Przyjrzałam się uważniej
mężczyznom. Obaj mieli czarne jak smoła włosy i równie ciemne oczy. Wyglądali
na rodzeństwo, choć w świetle latarni wszyscy mieli podobne cechy wyglądu, więc
mogłam się mylić. Patrzyli na mnie z istnym zaciekawieniem. Wyższy i chudszy z nich, spiął długie włosy w kucyka tuż
nad karkiem, a drugi miał co prawda również nieco dłuższe kudły, ale rozrzucone
w nieładzie. Ubrani w ciemne koszule i dżinsy, niczym nie odróżniali się od
pozostałych imprezowiczów.
Nie odezwałam się słowem
na ich zaczepkę. Serce waliło mi jak oszalałe, bo w obecnej sytuacji choćbym
zaczęła drzeć się na całe gardło, wątpiłam, żeby ktoś mnie usłyszał; a nawet
jeśli, chciał uratować. Wszyscy wokół byli zbyt wstawieni, żeby zwrócić uwagę
na biedną, kulawą dziewczynę zabijaną przez dwójkę zwykłych chłopaków.
– Jestem Sasuke, a to
Itachi, mój brat – odezwał się niższy z rodzeństwa i wskazał głową na
towarzysza. Ścisnęłam im ręce, poczuwszy nieodpartą ulgę. Od razu
przyporządkowałam ich do Madary – opowiadał mi o swoich kuzynach kilkakrotnie.
– Reiko – westchnęłam. –
Wystraszyliście mnie – dodałam z wyrzutem. Sasuke uśmiechnął się i schował ręce
do kieszeni spodni.
– Co, impreza niezbyt
się spodobała? – spytał z rozbawieniem. – Gdzie Madara?
– Cóż – mruknęłam. –
Znalazł sobie towarzystwo.
– Jak zwykle – westchnął
Itachi. – I zostawił cię tutaj samą? Ciebie?
– Właściwie to kazałam
mu...
– Co? – Sasuke głośno
parsknął ze zdziwienia.
- Byłam ciekawa, jak to
robi, że każda na niego leci. – Wzruszyłam ramionami. Bracia pokręcili z niedowierzaniem
głowami, ale uśmiechali się rozbawieni.
– No dobra. Chodźmy do
środka. – Sasuke wskazał na dom, ale pokręciłam głową. Niespecjalnie chciałam
znowu natknąć się na Saia, nawet, jeśli nie byłam teraz sama. – Co jest?
– Nic. - Próbowałam się
wymigać, ale bracia Uchiha nie byli głupcami. Zmarszczyli gniewnie brwi. – Po
prostu pewien chłopak próbował się do mnie dobierać i nie mam ochoty oglądać
jego gęby.
– Sai – cisnął przez
zęby Sasuke. – On, prawda?
Nie odezwałam się, co
było dla niego potwierdzeniem. Itachi położył bratu rękę na ramieniu, jednak
ten ją odepchnął.
– Zabiję tego gnoja –
warknął i skierował się w stronę domu.
– Sasuke! – krzyknęłam
za nim i tak szybko jak tylko mogłam, doskoczyłam do chłopaka. Przeraziła mnie
jego reakcja.
– Uspokój się – fuknął
Itachi i złapał brata za ramię.
– Kurwa, ten debil
próbował ją zgwałcić, a ja mam się uspokoić? – ryknął młodszy Uchiha. – Wiesz
dobrze, że to nie pierwsza taka jego zagrywka. Nie daruję mu tym razem.
Nim zdążyłam
zaprotestować, Sasuke zniknął w domu. Stałam jak wryta na trawniku i z
niedowierzaniem patrzyłam na drzwi. Trochę nie ogarniałam, co tu właśnie
zaszło. Znikąd pojawiają się kuzyni Madary i stają w mojej obronie? Skąd oni u
licha się tutaj wzięli?
– Sai to zboczeniec –
stwierdził Itachi. – Należy mu się solidny wpierdol.
– Mam nadzieję, że
Madara się nie dowie. On go zabije.
Chłopak zerknął na mnie
obojętnie i wrócił wzrokiem do drzwi. Czekał, aż Sasuke pojawi się z powrotem.
Zdziwiłam się, gdy
chłopak wytargał Saia za fraki i rzucił na trawnik tak, że wylądował tuż przed
moimi nogami. Zachwiałam się, ale Itachi w porę mnie przytrzymał.
– Jeszcze raz tkniesz
jakąkolwiek dziewczynę – warknął Sasuke i podniósł przerażonego bruneta – to
cię zabiję! – Mocny cios w twarz przygwoździł Saia do ziemi. Uchiha powtórzył
swoją czynność jeszcze dwa razy, a gdy upewnił się, że mój niedoszły gwałciciel
dostał solidną nauczkę, spojrzał na mnie i swojego brata.
– Idziemy – zarządził i
nas wyminął. Zerknęłam na Itachiego. Czekał na mnie.
– Ja nigdzie...
– Dobra, dobra. –
Chłopak lekko mnie popchnął. Zmuszona im towarzyszyć, doskoczyłam za Sasuke do
wielkiego, czarnego range rovera evoque i z pomocą starszego z braci wdrapałam
się na tylne siedzenie, obite oczywiście ciemną skórą. Przejechałam dłonią po
zimnym materiale i już po chwili doszedł mnie ryk silnika. Ruszyliśmy wolno,
ale samochód dość szybko nabrał rozpędu. Nie miałam pojęcia, dokąd jedziemy.
Wyciągnęłam telefon i napisałam Konan smsa, że jestem z braćmi Uchiha, żeby się
nie martwiła, po czym zerknęłam na drogę. Nic mi nie mówiła.
– Chyba zepsułam wam
imprezę – stwierdziłam po krótkiej chwili ciszy. Sasuke, siedzący na miejscu
pasażera, odwrócił się do mnie i uśmiechnął zawadiacko.
– Ja tam bawiłem się
całkiem nieźle.
– Nie no, serio. Przeze
mnie..
– Daj spokój – wtrącił
się Itachi. – Sasori nas zaprosił, bo mówił, że to będzie zwykła posiadówka.
Tylko dlatego przyjechaliśmy. Szczerze nie przepadam za walającymi się wokół
pijanymi studentami.
– Ja również – zgodziłam
się. Skręciliśmy w prawo, w nieco bardziej ruchliwą ulicę. - Nie studiujecie na
Joutan Daigaku* – zauważyłam.
– Itachi skończył go dwa
lata temu, a mnie niespecjalnie chciało się uczyć – odparł Sasuke.
– Co studiowałeś? –
zwróciłam się do starszego z braci.
– Prawo.
– Wow – mruknęłam z
zachwytem. – Chyba było dość ciężko?
– Dość – przyznał. – Ale
do zniesienia.
Później zapadła cisza,
ale wcale nie była irytująca. Z radia leciała piosenka Roda Stewarta a silnik
samochodu wydawał przyjemny pomruk. Droga do celu minęła dość szybko.
Zatrzymaliśmy się przed KFC. Itachi pomógł mi wysiąść z samochodu i w trójkę
weszliśmy do restauracji.
– Chcesz coś? – spytał
Sasuke. Sięgnęłam do torebki i podałam mu banknot.
– Longera.
Uchiha popatrzył z
pogardą na pieniądze i prychnął pod nosem.
– Schowaj to. Jeszcze
jestem w stanie zapłacić za dziewczynę – mruknął i udał się do kasy. Z Itachim
zajęliśmy jeden z niewielu wolnych stolików i czekaliśmy, aż młodszy brat wróci
z tacką pełną jedzenia.
Zerknęłam na chłopaka,
który otwarcie mi się przyglądał i poczułam się nieswojo. Nie wiedziałam co
mówić ani jak się zachować, więc uparcie milczałam, co oczywiście wcale mi nie
pomagało. Wręcz przeciwnie – czułam się jeszcze gorzej. Ulżyło mi dopiero, gdy
przyszedł Sasuke i podał mi kanapkę.
– Oho – mruknął Itachi,
gdy komórka w kieszeni jego spodni rozbrzmiała głośnym dzwonkiem. Zerknął na
wyświetlacz i uśmiechnął się pod nosem. – Madara – rzucił. – Słucham. Tak, jest
z nami. Spokojnie, twojej dziewczynie nic z nami nie grozi. Dobrze, przyjaciółce
– poprawił się i zerknął na mnie przelotnie. Nie wiem czemu, poczułam nagle
skręt żołądka. – Siedzimy w KFC. Tak, dokładnie tam. Dobra, do zobaczenia.
– Przyjedzie tutaj? –
spytał Sasuke, a brat skinął tylko głową.
– Strasznie się zmartwił
– stwierdził Itachi i wziął się za jedzenie kanapki.
Schlebiało mi zachowanie
Madary, co nie zmienia faktu, że to nie był facet
dla mnie.
– Niepotrzebnie.
Przecież napisała przyjaciółce, że jest z nami. Co za kretyn – stwierdził
Sasuke.
– Nieważne. – Itachi
przetarł usta serwetką i się we mnie wpatrzył. – Najadłaś się?
– Tak, dziękuję – odpowiedziałam
natychmiastowo. – Skoro nie studiujesz, to czym się teraz zajmujesz? –
zwróciłam się do młodszego z braci.
– Pracuję w firmie ojca.
Od początku wiedziałem, że właśnie to chcę robić. Fuchę miałem załatwioną
właściwie odkąd się urodziłem, kwestia kilku szkoleń i voilà.
Skinęłam głową. Ja nigdy
w życiu nie chciałabym pracować z rodzicami. Nie to, że miałam z nimi zły
kontakt – po prostu wolałam być samodzielna.
– Słyszałem, że
spotykasz się z tym głupkiem Naruto – rzucił Sasuke. Spojrzałam na niego
zdziwiona. Wzruszył ramionami.
– Tak – potwierdziłam. –
Znacie się?
– Chodziłem z nim do
liceum. Czemu akurat on?
– A czemu nie? – Dziwiło
mnie zainteresowanie Sasuke. Myślałam, że tylko dziewczyny rozmawiają na takie
tematy, a w każdym razie chyba nie powinno się wypytywać o to dopiero co
poznanych osób. Mimo wszystko postanowiłam odpowiedzieć. – Jest ułożony,
zabawny i szarmancki. Lubię jego poczucie humoru i po prostu mi się podoba.
– Nasz kuzyn ci się nie
podoba? – spytał z uśmiechem Sasuke. Czułam, że się rumienię.
– Madara to mój
przyjaciel – zauważyłam. – Nic więcej.
Bracie zerknęli po
sobie, ale nie odezwali się więcej. Później zmienili temat i do przyjazdu
Madary, Paina i Konan rozmawialiśmy o przyjemniejszych rzeczach.
– Hej, baranku. –
Chłopak usiadł obok mnie i objął ramieniem. – Co się stało? Czemu wyszłaś?
Czemu nie przyszliście? – zwrócił się do kuzynów. Moja przyjaciółka i jej
ukochany przysunęli sobie dodatkowe krzesła i podali ręce kuzynom Madary.
– Rozbolała mnie głowa –
skłamałam, widząc, jak Sasuke otwiera usta. Bałam się, że powie mu o Saiu. Nie
chciałam, żeby Madara trafił do więzienia, a chyba by go zabił, gdyby
dowiedział się prawdy.
– Trzeba było mi
powiedzieć – mruknął. Wysunęłam się z jego objęć i uśmiechnęłam krzywo.
– Jakoś nie miałam
ochoty wam przerywać.
– Do niczego i tak nie
doszło. – Madara wzruszył ramionami. Sasuke rzucił mu zaciekawione spojrzenie.
– Stwierdziła, że nie chce w ten sposób stracić dziewictwa. Zresztą i tak nie
miałem na nią ochoty.
– Uuu, dziewica –
wymruczał młodszy z braci. – No proszę, pierwsza, która ci odmówiła.
– Druga. – Madara
wskazał głową na mnie. Kolejny raz poczułam jak czerwienieją mi policzki.
– I bardzo dobrze. –
Sasuke wystawił rękę a ja przybiłam mu piątkę.
– Mogliście tam zostać –
zwróciłam się do przyjaciół. – Przecież świetnie się bawiliście.
Konan machnęła ręką i
podkradła Uchice frytkę.
– Bez ciebie to nie to
samo. Poza tym jacyś faceci zaczęli robić awanturę więc zmyliśmy się, zanim
zrobiło się gorąco – wyjaśniła. Skinęłam głową i zerknęłam na Madarę.
Przyglądał mi się uważnie.
– Co? – bąknęłam.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
– Nic.
– Reiko. – Konan utkwiła
we mnie poważne spojrzenie. Wiedziałam, co jej chodzi po głowie. Jakimś cudem musiała
zauważyć moje zmartwienie i na pewno pomyślała, że na imprezie pojawił się on.
Pokręciłam głową i posłałam jej ciepły uśmiech, chcąc ją uspokoić. Tak samo jak
ja bała się, że duchy przeszłości nie dadzą nam, a w szczególności mnie, spokoju.
– Jestem już trochę zmęczona – westchnęła dziewczyna i zerknęła na zegarek. –
Już prawie pierwsza.
– Zbieramy się? –
zaproponował Itachi, a wszyscy mu przytaknęliśmy. Stanęliśmy przed samochodem
należącym do braci i nastała dziwna cisza.
– Zamów taksówkę –
poleciła Konan Painowi. Chłopak już wyciągał telefon, ale uprzedził go Sasuke.
– Zmieścimy się, to duże
cacko. – Chłopak z dumą poklepał samochód.
– Zauważ, że zajmuję dwa
razy więcej miejsca niż normalnie. – Głową wskazałam na gips. – Obawiam się, że
może być z tym problem.
– I na pewno pomieścicie
się w małej taksóweczce – zakpił Sasuke. – Siądziesz Madarze na kolanach, nogę
wystawisz na nich i po problemie – zadecydował.
– Nie! –
zaprotestowałam, ale to już nie miało żadnego znaczenia. Nikt nie miał nic
przeciwko.
– Daj spokój, baranku. –
Madara położył mi dłoń na ramieniu i nachylił się w moim kierunku. – Co złego
jest w tym, że usiądziesz przyjacielowi na kolanach?
Prychnęłam pod nosem.
Musiałam się na to zgodzić. Wdrapaliśmy się do samochodu tak, jak zadecydował
Sasuke. Nie czułam się najlepiej siedząc na umięśnionych udach Madary, choć z
drugiej strony nie było to aż takie straszne. Chłopak objął mnie w pasie.
Dziękowałam Bogu, że w samochodzie było ciemno i nikt nie mógł zobaczyć moich
rumieńców.
– Możesz się o mnie
oprzeć – zauważył chłopak. Dopiero wtedy zorientowałam się, że siedzę jak na
szpilkach. Rozluźniłam się i chcąc nie chcąc, przytuliłam do Madary. Utkwiłam
nos w jego włosach i głośno westchnęłam. Przyjemny zapach szamponu do włosów i
wody toaletowej chłopaka dotarł do moich nozdrzy, wywołując gęsią skórkę na
rękach. – Zimno ci?
– Nie – mruknęłam.
– Mogłoby być już tak
zawsze – wyszeptał mi wprost do ucha i mocniej do siebie przytulił. W tamtym
momencie było mi już wszystko jedno.
*
Pożegnaliśmy się z
braćmi i w dobrych nastrojach wspięliśmy na drugie piętro. Zmęczona opadłam na
fotel, a pozostała trójka usadowiła się na kanapie. Przez jakiś czas
rozmawialiśmy jeszcze o imprezie i innych głupotach, po czym zdecydowałam się
wziąć prysznic. Zniknęłam później w sypialni, ale nie mogłam usnąć, dopóki
Madara nie znalazł się obok. Obserwowałam, jak krząta się po pokoju i skrycie
podziwiałam jego szerokie ramiona. Przypomniawszy sobie, jak było mi w nich
dobrze, poczułam ścisk żołądka. Nie miałabym nic przeciwko, by do nich wrócić.
– Czemu nie śpisz,
baranku? – Głos Madary wyrwał mnie z dziwnego zamyślenia. Poczułam się głupio,
bo o nim właśnie fantazjowałam, jednak w słabym świetle lampki nocnej na pewno
nie mógł dostrzec mojego zmieszania.
– Nie wiem – odparłam. –
Czekam na ciebie.
Madara zamarł, ale na
jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Odpowiedziałam mu tym samym.
– Nie sądziłam, że
Itachi i Sasuke pojawią się na tej imprezie. Przestraszyli mnie – powiedziałam,
chcąc ukryć zmieszanie.
– Przestraszyli? –
Madara wyraźnie się zdziwił.
– Stałam sama przy
samochodzie, a nagle podeszło do mnie dwóch obcych kolesi – wyjaśniłam. – Bałam
się, że coś mi zrobią.
Chłopak zaśmiał się pod
nosem, odrzucił do szafy spodnie i zgasił lampkę. Poczułam, jak się obok mnie
gramoli. Położył się na boku, przodem do mnie. Światło księżyca wdzierało się
przez odsłonięte okna, dzięki czemu mogłam zauważyć jego ciemne, rozbawione
oczy.
– Trzeba było samej nie
wychodzić, baranku – zauważył Madara. Przed oczami stanął mi Sai i jego
obrzydliwe zamiary. Zdecydowanie wolałam wyjść z tamtego domu.
– Taaa – przyznałam. –
No nieważne. Więc mówisz, że ta dziewczyna ci się nie oddała?
Madara parsknął pod
nosem i przysunął się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. Zamarłam, gdy
pogładził mnie po nagim ramieniu.
– Spanikowała. To mi się
zdarza dopiero drugi raz. Przynosisz mi złą passę – stwierdził z zawadiackim
uśmiechem. Uniosłam kąciki ust ku górze.
– Och nie –
zironizowałam. – I co teraz zrobisz?
– Nie wiem – westchnął
głośno i walnął się na plecy. – Chyba umrę z samotności.
Zachichotałam i
odszukałam pod kołdrą jego udo. Poklepałam go po nim, a poczuwszy mięśnie,
zawstydziłam się.
– Przeżyjesz. Ja daję
radę.
Madara zerknął na mnie,
ale udało mi się wytrzymać jego zaciekawione spojrzenie.
Nim powiedzieliśmy sobie
dobranoc, chwilę jeszcze pogawędziliśmy.
*
– Aha. Dobra, będę.
Madara włożył telefon do
kieszeni spodni i wlepił we mnie wzrok wyrażający zdeterminowanie.
Posłałam mu zaciekawione spojrzenie, podobnie jak Konan, Pain, Sasori i
Deidara.
– O dziewiątej w piwnicy liceum przy Marunouchi mam walkę – poinformował. – Przeciwnik to Torazo
Matoke.
– To będzie zabawa. –
Deidara zatarł ręce i uśmiechnął się cwanie.
– Wygrasz to bez
mrugnięcia okiem – stwierdził Pain. Najwyraźniej dobrze znali tego całego
Torazo.
– Idziecie? – Madara
zwrócił się do przyjaciół, którzy skinęli głowami. Następnie utkwił wzrok we
mnie i lekko się skrzywił. – Chciałbym, żebyś tam była, baranku.
– Niby jak? – spytałam,
przypominając sobie tłum i to, jak niemal zostałam przez niego ostatnim razem
zdeptana. Z nogą w gipsie na pewno nie miało mi być łatwiej.
Madara westchnął,
doskonale wiedząc, że nie mogę mu towarzyszyć. Też nie byłam z tego powodu
zadowolona, czułabym się lepiej, wiedząc, co się dzieje i jak przebiega walka.
Nie chciałam, żeby coś mu się stało i już teraz wiedziałam, że za dwie godziny
będę wariować ze strachu i niepewności.
– Hidan mógłby jej
przypilnować. Za sceną zawsze znajdzie się dla niej miejsce – stwierdził
Sasori. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Naprawdę wolałam nie narażać swojego
zdrowia, jakkolwiek egoistycznie to brzmi.
– W sumie niezły pomysł.
– Madara skinął głową i znów wlepił we mnie swoje czarne oczy. Zamrugałam kilka
razy zdziwiona, że się na to zgodził. – Baranku?
– Nie powinniśmy narażać
jej na niebezpieczeństwo – wtrąciła się Konan. – Dobrze wiesz, jak to wszystko
wygląda. Ludzie nie będą zwracać uwagi na to, że ma nogę w gipsie i ją
staranują.
– Nie, jeśli Hidan będzie
miał ją na oku – odparł Madara. – Zgódź się, proszę. Jesteś mi potrzebna.
Zerknęłam przestraszona
na Konan. Uparcie zaciskała usta, nieprzekonana co do słuszności pomysłu
Uchihy. Sama również nie byłam pewna, czy powinnam tam iść. Bałam się.
– Też będziemy przy
tobie – zawtórował mu Deidara. Sasori skinął głową, potwierdzając słowa
przyjaciela. – Nic ci się nie stanie.
– No dobra. –
Westchnęłam głośno, ale zobaczywszy na twarzy Madary szczery, szeroki uśmiech,
sama uniosłam kąciki ust ku górze.
Może i była to głupia i
lekkomyślna decyzja, ale nie chciałam tego przegapić. Musiałam mieć pewność, że
chłopakowi nic się nie stanie.
*
Weszliśmy do budynku
liceum jeszcze zanim ktokolwiek się pojawił, żebym mogła swobodnie pokuśtykać
do docelowego pomieszczenia. Znajdowało się ono w piwnicy i zdaje się, że była
to dawna sala gimnastyczna, jednak nie aż tak duża, jak te standardowe. Na
samym końcu zbudowana została prowizoryczna scena, na której ułożono duże
lampy, żeby walczący byli dobrze widoczni. Poza tym w pomieszczeniu nie paliło
się już żadne światło, co tworzyło klimat oraz pozwalało ukryć się przed
policją.
Mężczyzna, który
prowadził poprzednią walkę, zwany również Hidanem, siedział już na scenie i
palił papierosa. Jak tylko nas zauważył, wstał, rozpostarł ramiona i z
uśmiechem skierował się w naszą stronę.
– Dzień dobry! –
krzyknął i podał dłoń Madarze, Painowi, Sasoriemu i Deidarze. Z Konan wymienił
się porozumiewawczymi spojrzeniami, a następnie wbił wzrok we mnie. – A to kto?
– Reiko – odpowiedziałam
i podałam mu rękę. Hidan ścisnął mi dłoń i uśmiechnął się zawadiacko. Madara
walnął go w ramię i pokręcił lekko głową.
– Nawet o tym nie myśl –
warknął. – Masz jej pilnować, jasne? Włos jej z głowy nie może spaść.
– Uuu, kręcisz z Uchihą?
– zwrócił się do mnie. Zawrzało we mnie. Madara za każdym razem zachowywał się
tak, jakbym była jego własnością. Nikt nie mógł nawet na mnie spojrzeć, bo już
się wściekał. Dobrze, że chociaż z Naruto pozwala mi się spotykać.
– Nie – warknęłam. –
Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Hidan posłał Madarze
nieco zdezorientowane spojrzenie, a następnie rozglądnął się po sali.
– Chodź – rozkazał.
Posłusznie za nim poszłam, podobnie jak reszta naszej paczki. – Tutaj nic ci
się nie stanie – stwierdził i wskazał na miejsce tuż obok sceny. Był to
wąziutki korytarz, miejsce pomiędzy estradą a ścianą. – Wszyscy możecie tu
stanąć i zablokować przejście do Reiko – powiedział przyjaciołom, a ci skinęli
głową. – Zaraz skombinuję ci jakieś krzesło.
– Daj spokój, nie trzeba
– odpowiedziałam od razu, ale Hidan mnie zlekceważył. Wbiłam obrażony wzrok w
Madarę, który był sprawcą tej cholernej nadopiekuńczości ze strony obcego mi
chłopaka, na co ten tylko uśmiechnął się z czułością.
– Przynajmniej będę
spokojny – stwierdził i do mnie podszedł. – Wyjdziemy, jak sala opustoszeje,
żeby nic ci się nie stało.
Skinęłam lekko głową.
Madara objął mnie ramieniem i skierował wzrok na puste jeszcze pomieszczenie.
Konan rozglądała się na boki, zwracając szczególną uwagę na pokryte grzybem,
wilgotne ściany, bo krzywiła się na ten widok niemiłosiernie i cały czas
pokazywała to Painowi, który tylko kręcił głową. Całkiem zabawny widok.
Gdy sala powoli zaczęła
się wypełniać, Madara odszedł na bok razem z Hidanem, a moi przyjaciele stanęli
tak, żeby odgrodzić mnie do rozszalałego tłumu. Dziesięć minut przed dziewiątą
pomieszczenie było wypełnione po brzegi pijanymi, wiwatującymi ludźmi, żądnymi
krwi, i to dosłownie. Zanim walka się zaczęła, kilka razy skandowali imię
Madary. Tak jak ja mieli nadzieję, że to właśnie Uchiha wygra.
O dziewiątej Hidan
wszedł na scenę, a tłum zawrzał. Kolejny raz zauważyłam podniecenie w oczach
chłopaka. Skupiłam się na jego ruchach i gestach, wskazujących na ekscytację.
Walki naprawdę go kręciły i dawały mnóstwo radości. Przedstawił po kolei przeciwników
i zanim ci na siebie natarli, zebrał ostatnie zakłady, z czego chyba wszyscy
postawili na Madarę. Gdy już wszystko było gotowe, stanął pomiędzy Uchihą a
Matoke i przetrzymał widzów w niepewności. Ci zawyli głośno, jak tylko
mężczyźni na siebie natarli.
Zwróciłam szczególną
uwagę na skupienie Madary, jego płynne ruchy i swobodne uniki. Specjalnie
zmęczył swojego przeciwnika, by później zaatakować; już pierwszy cios powalił
Torazo na ziemię, jednak chłopak, zdecydowanie drobniejszej postury od swojego
rywala, szybko się podniósł i cudem uniknął pięści bruneta.
Tłum ryknął z zachwytu.
Dostrzegłam uśmiech
Madary. Wyprostował się i popatrzył ponad swoim przeciwnikiem prosto na mnie,
przez co po plecach przeszły mnie ciarki. W jego oczach malował się spokój jak
i radość, tylko nie wiedziałam, co go tak cieszyło. Moja obecność? Czy może
fakt, że wygra i zdobędzie kolejną kasę?
Torazo wykorzystał
chwilową nieuwagę przeciwnika i wymierzył mu cios prawą ręką. Madara zablokował
atak i uderzył chłopaka w brzuch. Matoke ugiął się i dał się powalić chłopakowi
jednym ciosem.
Przeciwnik Uchihy przez
kolejne pięć sekund się nie podniósł, więc Hidan rzucił na niego białą szmatę,
a tłum zawrzał z radości. Madara uniósł ramiona, ku uciesze publiczności, która
kolejny raz skandowała jego imię.
Torazo natomiast usiadł na scenie ze zwieszoną
głową. Z jego ust leciała krew, jednak nie wyglądało na to, żeby Uchiha zrobił
mu większą krzywdę. Rzucił przelotne spojrzenie na publiczność, a później
zatrzymał wzrok na naszej piątce, stojącej w kącie sali. Zauważywszy moje
zmartwione spojrzenie uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam gest, co Madara
oczywiście od razu wychwycił. Zszedł ze sceny i zarzucił mi rękę na ramię,
pokazując przeciwnikowi, że nie wygra z nim pod żadnym względem. Wzruszyłam do
niego ramionami, rozbawiona jego reakcją; zamiast się zezłościć, zaczął się
śmiać, co zirytowało Uchihę.
Jak tylko w sali zrobiło
się trochę luźniej, pod eskortą Madary po lewej stronie, Paina po prawej a
Sasoriego i Deidary z tyłu, ruszyliśmy do wyjścia. Na świeżym powietrzu
poczułam się o wiele lepiej.
Razem z przyjaciółmi
wróciliśmy do mieszkania. Zdziwiłam się, że nawet Hidan się w nim znalazł. Nie
przypuszczałam, że przyjedzie. Niemniej – w dobrych humorach rozsiedliśmy się w
salonie (ja oczywiście na ulubionym już fotelu) i przez kolejne dwie godziny
gadaliśmy, graliśmy w karty i piliśmy alkohol. To znaczy oni pili, ja
zadowoliłam się sokiem. Dowiedziałam się całkiem sporo o moim nowym znajomym;
Hidan zajmował się sędziowaniem walk odkąd skończył osiemnaście lat, czyli miał
za sobą już pięcioletnie doświadczenie. Właściwie sam nie do końca wiedział,
czemu zaczął to robić, ale w tym momencie nie wyobraża sobie życia bez tego
zajęcia, tym bardziej, że spora część kasy z puli zakładów wpływa do jego
kieszeni. Obecnie był to dla niego jedyny sposób zarobku, więc uparcie się tego
trzymał. Poza tym traktował to jako swoje hobby.
Gdy zrobiło się późno i
wszystkie zegarki wskazywały na pierwszą trzydzieści, nasi goście postanowili
się zebrać. Odprowadziliśmy ich do drzwi i tam pogawędziliśmy jeszcze jakieś
piętnaście minut; dopiero po tym czasie zostawili nas samych.
– Idę się umyć –
stwierdziła Konan i spojrzała wymownie na Paina. Uśmiechnęłam się w duchu na tę
aluzję. Para zniknęła najpierw w pokoju, a później w łazience. Na szczęście,
zachowywali się cicho.
Zasiedliśmy z Madarą
przed telewizorem. Uchiha przeskakiwał z kanału na kanał, próbując znaleźć coś
sensownego, ale w telewizji przeważały filmy porno, irytujące gry dla słuchaczy
lub beznadziejnie durne programy. Zatrzymał się więc na stacji muzycznej i
wlepił we mnie wzrok.
– Co? – spytałam, nieco
pesząc się pod wpływem jego spojrzenia. Nie dałam tego jednak po sobie poznać.
– Pomyślałem, że zostało
już tylko niecałe sześć tygodni. – Oczy Madary nagle posmutniały. Straciły swój
blask.
– To dużo czasu –
stwierdziłam. – Nie wiem, czy tyle z tobą wytrzymam.
Chłopak wziął w rękę
jaśka i nim we mnie rzucił. Natychmiastowo strąciłam go na ziemię, krzywiąc się
przy tym.
– Fuj – jęknęłam.
– Brzydzi cię wszystko,
co jest związane z tą kanapą? – Madara zaśmiał się cicho pod nosem i utkwił we
mnie zdziwione spojrzenie. Wzruszyłam ramionami.
– Bóg jeden wie, co ty
tutaj robisz z tymi pannami – stwierdziłam, a chłopak zmrużył lekko oczy.
- Doskonale wiesz, co z
nimi robię.
– No właśnie! – Pisnęłam
i udałam, że po plecach przebiegł mi straszliwy dreszcz. – Fuj.
– Przesadzasz – mruknął
rozluźniony. – Sama też nie jesteś święta.
Wlepiłam w niego wzrok,
mocno zdumiona jego wypowiedzią. Czekałam, aż zacznie kontynuować swój wywód.
– Sama przyznałaś, że nie jesteś dziewicą
– przypomniał mi. Poczułam, że zaczynam się czerwienić. Rozmowa na takie tematy
z Madarą wcale nie była łatwa. – Chętnie dałbym ci się przekonać, że nie
sypiałaś z lepszymi ode mnie.
– Dupek – warknęłam i
wystawiłam mu język.
– Nazywano mnie gorzej –
powtórzył swoją wypowiedź sprzed jakiegoś czasu. – Nie wiesz, co tracisz,
baranku.
Przedrzeźniłam go, ale
zaraz po tym się zaśmiałam, podobnie jak Madara. Przebywanie w jego
towarzystwie przestało być już tak uciążliwe, nawet, jeśli dalej próbował mnie
przelecieć. Nauczyłam się ignorować jego zaczepki i można powiedzieć, że nasza
przyjaźń coraz bardziej się rozwijała. Dobrze się dogadywaliśmy, mieliśmy
wspólne tematy do rozmowy i podobne poczucie humoru. Ostatnio rzeczywiście
niemal cały czas, poza zajęciami i randkami z Naruto, spędzałam z Madarą.
Byliśmy niemal nierozłączni, ale nie przeszkadzało mi to szczególnie. Wręcz
przeciwnie – polubiłam jego towarzystwo. Naprawdę polubiłam.
*
Z rozkoszą zatopiłam
się w niebieskich tęczówkach chłopaka. Siedząc z nim w aucie, czas płynął
niesamowicie szybko a ja kompletnie nie miałam ochoty wysiadać, mimo, iż
zegarki na naszych rękach tykały coraz głośniej, uparcie wskazując godzinę
jedenastą pięćdziesiąt wieczorem. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie
fakt, że rano musiałam wstać o piątej, a więc nie pozostało mi już za wiele
snu. Niemniej – towarzystwo Naruto niesamowicie uzależniało i dość szybko się o
tym przekonałam.
Bardzo powoli
wygramoliliśmy się z samochodu. Jak po każdym spotkaniu, chłopak odprowadził
mnie pod same drzwi mieszkania. Przystanęliśmy w ciszy, ignorując irytujące
tik-tak, tik-tak na naszych rękach i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Pod
wpływem spojrzenia Uzumakiego, tych radosnych iskierek kryjących się w błękicie
tęczówek chłopaka, miękły mi kolana. Zarumieniłam się, wyraźnie to poczułam na
swoich policzkach, i posłałam mu ciepły uśmiech.
– Było cudownie –
mruknęłam rozmarzona, przypominając sobie jak siedzieliśmy na mrożonej kawie o
dziewiątej wieczorem i śmialiśmy się do rozpuku. Później udaliśmy się na spacer
do parku, co teoretycznie nie powinno być zbyt romantyczne, bo chłopak nie mógł
mnie ani objąć, ani złapać za rękę, ale to właśnie ten moment przyniósł ze sobą
największe uczucie szczęścia i wzmocnił nasza relację.
Naruto uśmiechnął się
od ucha do ucha i zbliżył się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość.
Zatrzymałam powietrze w płucach wiedząc, co się wydarzy. Poczuwszy dłonie
chłopaka w talii, przeniosłam wzrok z jego oczu na usta i już po chwili Naruto
nachylił się i mnie pocałował. Nie chcąc robić hałasu nie puściłam kul,
niestety, tylko zdrętwiałam, ale z równie ogromną chęcią oddałam mu pocałunek.
Uzumaki najpierw delikatnie muskał moje usta i dopiero później odważył się
przejechać językiem po dolnej wardze. Odwdzięczyłam się tym samym, dzięki czemu
nasz pocałunek pogłębił się i stał się jeszcze bardziej namiętny.
Oderwaliśmy się od
siebie gdy – dosłownie – zabrakło nam powietrza. Jedno spojrzenie chłopaka
powiedziało mi wszystko: był przeszczęśliwy. I ja również. Może i to głupota,
ale wiedziałam, że ten jeden pocałunek oznaczał dla nas tak samo dużo. Nasza
relacja wzmocniła się i, no cóż, chyba mogłam zacząć twierdzić, że tworzymy
parę.
– Zaproszenie cię na
kolejną już randkę nie byłoby zbyt natarczywe? – spytał z rozbawieniem.
Pokręciłam głową.
– Skąd.
Naruto uśmiechnął się
jeszcze bardziej.
– Zadzwonię jutro.
Chłopak pocałował mnie
raz jeszcze. Jego delikatne usta czyniły ze mną co tylko chciały – zrobiło mi się
automatycznie gorąco i gdyby nie gips oraz to, że nie mieszkam sama, na pewno
zaprosiłabym Uzumakiego na herbatę, sok, cokolwiek, byleby tylko się z nim nie
rozstawać. Niestety, Naruto oderwał się ode mnie, cmoknął mnie przelotnie w
głowę i zaczął zeskakiwać ze schodów co dwa stopnie, wyraźnie szczęśliwy.
Gdy usłyszałam huk
drzwi od klatki, wyciągnęłam z torebki klucze i weszłam do mieszkania. Wszędzie
panowała ciemność, jednak nie zamierzałam pomagać sobie zapalając światło. Nie
chciałam nikogo zbudzić.
W pokoju zauważyłam,
że łóżko jest puste. Od razu domyśliłam się, że Madara poszedł na panienki i
pewnie niebawem wróci z jedną z nich. Wzięłam szybko prysznic, chcąc położyć
się zanim kochankowie się tutaj zjawią, jednak nie zdążyłam. Wychodząc z łazienki
usłyszałam przekręcanie zamka i zaklęłam w myślach. Stanęłam w przedpokoju,
ukryta za ścianą i czekałam, aż para zniknie w salonie.
Jak się jednak
okazało, Madara wrócił sam.
Dokuśtykałam do
pokoju, w którym chłopak ściągał z siebie bluzę. Jak tylko mnie usłyszał,
odwrócił się i uśmiechnął delikatnie.
– Czemu nie śpisz? –
spytałam. – Gdzie byłeś?
Madara wzruszył
ramionami i odrzucił podkoszulek do szafy.
– Nie mogłem usnąć,
więc poszedłem pojeździć po okolicy – wyjaśnił. – Jak było na randce, baranku?
Na samo wspomnienie
pocałunku uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Uchiha od razu to wyczuł,
skurczybyk.
– Ktoś tu się chyba
całował – stwierdził, a ja – o dziwo – nie usłyszałam w jego głosie zazdrości.
Skinęłam więc delikatnie głową i znów poczułam, że policzki mnie palą. – Jak do
tego doszło?
– Odprowadził mnie pod
drzwi no i – urwałam. – Samo wyszło.
– No w końcu –
stwierdził Madara. Zdziwiło mnie jego pozytywne nastawienie. Nie zachowywał się
normalnie, jednak musiałam przyznać, że taki Uchiha jeszcze bardziej mi
odpowiadał. Postanowiłam tego nie roztrząsać, i na jego prośbę, opowiedzieć mu
o randce.
Nagle usłyszałam brzęk
komórki. Zerknęłam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się, widząc, że dzwoni Naruto.
– Słucham.
– Jest już jutro –
zauważył. Zerknęłam na zegarek – wskazywał minutę po północy. Zachichotałam
cicho. – Co powiesz na to, by tym razem zrobić coś szalonego?
– To znaczy? –
mruknęłam zaskoczona. Serce waliło mi jak oszalałe.
– Tego akurat nie mogę
ci zdradzić. Zgódź się, Rei – przekonywał mnie chłopak. Nie miałam innego
wyjścia.
– Dobra.
– Świetnie! Przyjadę
po ciebie w piątek o w pół do dziesiątej – zakomunikował. Odruchowo skinęłam głową, zdziwiona tak późną porą randki. –
Dobranoc!
– Dobranoc –
odpowiedziałam mu i się rozłączyłam. Chwilę jeszcze siedziałam w swoim świecie,
a do normalności przywrócił mnie Madara głośnym odchrząknięciem. Patrzył na
mnie z wyczekiwaniem. – Umówiłam się z Naruto.
– Znowu? – Uchiha
lekko się skrzywił. – Uzależniasz się od niego.
Dosłownie walnęłam się
na łóżko, a z moich ust nie schodził uśmiech. Byłam teraz najszczęśliwszą osobą
na świecie.
– Nawet nie wiesz, jak
mi z tym dobrze – odpowiedziałam. Madara również się położył i we mnie
wpatrzył.
- Cieszę się –
powiedział po chwili, naprawdę szczerze. – Zasługujesz na szczęście.
Uśmiechnęłam się
wzruszona zmianą, jaka w chłopaku zaszła. Być może podmienili mi po prostu
Madarę, niemniej cieszyłam się, że w tym jednym momencie zachowywaliśmy się w
pełni jak przyjaciele. Ten moment wart był każdej awantury, jaka się między
nami wywiązała.
*
Następnego dnia przed zajęciami, usiadłam na ławce,
której jedną część zajmował Deidara. Pogrążony w zabawie telefonem komórkowym
nawet nie zauważył, jak się obok niego znalazłam. Dopiero gdy głośno
westchnęłam, podniósł na mnie wzrok.
- Reiko! – Chłopak
wyraźnie się ucieszył i mnie do siebie przytulił. – Dobrze cię widzieć. Mam
sprawę.
Popatrzyłam na niego
uważnie i zamieniłam się w słuch.
- Chciałbym, żebyś
poszła ze mną na pewną imprezę – powiedział na jednym tchu.
– Co? – wydusiłam
zdumiona. Deidara spiął się, ale z jego oczu nie zniknęło tak dobrze mi znane
zdeterminowanie.
– Wiem, że zabrzmi to
głupio, ale nie chcę iść tam sam. A nikt inny prócz ciebie się do tego nie
nadaje.
– Ale o czym ty w
ogóle mówisz? Jaką imprezę? – Deidara zdawał się być naprawdę nakręcony na ten
pomysł.
– Na początek wakacji
bractwo piromanów zawsze organizuje wielką imprezę. Od dwóch lat próbuję
przekonać sam siebie, że powinienem tam iść ale nigdy nie miałem na to odwagi.
A teraz będzie tam również Gaara. – Chłopak urwał i wbił we mnie błagalne
spojrzenie. No tak, mogłam się tego po Deidarze spodziewać. Jako że studiował
na kierunku „Materiały wybuchowe i pirotechnika” od zawsze interesował się
imprezami, na której mają być fajerwerki. Wiele razy wyciągał nas na tego typu
wydarzenia. Nigdy nie wspominał jednak, że bractwo organizuje takie
uroczystości. Gdybym wiedziała, na pewno bym go na coś takiego wyciągnęła!
No i Gaara – chłopak,
w którym Deidara skrycie kochał się już pół roku. Podejrzewałam, że z
wzajemnością – Sabaku wiele razy spoglądał na naszego blondasa, niemniej żadne
ze stron nie miało odwagi, by do siebie podejść. Nie mogłam więc zaprzepaścić
takiej szansy przyjaciela. Nie od dziś wiadomo, że pod wpływem alkoholu języki
się rozwiązują.
– Głupi chyba jesteś!
– krzyknęłam i uderzyłam go w ramię. Deidara spojrzał na mnie zrezygnowany. – Oczywiście,
że z tobą pójdę. Nie wiem czemu w ogóle się wstydziłeś o tym powiedzieć.
Na twarzy blondyna
odmalowała się nie do opisania ulga, która później przekształciła się w radość.
Chłopak dziękował mi setki razy, trzymając mnie w swoim uścisku, a ja cieszyłam
się, że mogę mu pomóc.
– Reiko? – Głos Naruto
sprawił, że Deidara odskoczył ode mnie jak oparzony. W niebieskich oczach
widziałam ogromny żal skierowany do mojej osoby. Dopiero wtedy uświadomiłam
sobie, że Uzumaki zastał nas w jednoznacznej sytuacji.
– Cześć Naruto. Znasz już Deidarę. – Wskazałam na przyjaciela ręką.
Ten wstał i podał mu dłoń. Mój chłopak niechętnie odwzajemnił uścisk.
– Nie myśl sobie, że
odbieram ci dziewczynę – powiedział Deidara i uśmiechnął się łobuzersko.
Wiedziałam, co za chwilę powie. – Ty jesteś bardziej w moim typie.
Chłopak puścił
Uzumakiemu oczko i podśmiechując pod nosem, zostawił nas samych. Rozbawiona
zerknęłam na Naruto, który przez długi czas nie mógł pozbierać szczęki z
podłogi i wybuchłam gromkim śmiechem.
– Rei, o co mu
chodziło? – spytał blondyn i zerknął na mnie z lekka wystraszony. Podniosłam
się z ławki i pocałowałam go w rozdziawione ze zdziwienia usta.
– To mój przyjaciel.
Przyjaciel-gej, gwoli ścisłości – wyjaśniłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Naruto potrząsnął głową.
– Hęęęę? – Uzumaki
wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, na co zareagowałam kolejną salwą
śmiechu. – To nie jest zabawne! On właśnie próbował odebrać ci chłopaka!
– Spokojnie –
pocałowałam go przelotnie – wie, że jesteś tylko mój.
Naruto dopiero po
chwili wyszedł z szoku, jaki wywołał u niego Deidara. Zabawnie było go oglądać
w tak mało komfortowej i dziwacznej dla niego sytuacji. Jak zwykle mnie przy
tym rozśmieszył.
– Nie wiedziałem, że
jest gejem – przyznał Uzumaki, gdy doszedł do siebie.
– Nie kryje się z tym,
ale też nie chwali na lewo i prawo. Masz teraz jakieś zajęcia? – spytałam, a
chłopak skinął głową.
– Za piętnaście minut.
– To tak jak ja.
Idziemy?
Ruszyliśmy dziedzińcem
pełnym ludzi. Po drodze minęliśmy kilku znajomych i zatrzymaliśmy się przy
mojej sali wykładowej.
– To jakie masz plany
na piątek? – spytałam, licząc, że się wygada. Naruto wyszczerzył się w uśmiechu
i pokręcił głową.
– Wiesz dobrze, że i
tak ci nie powiem – odparł i cmoknął mnie przelotnie w usta. – Trochę
cierpliwości.
– Oj no! – jęknęłam
niezadowolona. Byłam cholernie ciekawa, co też szalonego chciał zrobić. – A
jakaś podpowiedź?
– Nie. – Naruto był nieugięty
nie tylko w tej kwestii. Jak się na coś uparł, to nie ma zmiłuj. Wiedziałam, że
go nie przekonam do wygadania się, ale warto było próbować. A nóż?
– Ale jesteś no –
mruknęłam, na co chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Zobaczysz, będzie
super.
Po tych słowach Naruto
złapał moją twarz w dłonie i zamknął mi usta pocałunkiem. Całował mnie
delikatnie i subtelnie, czyli tak, jak najbardziej lubiłam. Gdy się od siebie
oderwaliśmy, machnął mi na pożegnanie i bez słowa odszedł, żebym przypadkiem go
dalej nie męczyła.
W świetnym nastroju
weszłam do sali i usiadłam jak zwykle w najbliższej wyjścia ławce. Uśmiech
zszedł mi z ust dopiero wtedy, gdy wykład zaczął mnie niemiłosiernie nudzić.
*
Wyszłam z zajęć
totalnie zmęczona. Starszy, posiwiały profesor przez półtorej godziny mówił
cały czas tak monotonnie, że z trudem udało mi się
wygrać z opadającymi powiekami. Zadowolona, że wykład się już skończył i na
dzisiaj nie miałam zaplanowanego niczego innego, udałam się na stołówkę i
zajęłam nasze tradycyjne miejsce.
Już po chwili
dostrzegłam, jak do pomieszczenia wchodzi Konan. Ucieszyłam się, że była sama,
bo już dawno nie spędziłyśmy choć odrobiny czasu bez towarzystwa Paina czy Madary. Dziewczyna
najpierw wzięła dla nas obiad, a później usiadła naprzeciwko, równie zmęczona,
co ja.
– Co tam? – spytałam.
Konan wzruszyła ramionami. Od razu zauważyłam, że prócz nudnego wykładu coś
jeszcze doprowadziło ją do takiego stanu. – Co się stało?
– Nic – mruknęła i
zaczęła grzebać widelcem w jedzeniu. Nie minęło nawet pięć sekund, gdy znowu
się odezwała. – Poprztykałam się trochę z Painem.
– O co poszło?
– A bo wiesz, jaki on
jest. Niby spoko, niby bezkonfliktowy ale kurde, jak tylko zauważył, że
rozmawiam z jakimś facetem, to prawie wpadł w furię i oskarżył mnie – mnie – że z nim flirtuję! – powiedziała oburzona, ale
widziałam, że bardzo ją ta uwaga dotknęła. Konan nigdy nie zdradziłaby swojego
faceta.
– No coś ty –
odpowiedziałam. – Naprawdę tak powiedział? Pain?
Dziewczyna
niezadowolona skinęła głową.
– Ale czemu? Co, nie
możesz mieć kolegi?
Konan wzruszyła
ramionami. Zawsze uparcie milczała, jak miała jakiś problem.
– Wyjaśniłaś mu
wszystko?
– No pewnie! Ogarnął,
że to tylko kolega, ale nie o to chodzi. On mi nie ufa!
– Oj ufa ci, na pewno
– próbowałam ją jakoś pocieszyć. – Po prostu jest w tobie zakochany na zabój i
dlatego tak mu odbija.
Konan wbiła we mnie
wzrok pełen nadziei. Chciała, żeby było tak, jak mówiłam. Odwzajemniała uczucie
Paina, ba, nigdy wcześnie nie czuła się tak w towarzystwie żadnego faceta,
dlatego nie chciała go stracić. Problem jednak był w tym, że Konan nienawidziła
zazdrości, w dodatku nieuzasadnionej. Raz nawet rozstała się przez to z
niejakim Juugo, bo robił jej awantury o byle co. Doskonale rozumiałam więc, że
ją to mocno zaniepokoiło.
– Nie przejmuj się –
powiedziałam. – Powiedz mu po prostu, że nie ma o co być zazdrosnym i wyjaśnij,
jak nie lubisz zazdrości. Może się zmieni.
– Może – mruknęła dziewczyna
i wzięła kawałek mięsa do ust. – A co jeśli nie? Jeśli dalej będzie wpadać w
złość tylko dlatego, że rozmawiam z kolegą?
– Nie myśl tak –
zganiłam ją. – Zmieni się, zobaczysz.
Dziewczyna westchnęła
głośno i zgodnie uznałyśmy, że temat jest zakończony. I w samą porę, bo nagle
znikąd zjawił się Pain i jak gdyby nigdy nic się nie stało, usiadł obok
ukochanej. Konan też przestała się boczyć.
Zjedliśmy obiad w
trójkę, co było dość dziwne, bo zazwyczaj udawało nam wszystkim się spotkać. Później
para poszła na zajęcia, a ja dość leniwie wyszłam z budynku i ruszyłam w
kierunku przystanku autobusowego. Gdy sprawdziłam za ile przyjedzie mój
autobus, grzecznie skorzystałam z miejsca, które zrobił mi młody chłopak. Od
niechcenia rozejrzałam się po okolicy i dostrzegłam Madarę, idącego do swojego
motoru. Już się podnosiłam, by go zagadnąć, gdy nagle jakaś dziewczyna, z
wzrokiem wlepionym w komórkę, wpadła na niego i gdyby nie szybka reakcja
chłopaka, pewnie upadłaby na ziemię. Niemniej – telefon wyleciał jej z rąk i z
hukiem się roztrzaskał, wyrzucając z siebie swoją zawartość: baterię i kartę
sim.
Madara uśmiechnął się
do niej przepraszająco i szybko podniósł jej rzecz, poskładał ją i oddał
właścicielce. Dziewczyna wyglądała na speszoną – jej blada twarzyczka nabrała
lekko różowej barwy. Dwa kucyki na głowie nadały jej przy tym naprawdę dziewczęcego
uroku.
Dwójka zaczęła
rozmawiać – tak normalnie, jak ludzie robią to w takich sytuacjach. Ja jednak
od razu zaczęłam się zastanawiać, kiedy i ją przyprowadzi na słynną kanapę.
Nie dane mi było
zobaczyć, czy wymieniają się numerem telefonu, czy może dziewczyna pada w
ramiona Madary oczarowana jego urokiem, bo stary autobus przyjechał i zasłonił
mi widok. Niechętnie do niego weszłam i usiadłam na jednym z wolnych miejsc.
Zerknęłam przez okno – para dalej rozmawiała, gdy pojazd ruszył.
Jak się okazało,
wróciłam do pustego dalej mieszkania. Czyżby
zabrał ją gdzieś indziej? A może tym razem poszli do niej?
Nie chciałam zaprzątać
sobie tym głowy, ale nie wiedzieć czemu, zdarzenie to uczepiło się mnie jak
rzep psiego ogona i najwyraźniej nie chciało dać spokoju. Cały czas przed
oczami stawała mi uśmiechnięta twarz dziewczyny i w niezrozumiały dla mnie
sposób, wbijała mi igiełki w serce.
Dziwne.
*Uniwersytet Najlepszych - niezbyt zmyślna nazwa jak na uczelnię, ale ciiii. Nic innego nie przychodziło mi do łba. :D
Tak to bywa, jak chłopak jest cały dzień w pracy, z domu wszystkich gdzieś wywieje, przyjaciółka za granicą pracuje a reszta bandy znajomych dziwnym trafem jest nagle zajęta. Siedzi się wtedy w domu i pisze, pisze, pisze... ;) Mam nadzieję, że wyszło z tego coś do zniesienia. Kolejny rozdział natomiast wyjaśni Wam kilka rzeczy. :)
Przesyłam Wam buziaki, uściski i ogromne podziękowania za obecność. <3 Do zobaczenia niebawem! ^^
Przesyłam Wam buziaki, uściski i ogromne podziękowania za obecność. <3 Do zobaczenia niebawem! ^^
Siemka!
OdpowiedzUsuńObiecałam, że dam swojego komcia dopiero na nowym rozdzialiku i słowa dotrzymałam. :)
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdzialik, normalnie uśmiech pełną gębą, koń by mi pozazdrościł tak suszyłam zęby! :D
Jejku, naprawdę wciągnęło mnie te opowiadanie, to naprawdę mnie dziwi, bo ja z reguły nie czytam innych opowiadań niż SasuSaku, no chyba, że serio będzie ciekawe i nie będę mogła się oderwać i tak się stało! :)
Zajrzałam raz przeczytałam, jak dobrze pamiętam rozdział drugi, który mnie zaciekawił i zabrałam się za poprzednie. Tak mnie zainteresowałaś, że zostałam i mam zamiar tu trwać, aż do końca. B]
Sam początek tego rozdziału mnie zszokował, widzisz? Zaskakujesz już na samym wstępie. Myślałam, że Rei zaatakują jakieś zbiry, wrogowie Madary, banda złoczyńców, a tu Sasuke i Itachi... O,o
Hahahhah. " – Ja tam bawiłem się całkiem nieźle." Tym zdaniem mnie rozbawiłaś. W ogóle uśmiałam się na początku tego rozdziału. A jako, że uwielbiam się śmiać masz u mnie duuuuuuużego plusa!
W ogóle Saiowi należał się wpierdol i to porządny! Mam taką cichutką nadzije, że Madara jednak się o tym dowie i też spuści mu łomot! Sama bym się z Saiem zmierzyła, ale właśnie pomalowałam paznokcie także ten... Innym razem! :D
W ogóle już druga panna nie chce ten tego z Uchihą, czyżby jego czar prysł?! :D
Och, kto by nie chciał posiedzieć sobie na umięśnionych udach Madary?? Ja na pewno bym chciała!! *.*
Podoba mi się to, że nie wpychasz od razu Rei w ramiona Uchihy, jak nagle z choinki urwał się Naruto to wprost nie mogłam uwierzyć! Tak nagle pojawia się jakiś chłopak i sprząta dziewczynę Madarze z przed nosa. Bomba po prostu!!!
Madara zazdrośnik, uwielbiam go w takim wydaniu! *,*
A te ich nocne rozmowy w łóżku są cudowne!!!!!
Fajnie, że nie zmieniasz Madary z niegrzecznego chłopca na potulnego baranka...
O! A propos baranka to aż mnie zżera by dowiedzieć się dlaczego Uchiha tak ją nazywa!
Na samym początku myślałam, że gdzieś to na tym blogu znajdę, dlatego przeszukałam zakładki, rozdziały, komcie, ale nic nie znalazłam -,-
No więc czekam, aż mi to wyjaśnisz!!!
Co ja jeszcze miałam powiedzieć?
A dobra, dobra już wiem...
UsuńPrzeszłość Rei, to już w ogóle jeden wielki znak zapytania w mojej głowie! Pomijając, że jest w niej pełno takich znaków...
Jakieś były tam przebłyski w poprzednich rozdziałach, ale ja i tak nic nie kumam i niczego nie podejrzewam. A, że straszny ze mnie niecierpliwiec i chciałabym wiedzieć wszystko teraz, zaraz, to po prostu mnie tu rozsadza z niepewności. No nie mogę sobie znaleźć miejsca na krześle!
Ja tam rozumiem obrzydzenie Rei co do tej kanapy. Fuuuu!!!! Jak inni mogą na niej siedzeć wiedząc co tam się działo O.O ?!
Ale ten tekst o łóżku w tych pierwszych rozdziałach, był boski! (Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi)
Reakcja Uzumakiego na podryw Deia mnie nieźle rozbawiła, w ogóle to sama byłam zdziwiona! Nie wiem, czy w poprzednich rozdziałach była o tym mowa bo nie pamiętam, ale jak przeczytałam, że Deiowi podoba się Gaara i to z wzajemnością, to zbierałam koparę z podłogi!
Walki Madary to genialny pomysł! Ja bym pewnie na taki zarobek nie wpadła, ale ja to ja, a Ty to Ty!
Zadziwia mnie ta miła i przyjacielska strona Madary jaką teraz pokazuje, czyżby dał sobie spokój? Błagam nie!
Ale pewnie tak się nie stanie, bo Rei kocha Madarę, choć twierdzi, że nie lubi takich mężczyzn, ale ja to wiem i Ty to pewnie wiesz, że kobitki już tak mają, że ich niegrzeczni chłopcy pociągają!
Ale zrymowałam B] !!!
Tylko szkoda mi Naruciaka, no bo on się zakochał i będzie poszkodowany, a tego chyba nie przeżyje! Swoją drogą to nie rozumiem co ci Uchiha do niego mają! Nie ważne, mam nadzieję, że nie pokaleczysz Naruto serducha i mi przy okazji też nie...
W tej sprawie liczę na Twoją łaskę... Błagam nie ( w tej chwili pada z rozpaczy na kolana) !!!!!
Dobra, ja już kończę, bo zaczyna mi coś na mózg padać, ale to pewnie przez to, ze jestem chora. W ogóle zdziwiłam sie, że tak się rozpisałam, to do mnie nie podobne... Aż musiałam podzielić swój komentaż na dwa! To mi się w życiu nie zdarzyło!!! Normalnie nigdy!!! No NIGDY!!!
No tak na koniec szybko pozdrawiam, bo znając mnie zaraz mi się coś jeszcze przypomni i nie skończę tego komcia.
Życzę weny,
Paulina
O!!! Jednak jeszcze mi się coś przypomniało, także wklepie jeszcze dosłownie dwa słowa!!!
UsuńW ogóle co to za dziewczyna z tymi kucykami czy kitkami, czy co ona tam ma! Jak dla mnie może być nawet wielbłąd!!! Co ona sobie myśli, że może wpadać na ulicy na takich przystojniaków? Hyyy?! (Sama bym tak chciała ;( )
No niech ona mi tu nagle nie zgarnia Madary, błagam!!
On jest Rei!!!
Ciekawe jak ona na to będzie reagować, uuuuu wyczuwam zazdrość!!! I to w cale nie swoją!!
Tera Rei będzie zazdrośnikiem, a zapewne już przyzwyczaiła się, że Madara jest jej i, że ma do niego wszelkie prawa. Cóż bywa...
Niech zobaczy co straciła, bo pewnie ta nowa postać nie pojawiła się bez celu i masz wobec niej jakieś zamiary. Coś mi się wydaję, że to nie będzie jedynie dziewczyna na raz, baranek się wścieknie, hahahhaha.
Dobra ja kończę, bo miały być dwa słowa, no coś mie nie pykło!
Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuje za wspaniały rozdział.
Paulina
Paulinkaaaaaa! Dziękuję, już na samym wstępie dziękuję! Przeczytałam Twój komentarz rano, tuż przed dniówką w szpitalu, i miałam przez kilka godzin niesamowicie dobry humor. Później trochę się popsuł, bo był taki zapiernicz, że masakra, ale mniejsza. Jeszcze raz: dziękuję! :*
UsuńCieszę się niezmiernie, że pomimo nie Twojej tematyki, moje opowiadanie Cię przyciągnęło. To dla mnie ogromny powód do dumy. :D
Gdybym wepchnęła Reiko w ramiona Madary na samym wstępie, pewnie by Was tutaj nie było, bo uznałybyście to za nudne i przewidywalne. :D
Co do baranka, to wszyściuteńko się wyjaśni. W swoim czasie, więc musisz być cierpliwa. :D
W kolejnym rozdziale trochę z przeszłości Rei się wyjaśni. Ale dosłownie trochę. Z biegiem opowiadania będziecie mieć coraz więcej puzzli, aż w końcu wszystko ułoży się w całość. ^^ Aha, no i wyznam też po cichu, że poznacie JEGO imię. Masz jakieś podejrzenia, kto to może być? ^^
Co się tyczy Naruto, to spokojnie, nie pokaleczę Twojego serducha. Chyba. To już będzie zależeć od Ciebie, jak zareagujesz. :D
Dziewczynę z kucykami rzeczywiście warto zapamiętać, bo w opowiadaniu się jeszcze pojawi. :)
Uwielbiam takie długie komentarze! A jeszcze bardziej mnie cieszy, że nigdy wcześniej takiego nie napisałaś. :D Dziękuję, ogromnie poprawia mi humor, gdy go czytam. <3
Buziaki, kochanie! :*
Nie mam dzisiaj siły na typowe komentarze niczym inwokacja z "Pana Tateusza" i muszę się spieszyć, bo ucinają mi internet za kilka chwil na kilka dni. Nie mnie jednak rozdział jak zawsze świetny :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się w kilku momentach i to bardzo. :D
Byłam zaskoczona takim obrotem sprawy na początku, bo trochę się już o Rei martwiłam. Ciśnie mnie w środku, że nie przyznała się Madarze do Saia, bo sikam z ciekawości o jego reakcji. :D
Od momentu, gdy Uchiha dostał telefon o walkę do samego końća miałam dreszcze i bałam się, że stanie się coś złego :D
Pocałunek z Naruto, mmmm :3 No i zaskoczona jestem reakcją Madary, jego zachowaniem :D
A co do imprezy Deidary mam dziwne wrażenie, że i Uzumaki i Uchiha będą mieli z nią problem i że w ogóle to się nałoży na randkę z Naruto :<
Było wiele mega tekstów, które rozłożyły mnie na łopatki :)
Wszystko z resztą jak zawsze wyszło bezbłędnie :)
Przepraszam kochana, naprawdę. Nie zdążę nic więcej napisać. :< Może jak oddadzą mi internet :D Ale4 życzę weny, ściskam mocno i całuję :*
Nie szkodzi, choć uwielbiam Twoje długaśne komentarze. :D Sama Twoja obecność wystarczy, bo to już podnosi na duchu. Dziękuję więc, że pomimo niewielkiej ilości czasu, i tak udało Ci się skrobnąć dla mnie kilka słów. ^^
UsuńMiałam nadzieję, że uda mi się Was rozbawić w niektórych momentach. Jak widać, nie jest ze mną jeszcze tak źle i daję radę. ;D
Dziękuję, kochanie, bardzo dziękuję za komentarz. Również ściskam i całuję. :*
No, jest wreszcie notka! Już myślałam, że o nas zapomniałaś.
OdpowiedzUsuńWiesz, że posłuchałam się Ciebie i zerknęłam na Shouri? Okazało się, że jakiś czas temu przeczytałam tego bloga i w ogóle nie wpadłam na to, że to Twój blog!
Przeglądając linki, odkryłam, że czytałam twój blog o siostrze Paina i dziewczynie, która związała się z Itachim (sory, nie pamiętam imion) i towarzyszyłam Ci prawie od początku Kenshiki! W ogóle jak mogłaś skończyć tak tego bloga?!
Wracając do notki - jest dziwna. Niby Madarze nadal na niej zależy, ale tak jakby pogodził się z tym, że ona go nie chce i nigdy nie będą razem. Moim zdaniem głupio się zachował, bo Rei przecież doszła do wniosku, że ich więź się umacnia itd. Co prawda, jej związek z Naruto wyraźnie kwitnie, ale nie powinien tracić nadzieji. Mam złe przeczucia co do tej tajemniczej randki Naruto. Mam wrażenie, że on nie jest taki święty i wciągnie ją w coś niebezpiecznego. Od kiedy on jest niby taki tajemniczy? I ta dziewczyna, która z tego co zauważyłam ma coś do Madary. Co to ma być w ogóle? Albo zależy mu na Reiko, albo wraca do swojgo dawnego trybu życia. Co ma znaczyć ta "normalna" rozmowa? On chce w niej wzbudzić zazdrość? Przecież nie zauważył, że tam jest. A może on wiedział, że Reiko kończy o tej porze zajęcia? I czemu nikt już nie próbuje jej odwieźć? Przyznaj się, co zrobiłaś z jego charakterem? To, jak zrobiło mu się przykro, gdy pomyślał, że to już tylko 6 tygodni, ale jak na to zareagował? "Fajnie było, ale się skończyło".Może ona ma rację i on się jednak nie zmienił? I gdzie ten tajemniczy on? Chyba najważsza pora, żeby się pojawił. Mam nadzieję, że nie każesz nam czekać tak długo na następną notkę i że będą się one pojawiały co określony czas.
Pozdrawiam,
Yuzuki
PS Zauważyłam błąd. Naruto i Reiko "siedzieli na mrożonej kawie".
Coś Ty, nie zapomniałam! Tylko że napisanie tak długiego rozdziału niestety zajmuje mi trochę czasu, a obawiam się, że od października rozdziały będą się ukazywać jeszcze rzadziej. :c
UsuńOuuu, czyli jesteś moją stałą czytelniczką, niesamowite! Jak mnie to cieszy, to nawet sobie nie wyobrażasz. :D Ogromny uśmiech jest teraz na moich ustach. :D
Wybacz za zakończenie na Kenshiki, ale uznałam, że skoro dwa poprzednie opowiadanie kończyły się happy endem, to trzeba w końcu coś zmienić. :D
Co się tyczy rozdziału... No cóż, Madara uznał, że lepiej jest zachowywać się jak przyjaciel, bo w ten sposób Reiko jest w stanie go polubić. Pamiętasz, jak każdy akt zazdrości kończył się ich kłótnią? Uchiha zwyczajnie próbuje tego uniknąć... Albo rzeczywiście dał sobie spokój. :D Ale nic nie mówię, nie zdradzam! ^^
Być może Naruto chce zrobić coś niebezpiecznego... Ale zobaczysz, że Ci się spodoba. :D
A nikt Rei nie odwozi, bo na motor Madary nie wskoczy, a reszta towarzystwa miała w tym czasie zajęcia. ^^
Tajemniczy on póki co się nie pojawi, ale w przyszłym rozdziale zdradzę Wam jego tożsamość. Powiedz mi, masz jakieś domysły, kto to może być? Jeśli tak, to podziel się tym za mną, jestem ogromnie ciekawa, czy ktoś mnie rozgryzł. ^^
Staram się pisać regularnie, ale niczego obiecać nie mogę. :)
Hm, błąd? Gdzie w tym zdaniu jest błąd? ^^" Przepraszam, może dalej się nie wyspałam i nie mogę ogarnąć. ;D
Buziaki, skarbie! :*
Podejrzewam, że chodzi o to, że fizycznie nie usiądziesz na mrożonej kawie, no chyba, że chcesz mieć mokre dupsko, więc poprawnie brzmiałoby:
Usuń"(...)mruknęłam rozmarzona, przypominając sobie jak siedzieliśmy popijając mrożoną kawę o dziewiątej wieczorem..." lub:
"(...)mruknęłam rozmarzona, przypominając sobie jak siedzieliśmy przy mrożonej kawie o dziewiątej wieczorem..." - choć ta forma wydaje mi się mniej poprawna, bo całe zdanie musiałabyś przekształcić, żeby sens był mniej więcej taki:
O dziewiątej wieczorem śmialiśmy się do rozpuku przy mrożonej kawie itd.
Taaa, myślę, że o to chodziło, bo nic innego do głowy mi nie przychodzi... I sorry za wtykanie się, ale akurat rzuciło mi się w oczy słowo "błąd".
Pozdrawiam :*
Też o tym później pomyślałam. Cóż, wkrada mi się tutaj zbyt potoczne myślenie, nad czym muszę popracować. ;)
UsuńFajny szablon, miły dla oka, bo lubię, jak oprócz tła widać jakąś postać podczas czytania ;) Kole mnie w oczy źle wycięty Madara, no ale ja też nie mam idealnie wyciętej Yokiny na swoim, więc wiesz...
OdpowiedzUsuńZacznę od skomentowania rozdziału 2, bo nie zostawiłam pod nim żadnego śladu, choć przeczytałam go w drodze powrotnej z wakacji, w autobusie - wiesz, taka oszczędność kasy, bo pakiety Internetowe nie działają za granicą -.-'
Czy wspominałam, że zakochałam się w wykreowanym przez Ciebie Pain'ie? Bezcenna akcja z Panią w bieliźnie i słowa Rudego, że to Madara ją zaprosił, to dopiero początek, a ja z niepohamowanym uśmiechem na twarzy czytałam ciąg dalszy.
Nie ma to jak szarmanckie potraktowanie kobiety - brawo Madara ;) Przeleć, a potem wyrzuć, mu też ktoś tak powinien zrobić...
Cóż za urocza scena - Reiko nie miała nic do powiedzenia w sprawie pokoju i dobrze :) A Uchiha też całkiem mocny, zabiera wszystkie panienki na kanapę - ciekawy hmmmm, sposób? Tak to chyba mogę określić, co? Bo słówka mi brakuje ;)
Ale trochę nie ogarniam - czy Madara wpieprzył się Barankowi do łazienki, gdy była naga? Widział ją taką, jaką Bóg ją stworzył, czy jak? No bo nie wspomniałaś o żadnej pianie, która by ją zasłaniała, a rękami to też nie do końca się zasłonisz....
Ojejku, jaki ten Madara opiekuńczy <3 Też chcę, żeby przygotował mi jajecznicę ^_^
Ale szok! Nie spodziewałam się, że Rei spotka Uzumakiego! Zbierałam szczenę z siedzenia, konkretnie! Ale on jest słodki <3 Gdy tylko stwierdził, że nie ma szans z Madarą to sama przyznałam mu rację ^_^ Może wypowiedziałam się na ten temat ironicznie, lecz wolę Madarę, ale gwoli ścisłości bardzo też lubię Naruto, ale Uchiha to Uchiha, czyż nie ;)
Powoli się zastanawiam, czy nie złamać sobie nogi, może też znajdę kogoś tak szarmanckiego, zobaczymy, pomyślimy ;P
Gdy napisałaś o tym spaniu razem... Przypomniałaś mi dzieciństwo, zawsze byłam najmłodsza w rodzinie i nie ogarniałam sensu słów "sypiać z kimś", zawsze myślałam, że to taki układ jak u Rei i Madary, więc nigdy nie rozumiałam, o co takie halo? ;) Oho, akcja się rozkręca. Stworzyłaś fajne dialogi na stołówce, poczułam się, jakbym należała do paczki studentów ;)
Kurde, no, wiem, że Madara to dupek, ale jak go tu nie kochać, po takim zdaniu(?): "Nazywano mnie gorzej, baranku".
Brawo Rei, niech się lovelas nie przyzwyczaja, że ma wszystko podane na tacy, fochaj się na niego ile chcesz. Powiem Ci Kushino, że nie zwróciłabym uwagi na to, że Uchiha jechał pod wpływem alkoholu na motorze, gdyby nie wypowiedź Baranka, aż jestem w szoku, bo zawsze zwracam na to uwagę... Potrafisz odwrócić moją uwagę od szczegółów, jestem pod wrażeniem Twojego stylu .
Czy polecasz książkę "Szukając Noel"? Zainteresowały mnie te dwa zdania, które zacytowałaś.
Czy Madara faktycznie zakochał się w Baranku? Powiem Ci, że po ostatnich rozdziałach na Shouri, nie wiem, czego się spodziewać ;)
Hahahaha, nie ma to jak zaprosić dziewczynę na Wojownicze Żółwie Ninja, myślałam, że posikam się ze śmiechu, gdy to czytałam, naprawdę :D Uwielbiam ich przekomarzanki ^_^
Limuzyna? Limuzyna! Bosko :D Ale... Dlaczego urywasz w takim momencie? Pocałują się, czy nie? No cóż, musiałam chwilę poczekać, żeby się dowiedzieć, bo dopiero dzisiaj przeczytałam rozdział 3 i 4, ale je skomentuję osobno, bo widzę, że bardzo długi wyszedł ten komentarz ^_^
No nieeeeee, mój świat rozpadł się na małe kawałeczki. Dlaczego się nie pocałowali $_$ No dobra, już się otrząsnęłam.
OdpowiedzUsuńKurde, ale Madara ma historię - nie spodziewałam się, że tyle przeżył. Naprawdę świetny gest z tymi datami urodzin rodziców, jako tatuaże - świetny pomysł i mimo, że jestem przeciwniczką tatuaży, to może kiedyś o czymś takim pomyślę ;)
Czy rozmowa na temat położnictwa to Twoje odczucia? Nie ukrywam, zaciekawiła mnie odpowiedź na to pytanie ;)
Hahahahaha, a moja nauczycielka wytarła w trakcie lekcji pachy ręcznikiem, który został przyniesiony przez jej ucznia do klasy - mnie na szczęście nie zemdliło, ale walczyłam ze sobą, aby nie wybuchnąć śmiechem ;)
Kurde, nie wiedziałam, że baranek jest przebojową dziewczyną, akcja z tymi dwiema laskami była bezbłędna ;)
Było blisko, myślałam, że się pocałują, ale prezent chyba bardziej mnie poruszył, tyle że nie ma jak mama, która zawsze wyczuje moment, ja z moją mam tak non stop -.-'
Czemu mi się wydaje, że Naruto również miał niemiłą sytuację z jakąś dziewczyną? Przykro mi się zrobiło, gdy pytał Reiko, czy nie jest wykorzystywany tylko po to, aby wkurzyć Madarę....
Nie powiem, podziwiam facetów, którzy chcą zostać ginekologami, że ich ten widok po jakimś czasie nie nudzi? Zaskoczyłaś mnie, bo w wersji szkolnej Naruto ma ambicje na polityka bądź prezydenta, o czym wspomniałaś, a tu ginekolog? Dobre ;)
Hahahahahaha, Madara jest lepszy niż niejedna wścibska matka, akcja na 6+ ;) Nie wiem, jak bardzo musiałabym być zazdrosna, aby wywinąć komuś taki numer, bo niby należę do odważnych, ale moja duma strasznie by ucierpiała po takiej akcji :p
Oł, nie przyswoiłam nigdzie wcześniej informacji, że Madara traktuję Rei jak przyjaciółkę, myślałam, że przyjaciół się nie całuje (bądź próbuje), widocznie mamy z Uchihą odmienną regułkę tego słowa ^_^
Ale kaleczę język polski -.-' Nie zajarzyłam, że nazwałaś Paina i Madarę współlokatorkami i przez cały czas myślałam, o co biega? No przecież wiadomo, że to współlokatorzy, a zaraz się zorientowałam, że chodzi o rodzaj żeński, tsaaa ^_^
Nieeeeeeeeeee! Krzyczę o pomstę do nieba i pytam dlaczego? Dlaczego Madara musiał usłyszeć rozmowę swoich przyjaciół? Dlaczego Reiko nie chce z nim być? Życie jest okrutne :( I po co mu kolejna panienka? Buuuu :(
Kurde, ale fajnie, że Baranek stwierdziła, że oboje z Madarą siebie potrzebują, przynajmniej zdaje sobie z tego sprawę, bo gołym okiem widać, że ona też coś do niego czuje i to nie jest tylko przyjaźń ;)
No to jest chyba żart, tak jak polubiłam Rei, tak mnie do siebie zniechęciła. I co jej to dało, że Madara poderwał (podejrzewam) Sakurę? Najpierw ma do niego pretensje, że ciągle ma jakąś dziewczynę, a teraz sama każe mu kogoś poderwać i żeby było mało - teraz tego żałuje. Nie zrozum mojej przesadnej reakcji źle, ale znam taką dziewczynę, tyle że w przeciwieństwie do Rei ta dziewczyna jest naprawdę wredna i przez to tak ciężko jet mi to zaakceptować...
Powiem Ci, że wyczułam zamiary Sai'a zanim przeczytałam co zrobił - dobra jestem ;) Szkoda, że Reiko nie powiedziała Madarze, łomot mu się należy, a jak!
Dżizas! Co to za podejrzane typy?
Nie ukrywam, na początku przeszkadzało mi to, że tak szybko skoczyłaś z akcją, i że Madara był przesadnie zazdrosny, ale przy pisaniu komentarza włączyłam sobie na nowo rozdział, aby wszystko skomentować po kolei i jakoś tego teraz nie odczuwam ;)
Cieszę się, że rozdziały są długie :)
Komentarz też mi wyszedł długi, więc rozdział 4 również skomentuję osobno ;)
Aaaa, to bracia Uchiha, więc spoko ;) Bałam się, że to jakieś zbiry albo przeciwnicy Madary z ringu, wtedy nie byłoby za ciekawie...
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż Sasuke dokopał Sai'owi. Należało mu się!
Ile ja bym dała za Twistera z KFC! Zrobiłaś mi smaka, no -.-' Swoją drogą, jestem ciekawa czym zajmuje się firma Uchihów..
No nieźle, Madara opowiadał o Baranku swojej rodzinie? I powiedział nawet to, że spotyka się z Naruto? Nieźle ;) Chyba naprawdę się zakochał :)
Już polubiłam Sasuke za przybicie piątki i za to, że stawił Rei longera xD
Nie spodziewałam się, że Reiko usiądzie Madarze na kolanach, co jak co, ale myślałam, że przy tym się uprze, a tu taka niespodzianka, no i ojejku - jakie to urocze, co Madara powiedział, że tak już by mogło być zawsze. Rei bierz się za niego ;)
Ajjj, myślałam, że ta walka może być ciężka, że nie będzie wiadomo, kto wygra, ale jednak nie... No cóż, raz walki są łatwiejsze, raz trudniejsze, chyba nawet lepiej jest tak, niż sytuacja w której Madara by przegrywał, a na końcu by wygrał. Nie lubię takiego naciągania, więc podjęłaś dobrą decyzję ;)
Hahaha, czekałam na kolejną akcję z Madarą, gdy Rei całowała się z Naruto, ale dla miłej odmiany im nie przeszkodził, to nawet dobrze :) Bardzo mi się podobało wspomnienie o tym, jak blondyn zeskakuje szczęśliwy po stopniach, niby nic, a jednak takie szczegóły budują całą atmosferę ;)
Co zrobiłaś z prawdziwym Madarą? Gdzie on jest? Musiałaś go z kimś podmienić, bo jak to jest możliwie, że na luzie gada z Reiko o Uzumakim? Zero zazdrości? Ale jak to? Czyżby kogoś poznał? No bo co innego może stać za jego przemianą, jak nie inna dziewczyna?
Hahaha uwielbiam Naruto, jego reakcja na Deia była bezcenna, a tekst o odebraniu chłopaka - cudo ^_^
Eee tam, Konan przesadza, jakby się nie kłócili od czasu do czasu, to podobno znaczy, że parze na sobie nie zależy, a odrobina zazdrości też jest potrzebna. Przynajmniej wie, że nie jest Painowi obojętna ;)
A cóż to za dziewczyna z kucykami? Czyżby kobieta, którą przewidziałam? Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy i co Baranek z tym zrobi ;) Pisz szybko, bo się nie mogę doczekać :) Cieszę się, że założyłaś tego bloga, bo opowiadanie ma świetny klimat. Kolejny pokłon ode mnie ;)
Pozdrawiam i ściskam ;*
O mamuniu, to żeś się dziewczyno rozpisała! A ile frajdy mi tym sprawiłaś... :D
UsuńJeśli chodzi o szablon, to nie ja jestem jego autorką, bo kompletnie się na tym nie znam. :D
Tak, Madara jest dość bezpośrednią osobą dlatego wejście do łazienki gdy dopiero co poznana osoba bierze w niej prysznic nie stanowi dla niego większego problemu. Gorzej dla Reiko... :D
Nie łam sobie nogi kochana. Z ręką miałam cholerny problem, a co dopiero z nogą. W sumie to już nie wiem, co gorsze - nie móc chodzić, czy nie móc zrobić większości rzeczy bez czyjejś pomocy. :D W każdym razie, złamanie nie łaskocze, i o ile na początku bólu nie czułam, to po nastawieniu... Cóż, dwa tygodnie na lekach przeciwbólowych bo się wytrzymać nie dało. :/
Książka "Czytając Noel" ma przepiękne cytaty i jeszcze minimum raz Was jednym uraczę, natomiast czy jest warta polecenia... Jest dość prosta, a bohaterowie niemal wszystko mają podane jak na tacy, więc sama w sobie szczególnie mnie nie zachwyciła. Cytaty natomiast tak. :)
Pomysł na tatuaże podsunął mi Zlatan Ibrahimović - mój ukochany piłkarz. Po przeczytaniu jego autobiografii wiedziałam, że gdzieś to wykorzystam, bo też bardzo mi się ten pomysł spodobał. :)
Rozmowa o położnictwie to poniekąd moje odczucia. Najpierw chciałam być aktorką, później dziennikarką, a gdy w liceum zaczęły się zajęcia z pierwszej pomocy, tak się wkręciłam, że pomyślałam o ratownictwie medycznym. Później jednak uznałam, że mogę sobie w tym nie poradzić (dziewczyny są słabsze, i z tego co się zdążyłam zorientować, kobiety jeżdżące w karetce to zazwyczaj lekarki, a nie zwykłe ratowniczki medyczne), więc zaczęłam szukać czegoś innego i zdecydowałam się na położnictwo. Teraz już bym z tego nie zrezygnowała. :)
Coooo? Wytarła pachy ręcznikiem? Ale... Co? :D Nie mogę ogarnąć, jak to mu siało wyglądać. :D I podziwiam, że nie zaczęłaś się śmiać. :D
Ludzie czasem nie myślą, dlatego też Reiko poprosiła Madarę by pokazał jej, jak podrywa laski. Dziewczyny czasem tak mają - najpierw czegoś chcą, później żałują. Poza tym dzięki temu dałam Wam powód do znielubienia Rei i pokazałam, że w swojej delikatności i niewinności, idealna nie jest. :) Taki przynajmniej był mój plan... :D
Eh, gdybym chciała odpisać Ci na wszystkie tematy, które tutaj poruszyłaś, wyszłyby mi też trzy komentarze. Dlatego zakończę już teraz, dziękując Ci baaaardzo pięknie za tak rozbudowaną opinię. Nie masz pojęcia, jak mnie ucieszyły Twoje komentarze. :)
Przesyłam całusy. :*
Cieszę się, że miałaś frajdę ;)
UsuńWiem, wiem, widziałam podpis autorki na szablonie, tylko te krawędzie mocno rażą po oczach, bo czerwony mocno się odznacza na białym tle, u mnie aż tak mocno tego nie widać, bo mieszają się ze sobą 2 odcienie szarości, a dodatkowo zostaje u mnie ta upierdliwość czepiania się szczegółów, bo przez rok prowadziłam dobrze prosperującą szabloniarnią, więc wiesz ;)
Haha, jestem ciekawa ile razy wszedł jej tak do łazienki, bo nie uwierzę, że zrobił to tylko raz ;D
Nieeeee, to tylko taki żarcik ;) Sama miałam złamaną rękę i nie było zbyt fajnie - zwłaszcza, że złamałam ją sobie na dzień dziecka, więc upały były dodatkową uciążliwością ;/
Dziękuję za opinię, bo dzięki tym cytatom zaczęłam się zastanawiać czy jej nie przeczytać, ale po Twoich słowach postanowiłam ją sobie zostawić na wakacje, ewentualnie na ferie, teraz mam dużo lektur, więc lepiej zostawić czas na bardziej wciągające dzieła ;)
Oooo, nie wiedziałam, że Zlatan ma takie tatuaże, fajnie wiedzieć takie szczegóły, napewno popiszę się wiedzą przed koleżankami, które są zapalonymi fankami futbolu :D
O, to widzę, że z Tobą było tak, jak ze mną. Też chciałam być aktorką, a później dziennikarką. Teraz jednak twierdzę, że w tych czasach nie warto studiować dziennikarstwa, bo mogę pisać artykuły bez studiów i teraz stanęłam na tym, że nie wiem co ze sobą zrobić :( Jaki profil liceum ukończyłaś? - sorki za ciekawość, ale szukam jakiegoś natchnienia, co ze sobą zrobić :)
Naprawdę, na początku sama nie wierzyłam w to, co widzę, ale faktycznie to zrobiła, a to że powstrzymałam się od śmiechu to istny cud - w gimnazjum zawsze dostawałam uwagi za śmianie się, nie potrafiłam tego powstrzymać, ale cała akcja na moje szczęście miała miejsce w podstawówce, więc dopiero wchodziłam w okres "głupich śmiechawek".
No to plan Ci wyszedł, w sumie nie myślałam wcześniej nad tym, że Rei nie ma wad, a faktycznie tak było, więc plus dla Ciebie ;)
Nooo, trochę się rozpisałam ^_^ Cieszę się, że moje komentarze sprawiły Ci radość ^_^
W poprzednim komentarzu zapomniałam napisać, że mamy naprawdę bardzo podobne myślenie odnośnie fabuły, bo w mojej nowej partówce również pojawia się piosenka Roda Stewarta xD
Pozdrawiam ;*
To fajny sobie prezencik zaserwowałaś na dzień dziecka. ;D
UsuńJa nie wiedziałam natomiast, że tak dużo osób zna Zlatana. Wiem, że jest sławny, ale zdecydowanie bardziej medialnymi piłkarzami są Ronaldo i Messi. Przed mistrzostwami Europy w 2012 roku nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje, ale jak tylko zobaczyłam jego ciało (cuuuuudo!) i styl gry, od razu się zakochałam. Jeśli jesteś nim choć trochę zainteresowana, to mogę Ci bardzo gorąco polecić jego autobiografię, bo jest genialna. ;)
Byłam w humanie, właśnie dlatego, że chciałam zostać dziennikarką, ale trochę mi to nie wyszło. :D
Kochanieeeeee ja już chcę nową partówkę u Ciebie! Więc w weekend nie ma żadnego wychodzenia ze znajomymi - siadasz i piszesz! :P
<3
A jak! Wszyscy mi to mówili ;)
UsuńZnam Zlatana dzięki mojemu bratu - zawsze gdy oglądał mecze, to nie raz z nim siadałam i próbowałam zapamiętać jak najwięcej zawodników ;) Ogólnie nie przepadam za biografiami, ale kto wie? Może kiedyś po nią sięgnę ;)
Ta, ja też jestem na humanie i pod koniec drugiej klasy stwierdziłam, że studia dziennikarskie w tych czasach mi się nie opłacą. Stanęłam na ifnormatycę, bądź grafice komputerowej i jak byłam dzisiaj na Perspektywach w Poznaniu to wszyscy musieli zbierać szczęki z podłóg, gdy mówiłam, że jestem humanistką, a mam zamiar wybrać się na informatykę ;)
Natchnienie jest, więc spoko, ale ze mną jest zawsze taki problem, że kocham robić rzeczy na ostatnią chwilę - na jutro mam Przedwiośnie, jestem dopiero na 0 stronie, do tego dochodzi kartkówka z angielskiego i sprawdzian z historii - na który jeszcze nic nie umiem ;) W czwartek sprawdzian z angielskiego, jedynie piątek jakiś luźny, choć nie wiadomo, czy uda mi się nie wyjść - koleżanka zdaje prawko w czwartek, więc w piątek pewnie będę zapijać, ale co tam ;) Mimo wszystko myślę, że wyrobię się do przełomu września/października, więc nie powinnaś się tak niecierpliwić, w końcu mam już napisanych 35 stron ;p
Swoją drogą to ja czekam na wzrost procentów u Ciebie ;) Więc też nigdzie nie wychodź ze znajomymi, tylko podbijaj stawkę ;D
;*
Daj mi chwilkę, żebym i ja zebrała swoją szczękę z podłogi! Humanistka na informatyce? Odważna decyzja, nie powiem. Chyba wybierając profil w liceum minęłaś się z powołaniem. ;p
UsuńNie no, prawko zapić trzeba, koniecznie. :D Jeśli wyrobisz się do przełomu września/października to niezmiernie się cieszę. 35 stron... Jeeeeej, ile czytania! Nie mogę się doczekać! :D
Jeśli weźmiesz za mnie jakiś dyżur w szpitalu, to obiecuję przysiąść nad opowiadaniem i coś skrobnąć. Obecnie mam taki zapierdziel, że głowa mała. Na przykład dziś wróciłam do domu z nocki, jutro dniówka, a w piątek znowu nocka. W międzyczasie też trzeba dopieścić chłopaka swoją obecnością (:D) więc czas strasznie łatwo ucieka mi z rąk. :c A w dodatku w niedzielę wyjeżdżam (wiem, nie pocieszam), więc z tym rozdziałem póki co krucho. :c
A humanistka na położnictwie? ;) Też zbierałam szczenę ;)
UsuńAch, niestety koleżanka nie zdała, ale nie ma się czym przejmować, w końcu rzadko się zdaje za pierwszym podejściem, więc spoko ;) Więc weekend chyba spędzę w domu, o ile mnie ktoś nie zaskoczy i nie odwiedzi, a często mi tak robią ;P
Aaaa, myślałam, że zaczynasz od października, gdzieś tam mi się kojarzy, że pisałaś o praktykach w szpitalu, ale nie ogarnęłam tego w czasie ^_^ Podziwiam, że ogarniasz ;)
Oczywiście, nie można zaniedbywać chłopaka ;) Dbaj o niego! :)
Ojjjj, należy Ci się wypoczynek, korzystaj z wyjazdu ile możesz :*
A rozdziałem się nie przejmuj, akurat Ty masz zawrotne tępo w pisaniu, więc się nie przejmuję ;)
Humanistka na położnictwie prędzej - podczas rekrutacji liczył się obowiązkowo język polski, wiec muszę przyznać, że dużo mi to pomogło. :D
UsuńMasz się zabarykadować i nikogo nie wpuszczać w takim razie. :D
Od października owszem, zaczynam - drugi rok. :D Którego boję się jak cholera, masa przedmiotów, w dodatku naprawdę ciężkich. Coś czuję, że z pisaniem będzie wtedy bardzo krucho, ale postaram się bardzo nie zaniedbać blogów. ;)
<3
Wiesz, dlaczego lubię opowiadania takie, jak twoje? Bo nie leje się tu krew strumieniami, nie ma trupów wszędzie dookoła, ani bohaterowie nie są w rozsypce emocjonalnej. Normalnie cię za to kocham! Q__Q Mam takie dziwaczne wrażenie, że wszystkie bardziej znane blogi staczają się do poziomu Nakanaide Chusteczki i ja po prostu nie wyrabiam psychicznie... No, ale nieważne ^-^.
OdpowiedzUsuńMadara i Reiko są taką uroczą parką :3. Oni mnie normalnie dobijają! On ją widzi z Naruto - zazdrość, ona jego widzi z tą dziewczyną z kucykami - zazdrość. No pięknie jest! I mam ochotę ćwierkać z radości na okiennicy! Oby tak dalej! Ale tak swoją drogą, to nie podoba mi się relacja "baranek&Uzumaki". Zaczyna się robić zapoważnie i Shori się to nie podoba >.< Ale chyba jakoś z tego wybrniesz, co nie? Przecież Rei nie może być z Naruto, no nie może! Ja się na to nie godzę ;-;.
Weny!
ShoriChan
Bohaterowie JESZCZE nie są w rozsypce emocjonalnej... Nie no, żarcik. ;D Raczej nie będą. ;D Sama miałam ochotę napisać takie lekkie opowiadanie, ot tak, żeby wprowadzić do strefy blogów o Naruto coś innego, gdzie właśnie nie leje się krew i nie ma ciągłych walk. No, nie licząc walk Madary, oczywiście. ;)
UsuńNie czytałam bloga Chusteczki, ale miałam okazję trafić tam kilka razy i zerknąć na tekst. Czy jest to historia SasuSaku, która zdecydowanie nie kończy się happy endem? Czytałaś może bloga distant sound? Też opowiada o losach Haruno i Uchihy i zdecydowanie nie jest to kolorowa historia. A wiesz, czemu mamy serwowane coś takiego? Bo szczęśliwe historie są "nudne", a śledzenie losów bohaterów, którzy chcą być razem ale nie mogą, lub jedno z nich nie chce, jest o wiele ciekawsze i bardziej przyciąga. Ludzie mają tendencję do unieszczęśliwiania się poprzez czytanie smutnych historii. Ewentualnie chcą się przekonać, że ich życie nie jest takie złe, jakby im się wydawało. Sama jestem zachwycona historią Airane i czytam ją z zapartym tchem, niemniej chyba nie chciałabym dołączyć do grona autorek serwujących smutną historię SS. Chociaż, kto wie co mi kiedyś odbije... ;)
Oj no, jak to nie może być z Naruto? Przecież nasz blondas jest taki rozkoszny i kochany. ^^
Dzięki wielkie za komentarz. Buziaki! :*
Oczywiście, że czytam distant sound ^^ Też uwielbiam tego bloga :3
UsuńJa za to mam zupełnie odwrotnie - patrząc na czyiś ból od razu robi mi się przykro i ja na prawdę nie lubię takich historii. Jestem w pełni empatyczna. Ktoś cierpi - ja cierpię, ktoś się cieszy - ja się cieszę. To wychodzi samo z siebie. Dlatego przy Nakanaide ryczałam jak bóbr.
Naruto jest kochany i uroczy, z tym się zgadzam w pełni. Ale on ma zarezerwowaną Hinatkę xD. Tak jak Sasuke ma Sakurę, Shikamaru ma Temari, tak i Naruto ma Hinatę. I koniec kropka! >3<
Ale cóż, to twoje opowiadanie i zrobisz co będziesz chciała ^.~
Pozdrawiam!
ShoriChan
I dlatego opowiadania, które wywołują w nas tak wielkie emocje jak smutek, cierpienie czy strach, są dla nas najlepsze. Czytając je, czujemy się, jakbyśmy tam byli, więc nas meeega wciągają.
UsuńZasiadłam wczoraj do opowiadania Chusteczki i skończyłam w jeden wieczór, choć gały bolały mnie już niemiłosiernie. W sumie nie płakałam, choć przy śmierci Kakashiego uparcie przełykałam łzy. Rzeczywiście, dość mocno wpływa na emocje i psychikę to opowiadanie. ;)
Muszę Cię rozczarować - ja bardzo lubię odbiegać od tradycyjnych paringów, więc szykuj się na niespodzianki. :D
Emmm... :D Ja to mam szczęście, mówiłam, że moje przybycie na tego bloga, to jest jakieś utentegocone coś xD Ale dobra, przejdę do formalności... xD
OdpowiedzUsuńTwoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!
Pozdrawiam, Mayako z
http://lapidarium-narutowskie.blogspot.com/
Rozdział jak zwykle cudowny. Zauważyłam gdzieś jedną literówkę, ale wyleciało mi z głowy w którym momencie. Bardzo często używasz słowa "niemniej". Niby tylko 3 razy, ale jest to tak hmm... "elokwentne?" słowo, że rzuca się w oczy. Nie wiem czemu, ale zamiast obstawać za Naruto to kibicuje temu zimnemu ciulowi - Madarze. Wiem, że Rei mogłaby go zmienić na lepsze. Kurde odnoszę też wrażenie, że impreza Deidary będzie w tym samym momencie co niespodzianka Naruto, bo nie podał daty tej imprezy. Chyba, że ją przeoczyłam, bo miałam mało czasu na przeczytanie rozdziału w poczekalni u okulisty ;d Już nie mogę doczekać się dalszej części. :*
OdpowiedzUsuńHm, może rzeczywiście. Jakoś polubiłam ostatnio to słowo i to pewnie dlatego. :D
UsuńNie nie, impreza Deidary jest na początku wakacji, a póki co jeszcze nie było nawet egzaminów, więc nie pokryje się czasowo z niespodzianką Naruto. :)
Dziękuję pięknie za komentarz. <3
Buziaki!
Hm, uwielbiam Twój styl pisania, ale niepokoi mnie pewien fakt. Z tego co się orientuję, piszesz w tym samym czasie 3 blogi. Jestem fanką Twojej twórczości, ale chyba za dużo na siebie wzięłaś. Broń Boże nie chcę, żebyś zawiesiła któreś ze swoich opowiadań, ale... No właśnie. Moją ulubioną historią Twojego autorstwa jest właśnie historia o Rei i Madarze. Nie, żeby inne były złe, ale to jakoś najbardziej przypadło mi do gustu. Rozumiem,że pewnie masz wiele na głowie:szkołę/studia, rodzinę, może pracę, może chłopaka. Potrzebujesz też czasu dla siebie, ale po prostu przykro mi, że kiedy na blogu o Shouri Twoi fani dostają notkę co tydzień, my dostajemy jakieś notki, które powstały, mam wrażenie, być może mylne, że w pośpiechu, na szybko, może trochę od niechcenia albo gdy zajmowałaś się kilkoma rzeczami na raz i na pewno prośbami, marudzeniami i skargami komentujących. Przykro mi, że mimo upływu 11 dni od 4 rozdziału, stan nowej notki wynosi 8%,a na Shouri mimo pewnych utrudnień uda Ci się opublikować notkę w terminie.
OdpowiedzUsuńChciałabym, żebyś w miarę możliwości podawala datę kolejnych notek,może nie co tydzień, ale co np. ok. 10 dni. Czasem mniej, czasem więcej. Ciężko czyta się historię, którą trzeba sobie przypominać przed nowym rozdziałem.
Pozdrawiam,
Ryu
Witaj!
UsuńW gruncie rzeczy obecnie prowadzę dwa blogi, bo powiedzmy wprost: Waikyoku umiera i nie wiem, czy uda mi się go kiedykolwiek odratować.
Dużo osób pisze kilka opowiadań naraz i sobie radzą. Ja raczej nigdy nie opuszczałam blogów (nie licząc tego nieszczęsnego Waikyoku, uh!), no chyba, że byłam w trudnej sytuacji lub w jakiś sposób nie mogłam pisać.
Na głowie rzeczywiście trochę mam: rodzinę, studia, chłopaka, przyjaciół. To nie zmienia jednak faktu, że znajduję też czas na pisanie.
Masz bardzo mylne wrażenie, Ryu. Staram się nie pisać rozdziałów w pośpiechu i broń Boże nie zmuszam siebie do pisania, bo to bez sensu. Nie wyszłoby to na korzyść ani mnie (zniechęcenie to najgorsza z możliwych przypadłości blogowiczów) ani Wam, bo od razu byście to zobaczyli. Trochę mi przykro, że takie odniosłaś wrażenie, bo ja każdy rozdział dokładnie planuję a po napisaniu czytam jeszcze trzy razy, żeby się upewnić, że właśnie to chcę Wam zaserwować. Prośby czytelników motywują do pisania, ale nie piszę niczego wbrew sobie - nie mam weny to odkładam komputer i koniec. Napiszę coś jutro.
Wiem, że tutaj musicie czekać zdecydowanie dłużej na rozdział, niż na Shouri. Po pierwsze, na tym blogu są one dwa razy dłuższe więc po prostu dłużej je piszę, a poza tym historia o Muzai powoli dobiega końca i chciałabym utrzymać cotygodniową regularność, choć pewnie mi się nie uda. Może czujesz się pokrzywdzona, za co z góry przepraszam, ale moim priorytetem obecnie jest skończenie Shouri Muzai, bo historia tam jest już w bardzo zaawansowanym stadium, a poza tym od początku narzuciłam tam sobie odstępy pomiędzy rozdziałami. Tutaj czegoś takiego nie zrobiłam i póki co nie zrobię, przepraszam. Niemniej postaram się rozdział napisać jak najszybciej.
Tak naprawdę nie jestem aż taka zła. Na niektórych blogach na nowy rozdział czeka się pół roku, to dopiero okrucieństwo. ;)
Biorę się za pisanie! Mam nadzieję, że do końca tygodnia uda mi się rozdział skończyć. Postaram się.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
<3
OdpowiedzUsuń