25 grudnia 2014

12. Pies

Jeszcze siedząc w autobusie dostrzegłam tatę, stojącego na dworcu, skąpanego w porannych promieniach słońca. Gdy wpadł mi w oko, zerkał z niecierpliwością na zegarek i delikatnie tupał przy tym stopą. Tak strasznie za tym tęskniłam.
Mój ojciec był raczej wątłym, ale wysokim, mężczyzną. Musiałam mocno zadzierać głowę do góry, by móc mierzyć się z nim spojrzeniem. Zawsze uśmiechał się, mrużąc przy tym zabawnie oczy, a jego małe usta wykrzywiały się w przyjaznym grymasie, niepewnie wychylając się zza wąsów. Był człowiekiem spokojnym i troskliwym i nie mam pojęcia, jakim cudem pokochał moją matkę, która w przeciwieństwie do niego, zdawała się być istną wariatką.
Gdy drzwi autokaru się otworzyły, wypełzłam z niego wraz z falą ludzi. Pomimo zmęczenia, bolącego kręgosłupa i nieprzyjemnie ścierpniętej nogi, podbiegłam do taty i rzuciłam mu się w ramiona. Wyściskał mnie mocno i długo nie mogliśmy się od siebie oderwać. Oboje niesamowicie za sobą tęskniliśmy, w końcu byłam jego ukochaną księżniczką.
– Tyle czasu! – wychrypiał, gdy się od siebie odsunęliśmy. – Jak podróż?
– Zleciała – odpowiedziałam luźno i rozejrzałam się za bagażem. – W sumie sporo spałam i puszczali jakieś filmy, więc nie było tak źle.
Tata uśmiechnął się ze wzruszeniem i ruszył ze mną po walizkę.
– A jak twoja noga? Boli jeszcze?
– No boooli – przyznałam z ociąganiem. – Ale przynajmniej mogę już na niej stawać. Mam też wykonywać sama ćwiczenia, które robiłam na rehabilitacji, żeby szybciej doszła do siebie. A, i złożyłam wniosek o odszkodowanie – dodałam. – O, tamta zielona jest moja. Weźmiesz?
– Jasne.
Tata chwycił walizkę i zaczęliśmy zmierzać w stronę samochodu.
Uważnie patrzyłam na dworzec, próbując doszukać się jakichkolwiek zmian. Podziwiałam niebo, które w tej części kraju wydawało się być nieco inne, jaśniejsze i piękniejsze. Wdychałam świeże powietrze, bo to w wielkim mieście pachniało tylko spalinami, a tutaj drzewami, kwiatami i czystością. Serce zapłonęło mi od nadmiaru pozytywnych emocji i nagle pomyślałam sobie, że chciałabym kiedyś pokazać Madarze to miejsce.
– A gdzie mama? – spytałam, gdy byliśmy już przy srebrnym aucie. – Myślałam, że przyjedzie razem z tobą.
– Nie mogła – odpowiedział sucho tata, co mnie mocno zdziwiło. Popatrzyłam na niego podejrzliwie. Uniósł ręce ku górze i przewrócił oczami. – Nic ci nie powiem, choćbyś nie wiem jak nalegała.
– Co wy kombinujecie? – Uśmiech nie schodził mi z ust, podobnie jak mojemu tacie. Oparłam się o otwarte drzwi i przyglądałam mu się nad dachem samochodu. – Czy to ta niespodzianka, o której mama mi kiedyś mówiła?
– Reiko, i tak tego ze mnie nie wydusisz. Za dziesięć minut będziemy w domu i wszystkiego się dowiesz.
Tata wsiadł do auta, a ja zaraz za nim. Mimo to dalej uporczywie mu się przypatrywałam, jednak zdawał się tego nie zauważać.
– Jak egzaminy? – zmienił temat, skręcając w jedną z głównych ulic naszego małego miasteczka. Patrzyłam uważnie przez szyby na mijające domy i nie zauważyłam żadnych zmian. Zieleń dalej otaczała wszystkie chatki, dzieci bawiły się za ogrodzeniami a dziadkowie siedzieli na werandach, pijąc herbaty i paląc fajki. Spokój, emanujący od tego małego miasteczka ogarnął mnie swoimi ramionami, dzięki czemu całkowicie pozbyłam się uczucia strachu, w jakie wpędził mnie Ibiki.
– Zdałam wszystko – odpowiedziałam z radością. – Ale przed fizjologią tak się stresowałam, jak nigdy.
– Wiedzieliśmy z mamą, że sobie poradzisz. Wpadła do nas Konan po swoim przyjeździe.
– Wiem, mówiła mi. Kurczę, słyszeliście o jej tacie?
Ojciec skinął głową i zacisnął lekko usta, a na jego czole pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek.
– Mimo wszystko naprawdę dobrze sobie radzi – przyznał. – A rodzina, przyjaciele i sąsiedzi pomagają im zebrać pieniądze na protezę.
– A co z mamą Konan? Niby wiem, że daje radę, ale na pewno strasznie musi wszystko przeżywać.
Ojciec wzruszył ramionami, nieco zmieszany.
– Nie widzieliśmy się z nimi odkąd Akira wylądował w szpitalu – odpowiedział spokojnie, ale ze zbolałą miną. Wcale nie dziwiłam się, że kontakt nieco im się urwał. Rodzice Konan na pewno potrzebowali teraz spokoju, musieli przywyknąć do tej sytuacji i na nowo poukładać sobie życie.
Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi było pani Tamaki, która nie dość, że straciła syna, musiała pogodzić się z wyjazdem córki, to teraz jeszcze omal nie pożegnała się ze swoim mężem. Była kobietą o złotym sercu i zdecydowanie nie zasługiwała na tyle ciosów od życia. Los był jednak cholernie niesprawiedliwy.
Bo i czym ja sobie zawiniłam, żeby skazać się na towarzystwo Ibikiego? Może i byłam głupia, sama pchając mu się w ramiona, mając raptem – o zgrozo – czternaście lat. Morino był starszym kolesiem, dużo starszym, ale nie przeszkadzała mi różnica wieku i jemu najwyraźniej też nie, choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że powinna. Zakochałam się w nim do szaleństwa, co było moim największym przekleństwem. Zapatrzona w niego robiłam wszystko, czego ode mnie zażądał, czując, że tak właśnie powinnam postępować. W końcu w miłości chodziło o to, aby pomagać sobie nawzajem?
Szkoda tylko, że gdy trzeba było wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, czar prysł a miłość okazała się być tylko wierutnym kłamstwem. Mając siedemnaście lat nie potrafiłam zrozumieć, jak ktoś pokroju Ibikiego, mojego ukochanego mężczyzny, z którym miałam spędzić całe życie, mógł zrobić mi takie świństwo, choć to słowo w żadnym stopniu nie wyraża czynu, jakiego się dopuścił. Po tym, jak problem dziecka oficjalnie zniknął, nie mogłam dojść do siebie, ani nie mogłam go znienawidzić. Chciałam wytłumaczyć jakoś zachowanie Morino – nie był gotowy do bycia ojcem, to stało się tak nagle, byliśmy za młodzi, ja byłam za młoda! Mydliłam sobie tym oczy przez kolejne miesiące, wierząc, że Ibiki wróci. Czekałam cierpliwie, w nadziei, że nie przychodził do mnie tylko dlatego, bo nie chciał zmierzyć się z surowym spojrzeniem moich rodziców i nienawiścią płynącą z ich serc. Ale Morino nie wrócił przez kolejny rok, a pojawił się dopiero wtedy, gdy z pomocą przyjaciół pozbierałam się do kupy i zdecydowałam wyjechać poza miasto na uniwersytet. Znów próbował wszystko zniszczyć.
To samo robił teraz. Gdy w końcu wszystko zaczęło się układać, Ibiki pojawiał się i to psuł, przypominając mi o błędach młodości. Co gorsza, żądał ode mnie tego, czego najbardziej nienawidziłam, myśląc o przeszłości. Zachowywałam się wtedy jak frajerka, jak szmata, robiąc wszystko, żeby zdobyć dla niego pieniądze. Gdy przynosiłam mu plik banknotów, uśmiechał się z wyraźnym zadowoleniem, a potem lądowaliśmy w łóżku i wspomnienie tego, czego się dopuściłam, rozpływało się jak poranna mgła. Tyle tylko, że wreszcie dorosłam i zdałam sobie sprawę z tego, jaka byłam głupia, naiwna i nienormalna, zgadzając się na jego żądania. A teraz miałam zrobić to jeszcze raz. Na samą tę myśl przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, a strach na nowo zawitał do serca.
– Reiko? – Głos ojca wyrwał mnie z zamyślenia. Odwróciłam wzrok od krajobrazu i zerknęłam na tatę. Patrzył na drogę, marszcząc przy tym czoło. Zaniepokoiło go moje milczenie, wiedziałam o tym doskonale. Musiałam przestać się tak zachowywać, żeby niepotrzebnie ich nie denerwować. Wolałam nie wplątywać rodziców w sprawy związane z Ibikim, bo mój tata gotów był go zabić w każdej chwili. Choć przypuszczam, że w starciu z Morino to prędzej właśnie mój ojciec by poległ.
– Hmmm? – mruknęłam, przywdziewając na siebie nieco kłamliwy uśmiech. Skoro jeszcze przed chwilą czułam się taka spokojna, dlaczego zniknęło to tak szybko? To też było niesprawiedliwe.
– Zamyśliłaś się – zauważył i zabawnie wydął usta. Zawsze tak robił, gdy się denerwował. – Albo zostawiłaś tam kogoś ważnego, albo dzieje się coś złego.
– Zdecydowanie to pierwsze – odpowiedziałam szybko, przypominając sobie rozanielone spojrzenie Madary. I od razu cieplej się zrobiło na serduszku.
Chwila, a Naruto?
Ciepło zniknęło, wkroczyły wyrzuty sumienia.
– Och – wyrwało się tacie. Próbował ukryć niesmak, jednak mu to nie wyszło. I wcale mu się nie dziwiłam – ostatnim razem, gdy jego córka była zakochana, omal jej nie stracił. Sama na jego miejscu wariowałabym ze strachu.
– Zapewniam cię, że to całkiem inny facet – powiedziałam szybko i mimowolnie się uśmiechnęłam. – Nie jestem już taka głupia.
Widziałam, jak ojciec zerknął na mnie krytycznie, dlatego nie miałam odwagi podnieść wzroku z deski rozdzielczej.
– Wierzę – odparł po dłuższej, upierdliwej chwili milczenia. – Konan nie pozwoliłaby ci znów się tak stoczyć.
– Sama też mam rozum – fuknęłam. Ojciec, choć bardzo się starał, nie potrafił już w pełni mi zaufać. I to wszystko, niestety, z mojej winy.
– Przepraszam – przyznał a jego twarz złagodniała. Przestał też tak mocno zaciskać dłonie na kierownicy i się rozluźnił. – Nie chciałem cię zdenerwować. Po prostu wiesz, że nadal się martwię.
– Wiem i doceniam to. Ale mam obok siebie Konan i wspaniałych przyjaciół, którzy nie pozwoliliby, by coś mi się stało, gwarantuję.
Tata nie odpowiedział więcej, bo właśnie skręcaliśmy na podjazd naszego domu. Z roztargnienia nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już na miejscu.
Wysiadłam z samochodu, z podziwem obserwując parterowy budynek ze strychem, z którego rodzice urządzili dla mnie uroczą sypialnię, jak byłam mała. Oczywiście z biegiem czasu zmieniała ona swój wygląd, aż w końcu osiągnęła taki, o jakim zawsze marzyłam.
Nasz dom nic się nie zmienił od mojej ostatniej wizyty, który odbyła się pod koniec grudnia ubiegłego roku. Tak samo jak był, tak dalej jest pomalowany na biało, ma stromy, skośny dach z czerwonymi cegłówkami i przyciąga wzrok poprzez niewielki ganek, tonący w kwiatach, które tak bardzo uwielbiała mama. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło, gdy znowu to ujrzałam. Mój ukochany dom.
Nim zdążyliśmy z tatą podejść do drzwi wejściowych, mama wybiegła na podjazd i rzuciła mi się w ramiona. Przed oczami zdążyły mi raptem mignąć jej blond włosy, tak szybko to zrobiła. Niewiele myśląc odwzajemniłam uścisk, wzruszając się przy tym i nawet nie próbując powstrzymać łez.
– Córuś, kochanie, tak tęskniłam – powiedziała łamiącym się głosem, nadal nie wypuszczając mnie ze swoich ramion.
– Ja też – odpowiedziałam cicho, bo rozczulenie dopadło moje gardło. – Ja też.
– Oj kobietki wy moje – mruknął tata i podszedł, by również dołączyć do przytulanek. Zaśmiałyśmy się z mamą i z chęcią przyjęłyśmy go do naszego grona.
– I jak podróż? – spytała mama, gdy w końcu mnie puściła. Mogłam uważnie zlustrować jej niebieskiego oczy, które odziedziczyłam, oraz niewielkie zmarszczki je okalające. Pomimo wieku i widocznych oznak starzenia się, nadal była przepiękną kobietą. Zawsze będzie.
– Spokojna – odpowiedziałam z uśmiechem, pozwalając, by głaskała mnie po policzkach, dotykała włosów i by dotarło do niej, że naprawdę tu jestem. – I nawet się wyspałam.
– Oj nie opowiadaj. – Mama machnęła ręką i pociągnęła mnie w stronę domu. – Zjesz tylko coś i zaraz śmigasz do spania. Widzę, jakie masz sińce pod oczami!
Stanęłyśmy pod drzwiami, ale rodzicielka położyła dłoń na klamce i wymownie zerknęła na tatę. Skonsternowana patrzyłam, jak szeroko się uśmiechają, i mimowolnie moja twarz również się rozświetliła.
– Co? – spytałam, podpierając się pod boki.
– Gotowa na niespodziankę? – spytała mama, a ja zmrużyłam oczy.
– Jeśli wyskoczą ze środka wszyscy moi znajomi z podstawówki to obiecuję, że zaraz po tym, jak ich wyproszę, własnoręcznie was utłukę – odparłam, nieco już zdenerwowana. Gdy jednak usłyszałam drapanie w drzwi i ciche skomlenie, jeszcze bardziej się zdziwiłam.
Jak tylko mama otworzyła drzwi, na zewnątrz wybiegł mały beagle, merdając wesoło ogonkiem. Zobaczywszy tatę, zaczął skakać po nim jak najęty, a mój ojciec zniżył się i pozwolił, by pies polizał go w ucho. Później wskazał palcem na mnie, a zwierzę najpierw zastygło w bezruchu, taksując mnie mądrymi, brązowymi oczami, a później niepewnie zaczęło merdać ogonem.
– No zobacz, Nala, kto to jest? – powiedziała przesłodzonym tonem mama, a pies od razu zrozumiał aluzję bo podbiegł do mnie i zaczął skakać, byle tylko dosięgnąć mojej twarzy. Ukucnęłam, a Nala oparła łapki o moje kolana i dała mi serię buziaczków w nos, uszy i szyję, cały czas przy tym skacząc.
– Kupiliście sobie psa? – spytałam z rozbawieniem. Tuliłam do siebie zwierzę, bo kochałam psiaki ponad wszystko i zawsze marzyłam, żeby jakiegoś mieć, ale rodzice się nie zgadzali. A teraz, gdy wyjechałam, ot tak się na to zdecydowali?
– Twoja matka musi się po prostu kimś opiekować – stwierdził ojciec i wszedł do domu. Nala wesoło pobiegła za nim i zaczęła podgryzać go lekko w nogę, zachęcając do zabawy i wywołując u taty śmiech.
– Nie wierzę. – Pokręciłam lekko głową, wchodząc do przedpokoju.
Wreszcie w domu!

*

 Po śniadaniu i szybkim prysznicu, weszłam w końcu do swojego pokoju. Rozejrzałam się uważnie po trzech szarych ścianach i jednej krwisto bordowej, po czarnobrązowych meblach i do tego wiśniowym worku sako. Przez cały czas mama dbała również o kwiaty, które przyozdabiały parapet okna oraz jedną ze ścian.
Niewiele myśląc, bo nie chciałam dopuścić do siebie smutnych wspomnień, wskoczyłam do niskiego, nieszczególnie dużego, podwójnego łóżka i nakryłam się kołdrą. Wzięłam ze sobą telefon, nastukałam smsa do Konan, Naruto, Deidary i Madary, że jestem już w domu i idę spać, po czym zamknęłam oczy.
Chwilę później jednak poczułam, jak coś ciężkiego wskoczyło na łóżko i zmierzało w moją stronę. Uchyliłam powieki, a zobaczywszy merdającą ogonem Nalę, uśmiechnęłam się szeroko i poklepałam miejsce koło siebie. Pies podszedł wyżej, niż chciałam, i bezceremonialnie położył swój słodki pyszczek na mojej podusi.
– Nie za dobrze ci, mała? – spytałam, przytulając ją do siebie. Nala mruknęła cicho i wywaliła swój brzuchol do góry. – Ach, miziać, miziać – zaśmiałam się i pogłaskałam ją po niezbyt owłosionym, siedmiomiesięcznym brzuszku. Pies widocznie szczęśliwy zamknął oczy, oddając się pieszczocie. – No przesłodka jesteś – szepnęłam i ucałowałam jej pyszczek, a następnie wtulona w nią, usnęłam.

*

– Reikoooo!
Konan rzuciła mi się na szyję i zaczęła ściskać na tyle mocno, że wytrzeszczyłam, z wrażenia i braku możliwości oddychania, oczy. Poklepałam ją po plecach, a ta złożyła całusa na moim policzku i odsunęła się na odległość swoich rąk.
– Tak tęskniłam!
– Serio? Nie widziałyśmy się tydzień – stwierdziłam, ale nie ostudziłam entuzjazmu przyjaciółki, bo w odpowiedzi dostałam kolejny uścisk.
– Nie wyobrażasz sobie, jak nudno może być bez ciebie. Ale! – Konan uśmiechnęła się zawadiacko i skinęła głową na prawo. – Chodź, umówiłam nas z kimś super!
– Na Boga, nie mów mi, że zabierasz mnie na podwójną randkę – wetchnęłam, zamykając drzwi od domu. – Już nie tęsknisz za Painem?
– Oj głupia – zganiła mnie i pociągnęła za rękę. – Ostatnio natknęłam się na braci Senju i…
– O nie, nie, nie, nie! – zaprzeczyłam, gwałtownie się zatrzymując. – Nie mam zamiaru się z nimi spotykać!
– Ale… – Konan wyglądała jak zbity pies, jednak nie mogłam pozwolić jej sobą manipulować przez słodkie minki. Nie zamierzałam spotykać się z braćmi, a konkretniej – z tym cholernym Tobiramą! Nie, nie i jeszcze raz nie. Nienawidziłam go prawie w tak wielkim stopniu, jak Ibikiego. Tyle tylko, że Senju nie miał zamiaru mnie zabić.
– Nie! – warknęłam. – Doskonale wiesz, że nie znoszę Tobiramy!
– Jesteś do niego uprzedzona – stwierdziła i tupnęła zabawnie nogą. Gdyby nie powaga sytuacji, pewnie nawet bym się zaśmiała, ale w tym momencie nie potrafiłam tego zrobić. W zamian dostała gromy prosto z moich oczu.
Poza tym Konan nie znała tak dobrze młodszego z braci, jak ja. Zaprzyjaźniła się z Hashiramą i automatycznie zaakceptowała Tobiramę, jednak ja aż za dobrze wiedziałam, do czego chłopak był zdolny. Potrafił irytować jak nikt inny. Dalej nie wybaczyłam mu tego, co zrobił.
– Nie mam ochoty oglądać jego…
– Gęby? – Rozbawiony głos młodszego Senju przerwał moją wypowiedź. Odwróciłam gwałtownie głowę w jego stronę – stał przed moim domem, uśmiechając się nonszalancko, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie. Ubrany w ciemne dżinsy i brązowy podkoszulek, podkreślający kolor jego oczu, wyglądał całkiem sympatycznie i ośmieliłabym nawet stwierdzić: seksownie, ale to tylko pozory. Za tą maską czaił się wredny dupek. – Ciebie też miło widzieć, Reiko.
– Wal się – syknęłam i obróciłam się do niego tyłem. Sam jego widok mnie irytował, nie zniosłabym z nim nawet pięciu minut. – Nigdzie nie idę – syknęłam do Konan. Dziewczyna patrzyła na mnie urażona, ale jednocześnie jej spojrzenie błagało, żebym się zgodziła. – Nie.
– Rei…
– Nie – powtórzyłam.
– No daj spokój – wtrącił się Hashirama. Dopiero wtedy zauważyłam, że chłopak siedział w czerwonym kabriolecie i podobnie jak jego brat, uśmiechał się z tą iskierką w oku. Z tego miejsca jedyne, co mogłam dostrzec to szary kolor jego bluzki, choć znając chłopaka mogłam się domyślić, że na nogi wcisnął czarne dżinsy. – Chodź, zaplanowaliśmy super dzień. Nie musisz rozmawiać z moim bratem, zrób to dla mnie i dla Konan.
– Uwzięliście się, co? – syknęłam, próbując nie patrzeć na szeroki uśmiech Tobiramy. – Przykro mi, ale mam lepsze zajęcia niż denerwowanie się na twojego brata.
– Khm, też tu jestem – odchrząknął młodszy.
– Niestety – warknęłam i rzuciłam mu ostre spojrzenie, co tylko go rozbawiło. Drań! – Sory, nigdzie nie idę. Bawcie się dobrze.
– Obiecuję, że będę miły – zaśmiał się Tobirama, dając mi tym samym kolejny powód do zgromienia go wzrokiem. – No co? – Rozłożył ręce i wzruszył ramionami.
– No choooodź. – Konan uwiesiła mi się na szyi z przepięknym uśmiechem. – Proszę. Proszę, proszę, proszę, proszę!
Popatrzyłam z nienawiścią na niewinnie uśmiechającego się Tobiramę i głośno westchnęłam.
– Pod warunkiem, że siedzę z przodu – powiedziałam, a Konan zapiszczała z radości i mocno mnie objęła.
– No chyba nie bar…
– Siadaj! – Hashirama poklepał miejsce obok siebie. Wyminęłam z uśmiechem pełnym wyższości jego brata, który zmierzył mnie zaciekawionym spojrzeniem, po czym weszłam do auta. – No chodź tu – mruknął Senju i mnie do siebie przygarnął. Z uśmiechem odwzajemniłam uścisk. – Co słychać? Jak studia?
Wzruszyłam ramionami, podczas gdy Hashirama odpalił silnik.
– Póki co sama teoria, więc szału nie ma. Choć nie powiem, niektóre zajęcia są naprawdę ciekawe. Zwłaszcza pracownia. – Na samą myśl o wygłupach z Temari i Karin zachciało mi się śmiać. Dwie wariatki.
– A kiedy zaczynasz jakieś praktyki? – Hashirama żywo zainteresował się moim kierunkiem. Zresztą od samego początku niesamowicie wspierał mnie w tym wyborze.
– Dopiero od stycznia. A wy co teraz robicie? Dalej pracujecie w firmie ojca?
– Dalej – potwierdził starszy z braci. – Chyba tak już zostanie. Wiesz, kiedyś ojciec będzie musiał spisać na kogoś ten interes a kto się lepiej nada do szefowania, niż jego synowie?
– Nikt – przyznałam. – Choć nie sądzę, żeby firma daleko zaszła, jeśli szefem będzie Tobirama.
– Jesteś strasznie złośliwa – stwierdził z udawanym wyrzutem chłopak. – Co ja ci takiego zrobiłem, że aż tak mnie nie lubisz?
– Pozwól, że nie będę sobie tego przypominać – warknęłam, czując, jak znów wraca do mnie złość.
– I do tego okropnie pamiętliwa – skomentował Tobirama. Odwróciłam się do niego i zgromiłam go po raz kolejny dziś wzrokiem. – Ja już dawno o tym zapomniałem. Nikt, prócz ciebie, tego nie pamięta, więc po co roztrząsać stare dzieje?
– Bo mnie upokorzyłeś! – fuknęłam. Tobirama pokręcił lekko głową, a ja z całą pewnością z wściekłości zalałam się czerwienią. Jedynie Konan w tym wszystkim była niczego nie świadoma.
– Co się stało? – spytała, patrząc to na mnie, to na chłopaka. Nie mogąc znieść jej spojrzenia, wróciłam na miejsce i utkwiłam wzrok w prostej, niemalże pustej, drodze. – No ej, przecież możecie mi powiedzieć.
– To nie jest ważne – mruknęłam cicho, choć wiedziałam, że ten kretyn zaraz wszystko wypapla. Niemal widziałam, jak uśmiecha się z kpiną i ogromnym rozbawieniem. A mnie wcale do śmiechu nie było. Kusiło mnie nawet, żeby wysiąść na pierwszych lepszych światłach, ale nie chciałam wyjść na kompletną idiotkę, więc zacisnęłam zęby i próbowałam nie dostać szału.
– Jesteśmy przyjaciółkami, powinnaś mówić mi wszystko – fuknęła, niby ze złością.
– No właśnie – potwierdził Tobirama. – Reiko chyba nie jest dziś w humorze.
– Zejdź z niej, co? – wtrącił się Hashirama. Posłałam mu wdzięczne spojrzenie, a on delikatnie się uśmiechnął. Tego z braci zdecydowanie uwielbiałam. – Najpierw twierdzisz, że będziesz miły, a teraz jej wrzucasz. Zamknij się wreszcie.
– Uważam po prostu, że Reiko nie powinna zatajać tak istotnych faktów ze swojego życia przed najlepszą przyjaciółką – odparł złośliwie Tobirama. Zacisnęłam dłonie w piąstki i wzięłam głęboki wdech. Tylko nie wybuchnij, tylko nie wybuchnij…
– O czym wy mówicie? – spytała zdezorientowana Konan. I to był ten moment. Szybko, huh.
– Prawie zaciągnęłam go do łóżka – wysyczałam, uparcie wpatrując się w widok rozciągający się przede mną. Śmiech Tobiramy jeszcze bardziej mnie skompromitował.
– Co? – wypaliła Konan. – Ale… Jak to?
– Pozwól – powiedział Senju i znów wybuchnął śmiechem. Przewróciłam oczami. Czułam, jak cholernie pieką mnie policzki. Co za żenada. – Kiedyś… Dwa lata temu, byliśmy razem na imprezie. Nie mogłaś wtedy iść, nie wiem, czy pamiętasz – zwrócił się do Tenshi. – Zresztą nieważne. Chodzi o to, że Reiko – Tobirama znów zaczął się śmiać – tak się schlała, że była pewna, że jestem Ibikim i próbowała się ze mną przespać. Kurwa – kolejny wybuch śmiechu – jaka ona była wtedy napalona! Hahaha nawet sobie nie wyobrażasz!
– Zamknij się – syknęłam, gwałtownie się odwracając. – Dla mnie to nie jest śmieszne! Nie wiem czy pamiętasz, kto mnie tak upił. – Wlepiłam w niego pełen oskarżeń wzrok, ale na niego nic nie działało.
– Zluzuj, mała. – Tobirama pomachał mi dłonią przed twarzą, jakby chcąc mnie ochłodzić. – Jesteś strasznie czerwona.
Z głośnym prychnięciem odwróciłam się od chłopaka i niemal wbiłam plecy w fotel.
– Najlepsze w tym wszystkim jest to, że dopiero gdy była całkiem naga, powiedziałem jej, że nie jestem Ibikim. – No co za cholerny drań! I właśnie to mnie w tym wszystkim najbardziej bolało. Uznawałam go za świetnego kumpla, a tymczasem potraktował mnie jak jakąś szmatę. Nigdy mu tego nie wybaczyłam.
– Zachowałeś się jak kutas – stwierdziła poważnie Konan. – Wcale się nie dziwię, że Reiko tak cię nienawidzi.
– To był tylko niewinny żart! – Próbował bronić się Senju.
– Niewinnym żartem nazywasz rozebranie dziewczyny i pozostawienie jej nago w pokoju jednego z twoich kumpli? – warknęłam. – Dla mnie to nic innego jak czyste chamstwo. Gdybyś mnie chociaż ubrał, do cholery! Cokolwiek! Ale nie, bo trzeba było sobie iść i pozwolić, by ci kretyni zobaczyli mnie śpiącą nago!
– Ej, przecież cię przykryłem – warknął Tobirama. Chłopak cholernie nie lubił, jak się go o coś oskarżało. Zwłaszcza, gdy robiło to kilka osób naraz. – To ty się schlałaś.
– To ty mnie schlałeś – syknęłam. – Nie traktuje się tak przyjaciół.
– Znaliśmy się raptem dwa tygodnie! – wypalił i uniósł ręce ku górze w geście niewinności. – Nie byliśmy przyjaciółmi.
– Wykorzystałeś moje słabości, ty podła szujo – syknęłam i uderzyłam dłonią w oparcie fotela. – Zabawiłeś się mną i zostawiłeś!
– Przeprosiłem cię już!
– Tylko dlatego, że Hashirama ci kazał – warknęłam. – Gdyby nie on…
Nagle do naszych uszu dobiegł przeciągły dźwięk klaksonu a samochodem gwałtownie zarzuciło. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, uderzyłam mocno głową w zagłówek, a gdy w końcu się zatrzymaliśmy, zobaczyłam, że pojazd zjechał z drogi na jakieś pola. Z sercem w gardle popatrzyłam na Hashiramę, który był w równie wielkim szoku co ja, a potem na Konan i Tobiramę.
– Zabiję gnoja – warknął starszy z braci i gwałtownie odpiął pasy. Nim się zorientowałam, wysiadł z auta i pognał w kierunku jezdni. Dopiero wtedy w moje oczy rzucił się dobrze mi znany motor i ciałem natychmiastowo wstrząsnęły dreszcze.
– Czego on tu, kurwa, szuka? – Tobirama również odpiął pasy i wyszedł z samochodu, ale nim podszedł do sprawcy naszego przymusowego zjazdu z drogi, objął nas spojrzeniem. – Nic wam się nie stało?
– Nie – powiedziałyśmy równo z Konan, choć głowa dość mocno mnie bolała. Zauważyłam, że dziewczyna również rozmasowuje sobie potylicę.
Senju, podobnie jak jego brat, podszedł do motoru. Jak w zwolnionym tempie widziałam zdejmowanie kasku przez motocyklistę, jego krzywy uśmiech i Tobiramę, odrzucającego ręce na bok. To nie działo się naprawdę. Niech ten koszmar wreszcie się skończy!
– Pojebało cię do reszty?! – wydarł się Tobirama, a w odpowiedzi dostał jedynie śmiech Ibikiego. – Czego chcesz?!
Nie usłyszałyśmy odpowiedzi Morino, bo byli za daleko a chłopak w przeciwieństwie do młodszego Senju nie zamierzał się wydzierać, ale ruchem głowy wskazał na samochód. Chciał mnie.
– Chyba go zaraz zabiję – syknęła Konan i wysiadła z samochodu. Czym prędzej wybiegłam za nią i w połowie drogi złapałam za rękę. Nie powinnyśmy się wtrącać w sprawy między nimi. Ibiki od ostatniego naszego spotkania przerażał mnie jeszcze bardziej i nie chciałam, żeby zrobił coś podobnego dziewczynie.
– Odwal się od niej, jasne? – syknął Hashirama, odgradzając jednocześnie od spokojnego Morino, swojego wściekłego brata. – Nic tu po tobie.
– Obiecaj, że nigdzie z nim nie pojedziesz, że nie wrócisz do tego gówna – jęknęła Konan, a ja tylko pokręciłam głową, dalej wpatrując się w trójkę mężczyzn.
– Chcę z nią tylko porozmawiać – odparł spokojnie Ibiki i z szelmowskim uśmiechem wbił wzrok prosto we mnie. Dostałam skrętu żołądka i naszła mnie ochota, by uciec stąd jak najdalej.
– Najwyraźniej ona z tobą nie chce, palancie! – wydarła się Konan. – Odpierdol się od niej, jasne?!
– Aniołku, złość piękności szkodzi – zaśmiał się Ibiki, a Tobirama rzucił się na niego z rękami. Przyłożyłam dłonie do ust, przerażona ciosem, który wymierzył mu młodszy Senju. Morino zatoczył się do tyłu, trzymając się za szczękę, a gdy doszło do niego, co się stało, wbił morderczy wzrok w chłopaka. Wpadł w szał.
– Ibiki! – wrzasnęłam i rzuciłam się w stronę chłopaków. Nim jednak do nich dobiegłam, Tobirama leżał już na ziemi, powalony solidnym ciosem, a Hashirama odciągał od brata napastnika. – Uspokój się! – Podbiegłam do wyrywającego się Morino i złapałam jego twarz w dłonie. Zmroził mnie zimnym spojrzeniem, a jego wykrzywiona w gniewnie twarz przeraziła mnie na tyle, że cofnęłam ręce. – Błagam, uspokój się.
– Kurwa – jęknął z tyłu Tobirama. Nie miałam czasu, by skontrolować jego stan. Musiałam skupić na sobie uwagę Ibikiego, który pod wpływem mojego błagalnego wzroku, złagodniał.
– A teraz wypierdalaj – warknął Hashirama i pociągnął mężczyznę do tyłu. Odurzony sytuacją Morino pozwolił się pchnąć w kierunku motoru, natomiast Senju zasłonił naszą trójkę własnym ciałem. – Już! Bo nie ręczę za siebie! – ryknął, a jego potężny głos zmroził mi krew w żyłach.
– Jeszcze się spotkamy – syknął, wskazując na mnie palcem. Zamarłam z przerażenia. – Pożałujesz tego, że zadajesz się z tymi kretynami, zobaczysz!
– Przestań jej grozić – warknął Tobirama i stanął obok mnie. Z nosa leciała mu krew, którą tamował przesiąkniętą już szkarłatną cieczą chusteczką. Konan trzymała jego ramię, chcąc go w ten sposób uspokoić. – Tknij ją tylko, a cię kurrrwa zatłukę!
Ibiki prychnął, nałożył na głowę kask i wsiadł na motor. Nim jednak ruszył, posłał mi ostatnie spojrzenie i odpalił maszynę.
Hashirama natychmiastowo odwrócił się w moim kierunku i złapał mnie za ramiona. W jego oczach wyczytałam ogromną troskę i ciepło, podobne do tego, jakim zawsze obdarowywał mnie Madara. Uśmiechnęłam się niepewnie, bo serce dalej nie panowało nad swoim rytmem a nogi miałam jak z waty.
– Nie pozwolę mu cię skrzywdzić – obiecał i pstryknął mnie w nos. Zawsze tak robił, jak miałam podły nastrój. Zaśmiałam się i podobnie jak on, przeniosłam wzrok na Tobiramę, któremu Konan podawała kolejną chusteczkę.
– Chyba musimy jechać do szpitala – stwierdziła z kwaśną miną. – Wygląda na złamanie.
– Skurwiel – skomentował poszkodowany. Hashirama podszedł do niego i uważnie obejrzał spuchnięty nos.
– Masz rację – powiedział do Konan. – Chodźmy.
W czwórkę ruszyliśmy do samochodu, jednak Tobirama złapał mnie za rękę i zmusił, bym się zatrzymała. Ogarnęłam wzrokiem jego wykrzywioną w bólu oraz złości twarz i nagle odpłynęły wszelkie żale, jakie w sercu nosiłam. Zrobiło mi się głupio, bo jeszcze przed chwilą narzekałam, jakim to nie był kutasem, a teraz stanął w obronie mojej i Konan, obrywając przy tym naprawdę porządnie.
– Przepraszam – mruknął, choć przez chusteczkę ciężko było mi go zrozumieć. Zauważyłam też, że wokół oczu zaczęły pojawiać się lekkie sińce. – Nigdy nie powiedziałem ci, jak to naprawdę było – westchnął i zerknął ponad moimi ramionami. Objęłam go w pasie i lekko przytuliłam.
– Porozmawiamy o tym później, teraz musi obejrzeć cię lekarz. I dziękuję – szepnęłam, uciekając od Senju wzrokiem. Już chciałam ruszyć do samochodu, w którym zdążyli usadowić się Hashirama i Konan, ale chłopak uparcie mi na to nie pozwalał.
– Nigdy nie lubiłem tego skurwiela – zaczął. – I zawsze uważałem, że się przy nim marnujesz. To było oczywiste – zaśmiał się, ale zaraz potem skrzywił, bo ból rozszedł się po złamanym nosie. – W każdym razie, chodziło o to, żeby mu dopiec. Żeby pokazać, że ktoś, kogo uważał za najbliższą mu osobę, jest w stanie go zdradzić, że nie zasłużył na miłość – syknął ze złością. Chciałam wypytać go o milion rzeczy, bo to jedno zdanie wprawiło mnie w dezorientację, ale jednocześnie czułam, że muszę wysłuchać Senju do końca bez przerywania. – Moim planem było odbicie mu ciebie. – Rozszerzyłam ze zdumienia oczy i poczułam napływające do nich łzy, a jednocześnie ogarniającą mnie złość. – Od zawsze mi się podobałaś, a ten skurwiel zgarnął mi ciebie sprzed nosa – przyznał z rozbawieniem. – Pomyślałem, że jak zaciągnę cię do łóżka, uda mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, ale… Ale zrozumiałem, że zrobiłbym ci tym ogromną krzywdę. – Tobirama umilkł i znów wpatrzył się w widok za moimi plecami. Czułam dreszcze strachu i żalu, ale uparcie milczałam. Zacisnęłam szczęki, żeby nie przerywać mu monologu, choć rozrywało mnie od środka z bólu. – Zrozumiałem, że nawet jeśli zabolałaby go zdrada… Zrobiłby ci piekło. Być może nawet uderzył? A ty nigdy byś sobie nie wybaczyła… Mi również – dodał po chwili. Nadal nie patrzył mi w oczy, ale ja też odwróciłam od niego wzrok. – Przepraszam, Reiko. Przepraszam.
– Chyba jestem w stanie cię zrozumieć – wychrypiałam. Odchrząknęłam głośno i przeniosłam na niego szkliste spojrzenie. – Szkoda, że nie udało ci się rozkochać mnie w sobie. Oboje uniknęlibyśmy nieprzyjemności – westchnęłam, przypominając sobie piekło, które urządził mi Ibiki.
– Wiem, co masz na myśli – powiedział po chwili i położył mi dłoń na ramieniu. – Nie zabiłem go tylko dlatego, że mój brat mi nie pozwolił. Ale gdy dowiedziałem się prawdy… – Tobirama pokręcił głową jakby z niedowierzaniem. Ja zaś skuliłam się w sobie na myśl, że o moim upokorzeniu wie więcej osób, niż bym tego chciała. – Przykro mi, Reiko. Gdyby tylko dało się cofnąć czas…
– Marzenia – mruknęłam i delikatnie się uśmiechnęłam. – Chodź, Senju, bo zaraz się wykrwawisz – zmieniłam temat i wskazałam głową na samochód. Tobirama od razu zrozumiał, że nie chcę dłużej rozmawiać i bez słowa podeszliśmy do pojazdu. – Siadaj z przodu – powiedziałam, jednocześnie usadawiając się obok Konan. Popatrzyła na mnie zmartwiona, ale tylko pokręciłam głową i uśmiechnęłam się lekko. – Jest okej – powiedziałam bezgłośnie i utkwiłam wzrok w szarych włosach Senju, siedzącego przede mną.
– To chyba nici z naszych planów – westchnął Hashirama, odpalając auto. Na szczęście nie było różnicy poziomów pomiędzy drogą a poboczem, co nie zmienia faktu, że kabriolet z początku nie chciał odpalić. Po chwili jednak załapał i z powrotem wjechaliśmy na jednopasmówkę, tym razem kierując się do szpitala.
Po piętnastu minutach niezbyt żywo prowadzonej rozmowy, zajechaliśmy na miejsce. Pielęgniarka z recepcji jak tylko zauważyła Tobiramę, podała mu druk do wypełnienia. Został przy nim brat, natomiast ja z Konan usiadłyśmy w poczekalni, co wcale mi się nie podobało. To oznaczało rozmowę o tym, co przydarzyło mi się podczas tej felernej imprezy Deidary.
Tenshi utkwiła we mnie wyczekujące spojrzenie, ale dzielnie je ignorowałam, udając, że jestem żywo przejęta stanem Tobiramy. Co prawda jego zdrowie nie było mi obojętne, ale wiedziałam, że nic wielkiego mu się nie stało, więc musiałam popisać się zdolnościami aktorskimi. A te miałam dość słabe. Nie dziw, że przyjaciółka od razu rozpoznała moje unikanie rozmowy.
– Wiesz, że cię to nie minie – powiedziała cicho i się wyprostowała, wodząc wzrokiem za braćmi, których pielęgniarka gdzieś prowadziła. Hashirama próbował na migi przekazać nam gdzie idzie, ale żadna z nas tego nie zrozumiała. Mimo to skinęłyśmy zgodnie głowami, w odpowiedzi dostając piękny uśmiech starszego Senju.
– Wiem. – Oparłam łokcie o kolana a brodę usadowiłam na rękach. – Wiem.
– Czego on chciał? – spytała. Najwyraźniej doszła do wniosku, że moja odpowiedź była zgodą na spowiedź. Ech.
– Pieniędzy, jak zawsze – mruknęłam. – A czego mógł chcieć?
– I co? Pewnie chce, żebyś znowu…
– Tak – przerwałam jej, zważając na to, że w poczekalni byli inni ludzie i nie musieli słuchać, jak bardzo zamierzałam niebawem zgrzeszyć.
– Zgodziłaś się – stwierdziła urażona Konan i opadła na oparcie. – Po cholerę? Czy ty jesteś nienormalna? – syknęła cicho, przybierając pozycję podobną do mojej.
– Groził, że jeśli tego nie zrobię, powie wszystkim prawdę. – Wyprostowałam się i za wszelką cenę próbowałam nie pozwolić łzom na znalezienie ujścia. – Doskonale wie, z kim się zadaje. Wspominał o Naruto, Madarze, o Painie – zaakcentowałam. – Nie wiem jak, ale on wie o mnie wszystko i nie odpuści, dopóki nie osiągnie celu. Znasz go.
– Może warto byłoby w końcu uwolnić się od przeszłości? – spytała tajemniczo Konan, równie monotonnym głosem, jak ja, gdy udzielałam jej odpowiedzi. Prychnęłam i zaśmiałam się gorzko.
– Niby jak? Miałabym go zabić?
– Powiedzieć innym prawdę – odparła szybko, na co zgromiłam ją wzrokiem. – Nie miałby wtedy na ciebie haka i może by się odwalił.
– Wykluczone – syknęłam. – Nie. Nie, nie, na pewno nie. Co to w ogóle za pomysł? – krzyknęłam, wstając. W pomieszczeniu zrobiło się nagle cicho i dopiero wtedy przypomniałam sobie, gdzie jesteśmy. Rozejrzałam się po wlepionych we mnie oczach i czym prędzej wyszłam przed szpital.
– A więc chcesz, żeby ten dupek dalej cię męczył i szantażował? – prychnęła Konan, gdy byłyśmy już na powietrzu. Wiatr mocno targnął moimi włosami, jakby podsycając mnie tym do słownej potyczki z przyjaciółką. Odwróciłam się do niej przodem i zlustrowałam ją od góry do dołu. Stała prosto z założonymi na piersiach rękami. Oho, pozycja do walki. Tenshi nie odpuści. Też nie zamierzałam.
– Przede wszystkim nie chcę, by ktoś jeszcze dowiedział się prawdy – warknęłam. – Wyobraź sobie, jak zareagowałby Madara wiedząc, że dla pieniędzy… – urwałam. Nie mogłam z siebie tego nawet wydusić, zbyt wielki wstyd mi to sprawiało.
– Myślę, że Uchiha ma swój rozum i by zrozumiał. A jeśli nie, to znaczyłoby, że jest tak samo beznadziejny, jak Ibiki.
Zaśmiałam się z kpiną i przewróciłam oczami. Łatwo jej było mówić.
– A nie pomyślałaś, że może Madara zwyczajnie nie chciałby zadawać się z kimś takim jak ja? – spytałam z goryczą. Nawet nie chciałam myśleć, że mogłabym go znowu stracić. – Robiłam rzeczy, których z całą pewnością by nie pochwalił i nie masz pewności, czy by ode mnie nie uciekł. Nie masz! – krzyknęłam, gdy Konan chciała coś powiedzieć. Głos zaczął mi się łamać, za dużo emocji. – Nie wiesz, czy potrafiłby żyć z kimś, kto dla pieniędzy krzywdził innych. Ja bym nie potrafiła.
– Gdybyś wyjaśniła mu powody… – zaczęła niepewnie dziewczyna, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
– Powody? – prychnęłam i wyrzuciłam ręce w bok. – A jakie ja miałam powody? Przecież Ibiki mnie do tego nie zmuszał, zrozum to wreszcie! Sama chciałam, ba, cieszyłam się, że mogę mu jakoś pomóc, że mogę okraść tych cholernych ludzi! Byłam dumna, że nikt mnie nie złapał, że jestem na tyle sprytna, by nie dać się nakryć. Kurwa, Konan, robiłam to z własnej woli! Bo byłam zakochaną po uszy, głupią czternastolatką! Myślisz, że by to zrozumiał?
– Każdy czasem się myli.
– A więc myliłam się przez trzy lata? Wiedziałam, co robię. Ibiki nie zamydlił mi oczu, zdawałam sobie sprawę ze wszystkiego, co robiłam.
– To bez sensu – warknęła w końcu Konan. – Dopóki sama sobie nie wybaczysz i nie pogodzisz się z tym, jaką byłaś kretynką, nigdy nie będziesz normalnie żyć. Powinnaś dać innym szansę…
– Nie chcę ich stracić – weszłam jej w słowo. Znowu. – Za dużo straciłam w swoim życiu i nie pozwolę, by moja przeszłość odebrała mi kogoś jeszcze.
– To i tak wyjdzie na jaw – zagroziła mi dziewczyna, ale nie chciałam jej uwierzyć. Objęłam ciało ramionami, przygryzłam wargę i wpatrzona w dal, słuchałam jej wywodu. – Prędzej czy później ktoś się dowie i chyba byłoby lepiej, żebyś to ty powiedziała im prawdę, nie Morino.
– Nie mam odwagi – przyznałam po chwili. – Po prostu nie mam odwagi.
– Pomogę ci, Rei. – Konan podeszła do mnie i położyła mi ręce na ramionach. Uniosłam na nią wzrok, czując się przy tym jak zbity pies. – Jeśli chcesz, możemy powiedzieć im razem.
– Oni się ode mnie odsuną – jęknęłam, przerażona i załamana. – Kopną mnie w dupę i powiedzą, że jestem nienormalna. Popierdolony baranek, rozumiesz? – zaśmiałam się przez łzy. – Popierdolony baranek – powtórzyłam.
– Weź się uspokój. – Konan potrząsnęła mną za ramiona i dopiero wtedy minął dziwny amok, w jaki zdążyłam chwilowo popaść. – Mamy co najmniej dwa miesiące na to, by zdecydować, co zrobimy dalej, okej? Ale jeśli ten skurwiel jeszcze raz się tutaj zjawi, nie będę milczeć. Za bardzo się o ciebie boję, żebym mogła patrzeć, jak znowu się przez niego staczasz. Zgoda, Rei?
Skinęłam delikatnie głową, a dziewczyna mnie do siebie przytuliła. Nim zdążyłam odwzajemnić uścisk, puściła mnie i popatrzyła ponad moimi ramionami na szpital.
– I co z nim? – spytała. Starłam szybko łzy i z grymasem, mającym przypominać uśmiech, odwróciłam się do Hashiramy.
– Wzięli go na badania – odparł. Utkwił we mnie wzrok, a następnie przeniósł go na Konan. – Wszystko w porządku?
– Tak, tak. – Dziewczyna machnęła ręką i uśmiechnęła się szeroko. – Tak sobie trochę powspominałyśmy i wpadłyśmy w dziwną melancholię. Nic wielkiego.
Senju nie łyknął haczyka, choć Konan potrafiła naprawdę dobrze kłamać. Popatrzył na mnie zmartwiony, lecz tylko pokręciłam lekko głową.
– Wiecie, to pewnie trochę potrwa – mruknął, dając za wygraną. Dzięki, Hashirama. Jesteś cudowny. – Może was gdzieś podwieźć?
Konan popatrzyła na mnie. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
– To do Reiko. Muszę wyściskać znowu tę piękną, beaglowatą mordę!



WESOŁYCH ŚWIĄĄĄĄĄĄT!!! Moje są kiepskie, co skutkuje nowym rozdziałem, możecie się cieszyć. :D W sumie nie jest bardzo źle, o dziwo kłótnie tuż przed wigilią ustały i nie pojawiły się do dziś, ale fakt, że każdy z domowników siedzi gdzie indziej i ogląda tv/czyta gazetę/pisze nowy rozdział, jest dość… No trochę smutny. Magia świąt zniknęła kilka lat temu i uparcie nie chce wrócić. :C Ale przynajmniej dostałam fajne prezenty i się nażarłam, o.
Wiecie kurka, liczyłam, że jak będę mieć tyyyyle wolnego, to będę pisać 24/7 a tu kicha, bo ciągle brak mi czasu. Ale może teraz się trochę uspokoi. ;D
Dobra Baranki, to całuję Was serdecznie i przesyłam mnóstwo pozytywnej energii. :)
A, macie też zdjęcie mojej psiny, tu miała mniej więcej pół roku i była takim słodziutkim szczeniaczkiem, który tulił się w tym rozdziale do Rei. :D Oczywiście wabi się Nala. :3


Ciao!

35 komentarzy:

  1. Hura, jest nowa notka!!!
    Już się biorę za czytanie!

    Pozdrawiam,
    Yuzuki (nie wiem czy mnie pamiętasz)

    PS Zmieniłaś nick?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że pamiętam. :D
      Tak, zmieniłam. :)

      Usuń
  2. Wiedziałam, od samego początku, że to twoja psinka. Pamiętam, jak dodałaś jej zdjęcie na fb :D

    Rozdział cudowny, byłam od zawsze ciekawa przeszłości Reiko, która przez wiele rozdziałów była całkowitą tajemnicą. Teraz bardziej rozumiem jej uczucia i wiem, dlaczego w stosunku do Madary była taka ostrożna. Jednak nie rozumiem, dlaczego nie chce wyjawić prawdy przed przyjaciółmi. Skoro ma wsparcie Konan, to oczywiste, że i Pain się nie zrazi. A mając przy sobie takich przyjaciół, z pewnością nie pozwoliliby aby reszta ją zostawiła. W dodatku Madara nie jest święty, więc lepiej dla niej jak sama mu to powie. Przeszłość można wybaczyć, lecz kłamstwo bardzo ciężko ( wiem po sobie). Mam nadzieję, że zdecyduje się na wyznanie przyjaciołom całej prawdy...

    No i oczywiście musiał pojawić się tu ten kretyn. Jak ja nienawidzę Ibikiego! Wkurzała mnie chamowatość Madary, ale ten gnojek to już przegiął swoim frajerstwem. Cieszę się, że w domu są przy niej także przyjaciele. Bałam się, że jak wróci do rodziny to będzie samotna i ten frajer się do niej zbliży i zrobi jej krzywdę, uspokoiłaś mnie obecnością braci Senju oraz Konan.

    Opłacało się tyle czekać na rozdział, choć tęsknię z Uchihą, w końcu coś między nimi porządnie zaiskrzyło i teraz musieli się rozstać. Martwi mnie też jej związek z Naruto i stosunek młodszego brata do niej. Boję się, że zrobisz Madarze kolejnego rywala, a on jest na tyle głupi by notorycznie pozwalać Reiko się od siebie oddalać. Już z Uzumakim ma niemały problem, więc niech zepnie poślady i zatrzyma ją przy sobie.

    Z góry przepraszam, jeśli w komentarzu są błędy albo brakuje ładu, ale nie mam możliwości żeby skupić się na rozdziale przez PoloTV puszczone przez mojego brata ( ta muzyka mnie na serio okropnie irytuje, choć staram się to ukryć ). Cieszę się, że święta nie upłynęły Ci aż tak tragicznie jak myślałaś. Pozdrawiam <3 :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakby nie patrzeć, Reiko nie kłamie. Zwyczajnie nie mówi im całej prawdy, która dla niej samej jest za trudna do zmierzenia się z nią, więc nie chce ryzykować i komukolwiek wyjawiać, jaka była głupia. Wieeem, że powinna im powiedzieć, ale spróbujcie postawić się w jej sytuacji. Chce rozpocząć nowe życie, bez osądzania, a mimo wszystko jej przeszłość ciekawa nie jest. :)
      Eeee spokojnie, od razu mogę zapewnić, że z młodym Senju nic nie będzie. xD Choć nie powiem, młody by może nawet chciał... xD A co do Madary, to w sumie nie bardzo ma jak zatrzymać ją przy sobie, skoro są tak daleko od siebie, a pocałunek to nie żadna obietnica - OPS, SPOILER. :> W każdym razie - jeszcze nie raz Wam namieszam w główkach. :D

      Co Ty chcesz, PoloTV jest super. xD Ja uwielbiam disco, świetnie się można przy tym bawić. Pozdrów brata. xD

      Buziakuję. :*

      Usuń
    2. Bawić może tak, ale nie zrelaksować XD Czyli wracam do stwierdzenia, że Madara to i tak dupek xd

      Usuń
  3. A więc, droga Kejżo (a widzisz! Zapamiętałam!) jestem i zamierzam skomentować! :D

    Pieseeek! *-*
    Kocham pieski! Sama mam jednego - rudą kundelkę o imieniu Xara, którą rodzice wzięli ze schroniska pięć lat temu ^^.
    Tak więc scena z beaglem podbiła moje serduszko *////*

    I wkraczają bracia Senju! Tobirama jaki cham ._. Tak wykorzystać biedną dziewczynę dla własnej rozrywki! Skandal jakiś! Już wiem, czemu Reiko go tak nienawidzi -.-'

    Ibiki ponownie wkracza na scenę. Te sceny przemocy .___. Jestem strasznie ciekawa, co takiego Rei robiła dla niego w przeszłości. Chociaż... chyba wiem.

    Boi się przyznać do swoich dawnych czynów?Madara przecież na to zasługuje! Ma prawo wiedzieć! Bo i tak wypłynie to prędzej czy później. Kłamstwo ma krótkie nogi...

    Jak tam minęła Wigilia? :3
    Mnie troszku nudno, ale to nic!

    Weny!

    PS.: Nowy rozdział u mnie! :D

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałam wziąć ze schroniska, bo miałam świadomość, że Beagla ktoś kupi (tym bardziej że była słodką małą kluchą), a takie bidule ze schroniska to już nie cieszą się wielkim zainteresowaniem. Ale tata uparł się, że chce Beagla. :c Choć oczywiście kocham ją całym serduszkiem i teraz w życiu bym jej nie zamieniła na innego pieseła. xD
      Może i Madara zasługuje na poznanie prawdy, ale z drugiej strony postaw się na miejscu Reiko, która chce się od wszystkiego odciąć. I gdyby nie Ibiki, pewnie by się jej udało. ;)

      Wigilia... Beznadziejnie. Nie lubię świąt Bożego Narodzenia, nie czułam klimatu i miałam wrażenie, że jem zwykły obiad, tylko składający się z większej ilość dań. Niestety cała moja rodzina jest ze sobą skłócona więc nie mieliśmy żadnych gości. ;) Ale to nic. :D

      Dziękuję pięknie, buziaki. <33

      Usuń
  4. Tak sobie teraz myślę, że z Reiko niezła dupa musi być, skoro rozkochuje w sobie praktycznie każdego męskiego osobnika jakiego spotka na swej drodze. Oczywiście wykluczając spaczone seksualnie dupki pokroju Sai'a czy Kotetsu. Duet braci Senju niesamowicie lubię, a już w szczególności - ubóstwiam Tobiramę, jakby na przekór jego niechęci, a mojego uwielbienia dla klanu Uchiha i wbrew sławie Hashiramy. Taki kochany dupek z niego; musiało go wiele kosztować zebranie się w sobie, by w końcu wyjawić dziewczynie prawdę, chociaż z drugiej strony po tym jak stanął w jej obronie chcąc, nie chcąc zmuszony był w jakiś sposób wytłumaczyć się ze swojego postępowania. Słodkie! Całość przeczytałam dwa razy, a do fragmentu z kłótnią w aucie wracałam co i rusz - nic dodać, nic ująć, słodkie!
    I nareszcie uchyliłaś rąbka tajemnicy odnośnie przeszłości głównej bohaterki! Przyznam, że w miarę zagłębiania się w lekturę narastała we mnie myśl, że dziewczyna mogła zostać zmuszona przez Ibiki'ego do prostytucji - dobrze, że ograniczała się "tylko" do kradzieży, jakkolwiek to nie brzmi. Lepsze takie zło, które przecież przy odrobinie chęci i silnej woli prędzej czy później można przemienić w dobro, starając się zadośćuczynić pokrzywdzonym, niż całkowity moralny upadek związany z oddawaniem się za pieniądze. Morino jest wielkim kawałem skurwysyna, nie przeczę, ale chyba jednak musi coś czuć, skoro obecność Reiko wywiera na niego nieco normalizujący (brak lepszego słowa?) wpływ. Liczę na to, że nie zapomnisz wyjaśnić w jakich okolicznościach się poznali i w jaki sposób tak młoda i jeszcze niewinna dziewczyna mogła zakochać się w pospolitym chamie (pomijając oczywisty fakt, że po prostu jej imponował). Marzę o zakończeniu, gdzie Hashirama, Madara (nie będą się nienawidzić, prawda?), Konan i każda inna, która stała po stronie Reiko, będą okładać Ibiki'ego aż ten najpierw przeprosi dziewczynę, a potem skona. Poza tym, przede wszystkim powinna pozbyć się tej irracjonalnej obawy przed odrzuceniem ze strony przyjaciół, w przypadku gdyby dowiedzieli się prawdy. Słowa "prawda" i "przyjaciel" bronią się same, więc Reiko nie powinna być taką "panną zrobię-to-sama". Jest Barankiem i w oczach Madary nim pozostanie, bo przecież poznał ją w momencie, gdy zdecydowanie postanowiła rozpocząć życie na nowo. Mimo początkowego sceptycyzmu, spowodowanego początkowo aroganckim zachowaniem Uchihy, teraz szczerze wierzę w tę parę i gorąco im kibicuję.
    Szczęśliwego Nowego Roku! Oby nigdy nie zabrakło Ci pomysłów, wena nie doglądała dna, a treść kolejnych rozdziałów wyskakiwała spod pióra jak szalona; obyś nie poprzestała na Baranku, a w miarę zbliżania się tej historii do końca, zaskoczyła nowym opowiadaniem.
    Tulę i pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo niezła dupa, albo swoją delikatną urodą wzbudza zapędy opiekuńcze u mężczyzn. Zresztą to taka trochę ofiara losu, nią się chce opiekować. :D No i jest naiwna, ech.
      W sumie nigdy jakoś nie myślałam szczególnie o braciach Senju, ale zawsze wydawali mi się być sympatyczni. :D Dlatego też nie mogłam zrobić z Tobiramy aż takiego dupka, musiał się wytłumaczyć. :D
      Nie chcę zdradzać fabuły, więc nie skomentuję obszerniej tego, co robiła Reiko dla Morino. ;)
      Ibiki jest dla mnie trudną postacią, nawet nie wiem, czy nie najtrudniejszą spośród wszystkich tutejszych bohaterów. Chciałabym żebyście zrozumieli jego postępowanie w odpowiedni sposób, ale boję się, że nie do końca uda mi się to zrobić. Cóż, zobaczymy. :)

      Dziękuję pięknie za życzenia i śmiało mogę powiedzieć: wzajemnie. Zwłaszcza weny, bo z tym ostatnio u Ciebie krucho. :c I oczywiście spełnienia wszystkich marzeń oraz radości z małych rzeczy, bo właśnie to urozmaica codzienną, szarą rzeczywistość. :)
      Całuję! :*

      Usuń
  5. Aaaaa! Widzę nowy nick! Ładny, ładny! Tylko teraz muszę się przestawić. Pochwalić też chcę, ślinię się wiesz? Przylepiłam się do laptopa i wydaję dziwne dźwięki, aż przyszli sprawdzić, czy przypadkiem się nie duszę. Masz przesłodkiego psiaczka. Kocham wszystko co jest żywe i miziaste, a przy twoim wskaźnik słodkości podbija do miliona. Zakochałam się!
    A teraz idziemy do rozdziału. Zabrakło mi tu pana Madary, nie mówię, że ten rozdział jest zły, czytając go uśmiechałam się jak głupia, ale do tego później.
    Byłam pewna, że rodzice Reiko przygotowali coś takiego, no w stylu wyskakiwania zza kanapy z tekstem NIESPODZIEWAJKA! (zazwyczaj każdy się spodziewa no ale...). Tu jednak wyskakuje słodziutki szczeniak i śmiem twierdzić, że taka wersja mi i Reiko bardziej przypadła do gustu. Nala jest słodka.
    Myślałam, że dziewczyna spędzi większość czasu w domu, a tu przyleciała Konan i od razu wyciągnęła ją ze starymi znajomymi. Tu przejdziemy do mojego drugiego obiektu, który mnie zachwycił, czyli TOBIRAMA. Z niego jest tak przesłodki, parszywy dupek, że normalnie, zostałby moim najlepszym kumplem. Zrobił świństwo Rei, ale no i tak nie potrafię go nie lubić. Zostaje moją ulubioną postacią i jeszcze tak słodko jak rycerz poszedł się bić.
    Ibiki to zwichnięte prącie. Powinni mu tak obić mordę, żeby nie mógł wstać. Ba!, sama bym to zrobiła, ale mi się nie chce... Dajmy się wykazać Madarze, w końcu on musi uratować Reiuś.
    Na początku myślałam, że dziewczyna robiła gorsze rzeczy niż kradzieże. Oczywiście to też złe, ale lepsze to niż prostytucja, o której na początku pomyślałam. W tym przypadku cieszę się, że nie miałam racji. I Reiko jest w stosunku do siebie zbyt krytyczna, jak powiedziała Konan, każdy w życiu czasem zachowuje się jak kretyn, czasu nie cofnie, musi żyć dalej, choć wiem, że to trudne.

    Papapappapapapapm! Teraz na wesołych świąt już za późno, ale życzę Szczęśliwego Nowego Roku, spełnionych postanowień noworocznych (o ile jakieś będą), dużo weny, żeby ten rok był lepszy od tego, żeby po Baranku było od groma innych opowiadań i ogólnie zrealizowania marzeń w nadchodzącym roku? Dużo czekolady, no i żeby w Nowy Rok po zabawie nie odwiedził kac morderca c:
    Pozdrowienia spod kocyka z kubkiem zielonej herbatki z marakują i bławatkiem. Polecam, bo pyszna XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Ociera brodą Lilith chusteczką* xDDD

      Noooo muszę nieskromnie przyznać, że moje cudo jest przesłodkie. xD Czasem wredna, ma charakterek, ale uwielbia się miziaaaać i tulić. *___*

      Tobiramę też uwielbiam i szkoda mi będzie się z nim rozstać niebawem. Aż myślę, czy go czasem nie wkręcić bardziej w to opowiadanie. Ogółem braci Senju. Strasznie ich polubiłam. :D
      Zwichnięte prące - made my day. <333

      Postanowienie noworoczne? Zaliczyć ten semestr. xDD I skończyć ten rok studiów. ;DD Oby się spełniło! :D
      Dziękuję za życzenia. Co prawda nie wiem, czy znajdę czas na kolejne opowiadania, ale z drugiej strony wątpię, żebym mogła ot tak odejść i przestać pisać. Już parę razy mówiłam sobie: to koniec, ostatni blog, nic więcej... I wyszło jak zawsze. ;D
      Życzę Ci tegoż samego - spełnienia marzeń, dużo radości i samych dobrych chwil w życiu. <3

      Buziakuję i dziękuję. :*

      Usuń
    2. Za wkręcenie Senju byłabym dozgonnie wdzięczna, bo przykro mi go tak zostawiać ._. Tobiś mój XD
      Ja się cieszę, że nie możesz tak odejść z blogosfery, bo smutno byłoby tak bez Ciebie. Musisz pisać kolejne opowiadania, żebym ja miała co czytać XD

      Usuń
  6. Rozdzial swietny, zreszta jak zawsze. Raczej nie komentuje blogow bo nigdy nie wiem co napisac... Ale ta sytuacja z psem mnie rozbawila. Zwlaszcza ze znalazlam sie w podobnej , gdy we wrzesniu wyjechalam na miesiac na praktyki... ;)
    No coz, zycze weny i szczesliwego nowego roku .

    Danse macabre
    [twoj-swiat-moim-swiatem]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dziękuję pięknie, że się odezwałaś. :) Strasznie mi miło. :)

      Również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. :*

      Buziaki!

      Usuń
  7. Święta mnie strasznie rozleniwiły więc dużo nie napiszę (mam nadzieję, że mi wybaczysz :) superowy rozdział szkoda tylko, że nie było Madary, ale nie zawsze można mieć wszystko :) zakochałam się w Nali <3 niecierpliwie czekam na następny rozdział :) weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczę, wybaczę. Też jestem takim leniem teraz, że ledwo się za to wzięłam. Ale gdybym nie odpisała dziś, to pewnie zabrałabym się za to dopiero w poniedziałek, bo jutro mam cały dzień zajęty (GORĄCE ŹRÓDŁA WELCOME TOOOOO <3).
      Moja psina robi tutaj furorę widzę. :DDD
      Dzięki za komentarz, buziaki. :**

      Usuń
  8. Boże, ten cały Ibiki doprowadza mnie do szału ! Mam ochotę zrobić mu krzywdę. Jak można być takim skurwielem? Żal mi baranka. Mam nadzieję, że odważy się na wyjawienie prawdy i nie będzie tak zle ;x eh. Jesli masz ochotę coś poczytać, założyłam bloga z fanfickiem o Kuroshitsuji www.dirty-crystal.blogspot.com, zapraszam serdecznie i czekam niecierpliwie na nową notkę ! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, można być. Ludzie czasem się tacy rodzą, ale... W gruncie rzeczy, Morino wzbudza moją sympatię. Czasem. Ale to dlatego, że jak już pisałam wyżej, jest dla mnie okropnie skomplikowaną postacią i wbrew pozorom nie jest aż taki zły. ;)))

      Och maaaaaan, z mang/anime to ja tylko w Naruto siedzę, więc Kuroshitsuji jest mi niestety całkiem obce. :(

      Pozdrawiam również. <333

      Usuń
  9. SFelhfjewfbjasndhjadsbkjWNBJDGWHDVEBHDSJKBDSSDBKJBSJKS O KURWAJAPIERDOLEWCHUJCHYBA

    Nie wiem co mam napisać. Serio xD Pamiętam, że czytałam kiedyś jednego twojego bloga, ale później przez wakacjie miałam okropnie dużo zaległości, a że jestem leniwcem, to heheheheh :3 Nigdy już go nie doczytałam.
    A czemu ja tutaj weszłam? A nie wiem... Wchodziłam tu już bardzo dużo razy. Ale za każdym razem jak widziałam Uchihowską gębę na pierwszym planie to migiem naciskałam czerwony krzyżyk. Ostatnio szukałam sobie jednak blogów do czytania, bo wiele których czytałam zostało zawieszone. Więc pod etykietą chyba KonPein przeszukałam blogi no i pojawił się twój. Więc skoro masz tutaj moją ulubioną chyba parę z Naruto, to zaczęłam czytać.

    I kja pierdole zarwałam sobie noc. Czytałam wczoraj, a raczej dzisiaj, do 6 rano. Przespałam się i czytałam dalej marnując w sumie na tym cały dzień.

    Jejku no nie wiem co mam pisać bo kocham, no... Nawet Madarę polubiłam i nawet nie wiesz jak mi było smutno, kiedy on sobie znalazł tą całą TenTen. Nieeeeeeeeee. On ma być z Reiko no błagam no. Chociaż dziewczyna trochę mnie wkurza bo sama sobie utrudnia życie.
    Nie lubię bardzo Naruto w opowiadaniu. Taka pizda kompletna.

    Ej nie wiem co mam napisać po prostu. Tyle tego był. Ale to pożegnanie w końcówce rozdziału 11. Awwwwwwwww <3 <3 Kocham po prostu, noo <3
    Serio myślę o tym jak ty to potoczysz dalej. Co z tym zrobisz i wgl.
    Zakochałam się.
    Chociaż nienawidzę Uchihów.
    Ale luj Madare lubię.
    Ja pierdole, uwielbiam chyba gościa XD

    Czekam, czekam na dalszy ciąg <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nekooooo <3 Sprawiłaś, że ten dzień ma przepiękne zakończenie. xD

      Czytałaś bodajże Shouri Muzai, kojarzę Cię stamtąd. :D

      Jestem w szoku, że chciało Ci się aż tyle siedzieć nad moim opowiadaniem. Ogromnie mi to schlebia, no ale jednak. xD Podziwiam! :D I dziękuję jednocześnie. :)

      Nie masz pojęcia jakiego mam teraz banana na gębie. :D Sprawiłam, że polubiłaś Madarę, a to z tego co widzę duży sukces. :D Dlatego usnę uśmiechając się od ucha do ucha. ;D

      Ej no, ja rozumiem, że można nie lubić Sasuke, ale Itasia? To taki dobry brat. :( (Swoją drogą przypomniało mi się przez to sformułowanie, jak mój tata, lekko podpity po wigilii usiadł sobie koło mojego psa, pogłaskał go i powiedział - całkiem poważnie - "taki ładny piesek" i poszedł. xD Ech. ._.)

      Dziękuję za komentarz i za to, że tak się teraz uśmiecham. <3

      Buziaki! :*

      Usuń
  10. Na początku od razu mówię "wybacz" Bo nie chciało mi się czytać komentarzy, więc nie wiem czy się nie powtórzę :P
    Pieeesek! <3 jak ja kocham psiaki :D sama mam pieska o imieniu Max. Dość popularne ale ja raczej mówię do niego "Maćku" lub "Dziubasku" :D
    Co do bloga. OMG! znów ten cholerny Ibiki! facet mi działa na nerwy! Czytając historię Reiko już myślałam, że się dla niego puszczała i szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie tym, że tylko kradła. Choć to też mega upokarzające- to jednak nie widzę powodu by się do tego nie przyznała przed przyjaciółmi. Tak jak pisałam w poprzednim komentarzu- przyjaciele powinni ją zrozumieć skoro są prawdziwi :)
    Oj jak ja już bym chciała żeby była między Reiko a Madarą taka fajna cukierkowa miłość jaka nam się tylko śni hahah ale wiem, nie możesz tak od razu :p
    życzę weny i pozdrawiam :D ;**
    A tak jak pisałam Ci na fb- u mnie szok w tym roku- pierwszy raz nie było kłótni w święta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, komentarzy to czytać nie musisz, ważne, że moje wypociny czytasz. xDD
      Dziubaskuuu? Słodko. Mam nazwisko bardzo podobne, stąd moje większe zainteresowanie. :DD

      Tylko kradła... Gdyby tak było, nie stanowiłoby to większego problemu. Ale to nie były takie zwykłe kradzieże, o czym się przekonacie jeszcze. :)
      Ojjjj nie wiem, czy między nimi w ogóle kiedykolwiek będzie cukierkowa miłość. Jestem wredna i uwielbiam komplikować innym życie. xD

      Cóż, u mnie w pierwszy dzień świąt był spokój, ale drugi był istną masakrą. ._. Ale co by nie mówić, jestem już do tego w jakimś stopniu przyzwyczajona. :D

      Dziękuję za komentarz i ślę buziole. :*

      Usuń
  11. Chcę tylko powiedzieć, że przyszłam i nadrobiłam. Bardzo lubie Senju, więc fajnie mi się o nich czytało. Bardzo podobała mi się akcja i jej rozwinięcie z Tobiramą. I cieszę się, że w końcu jakiś facet jesr świadomy zagrożenia, jakie czyha na Rei w formie Ibikiego. Przynajmniej ktoś ją tu będzie chronić.
    Wybacz brak składu i błędy, piszę z telefonu i bez mózgu.
    Buziaki, dużo buziaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że mimo wszystko jesteś i komentujesz. To dużo dla mnie znaczy. :*

      Mam nadzieję, że niebawem odzyskasz mózg i humor. Całuję, tulę, kibicuję. :*

      Usuń
  12. ZARAZ ZWARIUJĘ, CAŁY KOMENTARZ MI SIĘ USUNĄŁ, A JUŻ NIE MAM CZASU PISAĆ!
    Podobało mi się ultra, bo wplotłaś akcję w ten rozdział, nie przeżyłabym, gdyby to był filler :c
    Coraz bardziej stwierdzam, że Madara obije gębę Ibikiemu, sto procent! Tylko do tego wszystkiego pojawił się Tobirama i jestem ciekawa czy połączysz jakoś losy Senju z Uchihami.
    Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci w nowym roku zaliczenia wszystkiego i niekończącej się nigdy weny!
    Pozdrawiam i lecę się przygotowywać, bo jak na razie pomalowałam tylko paznokcie :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból i też tego nienawidzę. ._.
      Gdyby miał być to tylko filler, to chyba czekalibyście do 2016 roku na dwunastkę. xD Nie lubię pisać zapychaczy, a że nie chciałam wracać do Madary zbyt szybko, zdecydowałam się na wprowadzenie braci Senju. :D

      Hahaha ja nawet paznokci nie zdążyłam pomalować, bo czasu mi nagle brakło. xD Ech. ._.

      Dziękuję za życzenia, Tobie również weny, radości z tego co robisz oraz spełnienia marzeń. :*

      Usuń
  13. Kochana!
    Twoje tempo mnie zabija :D U mnie jest cud, jak się jedna notka na miesiąc pojawi i to tylko na max 2000 słów, a u Ciebie nie dość, że rozdziały są mega długie, to w dodatku nawet takie pseudo-zapychacze są świetne! :D
    Ale o czym to ja chciałam powiedzieć? Hmm ... ach tak! O braciach Senju :D Po prostu świetny pomysł :D Nigdy bym nie wpadła na coś takiego, a Tobirama od zawsze był jednym z bohaterów, których darzę dużą sympatią :D W ogóle ta cała historia między nim a Reiko niesamowicie mnie nastroiła na oglądanie dramatycznych romansideł ( co swoją drogą kompletnie nie jest w moim stylu ;__; ) ... I oczywiście spotkanie Ibikiego i cała sytuacja w szpitalu. Reiko zaczyna mnie w tym momencie rozstrajać z mojego pozytywnego nastawienia do życia XD Jestem osobą wyjątkowo bezpośrednią i na jej miejscu nie potrafiłabym utrzymywać tak ciężkiej przyszłości w sekrecie przed przyjaciółmi ... Na pewno wolałabym się do tego im przyznać, niż być przestraszana przez wytatuowanego, przerośniętego, bliznowatego i łysego faceta, który wykorzystuje młodsze laski ;___; Błagam niech Rei nie robi nic głupiego, choć z drugiej strony też nie powinna się mu stawiać dla własnego dobra ... sytuacja dość ciężka i nie mogę się doczekać, by poznać jej dalsze rozwinięcie.
    Oczywiście więcej Madary <3 Nie mogę się doczekać kolejnej notki ^^ Żeby taki dobry nastrój łapać po przeczytaniu jednej notki na blogu >.< No coś niesamowitego :D Czekam niecierpliwie Kejża-senpai ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haaaa no widzisz, lata praktyki i nieposkromione pokłady weny. xD Poza tym ostatnio polubiłam pisanie długich rozdziałów - teraz już mało kto "marudzi", że było za krótko. :D:D
      W sumie pomysł z braćmi Senju zrodził się tak nagle, że nie byłam pewna, czy go zrealizować. A teraz zastanawiam się, jak wkręcić ich do opowiadania na dłużej. xD
      Dramatyczne romansidła są super! Uwielbiam dramaty, dramaty z romansem - cudoooo!
      Chyba też prędzej czy później wypaplałabym znajomym, co mnie gryzie, choćby z obawy o swoje zdrowie. Ale Reiko jest uparta i wstydliwa. :D
      Strasznie mi się miło zrobiło po przeczytaniu Twojej opinii. :) Dziękuję!

      Ślę buziaki. <3

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  14. Jestem spóźnione acz jestem! :D Wcześniej dodałam komentarz z telefonu, ale chyba się skasował [?]. Ostatnio, każdy sprzęt elektroniczny do którego się zbliżam, fiksuje :D Przed świętami padł mi laptop, a potem wiadomo wyjazdy do rodzin:< Dzięki Tobie wpadłam jak śliwka w kompot. Przeczytałam tą nieszczęsną "Piękną Katastrofę" :( I wciągnęła mnie jak cholera....Wchłonęłam tą książkę w 2 dni. I jestem generalnie na tak. Tylko ta historia w Las Vegas była naciągana. No i ta niby straszna przeszłość. Wcale nie była :D Reiko przeszłą 100 razy większe piekło niż Abby. No i końcu przypomniałam sobie kim był ten Ibiki :D Zrobiłaś z niego czarny charakter, bo ma blizny? :D:D:D Hahaha, nie no żartuję. Ale w Twojej historii jest ładnie trzepniętym w łeb gościem. Mam nadzieje, że Madara spuści mu łomot (bardzo o to proszę!). Uważam, że Reiko powinna wyjawić prawdę o swojej przeszłości. Wtedy na zawsze mogłaby się odciąć od tego niewyżytego dupka. Ale wiadomo, to byłoby zbyt proste i naiwne.
    Czekam z ogromną niecierpliwością na następny rozdział :*
    LOVE.
    ps1. 40 % to już coś :D
    ps2. Jak poszły kolokwia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę rzeczywiście bardzo lekko się czyta, ale tak jak mówisz, niektóre momenty były naciągane. Najbardziej chciało mi się śmiać ze ślubu w Vegas, przed którym Abby tak się wzbraniała. :D No czysty idiotyzm! xD
      Zrobiłam z Ibikiego czarny charakter przez jego twarz, tak. xD A poza tym on jak nikt pasuje do roli bandziora. :D

      Kolokwia... Nie wiem, nie mam wyniku jeszcze z patologii, ale obawiam się, że jednak i tak je zawaliłam. Ale za to z opieki położniczej piąteczka. :D

      Dziękuję pięknie za obecność i miłe słowa. <3
      Całuję! :*

      Usuń
  15. Witaj! :* Dawno mnie tu nie było... Czas nadrobić zaległości ;)
    Jaka jest różnica wieku między Ibikim, a Rei? Bo jak sobie czytam ten moment, gdzie mówi o tym, jak go poznała gdy miała 14 lat, to mnie to tak zaciekawiło :)
    A ty dalej nie wyjaśniasz, co się stało z dzieckiem, no! A ja jestem taka ciekawa... :(
    Rei złodziejką? No proszę, proszę. Potrafisz zaskoczyć. I to bardzo mocno.
    Osz kurde, najlepszy tekst z notki? "Konan nie pozwoliłaby Ci się tak stoczyć". Gdyby mój tata tak do mnie powiedział, to przez dobry tydzień nie odezwałabym się do niego. Rozumiem, że stracił do niej zaufanie itd., ale tego typu teksty to już przesada -.-'
    Jejku, ja też chcę taką Nalę <3 Kochany ten Twój psiaczek <3
    Hahaha, bracia Senju? Ich się tu nie spodziewałam. Poza tym myślałam, że to Hashirama wywinie prędzej takie świństwo, a nie rozważny Tobirama, ale do tego dojdę za chwilę. Powiem Ci, że przedstawiłaś ich cechy zupełnie odwrotnie, niż do tego jestem przyzwyczajona z mangi. Wszystkie kwestie i zachowania Tobiramy pasują mi bardziej do Hashiramy i na odwrót, ale to dobrze. Łamiesz konwenanse ;)
    A już myślałam, że to będzie Madara. No wiesz, Bracia Senju, motor, no łączy się to z Madarą, a tu boom - Ibiki. No dobra, przeżyję go. Jedziem dalej z tym koksem.
    Kurde, no! Tobiramie przyświecał naprawdę szczytny cel, ale nie mógł wykombinować innego sposobu odbicia Rei? A nóż by mu się udało...
    Na początku myślałam, że Rei jest złodziejką, ale teraz znowu mam mętlik po rozmowie z Konan... Coś ty takiego wykombinowała, hę? Nie, stop, doczytałam. Jednak kradziejka, ale zadawanie cierpienia innym mnie zmyliło...
    Łoooo, siostro! Genialny tekst: "Popierdolony baranek". Niby dwa słowa, ale robią taki nastrój, że aż mnie ciary przechodzą. Cierpienie, zawód, gorycz, niemoc - tyle emocji w dwóch słowach. Niesamowite!
    Moje święta były niemal takie same, kłótnie itd, ale na szczęście TV oglądaliśmy wszyscy razem, więc było w miarę znośnie. Najlepsze święta były wtedy, gdy się w gwiazdora wierzyło. To była magia - aż się chce znowu być dzieciakiem :D
    No i widzę duże zmiany. Piękny nick, piękny szablon. Co tu więcej mówić?
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;) Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wyjaśniłam tę różnicę w kolejnym rozdziale. Umknęło mi to. xD
      Też bym się wkurzyła, gdyby mój ojciec tak mi powiedział, ale niestety w tekście pana Ryusaki było dużo prawdy, dlatego Rei przyjęła to w miarę spokojnie. ;)
      Wieeeeem, mój psiaczek jest taki cudowny. xD Bydle kochane rozpieszczone. xD
      Przyznaję bez bicia - nie wzorowałam się na mandze, opisując charakter braci Sensju. A że z twarzy Tobirama bardziej pasował mi na gnojka, dlatego tak wybrałam. xD Ale ciiii. :D
      Cieszę się, że "popierdolony baranek" przypadł ci do gustu. Też mi się strasznie spodobało to stwierdzenie, przyznam nieskromnie. ^^

      Jeeeej, święta z dzieciństwa były super! Do tej pory pamiętam, jak stałam koło choinki, zawołała mnie mama i tylko podeszłam do drzwi - nawet nie wyszłam z pokoju - odwracam się z powrotem i co? PREZENTY! Nie mam pojęcia jak i kiedy i czemu tego nie usłyszałam - to się nazywa magia świąt. :D

      Dzięki bardzo. <3
      Też czekam na partówkę u Ciebie, lepiej się pośpiesz, bo zaraz zacznę marudzić. :D

      Całuję. :*

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy, pozostawiony na moim blogu komentarz. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna za wsparcie, jakie od Was otrzymuję. Tworzycie tego bloga razem ze mną!
Bardzo proszę, by każdy podpisywał się pod swoim komentarzem. Kochane Anonimy - wyjdźcie z cienia. :)

Szablon wykonała
Mayako
Głęboki Off