Zaraz po przebudzeniu,
nim jeszcze otworzyłam oczy, poczułam oplatające mnie zewsząd ciepło. Niepewnie
uchyliłam powieki a dostrzegłszy, że leżę wtulona w Madarę, zamarłam w
bezruchu. W mig przypomniałam sobie wydarzenia poprzedniego dnia oraz to, że
sama poprosiłam chłopaka o przytulanki i, o
matko, wyznałam mu miłość. Mogłam mieć tylko nadzieję, że Madara nie
potraktuje tego zbyt serio.
Poruszyłam się
delikatnie, chcąc wyrwać się z jego uścisku. Jak się mogłam spodziewać – brunet
obudził się, a dostrzegłszy moją naburmuszoną minę, bez słowa sprzeciwu wziął
oplatającą mnie w talii rękę, by po chwili podnieść się do siadu.
– Wyspałaś się? –
spytał niepewnie, a ja skinęłam głową. Czułam się jak idiotka. Najpierw byłam
zła, że Madara prawie mnie przeleciał, a po kilku piwach wybaczałam mu jak za
dotknięciem magicznej różdżki. Kretynka. – Wiem, o czym myślisz. – Jak zwykle
mnie przejrzał. – Chciałem porozmawiać z tobą o tym, jak wrócicie, ale…
– Nie byłam w stanie
wtedy rozmawiać – przyznałam i złapałam się za pulsującą głowę. – Teraz też nie
jestem w nastroju do takich rozmów.
– Dlaczego mi nie
powiedziałaś? – Madara najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. Popatrzyłam na
niego zrezygnowana. – Miałaś nadzieję, że się nie dowiem? Dlaczego?
– Wręcz przeciwnie –
mruknęłam. – Byłam wkurzona, że niczego nie pamiętasz, ale… Ale co miałam
powiedzieć? Hej, Madara, jak to możliwe,
że nie pamiętasz, że zeszłej nocy prawie mnie przeleciałeś? –
zironizowałam. – To by było żałosne. Poza tym nie chciałam, żebyś miał mnie za
taką, która zdejmuje spodnie przed byle kim – westchnęłam. Dopiero po chwili
uświadomiłam sobie, jak okrutnie to zabrzmiało, a zdenerwowanie w oczach Madary
boleśnie dało mi o tym do zrozumienia.
– Masz mnie za byle
kogo? – spytał nachmurzony.
– Nie – szybko
zaprzeczyłam. – Źle to ujęłam. Po prostu… Nie jesteśmy razem i to dlatego.
– Nie jesteśmy razem
bo ty tego nie chcesz – rzucił. Odwróciłam głowę, by nie patrzeć na jego
zirytowanie. Źle się czułam, rozmawiając z nim o takich rzeczach po tym
wszystkim, co między nami zaszło.
– I co z tego? Jaką
mam pewność, że nie zostawiłbyś mnie jak tych wszystkich panienek, które
zapraszałeś na kanapę? – spytałam, niemal trzęsąc się już z nerwów. – Nie chcę
być jedną z nich.
– Wiesz dobrze, że
jesteś dla mnie wyjątkowa!
– Nie, nie wiem –
warknęłam. – Przy każdej okazji dajesz mi do zrozumienia, że z przyjemnością
byś mnie przeleciał, a to naprawdę denerwuje, Madara!
– Przecież to żarty!
Baranku, jesteś moją przyjaciółką i nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię stracił!
– Więc przestań się do
mnie wreszcie dobierać – syknęłam, nie panując nad sobą. Doskonale zdawałam
sobie sprawę z tego, że w całej tej sytuacji nie tylko on zawinił, ale głównie
ja. Niestety miałam okropny charakter i zawsze próbowałam zwalić całą winę na
kogoś innego.
– O ile się nie mylę,
wczoraj to ty się do mnie przystawiałaś – odciął się. – Wystarczył mój jeden
ruch, a spokojnie zaciągnąłbym cię na tamtą kanapę.
– A więc jednak tylko
tego ode mnie chcesz?
– Nie, ale skoro ty
tak uważasz, to po jaką cholerę mam się z tobą spierać? – warknął. – Cały czas
powtarzasz, że cię nie przelecę. Okej, zrozumiałem to za pierwszym razem! Nie
jestem kretynem!
– Madara…
– Nie, baranku –
przerwał mi i wstał z łóżka. – Jeśli myślisz, że zależy mi tylko na seksie,
grubo się mylisz. A ja nie zamierzam ci tego udowadniać na każdym kroku, skoro
zdanie o mnie masz już wyrobione.
– Przyprowadzałeś na
kanapę masę panienek, niby czemu miałabym mieć inne zdanie? – spytałam,
poirytowana torem, jakim potoczyła się ta rozmowa.
Madara założył ręce na
klatce piersiowej, popatrzył na mnie z rozbawieniem, po czym głośno prychnął.
– Nieważne – fuknął po
chwili. – Nie mam zamiaru dłużej o ciebie zabiegać. Ilekroć próbowałem się do
ciebie zbliżyć, odpychałaś mnie! Nie chce mi się dłużej grać w tę grę. Nie
chcesz być ze mną? Jasne. Baw się dobrze z Naruto. Ale jeśli następnym razem,
jak będziesz się do mnie pijana przystawiać, nie powstrzymam się - nie
narzekaj.
– Przepraszam –
wyszeptałam i spuściłam głowę. Chwilę później doszły do mnie kroki Madary i
odgłos trzaskających drzwi.
Wszystko spieprzyłaś, Reiko. Brawo.
Przeklęłam głośno i
uderzyłam ręką w materac. Byłam zła na siebie, wręcz wściekła. Ta rozmowa nie
powinna tak się potoczyć, mieliśmy wszystko sobie wyjaśnić, a tymczasem było
tylko jeszcze gorzej.
Skuliłam się na łóżku
i mocno podkurczyłam pod siebie zdrową nogę. Serce pękało mi z żalu. Było mi
źle, smutno, czułam, jak wzbiera we mnie złość i niepohamowany żal do samej
siebie. Zachowałam się idiotycznie i to właśnie z mojej winy pokłóciliśmy się z
Madarą. Swoją drogą Uchiha miał rację w tym, co powiedział. On się starał,
próbował, zabiegał, a ja? Ja potrafiłam tylko go odtrącać, a teraz przez to
cierpiałam.
Zastanów się czego właściwie chcesz, idiotko.
Hm. W sumie to
doskonale wiedziałam, czego chcę. Uwolnić się od przeszłości, wieść spokojne
życie, poznać idealnego mężczyznę… A Madara idealny nie był.
Naruto też nie.
Nie powstrzymałam
napływających do oczu łez. Łkałam cicho, nie chcąc, by ktokolwiek mnie
usłyszał. Miałam też nadzieję, że Uchiha nie zechce nagle wrócić i ponownie ze
mną porozmawiać, bo na pewno wyglądałam w tej chwili żałośnie. Tak też się
zresztą czułam.
Gdy jednak usłyszałam
warkot silnika, doskoczyłam szybko do okna i w ostatniej chwili dostrzegłam
odjeżdżającego spod budynku Madarę. Ogarnął mnie jeszcze większy smutek.
Po jakimś czasie,
upewniwszy się, że nikogo nie ma w mieszkaniu, usiadłam przed telewizorem z
tabliczką czekolady, którą znalazłam w jednej z kuchennych szafek, po czym
odpaliłam jakiś program.
Zdecydowałam się nie
iść dzisiaj na zajęcia. Nie byłam w nastroju do wysłuchiwania nudnego wykładu
ze zdrowia publicznego, a że tylko ten w tym dniu miałam, łatwo przyszło mi z
niego zrezygnować. Zamiast tego spędziłam trzy, beznadziejnie długie i nudne,
godziny przed telewizorem, i zjadłam całą czekoladę w przeciągu pierwszych
trzydziestu minut. Gdy wreszcie ocknęłam się z niejakiego letargu, ogarnęłam
swój wygląd, wzięłam szybki prysznic i zasiadłam w sypialni z książką do fizjologii.
Egzamin zbliżał się ogromnymi krokami, a moja wiedza… Cóż, imponująca na pewno
nie była.
Po godzinie usłyszałam
przekręcanie zamka. Natychmiastowo cała się spięłam, pomyślawszy o Madarze. Nie
chciałam go widzieć ani z nim rozmawiać. Bałam się, co może z tego wyniknąć.
Po chwili do pokoju
ktoś zapukał i już wiedziałam, że była to Konan. Odłożyłam książkę i pozwoliłam
jej wejść. Na jej delikatnej twarzy odmalowało się zmartwienie. Z nikłym
uśmiechem usiadła obok mnie i popatrzyła wyczekująco.
– Czy między wami
wczoraj coś…
– Nie – przerwałam
jej. – Trochę się poprzytulaliśmy, to wszystko.
Mówiąc o tym czułam
dziwną gulę w gardle i podchodzące do oczu łzy.
– Rei…
– Konan, ja sama już
nie wiem, co się ze mną dzieje – wyznałam i schowałam twarz w dłoniach. Chcąc
nie chcąc, zaczęłam płakać. Nerwy wzięły nade mną górę. Miałam dość napięcia,
które ciągle mi towarzyszyło. Musiałam się w końcu odstresować i komuś wygadać.
– Nie wiem, jak traktować Madarę, jak się zachowywać… Z jednej strony… Z jednej
strony jest super kolesiem a z drugiej to dupek, który zalicza każdą napotkaną
na drodze panienkę. Chryste…
– Madara się zmienił –
zauważyła niepewnie. – Może nie znam go tak dobrze, ale on naprawdę jest teraz
innym facetem.
– Boję się, że gdybym
mu uległa… Gdybym zdecydowała się na związek z nim, wszystko by się popsuło.
Jestem prawie pewna, że by mnie zdradził, że to by nie przetrwało. To nie jest
typ mężczyzny, który potrafi spędzić całe życie z jedną kobietą – westchnęłam,
ocierając łzy z policzków. – Nie wytrzymałabym, gdyby mnie tak zranił.
– Nie widzisz, że
teraz ranicie siebie nawzajem? – Konan złapała mnie za rękę i przysunęła się
jeszcze bliżej mnie. – Zastanów się, co tak naprawdę do niego czujesz.
Zerknęłam na nią
niepewnie. Jej ciepły wzrok podniósł mnie na duchu. Sama obecność dziewczyny
działała kojąco na moje nerwy.
– Dobrze się czułam,
jak byliśmy przyjaciółmi – wyznałam.
– A po wczorajszym?
Wzruszyłam ramionami.
Tuląc się do Madary byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. A przypomniawszy
sobie jego ciepłe usta i gorące dłonie… Odchodziłam od zmysłów.
– Nie wiem -
mruknęłam. – Nie mam pojęcia.
Konan pogłaskała mnie
po ramieniu, a następnie mocno do siebie przytuliła. Właśnie tego mi było
trzeba. Ciepła ukochanej przyjaciółki.
*
Po jakimś czasie do
pokoju wszedł Madara. Zatrzymał się w progu i obrzucił nas obojętnym
spojrzeniem. Już chciałam się odezwać, jednak ten bez słowa zostawił nas same.
Ogarnęła mnie czarna rozpacz. W środku kuliłam się z bólu, jednak zatuszowałam
swoje prawdziwe emocje delikatnym uśmiechem.
– Chcesz z nim
porozmawiać? Zawołać go? – spytała Konan. Sama nie wiedziałam, więc wzruszyłam
tylko ramionami.
– Chcę po prostu, żeby
było jak dawniej – przyznałam.
Tenshi uśmiechnęła się
pocieszająco, pogłaskała mnie po ramieniu i bez słowa opuściła pokój.
Przymknęłam oczy, czekając na pojawienie się Uchihy. Wzięłam kilka głębokich
wdechów, by się uspokoić, jednak chłopak się nie pojawił. Słyszałam jego głos,
jak rozmawia z Konan, i zabolało mnie, że najwyraźniej nie miał ochoty spędzić
ze mną nawet minuty. Sama byłam sobie winna, niestety.
Po kilku minutach
czekania, zdecydowałam się zająć jakoś czas, a przynajmniej poudawać, że na Madarę
nie czekam. Sięgnęłam po książkę do fizjologii i otworzyłam ją na losowej
stronie, a zobaczywszy układ renina-angiotensyna-aldosteron, przewróciłam
oczami i powtórzyłam losowanie tematu. O, o oksytocynie czytać mogłam.
Nie wiem, ile
dokładnie czasu spędziłam na tępym wpatrywaniu się w zlepki liter, jednak nic z
tego nie wchodziło mi do głowy. Usłyszawszy szczęk drzwi, uniosłam markotnie
głowę. W progu stanął Madara i uśmiechnął się delikatnie.
– Forest, jak daleko
dobiegłeś? – spytał, głową wskazując na książkę.
– Daj mi spokój –
syknęłam zdenerwowana i gwałtownie ją zamknęłam. – Nic mi nie wchodzi do głowy.
– Niepotrzebnie
zaprzątasz sobie myśli mną, baranku – stwierdził otwarcie i usiadł na łóżku.
Zatopiłam się w czarnych oczach chłopaka, nawet nie wiedząc, że się uśmiecham.
– Powinnaś skupić się na egzaminach.
– Jakbym nie wiedziała
– westchnęłam. – Madara…
– Przepraszam –
mruknął i na chwilę spuścił wzrok. – Chyba za bardzo rano na ciebie
naskoczyłem.
– Miałeś rację –
zignorowałam jego słowa. – Sama nie wiem czego chcę i zachowuję się jak
idiotka. Tyle tylko, że ja… – umilkłam i popatrzyłam na ścianę. Moje oczy znów
zaczęły robić się mokre. – Po prostu się boję – przyznałam.
– Rozumiem cię,
baranku. Na twoim miejscu też bym się bał.
Popatrzyłam na jego
spokojną twarz i wybuchłam krótkim śmiechem. Uśmiech rozjaśnił całą sylwetkę
Madary.
– Idiotka ze mnie.
– Idiota ze mnie –
mruknął. – Przyjaciele? – spytał, wyciągając do mnie dłoń. Niepewnie ją
ścisnęłam.
– Przyjaciele –
odparłam, choć głos nieco mi się załamał. Nie byłam pewna, czy właśnie tego
chciałam.
– Chodź do mnie,
baranku.
Madara delikatnie
przyciągnął mnie do siebie, oplótł ramionami i cmoknął w głowę. Wtedy
rozpłakałam się na dobre, a chłopak dzielnie ukołysał mnie do snu. Dosłownie.
*
Przez kolejny tydzień
sytuacja zdążyła się unormować. Madara zachowywał się jak dawniej – żartował,
sypał podtekstami i przepięknie się uśmiechał, a ja udałam się na dwie kolejne
randki z Naruto, żeby upewnić się, że to właśnie z nim chcę być. Konan zdążyła
w tym czasie trzykrotnie posprzeczać się z Painem i za każdym razem
przepraszali się nawzajem w sypialni. Można by rzecz – sytuacja naprawdę
wróciła do normy.
Zadowolona z takiego
obrotu spraw, wyszłam z uczelni i stanęłam jak wryta. Widok rozciągający się przede
mną wywołał we mnie gęsią skórkę i, co gorsza, niepohamowaną zazdrość i uczucie
bólu. Madara rozmawiał z tą samą dziewczyną z kucykami, z którą jakiś czas temu
go widziałam. Co gorsza, uśmiechał się do niej życzliwie i odniosłam wrażenie,
że patrzy na nią kompletnie inaczej, niż na wszystkie pozostałe dziewczyny.
Było w niej coś dziecięcego, uroczego… Dziwna niewinność, której od razu jej
pozazdrościłam. Szczery uśmiech dziewczyny sprawił, że musiałam odwrócić wzrok.
Wkurzało mnie to, że Uchiha wpatrywał się w nią, jakby była jakimś bóstwem, a
wcale nie była jakaś super ładna. Ot, zwyczajna dziewczyna z kucykami. A
jednak, w jakiś sposób przyciągnęła do siebie mojego przyjaciela-bawidamka.
Irytujące.
Wróciłam do budynku,
nie chcąc, żeby para mnie zobaczyła. Właściwie sama nie wiedziałam, dlaczego
zareagowałam w ten sposób, ale podświadomie czułam, że tak będzie lepiej. Ale
wcale nie było, o czym Madara przekonał mnie jeszcze tego samego dnia.
*
Wieczorem Uchiha wpadł
do pokoju jak burza. Zerknęłam na niego obojętnie, szybko wracając do lektury o receptorach
bólowych, jednak zachowanie chłopaka sprawiło, że musiałam z powrotem podnieść
na niego wzrok. Stał przy drzwiach i uśmiechał się głupkowato.
– Baranku. – Coś się
zmieniło. Madara z pewnego siebie faceta stał się kimś obcym. Z dziwnym
uśmiechem podszedł do łóżka i na nim usiadł, bardzo niepewnie. Zmarszczyłam
brwi, zaintrygowana tym, co ma mi do przekazania. Nie zachowywał się jak
zwykle, więc temat, jak się mogłam tylko domyślać, musiał być drażliwy.
– Hm? – mruknęłam i
odłożyłam książkę na bok. Zabawnie było potrzeć na tak pospinanego Madarę.
– Mam do ciebie sprawę –
powiedział i głośno odetchnął. – Bo widzisz... Pamiętasz na pewno, że poznałem
kogoś – wypalił, a w moje serce nagle wbiło się tysiąc małych igiełek. Nie
rozumiałam, dlaczego tak zareagowałam, ale nie było to przyjemne uczucie. Po
raz kolejny, gdy wspomniał o wybrance swojego serca, poczułam się nieswojo. Od
razu przed oczami stanął mi obraz niewinnie uśmiechającej się dziewczyny z
kucykami i z trudem opanowałam się od prychnięcia.
– Pamiętam – odparłam,
siląc się na sztuczny uśmiech. Madara przytaknął, wyraźnie szczęśliwy.
– I widzisz, chodzi o
to, że chciałbym, żeby tu dzisiaj przenocowała – powiedział. Skinęłam głową ze
zrozumieniem, choć sens jego słów dotarł do mnie z dużym opóźnieniem.
– Okej – mruknęłam. – Macie
dla siebie całą kanapę, jak zawsze.
– Tylko widzisz – Madara
podrapał się po głowie ze zmieszaniem – mówiłem ci, że ona znaczy dla mnie dużo
więcej, niż te wszystkie panienki, które zwykle przyprowadzałem.
Zmrużyłam lekko oczy,
powoli rozumiejąc, o co mu chodzi. Chłopak właśnie wywalał mnie z łóżka.
Najpierw, siedem tygodni temu, niemal siłą mnie do niego wciągnął, a teraz mnie
z niego wyrzucał, bo poznał jakąś lalunię. Lalunię, która miała zająć moje
miejsce. Lalunię, która miała znaczyć dla niego o wiele więcej niż ja.
Chciał spać w łóżku ze swoją dziewczyną, a nie przyjaciółką. A ja
zdecydowanie byłam tą drugą, i dziwnym trafem, właśnie teraz zaczęło mi to
przeszkadzać. Poczułam się odrzucona i doszczętnie zraniona, ale sprytnie
ukryłam emocje pod maską złośliwości.
– I ja mam spać na
kanapie? – zakpiłam. Madara odważył się tylko na delikatny uśmiech. – Wybij to
sobie z głowy.
– Baranku – jęknął
chłopak i złapał mnie za rękę. Wyrwałam dłoń, mocno zdenerwowana.
– Nie! – warknęłam,
trochę za głośno. – Powiedziałam ci, że ja na tej kanapie nawet nogi bym nie
położyła! Na pewno nie będę na niej spać!
– Ale zrozum mnie,
proszę. – Madara był naprawdę załamany. – Nie mogę spać z nią na kanapie. To by
źle wyglądało.
– Nie no jasne –
prychnęłam. – Za to ja mogę spać ze złamaną nogą na fotelu, nie?
– Baranku...
– Wal się, Madara –
warknęłam i go od siebie odsunęłam, żeby wstać z łóżka. Doskoczyłam do szafy,
wyjęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej swoje rzeczy. Decyzja, którą
podjęłam może nie była zbyt mądra, ale innego wyjścia nie widziałam.
– Co robisz, ej? – Chłopak
złapał mnie za ramiona, jednak znowu go od siebie odtrąciłam. – Nie każę ci się
wyprowadzać! Proszę cię tylko o jedną noc.
– A potem mam spać w
pościeli, w której się z nią bzykałeś, nie? – syknęłam i spojrzałam na szatyna
z istną nienawiścią. – Nie sądziłam, że dla jakiejś cizi każesz mi się wynosić.
– Ta cizia, to moja
dziewczyna – warknął. – Nawet jej nie znasz, więc z łaski swojej daruj sobie te
złośliwości.
– A ja jestem twoją
przyjaciółką! – krzyknęłam. – Nie traktuje się tak przyjaciół!
– Daj spokój, baranku. –
Madara wyraźnie złagodniał. Położył mi ręce na ramionach, ale je odepchnęłam. –
Tylko jedna noc.
– Zawieź mnie do Naruto
– rozkazałam.
– Co? – spytał głupio. –
Chcesz u niego spać?
– A co, nie mogę? – prychnęłam
ze złością. – Skoro ty przyprowadzasz sobie jakąś laskę, ja idę do Naruto.
Madara zacisnął mocno
szczęki. Zdecydowanie go tym zdenerwowałam, choć nie miałam pojęcia, skąd jego
reakcja. Skoro pierwszy raz w życiu chciał przyprowadzić sobie do mieszkania
dziewczynę i spać z nią w łóżku, a nie na kanapie, to musiała znaczyć dla niego
coś więcej. Nie mógł być o mnie zazdrosny.
– Tylko na jedną noc –
ostrzegł, ale ja nie zamierzałam tutaj wracać. Nie będę się prosić o możliwość
spania w łóżku Madary. Miałam jeszcze swój honor.
– To się okaże –
powiedziałam cicho, gdy chłopak podnosił moją walizkę.
– Chyba nie chcesz się
wyprowadzić?
– Właśnie taki mam
zamiar – potwierdziłam, a chłopak chyba zwątpił w życie, bo puścił walizkę i
podparł się pod boki.
– Żartujesz.
– A co, mam się wynosić
za każdym razem, kiedy będziesz ją przyprowadzać? – prychnęłam. – Dziękuję
bardzo, znajdę sobie nowe, stabilne lokum – warknęłam i wyskoczyłam z
pokoju. Madara podreptał za mną, z walizką w ręce.
– Baranku proszę cię,
daj spokój – próbował mnie jeszcze przekonać, gdy stanęliśmy pod samochodem
Fuumy. Wybrał się z Konan na randkę i na całe szczęście zostawił Uchice
kluczyki do pikapa.
Nie odzywaliśmy się do
siebie przez całą drogę. Pod domem Naruto, chłopak zaniósł mój bagaż pod same
drzwi i spojrzał na mnie wyczekująco.
– Dziękuję – syknęłam.
Marzyłam, żeby Madara jak najszybciej zniknął mi z oczu. Jak mógł mi coś
takiego zrobić?! – Możesz już wracać do swojej ukochanej.
– Nie bądź zazdrosna.
Słowa Madary wprawiły
mnie w osłupienie. Przez chwilę patrzyłam na niego w milczeniu, by później
parsknąć śmiechem.
Ja zazdrosna? O niego?
Dobry żart! Uchiha był ostatnią osobą, o którą mogłam być zazdrosna. Utożsamiał
wszystko, czego unikałam.
Oraz wszystko, czego tak
naprawdę pragniesz.
– Nie jestem zazdrosna –
warknęłam. – Możesz już iść.
– Baranku, posłuchaj…
– Odczep się –
warknęłam. – I nie mów tak do mnie.
– Niby dlaczego? –
spytał zdziwiony. Zmrużyłam wściekle oczy. Każde jego słowo wywoływało we mnie
kolejny przypływ nienawiści.
– Nie musisz mi ciągle
przypominać tym głupim wyzwiskiem, że jestem ofiarą losu! – Warknęłam, na co
Madara zaśmiał się nerwowo. Wbił dłonie do kieszeni i zerknął ponad moją głową
w dal.
– Baranek jest symbolem
niewinności i wrażliwości – wyznał poważnie. – Właśnie to w tobie widzę –
dodał, spoglądając mi prosto w oczy. Choćbym chciała, w tym momencie nie
potrafiłam się wzruszyć ani uznać, że to urocze i kochane. Wręcz przeciwnie,
jeszcze bardziej mnie tym zdenerwował.
– W takim razie
kompletnie mnie nie znasz – wysyczałam. – A teraz idź już sobie. Wracaj do tej
swojej dziewczyny.
– Nie zachowuj się
dziecinnie – poprosił, na co zgromiłam go wzrokiem. Jak można być tak
bezczelnym dupkiem?!
– Idź sobie –
wycedziłam. – Mam cię dosyć.
Madara westchnął głośno,
ale na szczęście bez zbędnych słów ruszył do samochodu. Nim do niego wsiadł,
kątem oka dostrzegłam, że na mnie zerknął, a gdy w końcu auto zniknęło z mojego
pola widzenia, odetchnęłam.
Teraz musiałam się
jeszcze uspokoić. Naruto nie mógł zobaczyć mnie w takim stanie. Kilka głębokich
wdechów jak na złość wcale nie ukoiło moich nerwów. Doszłam więc szybko do
wniosku, że jest to równie bez sensu, jak moja kłótnia z Madarą, ale do tego
drugiego nie chciałam otwarcie się przyznać.
Zadzwoniłam do domu
państwa Uzumakich. Już po chwili usłyszałam kroki, a później przekręcanie
zamka. Drzwi otworzył mi ojciec Naruto, który wyglądał, jakby był jego starszym
bratem, a nie rodzicem. Miał włosy w tym samym kolorze, co jego syn, które tak
samo okalały mu twarz w artystycznym nieładzie. Oprócz tego, był od Naruto
wyższy i niewiele bardziej barczysty. Jego niebieskie oczy powędrowały najpierw
na walizkę, a dopiero później na moją osobę.
– Dzień dobry –
powiedziałam z uśmiechem. Nie pomyślałam wcześniej, że drzwi może otworzyć mi
któreś z rodziców Naruto, dlatego nastała między nami niezręczna cisza.
– Minato, kto to? –
Dźwięczny, kobiecy głos dotarł do moich uszu. Już po chwili do ojca mojego
chłopaka dołączyła jego żona – niewysoka, drobna kobieta o krwiście czerwonych
włosach, upiętych w kucyka. Uczepiła się ramienia mężczyzny i podobnie jak on,
obrzuciła spojrzeniem walizkę. – Nie mów, że to jakaś twoja kochanka, co? –
spytała z rozbawieniem męża. Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio, a moja
twarz z pewnością przybrała podobnego koloru, co włosy kobiety.
– Nie – zaprzeczył
szybko. – Nie zdążyłem nawet spytać…
– Reiko Ryusaki –
przedstawiłam się i wyciągnęłam do małżeństwa dłoń. Ich twarze rozjaśniły
uśmiechy.
– Ach, Reiko! –
wykrzyknął mężczyzna i rozpostarł ramiona. – Dobrze cię w końcu poznać! Naruto
bez końca o tobie opowiada!
Nim się zorientowałam,
wylądowałam w ramionach ojca Naruto.
– Powinienem był się
zorientować wcześniej – wyznał, gdy mnie puścił. Pani Uzumaki natomiast
kulturalnie podała mi dłoń i uśmiechnęła się ciepło. – Naruto opowiadał nam o
wypadku.
– Ach tak – mruknęłam
speszona. – Czy jest w domu?
– Tak, tak, wejdź –
zachęcił mnie od razu mężczyzna i chwycił walizkę. – Zaraz go zawołam, a
tymczasem… – Mężczyzna popatrzył na swoją żonę, która uśmiechnęła się do niego
ze zrozumieniem.
– Napijesz się czegoś?
Herbaty?
– Nie, ja…
– To świetnie! Zaraz
zrobię i trochę poplotkujemy. – Kobieta puściła mi oczko i zostawiła samą w
salonie, do którego nieświadomie dałam się poprowadzić. Westchnęłam głośno,
zdezorientowana sytuacją, która właśnie miała miejsca. Nie spodziewałam się, że
w ten sposób przyjdzie mi poznać moich „przyszłych teściów”.
Usiadłam na brązowej,
skórzanej kanapie i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było urządzone stylowo,
choć gdybym ja tutaj mieszkała, pewnie wyrzuciłabym stąd ze dwie szafki, bo –
moim skromnym zdaniem – zajmowały za dużo miejsca i pomieszczenie wydawało się
być przez to ciut zagracone. Na środku dłuższej ściany wisiał ogromny
telewizor, a obok niego podłużne kwiaty, których nazwy nie znałam. Prócz tego
podłogę pokrywał wielki na cały pokój beżowy dywan, pasujący do jasnych ścian.
– Reiko! – Zdziwiony
głos Naruto przeszył irytującą ciszę. Wszedł do salonu, a zaraz za nim jego
uśmiechnięty ojciec. – Co się stało?
– Aaa, pokłóciłam się
trochę ze współlokatorami – mruknęłam wymijająco. Naruto usiadł obok mnie i
spojrzał znacząco na ojca, który jednak nie załapał aluzji i przyklapł na
fotelu, naprzeciwko nas.
– Tato, możesz nas na
chwilę zostawić? – poprosił spokojnie Naruto.
– Później sobie
pogruchacie! – wtrąciła się matka chłopaka. Położyła na stoliku tacę z filiżankami
i wrzątkiem i wlepiła we mnie rozradowane spojrzenie. – Miło nam cię w końcu
poznać, Reiko – mruknęła, nalewając wodę do porcelany. – Mówiliśmy Naruto, żeby
cię przyprowadził, ale on jest uparty jak osioł!
– Mamo – jęknął blondyn,
co wywołało u mnie cichy chichot.
– No nie mamo, nie mamo!
– skarciła go kobieta. – My chcieliśmy cię poznać – zwróciła się do mnie. – Nie
wiem, co on taki drażliwy – westchnęła.
– Właśnie dlatego cię
tutaj nie przyprowadzałem – mruknął do mnie. – Przepraszam za nich.
Uśmiechnęłam się ze
zrozumieniem i na polecenie pani Uzumaki, wzięłam do rąk filiżankę.
– To najlepsza herbata,
jaką mamy w domu! – wyznała z dumą. – Zaparzam ją tylko na specjalne okazje i
dla wyjątkowych osób. – Kobieta po raz kolejny puściła mi oczko. Uśmiechnęłam
się głupio, nie wiedząc, jak właściwie zareagować. Co za durna sytuacja.
– Dobra, mamo – warknął
poirytowany Naruto. Chyba po raz pierwszy widziałam, jak się złościł. – Możemy
w spokoju porozmawiać? Dajcie nam chwilę, jeeny.
Małżeństwo popatrzyło na
siebie jakby lekko urażone słowami syna. Ich miny wydały mi się przezabawne i
dopiero wtedy dotarł do mnie komizm tej sytuacji. Państwo Uzumaki uparcie
chcieli poznać dziewczynę syna, która przyszła do ich domu z walizką prosić o
możliwość przenocowania, a Naruto wściekał się bo doskonale wiedział, jak
wścibscy potrafią być jego rodzice. No przeurocze to przedstawienie.
– Mamo – warknął znów
chłopak. – Wierz mi, że Reiko nie przyszłaby tutaj z bagażami, gdyby nic się
nie stało.
– Ach tak – westchnęła
kobieta. – No dobrze. Mam nadzieję, że herbata będzie ci smakować, słonko.
– Na pewno –
odpowiedziałam szybko i przyłożyłam filiżankę do ust. Napój był jednak zbyt
gorący, żeby móc pociągnąć choćby małego łyka.
– Chodźmy, Minato –
poleciła kobieta i wstała. Nim para opuściła pokój, zerknęła na nas przez
ramię.
Wbiłam wzrok w Naruto, w
którego oczach odmalowało się zmartwienie. Przytulił mnie do siebie i szybko
odwzajemniłam gest, ale poczułam dziwną pustkę, jakbym nie w tych ramionach
chciała się znajdować.
Wal się, Madara!
– Co jest? – spytał od
razu. – Pokłóciłaś się z Konan?
– Nie – westchnęłam. – Z
Uchihą. Ale nie mam zamiaru z nim mieszkać, mam go już totalnie po dziurki w
nosie. To jest kretyn.
– No w końcu się
przekonałaś – stwierdził z ulgą, co mnie, nie powiem, mocno zdziwiło. Wprawdzie
wiedziałam, że nie mają ze sobą dobrego kontaktu, ale nie sądziłam, że Naruto
może go nie lubić.
– Mogę tu przenocować? –
poprosiłam. – Przepraszam, nie chcę sprawiać ci kłopotu, ale…
– Daj spokój, Rei. –
Naruto machnął ręką i uśmiechnął się nerwowo. – Nie ma sprawy. Em – mruknął i
nerwowo podrapał się po głowie. – Poznasz Sakurcię, moją przyjaciółkę.
Zmrużyłam lekko oczy. To
ta dziewczyna, o którą pobił się z Sasuke, tak?
– Jest akurat u mnie –
sprostował.
Serio? Jego przyjaciółka
przesiaduje u niego wieczorami? Dziwaczne, doprawdy dziwaczne.
Natychmiastowo
przybrałam bojowy nastrój. Nie lubiłam być zazdrosna, ale ta dziewczyna od
samego początku mnie irytowała, mimo, iż nigdy w życiu jej nie widziałam, a
przynajmniej tak mi się wydawało.
– Chodź – rozkazał i
podniósł się z kanapy.
– A co z herbatą? –
spytałam głupio. – Twojej mamie będzie przykro.
– Proszę cię, to paskudztwo jakich mało. –
Naruto zerknął na kwiaty, by później wlać do nich napój. Próbowałam zaprzeczyć,
ale nie zdążyłam. – Po problemie – skwitował, odłożywszy filiżanki. – Chodź.
Wyskoczyłam za
chłopakiem na piętro domu. Jego pokój znajdował się na prawo od schodów, na
końcu korytarza. Drzwi były uchylone i już w progu zauważyłam siedzącą na łóżku
różowowłosą dziewczynę, tę samą, którą Madara podrywał na posiadówce u
Sasoriego. Skrzywiłam się lekko, bo gdybym wiedziała, że była przyjaciółką
Naruto, nie zrobiłabym jej takiego świństwa. Mimo wszystko Madara był dupkiem i
żadna dziewczyna, nawet, jeśli sama wepchała mu się do łóżka, nie zasługuje na
poniżenie z jego strony. Postanowiłam jednak zachować dla siebie informację, że
to ja nasłałam na nią Uchihę.
– Och – westchnęła i
momentalnie się podniosła. Zauważyłam, że była idealnie zbudowana – szczupła i
z krągłościami tam, gdzie trzeba. Pozazdrościłam jej tego. Ja może i nie byłam
gruba, ale cały czas uważałam, że mogłam zrzucić tak, mniej więcej, trzy kilo.
Problem jednak w tym, że nigdy się na to nie zdobyłam, dlatego mój brzuszek
nieprzyjemnie się marszczył, gdy siadałam.
– Sakura, to Reiko –
przedstawił mnie przyjaciółce. Na jej gładkiej buźce pojawił się delikatny
uśmiech. Podała mi rękę. Nie miałam ochoty na odwzajemnianie gestu, ale z
grzeczności uścisnęłam jej dłoń i również się uśmiechnęłam.
– Ty jesteś tą
przyjaciółką Madary, tak? – upewniła się. Skinęłam tylko głową. Nie wiem, czy
dalej mogłam się tak nazywać. – Jak możesz przyjaźnić się z takim dupkiem? –
spytała swobodnie. I choć sama byłam zła na Madarę o to, jak mnie potraktował,
to jej szczera uwaga również mnie zdenerwowała.
– Nie jest taki zły, jak
się go lepiej pozna – stwierdziłam.
– Jasne – prychnęła.
Możesz mieć sama do siebie pretensje, głupia lalo.
Prawie cię przeleciał, stąd twoja nienawiść. Idiotka.
– Cóż – westchnęła i
zabrała swoją torebkę z podłogi. – Będę się zbierać. Widzimy się jutro? –
zwróciła się do Naruto, na co ten ochoczo skinął głową. – Miło cię było w końcu
poznać, Reiko. Ten wariat bez przerwy o tobie opowiada.
– Sakurcia… – mruknął
zażenowany chłopak. Rozbawił mnie ten widok.
– Przecież nie kłamię. –
Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Do zobaczenia niebawem.
– Hej, czekaj. – Naruto
wyraźnie się ożywił. – Mówiłaś, że macie jeden pokój wolny, nie?
– Aha – potwierdziła
Sakura. Wiedziałam, do czego to zmierza i szczerze mówiąc wcale nie miałam
ochoty mieszkać z różowowłosą.
– A ty Reiko nie chcesz
już tam mieszkać? – upewnił się, spoglądając na mnie. – Czy to tylko takie chwilowe?
– Nie chwilowe –
odpowiedziałam, głośno wzdychając. – Moja noga więcej nie stanie w jego
mieszkaniu, no chyba, że po resztę rzeczy.
– W takim razie może
mogłybyście…
Spojrzałam na Sakurę,
która była równie zdziwiona, co ja. Gdy jednak na jej twarzy pojawił się
delikatny uśmiech, wiedziałam już, że znalazłam sobie nowe lokum.
– Pewnie, czemu nie –
zgodziła się dziewczyna. – Jeśli tylko masz ochotę? Mieszkam z dwiema przyjaciółkami,
Ino i Hinatą. Mamy trzy pokoje, a jeden stoi aktualnie wolny. Pewnie w wakacje
wracasz do domu, to przez ten miesiąc mogłabyś tylko dołożyć się do czynszu, a
gdybyś chciała mieszkać z nami też w przyszłym roku, to wtedy ustaliłybyśmy
cenę wynajmu.
– Um, jasne – zgodziłam
się niechętnie. – Jeszcze to przemyślę, ale w sumie to dobra propozycja –
przyznałam. – Dam ci znać rano przez Naruto, okej?
– Nie ma sprawy. Spotkamy
się na kawie i wszystko obgadamy. – Sakura posłała mi uroczy uśmiech, a następnie
razem z Uzumakim wyszła z pokoju. Mój ukochany, och jakiż z niego dżentelmen,
poszedł odprowadzić ją do drzwi.
Usiadłam na łóżku,
załamana tym, jak potoczyło się właśnie moje życie. Nie miałam ochoty mieszkać
z Sakurą, choć chyba lepsze to, niż sypianie w pościeli, w której Madara kochał
się z jakąś cizią. O, przepraszam, swoją dziewczyną.
Cóż, miesiąc chyba
wytrzymam, prawda? Po wakacjach znów zamieszkam w akademiku a moje życie wróci
do normy.
Naruto wrócił do pokoju
rozanielony. Natychmiastowo chwycił mnie w swoje ramiona. Odwzajemniłam uścisk,
choć byłam na tyle zmęczona, że poprosiłam go byśmy poszli już spać. Co prawda
była dopiero dziewiąta, ale przez wydarzenia dzisiejszego dnia, oraz cholernie
zły nastrój, chciałam się jak najszybciej położyć.
Dostałam od Uzumakiego
ręcznik oraz umyłam zęby jego szczoteczką, bo z tego wszystkiego nie wzięłam
kosmetyczki, po czym doskoczyłam do pokoju chłopaka. Przygotował mi swoje
łóżko, a sam postanowił spać na sofie w salonie, co było dość niezręczne. Nie
chciałam wywalać go z własnej sypialni.
– Daj spokój – Naruto
machnął tylko ręką – przecież to żaden problem.
– Wiesz, jeśli chcesz –
wyszeptałam – możesz spać ze mną.
Uzumaki popatrzył na
mnie z lekka zdziwiony, po czym uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie umknął mi
rumieniec, który wskoczył na jego policzki. Cóż za urocza reakcja!
Naruto zaczął się jąkać,
próbując jakoś wybrnąć z całej tej sytuacji. Ostatecznie pociągnęłam go do
siebie, nakryłam kołdrą i mocno wtuliłam w jego ciało. Musiałam niechętnie
przyznać, że ramiona Madary są wygodniejsze.
Cicho, kretynko!
– Mam nadzieję, że twoi
rodzice nie będą mieli nic przeciwko? – spytałam, gdy zgasiliśmy światło.
– Coś ty – wymruczał
chłopak. – Są bardzo otwarci. Zresztą mam już dwadzieścia dwa lata, mogę zapraszać
na noc dziewczynę.
Zaśmiałam się cicho i
przymknęłam powieki. Gdy już przysypiałam, moja komórka zaczęła buczeć.
Sięgnęłam po nią i na wyświetlaczu zobaczyłam „Konan”.
– Siems – mruknęłam do
słuchawki. – Co tam?
– Co się stało? –
spytała od razu. – Co ten dupek znowu nawywijał?
– Pokłóciliśmy się –
odparłam zgodnie z prawdą. – Jutro o tym porozmawiamy, dobra? Jestem zmęczona –
zbyłam ją. Na szczęście Konan od razu domyśliła się, że nie mogę mówić, bo jest
przy mnie Naruto, i więcej nie dociekała.
– Okej – zgodziła się.
– Przykro mi, Reiko. Obiecuję, że ten idiota tego pożałuje.
– Dobranoc, Konan.
– Dobranoc, Rei.
*
Następnego dnia
pojechaliśmy razem z Naruto na zajęcia. Na szczęście uniknęliśmy porannego
spotkania z jego rodzicami, z czego chłopak był niesamowicie zadowolony, i bez
zbędnych, durnych rozmów, mogliśmy zjeść w spokoju śniadanie.
Rozstaliśmy się przed
moją salą zajęciową. Usiadłam jak zwykle w jednej z przednich ławek i zerknęłam
na zegarek. Wykład z socjologii miał się rozpocząć za pięć minut. Zaczęłam ze
zdenerwowania obgryzać paznokcie, bo bałam się, jak zachowa się Madara. W końcu
są to zajęcia, które mamy razem. Jak się jednak okazało, Uchiha się nie
pojawił. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, a z drugiej pomyślałam od razu, że
może leży właśnie w łóżku z tą swoją cizią i się przytulają, lub robią o wiele
gorsze rzeczy. Odrzuciłam jednak szybko tę myśl i próbowałam skupić się na
wykładzie i robieniu notatek.
Po socjologii wyszłam
na dziedziniec i napisałam smsa do Konan. Zjawiła się dziesięć minut później.
– Cześć – mruknęłam
niemrawo.
– No heeej. – Na
twarzy dziewczyny lśnił uśmiech od ucha do ucha. – Jak tam noc? Jak było, hmm?
– spytała i charakterystycznie uniosła kilka razy brwi.
– Spokojna – odparłam
i wystawiłam jej język. – Do niczego nie doszło.
– Serio? – spytała
rozczarowana. – Ale z niego jest pizda.
– Konan!
– No a nie? Ma w łóżku
swoją laskę i nic? Nie mów, że pozwolił ci tak po prostu zasnąć? Nawet się nie
pieściliście?
– Ojej no. – Rozmowa z
Konan na takie tematy nieco mnie krępowała. Jej otwartość wywoływała u mnie
rumieńce. – Tak… wyszło.
Dziewczyna pokręciła
głową, a ja zrobiłam dokładnie to samo.
– O co poszło z
Madarą? – zmieniła temat i byłam jej za to bardzo wdzięczna.
– Poprosił mnie, żebym
spędziła jedną noc na kanapie, bo chce przyprowadzić sobie swoją dziewczynę –
wyjaśniłam. Mina Konan mocno mnie rozbawiła. Była tak zdziwiona, zaskoczona i
jednocześnie wkurzona, że nie sposób było się nie zaśmiać.
– Wiesz, że on nie
przyprowadził sobie żadnej laski? – spytała, jakby chcąc mnie upewnić, że
Madara zrobił mnie w bambuko. Poczułam gniew, bo jeśli chciał wzbudzić we mnie
zazdrość, nie musiał wywalać mnie z mieszkania! – Co za debil. Ej, no totalnie!
On jest jakiś nienormalny.
– Mówiłam ci.
– Nie wrócisz już do
nas? – spytała, choć doskonale znała odpowiedź. – I wcale ci się nie dziwię.
Zrobiłabym to samo na twoim miejscu. Kurde no, nie wierzę… Jak można być takim
idiotą?
Wzruszyłam ramionami.
– Widać można.
– Znajdziemy coś razem
na ten miesiąc – stwierdziła, ale szybko opowiedziałam jej o propozycji Sakury
i generalnie o całym wieczorze, co niejeden raz doprowadziło ją do wybuchu
śmiechem. Konan stwierdziła, że rodzice Naruto muszę być super – tacy
pozytywnie zakręceni. W sumie byli, tak jak ich syn.
– Nie wiem, co ten
Madara odwala – westchnęłam – ale nie podoba mi się to. Zachowuje się jak
kretyn.
Konan wzruszyła tylko
ramionami, bo sama też nie miała pojęcia, co mu chodziło po głowie. Ostatnio Uchiha stał się dla mnie człowiekiem-zagadką. Niby mu zależy, a z drugiej
strony wyrzuca mnie z łóżka. Niby ma dziewczynę, a znowu jest zazdrosny.
Zachowywał się jak baba podczas okresu…
– No cóż – mruknęła po
chwili dziewczyna. – Tym zachowaniem idealnie pokazuje, że na ciebie nie
zasługuje.
– Mhm – przytaknęłam i
zerknęłam na zegarek. – Muszę się zbierać. Przyjadę niedługo po resztę rzeczy,
pewnie jeszcze dziś wieczorem. Będziesz w mieszkaniu?
– Będę. – Konan
uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Była wspaniałą przyjaciółką. – Pomożemy ci z
Painem.
– Dzięki. Do zobaczenia
później w takim razie.
– Trzymaj się, Rei. I
nie myśl o tym idiocie za dużo. Nie warto.
*
Po dwóch kolejnych
wykładach, kiedy na zewnątrz zrobiło się brzydko i pochmurnie, wyszłam z
budynku i bez pośpiechu zmierzałam w stronę przystanku autobusowego. Nie miałam
ochoty jechać do Naruto i spędzać z jego rodzicami więcej czasu, niż to
konieczne. Może i byli sympatyczni, ale w całej tej sytuacji czułam się już
zmęczona i miałam ochotę po prostu się położyć i jak najszybciej iść spać. Och,
zapomniałam jeszcze o płaczu. Chętnie wyrzuciłabym z siebie wszystkie negatywne
emocje.
Zerknęłam przed siebie
i stanęłam jak wryta. Kule się zachwiały, a ja sama omal nie upadłam z przerażenia.
Patrzyłam na czerwonego, starego jeepa dobrych kilka chwil, sparaliżowana strachem.
Serce łomotało mi w klatce piersiowej jak szalone, zapomniałam jak się oddycha
a przez całe ciało przechodziły nieprzyjemne, zimne dreszcze. Przed budynkiem
uczelni stało właśnie auto Ibikiego.
Rozejrzałam się wokół,
chcąc zlokalizować właściciela pojazdu, bowiem w środku go nie było. Moje
nerwowe ruchy przyciągnęły uwagę kilku dziewczyn, jednak nie zwróciłam na nie
większej uwagi. Tak szybko jak tylko się dało, doskoczyłam z powrotem do
budynku, chcąc znaleźć w nim schronienie. Jeśli mogłam w jakikolwiek sposób
opóźnić moje spotkanie z Morino, zamierzałam osiągnąć to właśnie w ten sposób.
Stanęłam w środku, za
filarem i jeszcze raz zerknęłam na otaczającą samochód okolicę. Po Ibikim nie
było nawet śladu. To nie znaczyło jednak, że jego tu nie ma. Niemal czułam na
sobie wzrok tego człowieka.
Nagle zobaczyłam, jak
do samochodu podchodzi jakiś chłopak i go otwiera bez problemu. Miał blond
włosy i nie wyglądał jak Ibiki. Dopiero, gdy auto odjechało, zorientowałam się,
że Morino tu jeszcze nie było. Odetchnęłam z ulgą.
Masz paranoję, Reiko.
Wciąż drżąc, wyszłam z
budynku i na wszelki wypadek rozejrzałam się wokół. Nikt nie zwrócił jednak
mojej uwagi. Byłam bezpieczna, przynajmniej póki co.
I niby jestem zadowolona, bo nagły
przypływ weny pozwolił mi raz-dwa skończyć rozdział, ale z drugiej strony,
podobnie jak na SM, odnoszę wrażenie, że jest jakiś taki dziwaczny, nie mój. No
nie wiem, może tak jak Reiko mam jakąś paranoję. ._.
Nie zabijaaaajcie mnie, proszę.
Pretensje do Madary i do Baranka, to oni zawinili, nie ja. Ja z wyprowadzką Rei
nie mam nic wspólnego!
I zapraszam na fanpejdża – huhu! – o tutaj.
;)
Tymczasem przesyłam mnóstwo buziaków i
miłości, proszę o konstruktywną, acz delikatną, krytykę (;D) i żeby mój wen do
mnie powrócił! :D
Ciao!
Dupe nie krytykę, kolejna baba, u której z chwili na chwilę zmieniał mi sie nastrój. Najpierw się nabuczyłam, potem wkurzyłam, potem mi smutno a potem śmiech. Minato i Kushina są dla mnie bezprecedensownymi mistrzami tego rozdziału. xD
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie wybiłam się z rytmu na 28, muszę do tego wracać, ale pokrótce:
Szkoda mi Rei i rozumiem jej zachowania. Każdy może popełniać błędy, ale Madara naprawdę zachowuje się jakby miał okres. (Przypomniałaś mi, że nie mam tamponów, natomiast okres tak a w środę wf. xDDDD) Tak myślałam, że Reiko pójdzie do Naruto i już w momencie, gdy Minato otworzył jej drzwi, nie wiedzieć czemu pomyślałam o tym, że Sakura może być u Naruto. I boję się. xD Szczerze się boje, mam nerwa, że będzie się źle dziać, że Naruto ją zdradzi, etc. Rozpłaczę się. xD
Swojądroga mam cały czas wymarzoną wizję ataku Ibikiego i tego, jak Madara obroni Rei... Na Jashina, błagam, oby tak było. xD
Kocham, całuję, ściskam, pozdrawiam, życzę weny i spierniczam pisać. Buziooooole! :*
Oj cicho, czasem każdy musi na siebie ponarzekać. :D
UsuńWybiłaś się z rytmu aleeee z tego co widzę też szalejesz z procentami. Mam nadzieję, że szybciusieńko dokończysz rozdział, bo nie mogę się wręcz doczekać, co tam wymyśliłaś. :D
Też kocham, całuję, ściskam, pozdrawiam i życzę weny. :****
O, teraz zauważyłam, że już jest!:D Lecę czytać. ;DDD
UsuńZa bardzo chce mi się spać by napisać dziś komentarz, ale wrócę tu jutro.... W sumie dziś już jest jutro. <3
OdpowiedzUsuńNo na serio Cię zamordują! Chociaż w sumie Madara jednak nikogo nie przyprowadził, więc nie jest tak źle. Trochę mi żal teraz Naruto, bo Rei kocha Uchihę... No fakt, jeszcze brakowało jej walniętego, byłego faceta do pełni kolekcji... =,= Rozdział bardzo mi się podobał, choć łzy się w oczach zbierały na głupotę Uchihy. No jakbym go wzięła i wytarmosiła ze te jego włosy to by się nauczył. Gamoń. Kretyn. Idiota. Jedną literóweczkę zauważyłam: "Można by rzecz – sytuacja naprawdę wróciła do normy." Poza tym perfecto <3 Pozdrawiam :*****
UsuńMi to buziaczków nie wysyłasz ;___;
UsuńNo jak nie jak tak :o <3 ;*******************************!
UsuńNie biiiij, kochanie. :D Tak po prostu musi być, no. ._.
UsuńHaha wyobraziłam sobie, jak tarmosisz Uchihę za kudły - przesłodki widok, zwłaszcza, że Twoja delikatna uroda jakoś nie pasuje mi do agresji. xD
Już poprawiam, dzięki za czujność. :D
Maya, nie bądź zazdrosna, no wiesz! :D
Buziole dla Was, moje kochaneeee! <3
Przeczytałam, było świetne, a teraz przedstawię swoje przemyślenia w punktach:
OdpowiedzUsuń1. Ta poranna kłótnia była taka... taka niespodziewana. Ja tu od razu myślę, że jakieś rumieńce będą, coś tam, coś tam, a tu taka kupa ._.
2. Tak właściwie, to w tym rozdziale tylko jedno mi nie pasowało, a właściwie nie jedno. Mianowicie: Rei wyprowadziła się tylko dlatego, że jej PRZYJACIEL chciał spędzić noc ze swoją DZIEWCZYNĄ i poprosił ją kulturalnie o jedną noc na kanapie? Przecież oni są tylko "przyjaciółmi", prawda? W takim razie z jakiego powodu Reiko tak się wściekła? Jak dla mnie nie ma tu nic do wściekania. No chyba, że jednak Ryusaki coś do Madary czuje (choć z uporem osła wmawia sobie, że nie) i poczuła się straszliwie zazdrosna (a zazdrość to pierwszy kroczek do miłości ;p). Drugie, co mi nie przypasiło to ten przeklęty Naruto! Nie zrozum mnie źle, bo ja na serio go uwielbiam, ale on odpycha od siebie naszą główną parę gołąbeczków. I to mnie boli najbardziej xd. Co do zachowania Uchihy, to ja zamierzam go bronić! No bo niby Rei jest tylko i wyłącznie jego przyjaciółką, a i tak jest o niego zazdrosna. Poza tym, ja w pewnym sensie rozumiem Madare. No bo skoro Reiko nie chce z nim być, to postanowił znaleźć sobie kogoś, kto ją zastąpi, by nie musiał cierpieć, a ona jeszcze się denerwuje. Zawiła sytuacja.
3. Rodzice Naruto byli świetni xd. Tu brak zastrzeżeń.
4. Ale się cieszyłam, kiedy Rei przyznała, że jednak ramiona Madary były wygodniejsze xd.
I, przepraszam, że to powiem, Naruto, zdradź Reiko jak najprędzej! (Tak, jestem okrutna ;-;).
Czekam na ciąg dalszy!
Weny!
PS.: Rozdzialik u mnie się pisze. Bardzo ślamazarnie, ale jednak. Zrealizowałam sześć z dwudziestu-iluś-tam punktów z planu wydarzeń, więc ten...
Shori Chan
Lubię zaskakiwać, stąd nie Madara i Reiko nie mogli ot tak się pogodzić. :D
UsuńNo cóż, niby są tylko przyjaciółmi, ale między nimi cały czas coś iskrzy i jedno o drugie ciągle jest zazdrosne. A tak poza tym, już w ogóle nie patrząc na to, że Madara i Reiko mają się ku sobie - też bym się wkurzyła, gdyby mój przyjaciel wywalał mnie z łóżka tylko po to, by bzykać się w nim ze swoją laską. I jeszcze potem miałabym w nim spać? O nie, nie, nie. :D Doskonale rozumiem złość Reiko. :D
Właśnie widzę, że ślamazarnie idzie Ci to pisanie... Ja jestem bardzo cierpliwą osobą, ale tylko do czasu, więc spinaj pupeczkę i dodaj coś w końcuuuuu. :>
Całuję! :*
Hm, fajnie że napisałaś notkę, ale ja chcę już następną, no!
OdpowiedzUsuńWypatrzyłam trochę błędów interpunkcyjnych, ortograficzne jakoś nie rzuciły mi się w oczy. Co do sytuacji Rei i Madary, rozumiem ich oboje.
Madara inby szaleje za nią, chociaż nigdy nie powiedział jej tego prosto w twarz i tak jakoś dobitnie. Nie za bardzo to po nim widać, a o sile jego uczuć informują główną bohaterkę ludzie z jego otoczenia. Rei za to jeszcze nie doszła do siebie po ostatnim związku, który całkowicie ją zniszczył. Wybiera bezpieczeństwo Naruto, zamiast
uczucia do Madary, który bardzo przypomina jej byłego. Czarnowłosy od jakiegoś czasu nie sprawadza panienek, ale nadal wraca do domu pod wpływem i sam jej powiedział, że kogoś poznał. Wychodzi więc na to, że Madara czuje coś do dziewczyny, która nie chce się przyznać do jakichkolwiek uczuć żywionych do niego, za to Rei nie umie mu zaufać i całkowicie się zagubiła. W tej sytuacji zamiast być razem, oboje błądzą. On znajduje sobie dziewczynę, ona wmawia sobie uczucie do pierwszego lepszego, która ma podejrzane związki z taką jedną różową.
Co do obecnej akcji, to łatwo mi zrozumieć punkt widzenia obojga. Skoro ukochana Madary została jego przyjaciółką, chce wnieść swój związek na nowy poziom. Za to Rei, która nienawidzi panienek Madary, nagle , trochę ze swojej winy, dostaje propozycję zostania jedną z nich. Nigdy nie miałam złamanej nogi, więc nie wiem jak to jest, ale skoro mówi, że na fotelu będzie jej nie wygodnie, to raczej nie zmyśla. Jedynym wyjściem wydaje się być odwołanie wizyty dziewczyny Uchihy lub, co zrobiła Rei, opuszczenie przez nią mieszkania(raczej tylko na 1 noc). Chyba też poczyłabym się na jej miejscu urażona. Madara też wcale nie jest lepszy - niby ma dziewczynę, ale mam wrażenie, że zaprosił ją, żeby zrobic na złość Rei "Patrz i płacz co straciłaś". To chyba była w jakiejś piosence. No, nieważne. W każdym razie oboje są siebie warci, o.
Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz,
pozdrawiam,
Yuzuki
Oczywiście, że Cię pamiętam. I zastanawiałam się, gdzie mi Ciebie wsiąkło ostatnio. ;)
UsuńDoskonale wszystko ujęłaś - wyraźnie na siebie lecą, a jednak nie chcą się do tego przyznać. Choć wina bardziej stoi po stronie Reiko, niż Madary. ;)
Myślę, że na fotelu, takim jednoosobowym (nie wiem, czy o tym wspomniałam, czy nie) ogółem nie spałoby się zbyt wygodnie, nawet ze zdrową nogą, a co dopiero ze złamaną. Ja sama jak miałam rękę w gipsie potrzebowałam więcej przestrzeni, a to tylko ręka, więc z nogą pewnie jest jeszcze gorzej. :D Niby miałam nogę w gipsie, ale w przedszkolu, więc już nawet nie pamiętam, jak to było. ;)
Postaram się napisać nowy rozdział w miarę szybko, ale niestety luz się skończył i trzeba znowu brać się za naukę. ._.
Dziękuję za opinię. :*
Buziaki!
Kończąc rozdział 7 ciągle za mną latało: "O Boże, Boże, Boże!" i nagle taki komizm, bo od razu skojarzyło mi się z braćmi Figo Fagot, ale to taki szczegół....
OdpowiedzUsuńGruboooooo! "Z byle kim" - no to pocisnęła, wiem, że nie zrobiła tego specjalnie i miała coś innego na myśli, ale trochę mi szkoda Madary, taki sponiewierany :(
Kurde, kobiety to jednak niezłe bestie. Wiem, że to była poważna rozmowa, ale ja mam spaczone poczucie humoru, więc przez cały czas się śmiałam z tej sytuacji, jak Rei o kanapie nawijała: "Chcesz mnie tylko na kanapie", "Nie, bo jesteś wyjątkowa, ale wczoraj miałem ku temu okazję i nie skorzystałem" - "No widzisz? Mówiłam, że chcesz mnie tylko na kanapie" - mistrzostwo xD
Nie dziwię się Madarze, że już mu się nie chce biegać za Rei i tak długo wytrzymał, patrząc na jego naturę, a te jej przepraszam odebrałam trochę jako żałość, że to z jej winy nawiązał się taki bałagan, a nie z Madary - nie ukrywajmy, większość ludzi przeważnie tak ma.
Dobrze, że zauważyła, że Naruto też nie jest idealny - dobry trop :D A Konan dobrze gada - polać jej! :D
Mimo wszystko cieszę się, że się ze sobą pogodzili, choć nie ukrywam, że miałam nadzieję, że może w końcu stworzą związek....
Stop! Zagalopowałam się - czerwona kartka dla Reiko - wypad z boiska za niesportowe zachowanie. To, co sprawia, że Twoje opowiadanie jest ciekawe, wkurza mnie zarazem - no bo to oczywiste, że w końcu Madara będzie chciał przyprowadzić SWOJĄ dziewczynę do SWOJEGO pokoju, tak? Więc o co ona się tak piekli, skoro sama dała mu kosza - szkoda, że Rei nie potrafi przyznać się sama przed sobą do swoich uczuć ;(
Hahahahahahahahahahahahahahahahaha - milonn hahahahów później -> Kocham Kushinę i Minato, zawsze tworzyli dla mnie parę idealną, sztandarową. Miło widzieć takie luźne podejście do dziewczyny syna, bo moi rodzice nie byliby chyba aż tak zadowoleni, aby przenocować tak nagle moją drugą połówkę. No i to nie byłby Naruto, gdyby nie namieszał - piękne rozwiązanie z brakiem mieszkania - zamieszkaj z Sakurą! xD Już to widzę xD
No i nie ma to jak zawał przy końcówce, nie? Już się bałam, że nagle znikąd wyskoczy Ibiki, nawet jak pisałaś, że to jakiś podobny kolo z blond włosami, to myślałam, że zapuścił włosy xS
Achhhhhh, no cóż ja CI mogę jeszcze powiedzieć?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Buziaki :*
Oj YurikO, tu poważne sytuacje, kłótnie, łzy, rozpacz, a Ty się śmiejesz? No wiesz! xD
UsuńJak ja się cieszę, że moje opowiadanie potrafi Cię również wkurzać. :D Przynajmniej wiem, że potrafię jakoś na czytelników oddziaływać. :D I wcale się nie dziwię, bo pisząc czasem sama się wkurzam na Reiko. Niby sama ją tworzę, ale ona wymyka się spod kontroli i robi, co uważa za słuszne, a z czym ja osobiście się nie zgadzam. No cóż. ._.
Moi rodzice (zwłaszcza tatuś <3) też raczej nie cieszyliby się, że mój ukochany nagle przychodzi do mnie z walizkami. xD Ale to Minato i Kushina, a oni dla mnie zawsze byli zdrowo pieprznięci, oczywiście w pozytywny sposób. :D
Ja czekam z niecierpliwością, aż Ty zaczniesz pisać! I to w dodatku o Hidanie, no jejuniu. <333333333
Całuję :**
Mhm.
OdpowiedzUsuńNo siemka!
Ujawnię się w końcu :) czytam twoje opowiadania od wakacji, zaczęło się od Shouri, później rodzeństwo Kenshiki,a teraz Baranku :) NOOOOO! Kurde świetna jesteś,jak mam być szczera to najlepsze opowiadania jakie czytałam wychodzą z pod Twojego pióra, albo raczej klawiatury :) Nie będę się rozpisywać na temat tamtych opowiadań , ale jakoś tak zawsze robisz, że co byś nie napisała trafia w mój gust idealnie, Akatsuki, Pein , Hidan no mamo <3 No i długość rozdziałów,systematyczność podziwiam Cię :p A Madara to już w ogóle, tak długo szukałam z nim opowiadania i znalazłam raptem jedno, opuszczone z kilkoma rozdziałami, także całkowicie się zakochałam.
Co to rozdziału to wkurzyła mnie strasznie Reiko, bardziej niż Madara, tym razem wzięłam jego stronę, chociaż co on se w ogóle myśli. Ja wiem, ze Reiko COŚ do niego czuje,tylko to wypiera stąd jej zachowanie... ale dzisiaj zrobiło mi się żal Madary. Sama chciała przyjaźni , a tu wyskakuje z czymś takim, wyprowadzka, przesada, dla przyjaciela mogła się poświęcić (no ale wszyscy wiemy to to nie przyjaciel) jak nie na fotelu to materac mogła rozłożyć w salonie i też by się wyspała, jednak rozumiem i gdyby nie to nie poznalibyśmy rodziców Naruto <3 Kurczę , ale fajnie ich przedstawiłaś, czytając to miałam przed oczyma Minato, to jak nie zrozumiał aluzji, od razu sobie to wyobraziłam w animowanej wersji xD
Sakura, och jak ja jej nie lubię, no ale cóż przyjaciółka Naruto, ciekawe tylko czy Reiko rzeczywiście z nią zamieszka, co jak co ale Hinatke i Ino lubię, więc oby. Myślałam, zę do czegoś dojdzie pomiędzy Barankiem a Naruto, no ale mówi się trudno :) Miło z jego strony, ale kurde w końcu jak facet leży z dziewczyną w łóżku to mogliby się chociaż trochę mocniej poprzytulać <3 Co do Ibikiego (chyba dobrze odmieniłam) to wyobrażam sobie, że on ją w końcu porwie lub tym podobne i nie będzie za ciekawie, a wtedy Madara się strasznie przerazi, zupełnie zapomni o dziewczynie z kucykami i pójdzie na ratunek ukochanej <3 Mhm,jeszcze się pewnie okaże, że zna Ibikiego i wgl się porobi, ale to tylko moja fantazja, a jeśli chodzi o Twoje pisanie to całkowicie Ci ufam i wiem, że się nie zawiodę także pisz pisz ;)
Weny życzę ! ;*
A dzień dobry. :D Ależ mi milutko teraz, czuję się mile pogłaskana po łepetynce, dziękuję bardzo. :3 Cieszę się, że udaje mi się wstrzelić w Twój gust. Trochę się bałam przełamać i wyjść poza Akatsuki, bo jakoś przyzwyczaiłam się do tej bandy, ale stwierdziłam, że trzeba zacząć się rozwijać. :DD No i proszę, tu też udało mi się trafić do Ciebie. ^^
UsuńTo dobrze, że wkurzyła Cię Reiko. Niby można wytłumaczyć logicznie jej zachowanie i sama pewnie też postąpiłabym podobnie, gdybym była na jej miejscu, ale z drugiej strony, sama jest sobie winna. :D Dobrze, że udało mi się to przekazać. ^^
Jestem zdziwiona, że tak mało osób zwróciło uwagę na to, że Naruto to pizda i nawet się z dziewczyną nie pomiział. xD Cieszę się, że Ty to zrobiłaś, dziękuję. :D
Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę. Postaram się. ^^
Dziękuję pięknie i ściskam mocno. :*
http://fc04.deviantart.net/fs70/i/2013/305/0/3/uchiha_madara_by_anvmadara-d6sm86s.jpg
OdpowiedzUsuńREIKO I MADARA! To właśnie oni! :D
Awwwww. :3 Słodziutkie to. :D
UsuńJa jestem jeszcze zachwycona tymi obrazkami:
http://fireeaglespirit.deviantart.com/art/Destined-470772081
http://fireeaglespirit.deviantart.com/art/Promise-that-you-will-never-leave-me-447713498
http://fireeaglespirit.deviantart.com/art/MadaMito-Dream-337911100
:3
No cześć! Wracam po długiej nieobecności trzymając na kolankach już naprawiony laptop (oho, ciekawe na jak długo...) i zabieram się za komentowanie. I co się tu dzieje?!
OdpowiedzUsuńReiko ma wahania nastrojów jak jakaś babka w ciąży. Ja naprawdę nie rozumiem, z jednej strony chce pozostać z Madarą przyjaciółmi, a z drugiej się czepia, że przyprowadza dziewczynę do mieszkania i chce wolną sypialnię na jedną noc... Rei lubi go bardziej od Naruto, to widać, a ciągle temu zaprzecza. W sumie całkiem zrozumiała sprawa, że nie chce spać potem w takiej... brudnej pościeli... ale żeby od razu się wyprowadzać? A Madara tak się stara! :3
Ogólnie fajnie, że wreszcie wyjaśniłaś sprawę z tym Barankiem - Reiko się wkurza jeszcze bardziej, bo jej przeszłość najwidoczniej nie jest aż tak niewinna, jak myśli Uchiha. Zastanawiam się kiedy wreszcie wyjaśnisz całą sytuację z Ibikim, bo zżera mnie ciekawość!
Minato i Kushina tacy zajebiści! Strasznie mi ich szkoda, jak pomyślę sobie co przytrafiło się im w mandze - ale tutaj skupiam się jedynie na tej obrzydliwej herbacie XD
" Jak tam noc? Jak było, hmm? – spytała i charakterystycznie uniosła kilka razy brwi.
– Spokojna – odparłam i wystawiłam jej język. – Do niczego nie doszło.
– Serio? – spytała rozczarowana. – Ale z niego jest pizda."
Bosze, uwielbiam Konan hahah <3 Taka bezpośrednia, w sumie może sobie być skoro cały czas "godzą się" Z Painem, przynajmniej ciekawy związek, a co!
Coś mi się wydaje, że ta paranoja nie jest jedynie paranoją. Czuję, że Ibiki się zbliża i dopadnie naszego Baranka w najgorszym momencie :c Już nie cierpię gościa, a nawet jeszcze się tak do końca nie pojawił!
Jak już wcześniej wspominałam, uwielbiam to opowiadanko - cudownie piszesz, tak lekko i nie odbiegasz od rzeczywistości. Każdemu dajesz przysłowiowe pięć minut sławy, rozwijasz postacie i wątki - wielki ukłon dla Pani! :D
Pozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwa weny (żeby rozdział pojawił się jak najszybciej!).
Cóż, Reiko stwarza tylko pozory spokojnej i delikatnej, w gruncie rzeczy to bardzo wybuchowa i temperamentna babka. xD Stąd jej wahania nastrojów i podejmowanie decyzji w złości - całkiem jak ja. I z autopsji wiem, że prawie nigdy nie wychodzi to na dobre. ._.
UsuńZ Ibikim sprawy wyjaśnią się dopiero za jakiś czas, więc musisz uzbroić się w cierpliwość. :D
Staram się przedstawić Wam wszystkich bohaterów, żebyście mieli wybór kogo lubić, a kogo nie. :D
Dziękuję pięknie za tyle miłych słów, kłaniam się i całuję. :*
Reiko ma humorki, jakby Madara co najmniej zjadł jej cały zapas czekolady. No przecież sama chciała, żeby byli przyjaciółmi, to czemu się tak denerwuje. Wyczuwam zazdrość jak się patrzy. Przecież no nawet jakby coś robili w tym łóżku, to nic by się nie stało. Wyraźnie wyczuwam morze zazdrości. xD
OdpowiedzUsuńNo i kocham ludzi, którzy decyzje podejmują w złości. Sama tak często robiłam i wie, że to za każdym razem prowadzi do tak samo zgubnych skutków, no chyba, że się ma okropnie dużo szczęścia.
Porównanie Naruto do pizdy mnie zabiło xD No ale mieć dziewczynę w łóżku i nic? Może on jest gejem? xD Nie obraziłabym się za taki rozwój wypadków, bo wtedy Madara pocieszałby załamaną Reiko i o...!
BO ONI BĘDĄ RAZEM, PRAWDA? Przecież ją ciągnie do niego, jego do niej, to proste równanie xD
Pisz, pisz, pisz, bo ja tu nie mogę się doczekać xD
Fuj, fuj, ja osobiście nie chciałabym spać w łóżku, w którym mój przyjaciel wcześniej bzykał się ze swoją laską. xD A jakoś nie sądzę, żeby Madarze przez taki jeden seks chciało się zmieniać pościel. xD
UsuńO nie, nie, Naruto nie jestem gejem. Już jednego blondyna innej orientacji mamy i to wystarczy. :D:D
Piszę, piszę, znaczy teraz nie, ale jak tylko mam czas to się staram. :D
Dziękuję za opinię! Buziaki. :*
Witam :)
OdpowiedzUsuńDo napisania komentarza przymierzam się już od dobrych paru dni, bowiem skutecznie powstrzymuje mnie Twoja chęć usłyszenia "delikatnej" krytyki, i nie bardzo wiem, jak się do tego odnieść. Ale zaczynajmy, dobrze?
Przede wszystkim czy zamierzone było, by niemal w każdym rozdziale powtarzało się "Madara chce mnie zaciągnąć do łózka"? Jeśli było, to jako czytelniczka mówię: Kushina, daj spokój. Moim zdaniem Reiko ma jakieś zaburzenia, ona w kółko powtarza o seksie z Uchiha, na dodatek okłamuje się w tak mało przekonujący sposób, że człowieka śmiech bierze. W pierwszych rozdziałach mogłam to przełknąć, okay, wielu ludzi wmawia sobie kłamstwa, bo według nich jest to jakaś obrona, ale jak w tej ósemce znów przeczytałam, jak to Rei "wcale nie leci na Madarę" to aż się w czoło pacnęłam. Nie, poważnie? I ona jest dorosłą osobą po przejściach, bo tak wnioskuję z lektury? Po jej zachowaniu dałabym jej jakieś... góra piętnaście. Tak, piętnaście lat.
Sama nie wie, czego chce, a na jej teksty, że Madara na pewno ją zostawi, choć, na miłość boską, nie ma na to żadnego dowodu, mam uczulenie. I to wmawianie ludziom dookoła, że Uchiha chce ją zaciągnąć do łózka... Nie da rady, to wygląda jak komedia. Gdyby on faktycznie ją napastował, zrozumiałabym. Gdyby próbował wykorzystać sytuację, jak lezą razem w łóżku, zrozumiałabym. Ale wyciąganie takich wniosków na podstawie kilku żartów rzuconych przez Madarę?
Zwłaszcza, iż Rei sama prowokuje niektóre sytuacje, jak np. gadka jak to zamierza się upić i znaleźć ukojenie w ramionach innego. Boże Gromowładny, sama bym powiedziała coś w stylu "służę uprzejmie", tego wymaga sytuacja, jeśli mogę tak napisać.
Bohaterka ma coś za uszami, dobrze, z kolejnych rozdziałów prawdopodobnie dowiemy się co, to napięcie dozujesz wspaniale i wielkie brawa, ale mam nadzieję, iż to będzie coś naprawdę mrocznego, skoro tak długo to ukrywasz. Jej relacje z Konan prawdopodobnie mają coś wspólnego z przyjaźnią, ale ciężko to stwierdzić, bo myślenie Baranka to w głównej mierze Madara Uchiha. W zasadzie każde wydarzenie rozbija się o niego, przy nim, jest zależne od niego... To trochę nudne, nie sądzisz? I jeszcze te przewijające się w każdym rozdziale "panienki na jedną noc"... To przestało być zabawne cztery rozdziały temu.
Sama Reiko nie jest jakąś absorbującą postacią, ot, zwykła sobie studentka ze złamaną nogą, dla której lokalny bawidamek traci głowę. Pomysł oklepany, ale ja uważam, ze dobry pisarz napisze wspaniałych kilka rozdziałów o sadzeniu grochu, a z wykonaniem u Ciebie trochę kiepsko. Skupiłaś się przede wszystkim na relacji Rei-Madara. Konan i Pain? Tak w zasadzie kim jest Pain? Yahiko czy Nagato? Ich rola została ograniczona do kilku bezsensownych zdań, auta Paina i siedzenia w pokoju chłopaka. Ja jestem bardzo ciekawa jak im się układa, jak oni patrzą na to wszystko... Wiem, to dopiero 8 rozdział, ale te osiem rozdziałów toczy się wyłącznie wokół Reiko i Madary.
Ciekawa sytuacja zachodzi między Barankiem a Naruto, ale poza tym, ze napisałaś kilka zdań o Uzumakim i uczuciach Reiko, nic konkretnie nie wiemy, więc mnie ten ich związek wydaje się być mocno naciągany. Sam Naruto jest jedyną, moim zdaniem, wyraźnie zarysowaną postacią, ale mimo ładnego zaczęcia, praktycznie go pomijasz.
A teraz zacznie się prawdziwa rzeź. Madara Uchiha.
UsuńPrzede wszystkim jestem wielką fanką jego i Hashiramy, i doprawdy nie wiem, którego kocham bardziej. Między innymi przez to zamiłowanie zdecydowałam się wejść na Twojego bloga, przeczytać pierwsze dwa rozdziały i nie zrezygnować. Pomyślałam sobie "może to będzie coś ciekawego, zwłaszcza, ze autorka ma chyba jakiś pomysł", na dodatek długość rozdziałów przemawiała za Tobą. Według mnie długie rozdziały świadczą o autorze, nie o każdym, ale jednak.
Nie ukrywam, zawiodłam się na całej linii. Najpierw widzę Madarę, na motorze, z tatuażami, który zarabia na walkach i myślę "Ło ja! Biorę cię za męża tu i teraz, nie przejmuj się tabunem pozostałych facetów w moim haremie, ani tym, ze już wyszłam za jednego Uchiha" a później zaserwowałaś potulnego dzieciaczka, zupełnie bez charakteru. O, Shinigami, wiesz kogo widzę? Edwarda Cullena i to nie jest dobre!
Jego rolę sprofanowałaś wręcz zupełnie. Tak niezależny facet został sprowadzony do roli...Nawet nie wiem kogo. Czy Madara nie powinien być trochę bardziej zaborczy? Na Twoim blogu pasowałby jako arogancki, myślący, ze wszystko mu się należy Uchiha, bo oni po prostu NIE MOGĄ być inni, mają to we krwi. A Twój Madara jest pusty, płytki. Tatuaże? Jakie? Jak wyglądają? Skoro Reiko się podobają, dlaczego nie zwraca na nie uwagi? Motor? Równie dobrze można powiedzieć, ze facet chodzi na piechotę, bo o tym motorze wspomniałaś może trzy razy. Dlaczego nie spojrzysz z innej perspektywy? Dlaczego nie napiszesz czegoś z punktu widzenia samego Uchiha? Konan? To byłoby bardziej interesujące niż czytanie w kółko o biednej Rei, która chce, ale nie chce, wie, ale nie wie, czuje, ale nie czuje, jest pewna, ale nie jest.
I powieliłaś to przy Sasuke i Itachim. Dwaj kochani braciszkowie, którzy chętnie pomagają, zachowują się jak kumple w stosunku do Rei, są tacy... jak nie Uchiha. I znów, ich rola sprowadziła się głównie do skopania Saia i zabrania Rei do fastfooda. Ciśnie się troszkę wulgarny komentarz "aha, srly?". Kushino, spójrz na to z dystansu, spojrzysz? W tej historii na pewno JEST coś ciekawego, ale nie można dokładnie określić co, bo wszystko przytłoczyła pokrzywdzona Rei która śmiertelnie boi się Ibikiego, i nie ma pojęcia, co czuje do Madary. Rozumiem jej rozterki, ale teraz naciągasz sytuację. Ostatnia akcja dobitnie to pokazała. Rei powinna wybrać się do psychologa, mówię poważnie.
Madara zapraszający jakąś dziewczynę do siebie na noc - w porządku. Reiko robiąca aferę o to, ze facet JEST u siebie i prosi ją, by zwolniła miejsce na jedną noc... Paranoja? Ukłucie zazdrości, jest dowód, Baranek COŚ czuje do Uchiha, ale dlaczego tak uparcie wmawia sobie, że to nic takiego i ona NA PEWNO go nie kocha. Jest zraniona i wyraźnie to zaznaczyłaś, wspaniale! Ale moim zdaniem Baranek boi się bardziej tego, iż Uchiha ją zdradzi, niż czegoś innego, a to jest troszkę bezpodstawne. Sypia z napotkanymi dziewczynami, na zdrowie, ale Reiko nie wie, jak zachowałby się gdyby był z nią. Ponad to, czy magiczne słowo "związek" to jakaś bariera, po której przekroczeniu Rei będzie odczuwała ból po ewentualnym skoku w bok, ale na razie nie razi jej zbytnio fakt, iż Uchiha sobie folguje? Nie, nie razi to nie jest odpowiednie słowo, bo Baranek faktycznie jest zniesmaczona, ale nie boli jej to. A gdyby go kochała, to na wiadomość ze Madara znów sobie kogoś sprowadził, poczułaby coś więcej niż "igiełki".Tak mnie się osobiście wydaje.
Myślę, ze powinnaś się zdecydować, o co chodzi Rei. Widac, ze "ma coś" do Madary, ale jej naiwne kłamstewka są tak śmieszne, ze mogłabyś tego oszczędzić. Jestem ciekawa co wyjdzie z Naruto, bo on i Sakura wydają się być zżyci, swoją drogą sytuacja gdy Baranek chciała zobaczyć jak Uchiha flirtuje... Nie ukrywam, załamała mnie trochę. To zakrawa na masochizm. Na dodatek Baranek i jej dziecinne ocenianie ludzi
Usuń"Możesz mieć sama do siebie pretensje, głupia lalo. Prawie cię przeleciał, stąd twoja nienawiść. Idiotka." Tak, skarbie, ale gdyby Sakura wiedziała komu zawdzięcza taką sytuację, to na pewno nie miałaby nic do Madary,ale właśnie do Ciebie. O, chyba, ze to o to będzie chodziło w dalszych rozdziałach, to zignoruj ten fragment, droga Kushino :D
Ogólnie czyta się przyjemnie, jedyną faktycznie frapującą rzeczą jest przeszłość Reiko oraz co się stanie, gdy Ibiki pojawi się na dobre w życiu Baranka. Reszta to parę dialogów i krótkie opisy, którym nie poświęcasz wiele czasu. Nawet rozterki sercowe Reiko wypadają śmiesznie, a to one zajmują większą część.
Jak sobie przypomnę, to pewnie dopiszę. Na razie powiem tylko, byś pisała dalej, bo jestem ciekawa, co wymyślisz, i życzę dużo weny, Kushino.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzień dobry. :)
UsuńMówiąc "delikatna" krytyka trochę żartowałam, bo jestem jak najbardziej za usłyszeniem kilku słów prawdy, w końcu to dzięki nim można się rozwijać i wiedzieć, w jakim kierunku powinny potoczyć się zmiany. Poza tym, spotkałam się już z krytyką w stylu "ale beznadzieja, w ogóle co to za blog, zniknij", gdzie bolesne słowa bez żadnego uzasadnienia spadły na mnie jak grom z jasnego nieba, stąd też moje prośby o krytykę nie tyle delikatną (źle to ujęłam), ale konstruktywną i bez niepotrzebnych obelg. Jestem jak najbardziej za krytyką, nie przeszkadza mi ona zupełnie a tylko motywuje, by się poprawić. :)
Odniosę się pewnie do wszystkich Twoich słów, bo z częścią całkowicie się zgadzam, a na inne mam wytłumaczenie.
Owszem, Reiko jest osobą dorosłą po przejściach i może zachowuje się infantylnie (ha, na pewno!) ale to właśnie wynika z tych doświadczeń. Szuka osoby, która w żaden sposób nie będzie jej przypominała Ibikiego, a Madara właśnie to robi. I tu jest problem: Reiko naprawdę coś do niego czuje, coś więcej, niż przyjaźń, choć nie chce. I bardzo uparcie się przed tym broni. Z własnego doświadczenia wiem, że przyznanie wprost, że się w kimś zakochało, spowoduje niesamowite przyśpieszenie biegu wydarzeń, a Reiko po prostu boi się rzucić na głęboką wodę. Jeśli chodzi o ciągłe podejrzewanie Madary o zdradę - sama na jej miejscu bym się tego obawiała. Może i uważasz, że jest to bezpodstawne, ale z jakiegoś powodu on ciągle przyprowadza sobie nową panienkę i nigdy nie był w stałym związku. Stąd jej strach.
Jeśli chodzi o skupienie się na Reiko i Madarze to przyznaję się bez bicia - zawaliłam. Tak samo jak z charakterem Uchihy, choć tu akurat mam tycie zastrzeżenie. Owszem, chciałam zrobić z niego takiego cwaniaczka, takiego zaborczego faceta i mi to nie wyszło, choć mam w planach to zmienić. Ale! Z drugiej strony niezależność Madary objawia się właśnie w bójkach, przyprowadzaniu sobie panienek i jednoczesnym podrywaniu Reiko. Tak przynajmniej mi się wydaje, choć pewnie Twoim zdaniem jestem w błędzie. Tak czy siak - mam w planach zmianę charakteru Madary i liczę, że wtedy zyska Twoją sympatię.
Natomiast co się tyczy Sasuke i Itachiego, to ich charaktery umyślnie były sprowadzone do kolesi, którzy pomagają koleżance i zabierają ją do fast foodów, srly. Zauważ, że w moim opowiadaniu rodzice Uchiha żyją, a więc bracia nie mieli jako-takiego powodu do zatracenia się w swojej ciemnej stronie i byciu aroganckim. A w mandze, przed rzezią, wydawali się być całkiem normalni, bez żadnych psychicznych odchyleń. Dlatego też stwierdziłam, że mogą być tutaj zwyczajni, po prostu mili i całkiem sympatyczni.
Nie chcę przeskakiwać narracją z jednego bohatera na drugiego, osobiście nienawidzę takich blogów, więc na pewno czegoś takiego tutaj nie wprowadzę.
Jeśli chodzi o przyprowadzenie panienki i prośbę o zwolnienie pokoju, to przyznam szczerze, że też bym się na miejscu Reiko wkurzyła. Może i ma paranoję i powinna iść do psychologa, ale z drugiej strony zazdrosne dziewczyny to wredne, niemyślące dziewczyny, a Reiko niestety pasuje mi do takiego scenariusza. Nigdy nie chciałam z niej tworzyć osoby bez wad, która reaguje potulnie na każdy wybryk Madary czy będzie się za nim ubiegać, jak tylko poczuje to "coś". Jej niepewności wynikają z przeszłości. Za żadną cenę nie chce się przyznać, że między nią a Uchihą zawiązało się coś więcej, co jednak wychodzi właśnie w takich sytuacjach.
Hm, nie wiem, do czego jeszcze mogłabym się odnieść. Przyznaję, zawaliłam w niektórych miejscach, ale inne wykreowałam tak, a nie inaczej, specjalnie. Cieszę się, że przynajmniej czyta Ci się przyjemnie. :D Mam nadzieję, że uda mi się zmienić Twoje nastawienie do mojego opowiadania - to będzie taka moja mała misja. ;)
Pisać na pewno będę, z jeszcze większą motywacją, więc serdecznie Ci za to dziękuję. :D
Również pozdrawiam!
Mój Boze, jak tak czytam ten mój komentarz, to brzmi on strasznie protekcjonalnie, za co bardzo Cię przepraszam!
OdpowiedzUsuńSądziłam, ze napiszesz coś w stylu "Idz stąd, Boleyn, jak ci się nie podoba" albo zignorujesz te moje wywody, a tu proszę! Konkretna odpowiedz z konkretnymi wyjaśnieniami i zero obrazy! Kushino, imponujesz. Tak właśnie myślałam, ze pewnie bardziej chodzi o uzasadnioną krytykę, a nie w stylu, jak sama napisałaś "dno i bezsens, przestań pisać" ale osobiście nie uważam tego za krytykę,stąd moje wahanie.
Ale, ale, wobec takiej odpowiedzi pozostaje mi jedynie czekać na kolejne rozdziały i gorąco trzymać kciuki, byś dopięła swego, i zmieniła charakter Madary, bo będę marudzić, zrzędzić i płakać, więc miej się na baczności! :D
Czuję się doceniona i ogromnie zaskoczona (pozytywnie, oczywiście) iz uznałaś za swoją małą misję zmianę mojego nastawienia, oho, nie mam wyjścia wobec tego, i sumiennie będę Ci pomagać :D
Czy muszę dodawać, iż czekam niecierpliwie na 9?
Pozdrawiam serdecznie, dużo weny i do usłyszenia :D
Nie mam w zwyczaju obrażać się za prawdę, w dodatku racjonalnie uzasadnioną. :D Poza tym czytelnicy nie są tylko po to, żeby zachwalać, ale muszą też czasem pacnąć autora w łeb żeby się ogarnął i coś zmienił. :D Dlatego jestem Ci bardzo wdzięczna za Twoją rozbudowaną opinię. :)
UsuńHej. Znalazłam Twojego bloga wczoraj w nocy i juz pochłonęłam wszystko. Zwykle czytam tylko te o NaruHina ale Twoja historia wciągnęła mnie strasznie i bardzo mi się podoba :) pod koniec tego rozdziału jak Reiko zobaczyła samochód to wystraszyłam się jak Ona... Nie strasz tak więcej bo zawału dostanę :D mam nadzieję, że Rei się pogodzi z Madarą :) nie mogę się doczekać następnego rozdziału więc życzę dużo weny i wolnego czasu :) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńNo to musiałaś się pięknie zasiedzieć, bo mimo, że na blogu jest mało rozdziałów, to jak na mój gust są dość długie. :D Ale miło mi, że opowiadanie tak Ci przypadło do gustu. :)
UsuńNiestety jeszcze czasem Was postraszę. Liczę jednak, że nikogo tym do zawału nie doprowadzę. ;D
A jeśli chodzi o dużo wolnego czasu to niestety dopiero od połowy grudnia go będę mieć. ._. Ale wierzę, że do tego czasu uda mi się dokończyć rozdział dziewiąty.
Dziękuję pięknie za komentarz i również pozdrawiam. :)
<3
OdpowiedzUsuń