila... A Rei powinna mu za to dziękować a nie się obrażać... Bo na pewno by była bardziej wściekła gdyby jednak do czegoś doszło a on by nie pamiętał. Z szokowało mnie to co Sasuke zrobił Ino... Eh.. dlaczego wszyscy robią z niego takiego łajdaka... Oj no przyznam się, że ja też bo piszę bloga i Sasuke tez nie ma za dobrego charakteru :P Przyznam że mnie natchnęłaś za co Ci dziękuję. Miałam problem z weną ale na szczęście wróciła :D Masz na prawdę talent. Podoba mi się Twój styl pisania i treść bloga. Życzę weny i czekam z niecerpliwością na nexta! <3 A w między czasie poczytam inne Twoje "wypociny" :P
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w moich skromnych blogach. :D Musisz w takim razie podziękować ode mnie koleżance, że mnie niejako "reklamuje". :D
UsuńCieszę się, że moje opowiadanie tak przypadło Ci do gustu. :))))
I Rei przegina, i Madara. Choć bardziej jestem skłonna stwierdzić, że to Reiko jest tą nienormalną, która wszystko niszczy swoich głupim strachem. :D
Co do Sasuke... On pasuje na łajdaka. W sumie, to jest łajdakiem. Fajnym łajdakiem, ale jednak. :D
Natchnęłam Cię? To wspaniale, lubię oddziaływać na ludzi w różnoraki sposób, a jeżeli komuś dzięki mnie przybywa weny, to jest mi jeszcze milej. ^^
Pięknie dziękuję za komentarz, kochana. Mam nadzieję, że jeszcze się tutaj spotkamy. :D :*
Jestem i tutaj. Tak jak wspominałam KOCHAM BARANKU OSZALAŁAM.....serio. Dostałam świra na Madarę i Reiko. I powiem jedno....jestem solidarna z barankiem! Nie wiem jakbym się zachowała gdyby chłopak w którym nieświadomie się podkochuję wygania mnie z łóżka (w którym miał tylko mnie) dla innej dziewczyny....Inaczej nie mogła zareagować! Co innego gdyby zaprosił Tenten na kanapę....ale do łóżka. To była solidna przesada. I musiał dostać nauczkę. A ten tekst o zazdrości....zabiłabym! Ja bym się odegrała! I to jak...Reiko nie może tego tak zostawić! Musi wyjść z tej sytuacji z twarzą! I to tak by Madarze mina zrzedła. Czekam, aż w historii ukaże się postać Ibikiego. Czuję, że ładnie namiesza. Jestem strasznie ciekawa co szykujesz. Znając Ciebie pewnie jakieś wielkie BUM! Mam nadzieje, że nie długo dodasz dalszą część. A Konan i Pain są świetnie dobrani.
OdpowiedzUsuńJEJU, dodaj już coś.. <3
LOVEYOU
Ps. Położnictwo? a gdzie studiujesz? Też myślałam o tym (matura w tym roku piszę bio i chemię...) ale raczej chciałabym na chemię się dostać :D i tak na WAT jest pirotechnika sama się tym interesowałam. (Mieszkam w Warszawie) :D ale chyba nie chcę skończyć jak Deidara... :D
<3
Oho! Jedna, co w pełni popiera Rei. Jestem w szoku. :D I jednocześnie dziękuję. Strasznie fajnie wiedzieć, że każdy człowiek inaczej odbiera zachowanie bohaterów i jedni są za Madarą, a drudzy za Reiko. :D
UsuńIbiki namiesza, ale póki co jeszcze się chowa. Jest trochę nieśmiały i zanim pojawi się na scenie, musi się do tego solidnie przygotować. :DDD
Na Jagiellońskim sobie studiuję. Bardzo fajny kierunek, daje ogromną satysfakcję, ale jednocześnie odpowiedzialność jest ogromna. No i zarobki marne. Wszystkie położne nam mówią, że jeśli chcemy wykonywać ten zawód, musimy znaleźć sobie bogatych mężów. ._. Ale generalnie naprawdę polecam. :)
Chemia? W życiu bym sobie nie poradziła. :DDD Tak się składa, że akurat do rekrutacji liczyła się biologia i - uwaga uwaga - polski. A że byłam na humanie, to znacznie sobie podciągnęłam tym ilość punktów i pewnie tylko dlatego się dostałam. Wstyd, ech... ._.
Będę trzymać za Ciebie kciuki w maju. Ale masz się odwdzięczyć w czerwcu, w czasie sesji. :D:D
Dziękuję pięknie za ciepłe słowa. :))
Buziole! :*
Kushino, przeprasam za zwłokę. Skomentuję porządnie pod najnowszą notką, jaka się ujawni. Więc nie bij ;___- Po prostu mi się nie chce czytac wszystkiego od początku, ale jestem na bierząco XD a tak z innej beczki, Madara zaczyna mnie denerwować XD Jak może swoją dziewczynę sadzać na miejscu Reiko? No toż to czyste chamstwo ;____;
OdpowiedzUsuńTak, tylko tyle mam do powiedzenia, jak mówiłam XD Skomentuję porządnie pod najnowszą notką, jaka wyjdzie :D
A poza tym..
JAKI BOSKI SZABLON <33333
Pozdrawiam i życzę weny :*
Utau ♥
Nie masz za co przepraszać, nic się nie stało. :) Cieszę się, że dalej ze mną jesteś. :D
UsuńA szablon zawdzięczam kochanej Mayako. <3
Dziękuję pięknie za komentarz. :*
Buziaki!